Fielding Joy - Granice uczuć

image Indeks       image Finanse,       image Finanse(1),       image Filozofos,       image Fesenjan,       image Fenix,       

Odnośniki

Fielding Joy - Granice uczuć, Islam, Książki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Joy Fielding
Granice uczuć
Część pierwsza
Przeszłość
ROZDZIAŁ I
— Czy mógłby pan powiedzieć konkretniej, co ma na myśli,
mówiąc o dziwacznym zachowaniu żony?
— Konkretniej?...
— Tak — uśmiechnął się obrońca z dobrze wystudiowaną
cierpliwością. W jego świetnie modulowanym głosie brzmiało pełne
zrozumienie dla trudnej sytuacji klienta.
— Proszę podać nam jakieś przykłady tego, co pan nazywa
dziwacznym zachowaniem żony w ciągu paru ubiegłych lat.
— Ach tak. Oczywiście.
Donna Cressy, sztywno wyprostowana na twardym sądowym
krześle, beznamiętnie obserwowała mężczyznę zajmującego miejsce
dla świadków. Ten człowiek, trzydziestoośmioletni Victor Cressy,
starszy od niej prawie o pięć lat, zdążył już do tej pory rozbić w pył i
proch cały jej wizerunek własny, by teraz z kolei zająć się
unicestwianiem smętnych resztek pozostałych po kremacji ich
sześcioletniego związku.
Każde wypowiedziane przez nią zdanie, każdy ton jej głosu,
każdy najdrobniejszy niuans w zachowaniu poddane zostaną takiej
wiwisekcji, że prawdziwy obraz ich stosunków przestanie istnieć.
Właściwie już przestał. Pozostała jedynie wersja jej męża. No ale cóż
— omal nie uśmiechnęła się na tę myśl — dlaczego ich rozwód
miałby różnić się od małżeństwa?
Popatrzyła mu w twarz, myśląc, iż wiele kobiet na widok
dawnych kochanków często odczuwa zdumienie: co ja w nim takiego
widziałam? Z nią było inaczej — widziała to samo co kiedyś:
konwencjonalnie przystojną, ba, nawet szlachetną twarz o myślących
błękitnych oczach, ciemne, prawie czarne włosy, pełne usta, zarys
szczęki znamionujący wrażliwość, ale i zdecydowanie. I ten jego głos
— władczy, a jednocześnie tak pełen respektu. Jak on to robi?
— Przestała prowadzić samochód — oznajmił z nutą szczerego
zdumienia. Jakby w żaden sposób nie mieściło mu się to w głowie.
— Jak to: przestała? — natychmiast włączył się adwokat. —
Czyżby pani Cressy miała jakiś wypadek?
Dobry jest, pomyślała Donna. Victor twierdził, że najlepszy na
Florydzie. No i nic dziwnego. Zawsze chciał mieć wszystko, co
najlepsze. Z początku podziwiała u niego tę cechę, później zaczęła nią
gardzić. Zabawne, w jak szybkim tempie to, co się kocha, może stać
się przedmiotem szyderstwa. Zabawne, jak ten stary wyjadacz,
adwokat Victora, potrafił wyćwiczyć swojego klienta: wszystkie ich
kwestie wydają się tak spontaniczne, jakby je wypowiadali po raz
pierwszy! Wiedziała od swego obrońcy, że dobry adwokat nigdy nie
zada pytania, na które by już nie znał odpowiedzi. Jej adwokat także
uchodził za dobrego, choć nie tak dobrego jak tamten.
— Nie. Nigdy nie miała żadnego wypadku — oświadczył Victor.
— Prowadziła samochód od szesnastego roku życia i o ile mi
wiadomo, ani razu nie miała najdrobniejszej stłuczki.
— A zaraz po ślubie... często jeździła?
— Cały czas. Na naszą drugą rocznicę kupiłem jej małą toyotę.
