Fielding Liz Nagroda druhny

image Indeks       image Finanse,       image Finanse(1),       image Filozofos,       image Fesenjan,       image Fenix,       

Odnośniki

Fielding Liz Nagroda druhny, Harlequiny nowe rozne(Blueberry)

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Liz Fielding
Nagroda druhny
ROZDZIAŁ PIERWSZY
- Dodie? Co się stało? Uspokój się, zrób głęboki wdech.
Dodie Layton, która przed chwilą zarzuciła swoją
przyjaciółkę bezładnymi prośbami o pomoc, posłusznie
nabrała w płuca głęboko powietrza, ale niewiele jej to
pomogło.
- Już lepiej?
Skinęła głową, choć Gina nie mogła zobaczyć jej przez
telefon.
- Dobrze, a teraz powiedz mi spokojnie, co się stało.
- Mam sześć tygodni, by schudnąć dwa rozmiary i
przeobrazić się z Panny Grubaski w Druhnę Roku.
- Nie jesteś grubaską, tylko...
- Puszysta? - zaoferowała Dodie, pomagając przyjaciółce,
która szukała eufemizmu na określenie jej tuszy. - To żadne
pocieszenie. Moja siostra, ta śliczna, szczupła, młoda...
- Masz tylko jedną siostrę.
- ...otóż moja siostra, która w ciągu ostatniego roku
zebrała chyba wszystkie nagrody dla najlepszej aktorki, ta, za
którą wszyscy przepadają i którą wszyscy uwielbiają...
- Dodie, znam twoją siostrę od czasów, kiedy nosiła
aparat na zębach i miała pryszcze...
- ...wychodzi za mąż - dokończyła Dodie. W słuchawce
zapadła cisza. - A ja mam być jej pierwszą druhną.
- Ho, ho!
- Wyobrażasz sobie? - Dodie sięgnęła po tosta, którego
właśnie smarowała masłem. Przytrzymując słuchawkę między
uchem a ramieniem, nałożyła sobie grubą warstwę dżemu.
Liczenie kalorii zacznie od jutra. Na razie potrzebuje glukozy,
by zminimalizować skutki stresu, jakiego doświadczyła.
- Chyba nie muszę pytać, za kogo wychodzi? - spytała
Gina. - Wszystkie gazety od tygodni piszą o twojej siostrze i
jej narzeczonym. Kiedy ma nastąpić ten wielki dzień?
- Nie znam jeszcze dokładnej daty. Wydaje mi się, że w
maju. - Jęknęła ponownie. - Gina, mam tylko sześć tygodni.
Muszę zacząć biegać, ćwiczyć i katować się dietą, czyli
zacząć robić dokładnie to, co zawsze odkładałam na bliżej
nieokreśloną przyszłość.
- Przestań mówić z pełną buzią i weź się w garść!
- Masz rację. - Dodie nie miała zamiaru kłócić się z
jedyną osobą na świecie; która była w stanie jej pomóc. - Dam
sobie radę. Serce bije mi z podniecenia tak szybko, że tracę
kalorie od samej rozmowy z tobą.
- Przykro mi to mówić, ale od tego nie schudniesz. Żeby
to osiągnąć, musisz zacząć ćwiczyć.
- Naprawdę?
- Naprawdę.
- Zapomniałam, że wiesz na ten temat więcej niż ja.
Dlatego oddaję ci pałeczkę.
- Rozumiem. Wszystko stało się jasne.
- Chcesz iść na ten ślub czy nie? - spytała Dodie. - Będą
na nim wszyscy ludzie związani z filmem i teatrem.
Aktorzy. Reżyserzy. Gwiazdy muzyki pop. Małe
gwiazdki, żywiące nadzieję, że zwrócą na siebie czyjąś
uwagę...
- Dlaczego twoja siostra miałaby mnie zaprosić?
- Ja mogę kogoś zaprosić.
- Chyba chodzi raczej o faceta.
- Gina, nie powinnaś robić mi tego rodzaju uwag. Wiesz,
że nie mam faceta, ponadto nawet gdybym takowego
posiadała, nie chciałabym, aby mi towarzyszył. Czyż pierwsza
druhna nie powinna wzbudzać pożądania wszystkich
mężczyzn, no może z wyjątkiem pana młodego?
- Osobiście nigdy takiej nie widziałam. Może zdradzisz
