Odnośniki
- Indeks
- FiM 5 2012, Fim
- Financial Times Europe July 26 2012, Financial Times
- Financial Times Europe July 27 2012, Financial Times
- Financial Times Europe July 21 22 2012, Financial Times
- FiM.47.2012, Fim
- FiM 2012-45, Fim
- FiM.28.2012, Fim
- FiM.48.2012, Fim
- FiM 24 2012, Fim
- FiM.43.2012, Fim
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- emily.opx.pl
|
Fakty i Mity 04 2012, polskıe
[ Pobierz całość w formacie PDF ] KSIĘŻA KOCHAJĄ 14-LATKI Â Str. 3, 7 INDEKS 356441 ISSN 1509-460X http://www.faktyimity.pl Nr 4 (621) 2 LUTEGO 2012 r. Cena 4,20 zł (w tym 8% VAT) Winstona Smitha – bohatera słynnego „Roku 1984” – obserwuje i inwigiluje jego własny telewizor. Makabryczna, acz nierealna literacka wizja Orwella? Niekoniecznie. Po wprowadzeniu w życie wszystkich ustaleń ACTA Twój monitor i komputer mogą zamienić się w śledzącego Cię policjanta. Â Str. 10 ISSN 1509-460X Nr 4 (621) 27 I – 2 II 2012 r. 2 KSIĄDZ NAWRÓCONY FAKTY KOMENTARZ NACZELNEGO Poseł na posyłki Początki prac nad coraz bardziej kontrowersyjną umową ACTA (patrz tekst na str. 10) przypadają na rok 2007. Dziw- nie zbiega się to z początkami światowego kryzysu. Może nie jest to dzieło przypadku, a rządom, bankom i korporacjom chodzi o zakneblowanie ust opinii publicznej? Historia zna takie próby, które skończyły się wściekłością tłumów skut- kującą obalaniem całych systemów: 1789, 1917, 1956, 1980. Czy także 2012? P ierwsze tygodnie pracy w Sejmie potwierdziły moje projektów aktów, nad którymi pracują posłowie. Ze wzglę- du na ich niską jakość musimy je często w pośpiechu pisać od nowa, często nawet nie wiedząc, po co jakiś projekt ma- my przyjąć. Dodatkowo rządowe konsultacje społeczne to zwykle parodia. W Danii czy Szwajcarii każdy projekt muszą przejrzeć związkowcy i pracodawcy, wytwórcy i konsumen- ci. Mają na to miesiące. U nas konsultacje istotnych regu- lacji trwają niekiedy kilka godzin, tj. jedną debatę. Oczywi- ście reprezentanci watykańskiego Kościoła mają znacznie więcej czasu na analizy. Konferencja Episkopatu Polski do- staje bowiem każdy projekt ustawy (chyba że jakiegoś sobie nie życzy) ze znacznym wyprzedzeniem. Zobowiązał się do tego rząd polski w ramach tzw. Komisji Wspólnej Rządu i Episkopatu – tworu powstałego bezprawnie i dzia- łającego poza wszelką kon- trolą. To światowy ewenement i ewidentny przejaw państwa wyznaniowego. W naszym kraju kryzys i wojny na górze nie skończą się nigdy, jeśli nie oddzielimy polityki od tworzenia aktów prawnych. Polityka to określe- nie kierunków rozwoju kra- ju, województwa, powiatu, gminy, branży, edukacji, kul- tury, ochrony środowiska, zdrowia itp. Polityka stabilna pozwala planować na pozio- mie państwa i życia prywatnego każdego obywatela. Nikt nie boi się wówczas, że jakieś nowe regulacje podatkowe czy inne rozłożą inwestycję lub spowodują, że na przykład wybrane przez nas studia okażą się bezsensowne. Posło- wie – oprócz wyznaczania kierunków – powinni także kon- trolować rząd. Sejmowe komisje branżowe powinny stać się polem debaty z ministrami na temat, co się udało, a co nie wyszło i dlaczego. Może trzeba zmienić kierunek, ina- czej rozłożyć akcenty? Zamiast politykierstwa i awantur – rze- czowa debata. Ktoś powie, że poseł może już dzisiaj kon- trolować rządzących za pośrednictwem interpelacji i zapy- tań. Tak, to prawda. Te sposoby nie zastąpią jednak deba- ty. Bo konfrontacja opinii i stanowisk jest istotą polityki. Nie jest nią wymiana ciosów przed kamerą. Na dowód