Była uszczęśliwiona.
— I nagle tak po prostu przestała jeździć?
— Właśnie. Ni z tego, ni z owego.
— Czy jakoś to panu wyjaśniła?
— Powiedziała tylko, że nie chce już więcej prowadzić
samochodu.
Ed Gerber, tak nazywał się prawnik Victora, uniósł brwi,
marszcząc równocześnie czoło i sznurując usta. Zdaniem Donny
musiała to być trudna sztuka.
— Kiedy to się stało?
— Jakieś półtora roku temu. Nie, zaraz, może trochę więcej niż
półtora... Była wtedy w ciąży z Sharon, a nasza córka ma teraz
szesnaście miesięcy. Tak, było to chyba dwa lata temu — odrzekł
świadek głębokim głosem. Z jakąż bolesną zadumą!
— I rzeczywiście od tego czasu nie jeździ?
— Z tego, co mi wiadomo, nie.
— I z tego, co panu wiadomo, nie zdarzyło się nic takiego, co
można by uznać za powód owej decyzji?
— Istotnie. Ja... — Victor zawahał się lekko, jakby spierając się z
sobą, czy warto kontynuować ten wątek — widziałem raz żonę, jak
siada za kółkiem, było to chyba rok temu, kiedy myślała, że śpię...
— Że pan śpi? Która to była godzina?
— Trochę po trzeciej nad ranem.
— O tej porze była poza domem? Co można robić o trzeciej w
nocy?
— Sprzeciw! — krzyknął pan Stamler, adwokat Donny.
Był tej samej wagi i wzrostu co Ed Gerber. Wiek obu także się
zgadzał. Mogliby śmiało zamienić się rolami, tyle że zdaniem Victora
Ed Gerber był jednak lepszy.
— Przepraszam. Sformułuję to inaczej. Panie Cressy, w co
ubrana była pańska żona?
— Miała na sobie koszulę nocną.
— A gdzie w tym momencie były dzieci?
— W domu. Spały.
— Zechce pan opisać szczegółowo wszystko, co pan wtedy
widział.
Na twarzy Victora odbiło się zakłopotanie. Szczere, uznała
Donna. Wybacz im, Ojcze, bo nie wiedzą, co czynią, westchnęła w
duchu. Victor przysiągł mówić prawdę, no i mówi prawdę, a że jest to
jego prawda, tak jak on ją widzi i rozumie, cóż... Jej szansa nadejdzie
później. Ostatnia szansa.
— Usłyszałem stuknięcie frontowych drzwi, więc wyjrzałem
przez okno. Zobaczyłem, że żona otwiera samochód i sadowi się za
kierownicą. Pamiętam swoje zdumienie. Zaskoczyło mnie to, że
zdecydowała się znowu jeździć, a jeszcze bardziej, że o tej porze.
Wtedy jeszcze nie miałem pojęcia o jej związku z doktorem Segalem.
— Sprzeciw. Nie istnieje żaden dowód na to, że pani Cressy
miała zamiar spotkać się tej nocy z doktorem Segalem.
— Podtrzymuję. — Sędzia. Tej samej wagi i wzrostu co obaj
obrońcy. Chyba ze dwadzieścia lat starszy.
— Czy pani Cressy rzeczywiście gdzieś pojechała?
— Nie. Włożyła kluczyk do stacyjki i włączyła silnik, ale potem
siedziała już tylko za kierownicą, jakby nie umiała ruszyć. No i
zaczęła się trząść. Na całym cielec Trwało to dłuższą chwilę. W końcu
wyłączyła silnik, wysiadła i poszła do domu. Pobiegłem do salonu
zobaczyć, czy dobrze się czuje, no i stwierdziłem, że płacze. Spytałem
ją, co się stało...
— I co ona na to?
— Kazała mi wracać do łóżka, a sama poszła do swego pokoju.
— Mieliście osobne sypialnie?
— Tak. — Powiedziane to zostało z głębokim zażenowaniem.
— Dlaczego?
— Donna sobie tego życzyła.
— Od samego początku?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gbp.keep.pl