mi wreszcie, kto będzie głównym drużbą?
Na samą myśl o tym mężczyźnie Dodie zadrżała, a jej
serce zaczęło bić niczym cała sekcja perkusyjna olbrzymiej
orkiestry.
- Charles Gray - rzuciła od niechcenia, znajdując dużo
przyjemności w ciszy, jaka zapadła po drugiej stronie
słuchawki.
- Ten Charles Gray? - wydusiła wreszcie Gina. -
Mężczyzna, którego każda kobieta w tym kraju chciałaby
znaleźć pod choinką ubranego jedynie w uśmiech i
prezerwatywę? Niemożliwe.
- Jest absolutnie bezkonkurencyjny. Mam przed sobą
jeden zaczarowany dzień życia i nie zamierzam go zepsuć
martwieniem się o zbędne kilogramy.
- Chyba też nie masz zamiaru zmienić się o północy w
Kopciuszka?
- Wręcz przeciwnie. Będę bardzo uważać na pantofelki.
Zresztą, bądźmy poważne. Skąd pewność, że po wyjściu za
księcia Kopciuszek był szczęśliwy?
- Nigdy się nad tym nie zastanawiałam - przyznała Gina. -
Domyślam się, że twoja chęć zabłyśnięcia na tym przyjęciu
nie ma nic wspólnego z faktem, że Martin zobaczy twoje
zdjęcia w prasie?
Przypomnienie jej o Martinie nie odniosło zamierzonego
przez Ginę efektu. Dodie nie roześmiała się. Wręcz
przeciwnie. Spojrzała na swoje odbicie w lustrze,
uzmysławiając sobie, jak mało pociągająco wygląda.
- Wiem, że nic z tego nie wyjdzie. Pośród tych wszystkich
anorektyczek będę wyglądała jak nadmuchany balon. Jak słoń
w składzie porcelany. - Zrozpaczona ugryzła kolejny kęs tosta
z dżemem. - Pierwszy wyśmieje mnie Charles Gray.
- Bzdura. Nie załamuj się tak łatwo. Jesteś równie ładna
jak twoja siostra. Moim zdaniem jej kości policzkowe są nieco
zbyt wystające.
- Kamera kocha chude kobiety.
- Może, ale ty nie jesteś aktorką, a ponadto masz
najpiękniejszy uśmiech na świecie.
Gina chciała być miła, ale osiągnęła dokładnie przeciwny
efekt, niż zamierzała. Dlaczego całe życie porównywano
Dodie z jej nieprzyzwoicie piękną, utalentowaną i chudą
siostrą? Dlaczego wszyscy krewni, którzy chcieli powiedzieć
jej coś miłego, twierdzili, że ma najpiękniejszy uśmiech na
świecie?
- Mój „piękny uśmiech" będzie musiał konkurować z
niewymownie seksownym uśmiechem pana Graya. Ja
natomiast będę dziewczyną ubraną w namiot z falbankami,
uśmiechającą się bezmyślnie na wszystkich fotografiach. -
Ponownie jęknęła i otworzyła drzwi lodówki.
- Twoja siostra ma zbyt dobry gust, by ubrać druhny w
suknie z falbankami - pocieszyła ją Gina.
- To była przenośnia. Natomiast dowcipy na mój temat
będą całkiem dosłowne. Chyba że moja droga przyjaciółka
uratuje mnie przed samą sobą. Potrzebuję pomocy kogoś, kto
zna mnie od czasów szkoły. Komu nieobce są moje słabości i
pokusy. Kto inny może wiedzieć, gdzie chowam zapasy
czekolady? I ciasteczka ukryte na czarną godzinę?
- Przestań!
- Jestem beznadziejnym przypadkiem. Błagam, wprowadź
się do mnie na kilka tygodni, żeby mnie pilnować. Gina...
- Wiesz, Dodie, zrobiłabym dla ciebie wszystko, ale...
- Nie chcę słyszeć żadnych „ale", Gina. Nie teraz...
- Nasza przyjaźń zawsze opierała się na wzajemnej
tolerancji. Ja akceptowałam twoje zamiłowanie do jedzenia, ty
moje do ćwiczeń. Nigdy nie ingerowałyśmy w te sfery
naszego życia i uważam, że tak powinno pozostać. Zresztą,
nawet gdybym chciała ci pomóc, nie mogę. Właśnie miałam
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gbp.keep.pl