tego, że nie zmieniam zdania, przytoczę frag- ment swojego komentarza sprzed lat („FiM” 42/2009), kie- dy nie byłem jeszcze posłem: „Skandynawowie zrozumieli, na czym polega polityka. Polityką nie jest wydawanie decyzji na dom mieszkalny – po- lityką jest określenie, jakie dzielnice będą mieszkalne. Mini- ster nie zajmuje się tam pierdołami, tylko strategią. I to nie na czas od wyborów do wyborów, ale na wiele lat. Wie, że jak ustali z opozycją zasady postępowania, to nikt ich po wyborach nie wywróci. Sprawy bieżące załatwiają sze- fowie niezależnych agencji. Ci, pozbawieni jakiegokolwiek nacisku politycznego, działają przejrzyście, szybko i facho- wo. Wspierają ich twórcy prawa. A prawo w Skandynawii czy Austrii piszą rządowi prawnicy po otrzymaniu od mini- stra wizji i celów, jakie mają być osiągnięte. Polityk okre- śla, co chce osiągnąć (bo tym jest polityka), a resztą zaj- mują się eksperci. Niemal do istoty ustroju nowoczesnych państw należy stabilność kadr urzędniczych. U nas po wy- borach zmienia się nawet sprzątaczki. W Skandynawii zmieniają się wyłącznie politycy, bo polityczne jest tylko to, co jest polityczne i wiąże się bezpośrednio z kreowaniem priorytetów państwa. Robota urzędnicza to robota urzędni- cza. Efekty? W urzędach zostaje zachowana tak zwana pa- mięć instytucjonalna – kontakty, procedury; nowi się szyb- ką uczą, bo mają od kogo. W Warszawie urzędników, któ- rzy pracują dłużej niż 7 lat, jest ok. 10 procent”. JONASZ Kompletną pomyłką nazwał bp Pieronek pomysł powołania do życia partii Polaków katolików o nazwie Błękitna Polska. „A patrząc, kto do tego się bierze, widzę kompletną klapę” – dodał biskup, mówiąc o Rydzyku. Małe pytanko: na jakie konto mamy przesłać księdzu ekscelencji honorarium za pro- pagowanie idei „Faktów i Mitów”? wcześniejsze przekonania i obawy, o których niegdyś pisałem. Polska to może już nie dziki, ale jednak chory kraj. Niezmiennie uważam, że głównym zadaniem wszyst- kich organów władzy powinna być odbudowa przekonania obywateli, że państwo polskie jest ich państwem. I to nie- zależnie od przekonań politycznych, wyznawanych wartości czy przynależności do kościołów. To dlatego posłowie RP chcą wyprowadzenia krzyża z Sejmu. Na początek jednak musimy naprawić system tworze- nia prawa. Dzisiejsze regulacje są nieczytelne nie tylko dla obywateli, ale także dla osób je redagujących. Nawet sami wykonawcy prawa nie wiedzą, jak należy stosować przepi- sy. Skoro tak, to zjawi- skiem powszechnym sta- je się ich nieprzestrze- ganie. Za to wszystko od- powiadają parlamenta- rzyści, ale większość pro- jektów ustaw, nad któ- rymi pracujemy, to przed- łożenia rządowe. Są one pełne niedoróbek i błę- dów… stworzonych w gabinetach ministerial- nych. Rząd traktuje par- lament jak automatycz- ną pralkę, ale na wypra- nie stosów brudów bra- kuje posłom czasu i wie- dzy. Większość z nich to przecież zwyczajni ludzie, żadni tam eksperci. A jednak wymaga się od nich poprawiania, kon- struowania i przedkładania projektów ustaw – często skom- plikowanych oraz powiązanych z setkami innych regulacji. Trafiają one do sejmowych legislatorów, lecz jakość projek- tów jest tak mierna, a legislatorów tak niewielu, że nawet ci specjaliści nie mogą się połapać, o co chodziło projekto- dawcy. Efektem są takie buble jak ostatnia ustawa refun- dacyjna. Do tego dochodzi jeszcze upolitycznienie prac – z za- łożenia merytorycznych. Jako członek Komisji Spraw We- wnętrznych i Administracji jestem świadkiem, jak jej