Odnośniki
- Indeks
- Fern Michaels - Tylko Ty, Książki, Fern Michaels
- Fern Michaels - Dziki miód, Książki, Fern Michaels
- Feist Raymond E. - Niebajka , Książki, R. E. Feist
- Feist Raymond E. - Srebrzysty Cierń, Książki, R. E. Feist
- Feist Raymond E. - Książę kupców, Książki, R. E. Feist
- Feist Raymond E. - Powrót wygnańca, Książki, R. E. Feist
- Feist Raymond E. - Królewski Bukanier, Książki, R. E. Feist
- Feist Raymond E. - Książę krwi, Książki, R. E. Feist
- Feist Raymond E. - Skrytobójcy w Krondorze, Książki, R. E. Feist
- Feist Raymond E. - Król Lisów, Książki, R. E. Feist
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- marekfurjan.xlx.pl
|
Fielding Joy - Ulica Szalonej Rzeki, Islam, Książki
[ Pobierz całość w formacie PDF ] JOY FIELDING Ulica Szalonej Rzeki Podziękowania Ludzie bez przerwy pytają mnie, skąd biorę tytuły swoich po- wieści. Odpowiadam, że za każdym razem jest inaczej. Czasami tytuł bywa najprostszą sprawą - po prostu sam przychodzi mi do głowy, a wówczas wokół niego powstaje cała książka, jak na przy- kład w wypadku The Deep End. Czasami rodzi się w trakcie pisania. Jakaś fraza czy wyrażenie, czasami nawet pojedyncze słowo, wyła- nia się z tekstu i żąda, żeby umieścić je na początku i koniecznie w centralnym miejscu. Najlepszy przykład to See Jane Run . Czasem wymyślanie tytułu to prawdziwa męka... Kończę pracę i wciąż nie mam pojęcia, jak ją nazwać. Tak było z Don't ery now . Niekiedy trudno jest dokonać wyboru, bo tyle pojawia się przede mną możli- wości. Tu mogę przytoczyć przykład Grand Avenue . Szczęśliwym trafem Ulica Szalonej Rzeki mieści się w pierwszej kategorii. Byłam właśnie w podróży związanej z pisaniem pewnej książki - proszę, nie pytajcie, o którą chodzi - i droga zawiodła mnie do Ohio, a dokładnie mówiąc, do Cincinnati i Dayton. Będąc tam, za- uważyłam drogowskaz kierujący do ulicy Szalonej Rzeki i pomyśla- łam: Cóż to za wspaniały tytuł! Zachowałam tę nazwę gdzieś na dnie pamięci w nadziei, że pewnego dnia zrobię z niej użytek. W tym miejscu muszę przyznać, że tak naprawdę nigdy nie odwiedziłam prawdziwej ulicy Szalonej Rzeki i nie mam pojęcia, czy ulica i do- my, które powstały w mojej wyobraźni, mają coś wspólnego z rze- czywistością. Po prostu spodobała mi się sama nazwa. Mam nadzie- ję, że ta powieść zasłuży na wasze uznanie i wybaczycie mi, że po- zwoliłam się ponieść fantazji. Teraz chcę podziękować następującym osobom za ich nie- zmienną pomoc i wsparcie, na jakie zawsze mogę liczyć - Owenowi Lasterowi, Larry'emu Mirkinowi. Beverly Slopen, Emily Bestler, Sarah Braham, Jodi Lipper, Judith Curr, Louise Burke, Mayi Mayje- e, Johnowi Neale, Stephanie Gowan, Susannie Schell, Alicii Gordon i całej reszcie wspaniałych ludzi, którzy pracują w William Morris Agency, Atria Books w Nowym Jorku i Doubleday w Kanadzie. Pra- gnę też podziękować wszystkim moim wydawcom i tłumaczom na całym świecie. Jestem naprawdę bardzo wdzięczna za wasz entu- zjazm i ciężką pracę. Specjalne wyrazy uznania należą się zespołowi z wydawnictwa Goldmann w Niemczech - Klausowi, Giorgiowi, Claudii i Heldze - za zorganizowanie mi zeszłej jesieni wspaniałego tournee po ich kraju. Chciałabym również pozdrowić Weronikę, za którą bardzo tęsknię. Z całego serca dziękuję Corinne Assayg, która stworzyła moją stroną w Internecie i sprawuje nad nią pieczę, i wszystkim licznym czytelnikom, którzy przysyłają mi e-maile, żeby powiedzieć, jak bar- dzo lubią moje książki - i nawet tym, którzy są wręcz przeciwnego zdania. Cieszy mnie, że sprawiam ludziom przyjemność, ale też wiem, że uszczęśliwienie wszystkich jest zwyczajnie niemożliwe, ponieważ czytanie jest czymś bardzo osobistym i podlega subiektyw- nym ocenom. Mogę jedynie dążyć do tego, by każda kolejna książka była coraz lepsza i mieć nadzieję, że z biegiem czasu choć trochę udało mi się poprawić swój warsztat. Dziękuję także Carol Kripke za zgłębianie problemu, dlaczego konkretni ludzie zachowują się w ten, a nie w inny sposób. Jej spo- strzeżenia okazały się niezwykle pomocne przy tworzeniu paru po- staci czasowo zamieszkujących przy ulicy Szalonej Rzeki. Ogromne buziaki dla moich wspaniałych córek. Shannon i An- nie, które są moim natchnieniem i prawdziwą dumą, i dla mojego męża, Warrena, który koniecznie chce w obie strony prowadzić sa- mochód, kiedy jak co roku jedziemy na Florydę. Twierdzi, że czuje się o wiele lepiej za kierownicą niż na fotelu pasażera, gdy ja wystę- puję w roli kierowcy. Od stycznia siedemdziesiątego piątego roku służy mi jako szofer i przewodnik podczas naszych podróży, chcę więc publicznie podziękować mu za jego wysiłki, niezmiennie dobry nastrój i wytrwałość. PROLOG Dochodziła właśnie trzecia rano, jego ulubiona pora dnia. Niebo było jeszcze ciemne, a ulice świeciły pustkami. Większość ludzi wciąż spoczywała w łóżkach, pogrążona we śnie tak samo jak ta ko- bieta w sypialni przy końcu korytarza. Przez moment zastanawiał się, czy coś jej się śni, i myśl, że oto senny koszmar tak bliski jest speł- nienia, wywołała na jego ustach radosny uśmiech. Roześmiał się, uważając, by nie wydać przy tym żadnego dźwię- ku. Nie ma sensu jej budzić, dopóki nie zdecydował, co ma zamiar zrobić. Wyobraził sobie, jak się porusza, jak siada na łóżku i potrzą- sając głową, patrzy, jak on się zbliża, a na jej twarzy pojawia się znajomy wyraz rozbawienia zmieszany z ledwie skrywaną pogardą. Słyszał tę pogardę w jej niskim, wiecznie schrypniętym głosie. Jak zwykle cały ty, powiedziałaby mu, zawsze wszystko robisz na wariata i ładujesz się w coś bez sprecyzowanego planu. Ale tym razem mam plan, pomyślał, prostując się. Przez chwilę podziwiał swoją szczupłą sylwetkę i twarde bicepsy widoczne spod krótkich rękawów czarnego T- shirta. Zawsze przywiązywał dużą wagę do wyglądu, a teraz, w wieku trzydziestu dwóch lat, był w lepszej formie niż kiedykolwiek przedtem. To dzięki pobytowi w więzieniu, pomyślał i znów roześmiał się bezgłośnym śmiechem. Nagle do jego uszu doleciał jakiś ostry dźwięk, więc odwrócił się w kierunku otwartego okna. Liść ogromnej palmy łomotał w górną
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plgbp.keep.pl
|