wice- przewodniczący z PiS dosłownie każdą debatę nad projek- tem Komisji tak prowadzi, aby w końcu doprowadzić do kon- kluzji, że Donald Tusk czegoś nie zrobił, o czymś zapomniał itp. Podobnie inny PiS-owiec całą dyskusję nad infrastruk- turą drogową oparł na naczelnej tezie: Polska w zamyśle Niemiec, które rządzą UE i polskim rządem, ma być tylko tranzytem pomiędzy RFN i Rosją. I tylko dlatego, jego zda- niem, nie mamy (?) dróg z północy na południe, tylko z za- chodu na wschód... Posłów jest za dużo. W takiej gromadzie każdy chce się wyróżnić. Najprostszym sposobem nie jest praca u podstaw, lecz polityczne awanturnictwo. I stąd zespoły ds. katastro- fy smoleńskiej czy mnożenie dziwnych komisji śledczych. Powołuje się je po to, by kilku polityków mogło się popro- mować w telewizji. W bogatych Niemczech ponad 81 mi- lionów obywateli wybiera 622 członków Bundestagu, a 39 milionów Polaków wybiera 460 posłów. Wystarczyłoby ich najwyżej 160, średnio po 10 na województwo. Tyle że to nie oni powinni tworzyć prawo. Poseł to przedstawiciel na- rodu, uosobienie narodowych oczekiwań wobec władzy wy- konawczej. On – żyjący pośród swych wyborców – ma urze- czywistniać ich pragnienia, definiować je; wyznaczać cele i tworzyć raczej pomysły, a nie projekty. Te mieliby reda- gować od podstaw apolityczni, bezpartyjni fachowcy – le- gislatorzy i praktycy, koniecznie czerpiąc ze sprawdzonych już wzorów z innych państw. To także przywróciłoby równowagę pomiędzy Sejmem a rządem, który dziś dyktuje posłom swoje wizje prawa i sam sobie ustala reguły działania, wnosząc ponad 90 procent KRRiT odmówiła wprowadzenia Telewizji Trwam na multi- pleks cyfrowy. W odpowiedzi Rydzyk oświadczył, że katolicy powinni zaniechać płacenia podatków. A w Kodeksie karnym jest sobie (a muzom?) art. 18, który brzmi: „Odpowiada za pod- żeganie, kto chce, aby inna osoba dokonywała czynu zabro- nionego…”. Za to grozi Rydzykowi nawet 5 lat więzienia. Odważy się jakiś prokurator? Piosenkarka Doda – wkurzona wyrokiem sądu skazującego ją na grzywnę za obrazę uczuć religijnych – oświadczyła, że raz na zawsze opuszcza Polskę. „To kraj, który ludziom obiecuje tylko zgnuśnienie” – powiedziała. Katolickie portale decyzję wokalistki skwitowały ironicznym stwierdzeniem, że „dla Po- laków wyjazd Dody może być większym wstrząsem niż śmierć Jana Pawła II”. Prorocy! Oburzeni wychodzą na ulice miast, a tymczasem niezawod- ny „Super Express” donosi, że w Polsce objawił się pierw- szy rumpolog, czyli wróżbita przepowiadający przyszłość z… pośladków. 53-letniemu Kazimierzowi Olszewskiemu wystar- czy pokazać gołą d…, a on już ustali, „co jest czym czego”. Do rumpologa powinni w te pędy stawić się wszyscy mini- strowie rządu Tuska! Jedno z katopolskich wydawnictw opublikowało wspomnienia małżeńskie. Tytuł: „Celibat pomógł mnie i mojej żonie zoba- czyć, że jest jeszcze życie poza łóżkiem”. Czekamy na tom dru- gi świadectwa, tym razem alkoholików, pt. „Chwilowa absty- nencja pozwoliła mnie i mojej żonie zobaczyć, że istnieje świat poza butelką”. Na trzydniowy karnawał do klasztoru w Tyńcu zapraszają tamtejsi benedyktyni. Żadnych zabaw, tylko medytacja. Ce- na za dobę (sam nocleg) 120 zł. Żadnych kredytów, tylko żywa gotówka. Ojcowie paulini zapraszają na nocne (z 27 na 28 stycznia) czu- wanie modlitewne w intencji, aby Warszawa choć trochę po- litycznie przypominała Budapeszt. Chodzi o obecny bałagan nad Dunajem czy o rok 1956? O apostatach, czyli o takich, którzy chcą się wypisać z fanklu- bu Krk, kapucyn Marcin Radomski w wywiadzie dla Katolic- kiej Agencji Informacyjnej powiedział: „To są nasi bracia szcze- gólnej troski”. W zasadzie zakonnika rozumiemy – według doktryny jego religii wariatem jest każdy, kto choćby tylko pró- buje samodzielnie myśleć. Cud! Cud! – rozkrzyczały się okołowatykańskie media włoskie (a za nimi polskie). Z katastrofy superwycieczkowca Concor- dia ocalała Madonna. A dokładniej – jej gipsowa figura. Przy okazji uratowało się jeszcze ok. 4 tys. luda. Ale to aku- rat normalka. „19 stycznia 2012 r. w świątyni sama się odnowiła i zaczęła pła- kać ikona Władimira Putina” – ogłosiła światu Matuszka Fo- tinja ze wsi Bolszaja Jelnia, założycielka Światowego Kościoła Władimira Władimirowicza. I świat zatrząsnął się ze śmiechu. A jak „Osservatore Romano” ogłosi, że krwawymi łzami pła- cze np. Madonna z Pampeluny, to nikt się nie śmieje. Z Rosją, z państwami skandynawskimi, nawet z Francją, ży- czą sobie poprawy stosunków Litwini indagowani w sondażu Prime Consulting. A z Polską? Z Polską chce najmniej, bo „aż” 1,8 proc. ankie- towanych. A ktoś kiedyś pisał: „Litwo, ojczyzno moja…”. I my go nazywamy wieszczem? Niemiecki teolog i psychiatra (to wiele tłumaczy) Manfred Lütz skrytykował jogging (bieganie dla zdrowia), twierdząc, że oddala on od Boga. Czyżby chodziło o to, że Niebiański Staruszek po prostu nie jest w stanie nadążyć za truchtający- mi po parku? Nr 4 (621) 27 I – 2 II 2012 r. GORĄCY TEMAT 3 Tę historię powinni bardzo uważnie przeczytać rodzice wszystkich dzieci pilnie uczęszczających do kościoła... siebie to zadanie, poznał rodzinę Ka- tarzyny i zdobył jej zaufanie. Rodzice byli wdzięczni, że dbał o ich córkę i mo- dlił się za nią. Wkrótce okazało się, że wykorzystał tę sytuację do zaspokaja- nia swoich potrzeb seksualnych”. Mimo choroby dziewczynka by- ła bardzo zaangażowana w życie pa- rafii, więc jej najbliższych absolut- nie nie dziwiło, że spędza każdą wol- ną chwilę w kościele. Wikary tę sy- tuację wykorzystał... „Zapraszał ją do mieszkania na plebanii, gdzie przebywała z nim sam na sam, częstokroć do późnych godzin nocnych. Rodzice całkowicie ufali księdzu, więc nigdy nie kwestio- nowali tych wizyt. Początkowo obo- je tylko rozmawiali na różne tematy i oglądali telewizję, ale ledwie tylko skończyła 15 lat, ks. Mirosław zaczął ją molestować seksualnie ”. w stopniu tak poważnym, że była bli- ska popełnienia samobójstwa ”. – Winiłam siebie, swój podły cha- rakter, słabości, zakłamanie... Prze- cież jestem dorosła i wiedziałam, co robię. Przecież ksiądz mnie nie zgwałcił. Dopiero psycholog otwo- rzył mi oczy, że zostałam ukształto- wana w wieku 14–15 lat, gdy wika- ry Mirek wychowywał mnie, do- gadzając sobie na plebanii, a póź- niej konsekwentnie trzymał na emocjonalnej smyczy. „Pani P. jest ofiarą wykorzysty- wania seksualnego. Jej rozwój został skrzywiony poprzez wpajanie prze- świadczenia, że określone zachowa- nie jest dowodem miłości. Ksiądz Mi- rosław spowodował u niej bardzo głę- bokie i długotrwałe spustoszenia psy- chiczne. Objawy, dolegliwości oraz kłopoty psychiczne, emocjonalne i małżeńskie pani P. są efektem mo- lestowania w okresie dziecięcym i wie- loletniej późniejszej manipulacji” – napisał dr Kapalka w uzasadnie- niu cytowanej na wstępie konkluzji. W czerwcu 2010 r. Grażyna wy- słała do biskupów Regmunta i So- chy dwa odrębne, aczkolwiek nie- mal jednobrzmiące listy z załączo- nym werdyktem psychologa. Wiemy, że wpłynęły 17 czerwca do kurii i ad- resaci je przeczytali. Kobieta chcia- ła od nich tylko jednego – odpo- wiedzi na pytanie, co zamierzają zro- bić z informacją o skłonnościach podwładnego określonego przez amerykańskiego specjalistę mianem „pedofila i psychopaty”. Pięć mie- sięcy później z tą samą sprawą zwró- cił się do ordynariusza „wciąż pe- łen wiary” mąż Marcin, deklarując gotowość „udzielenia dalszych infor- macji”. Żadne z małżonków nie otrzymało odpowiedzi. Dla nas bp Regmunt był nieco łaskawszy: „Od- była się rozmowa z osobą wspomnia- ną w mailu pana P(...). W ocenie bi- skupa kwestia dotyczy zainteresowa- nych osób i one powinny ten pro- blem rozwiązać” – rzekł ordynariusz ustami ks. Andrzeja Sapiehy , rzecz- nika prasowego kurii. I jeszcze stanowisko oskarżo- nego (zapis stenograficzny): „FiM”: – Księże proboszczu, można słówko? Ksiądz Mirosław: – OK, słu- cham? – Na wstępie chciałem uprze- dzić, że jestem dziennikarzem „Faktów i Mitów”. Mogę konty- nuować? – Dziękuję. Nie znajdziemy wspólnego tematu, ale życzę szczęść Boże! – Zatem tylko jedno: jeśli wy- ślemy księdzu pytania dotyczą- ce pani P(...), będziemy mogli liczyć na odpowiedź czy szkoda czasu? – Szkoda czasu. Zdecydowanie! Panowie w sukienkach mniema- ją, że skoro pedofilia uległa już przedawnieniu, to można im sko- czyć. W jak wielkim tkwią błędzie pokażemy za tydzień... DOMIKA NAGEL Współpr. T.S. Proboszcz znalazł Katarzynę w Filadelfii „Ksiądz Mirosław... (tu nazwisko pewnego znamienitego proboszcza z diecezji zielonogórsko-gorzowskiej – dop. red. ) jest pedofilem i psycho- patą , który dalej zagraża społeczeń- stwu i może molestować kolejne ofia- ry. Polskie władze, zwłaszcza kościel- ne, powinny być o tym poinformo- wane, aby podjąć wszelkie koniecz- ne kroki, żeby ochronić społeczeń- stwo przed realnym niebezpieczeń- stwem ze strony tego duchownego” – czytamy w konkluzji ekspertyzy Wychowanie do (po)życia z 1 maja 2010 r., dotyczącej jednej z ofiar plebana. Pod tym dokumen- tem podpisał się amerykański spe- cjalista dr Georg M. Kapalka . Spo- rządził go po dwóch latach wypro- wadzania z ciężkiej depresji 42-let- niej Katarzyny P. , którą „pedofil i psychopata” zaczął molestować seksualnie, gdy była jeszcze dziec- kiem, a po dłuższej przerwie zno- wu nabrał na nią – już jako mężat- kę i matkę – apetytu. Należy w tym miejscu podkreślić, że: ~ dr Kapalka nie jest żadnym leczącym dusze szarlatanem z wy- kształceniem teologicznym, lecz do- świadczonym psychologiem klinicz- nym (praktykuje od 1985 r.), pro- fesorem Uniwersytetu Monmouth, autorem pięciu podręczników i po- nad stu publikacji naukowych; ~ od prawie dwóch lat ordyna- riusz Stefan Regmunt oraz biskup pomocniczy Paweł Socha wiedzą o wyczynach podwładnego, ale nie podjęli kroków w kierunku skutecz- nej ochrony potencjalnych ofiar ks. Mirosława, który wciąż cieszy się znakomitymi układami w diecezjal- nej centrali i kieruje (z nominacji) jednym ze specjalistycznych duszpa- sterstw. Biskup Regmunt uznał, że nie będzie interweniował, bo- wiem przypadek Katarzyny P. jest sprawą między katem a ofiarą. Przyjrzyjmy się szczegółom (uwa- ga: wszystkie fragmenty wyróżnio- ne kursywą są cytatami z eksperty- zy dr. Kapalki)... Ksiądz Mirosław poznał Kasię, gdy był świeżo wyświęconym wika- riuszem parafii w Ś., ona zaś 14-let- nim dzieckiem. Chorowała wówczas na serce i przygotowywała się do trudnej operacji. „Całkowicie polegała na księdzu, szukając u niego, jako katolickiego kapłana, oparcia psychicznego i du- chowego. Ksiądz Mirosław przyjął na Z ciągu dalszego ekspertyzy do- wiadujemy się, że robił to metodycz- nie, żeby nie spłoszyć zwierzyny. Od wstępnego obejmowania i gła- skania stopniowo przechodził do ca- łowania oraz dotykania. Najpierw czynił to przez ubranie, a następ- nie po gołym ciele – obmacując pier- si i wkładając rękę w majtki... Że- by złagodzić opór, poił ją alkoho- lem (najczęściej szampanem). Po in- tensywnej „rozgrzewce” zaspokajał się w finale onanizowaniem. Dra- styczne szczegóły pomińmy... „Katarzyna przeżywała wielki kon- flikt wewnętrzny. Z jednej strony wie- działa, że robi źle, uczestnicząc w in- tymnych spotkaniach oraz pozwalając na takie traktowanie, ale z drugiej – czuła się wyróżniona. Ksiądz Miro- sław przekonywał, że ma ona do speł- nienia specjalną i wybitną rolę jako wybranka mogąca umożliwić kapła- nowi zaspokojenie jego naturalnych męskich potrzeb. W sposób typowy dla pedofila uczył dziecko, aby zaakcep- towało molestowanie, traktowało to jako dowód jego miłości oraz utrzy- mało specjalną intymną wieź pomię- dzy nimi w najwyższym sekrecie ”. Choć wspomnienia z dzieciństwa i młodości wyciskają z oczu łzy, Ka- tarzyna nie boi się już mówić o swo- ich relacjach z „wychowawcą”. – To trwało cztery lata. Żyłam w stanie jakiegoś paraliżu doszczęt- nie obezwładniającego moją wolę. Nie pojmuję, dlaczego uległam, bo przecież wcześniej widziałam, co ro- bił innej, trochę starszej dziewczy- nie działającej w oazie. Pamiętam, jak podczas ferii w Zakopanem do- bierał się do niej w nocy i w ni- czym mu nie przeszkadzała moja obecność w pokoju. Po maturze wy- jechałam na studia do Warszawy, więc nasze kontakty osłabły, ale wciąż nie dawał mi spokoju. Miał już na szczęście inną kochankę, a później kolejne. Wiem, że jesz- cze niedawno nagminnie stosował patent polegający na zapraszaniu na kolację dwóch dziewcząt, za- zwyczaj z rodzin patologicznych. Jed- na z nich była upatrzonym celem, druga robiła za przyzwoitkę – opo- wiada kobieta. „Gdy Katarzyna dojrzała do wie- ku pełnoletniości, zmieniła miejsce zamieszkania, ale ksiądz nieustan- nie komunikował jej, że spaja ich specjalna więź i jest wyróżnioną ko- bietą, która może dać kapłanowi dar zadowolenia cielesnego. Mówił, że on ją rozumie lepiej aniżeli jakikolwiek inny mężczyzna i zawsze będzie nad nią czuwał. Pomimo tego, że z czasem spotkała swojego przyszłe- go męża i wzięła z nim wkrótce ślub, wpływ księdza Mirosława trwał i nie pozwolił jej oddać się partnerowi emo- cjonalnie w takim stopniu, jaki wy- stępuje zazwyczaj w małżeństwach. Było to spowodowane uzależnieniem psychicznym od osoby księdza”. – Marcin , mój mąż, o niczym nie wiedział. Nie miał pojęcia rów- nież o tym, że w postanowieniu o wy- jeździe na stałe do USA najważniej- szym dla mnie powodem było pra- gnienie ucieczki przed księdzem. Zabrałam ze sobą mamę i staran- nie pozacierałam za sobą wszystkie ślady. Okazało się, że niedokładnie – mówi Katarzyna. „Pani P., mąż i dzieci osiedli w stanie Pensylwania. Początkowo kontakt z księdzem Mirosławem się urwał, ale w okresie następnych kil- ku lat znowu ją znalazł i zaczął na- gabywać. Zabiegał o możliwość przy- jazdu do USA, ażeby panią P. od- wiedzić oraz wznowić stosunki. Za- czął wpływać na panią P., przekonu- jąc, że tylko on jest w stanie dać jej takie zrozumienie i poparcie, jakie- go ona potrzebuje, oraz że zrobi to lepiej niż mąż”. – Listy ze wspólnymi starymi zdjęciami, później telefony... Roz- mawialiśmy niemal codziennie. Gdy otrzymał probostwo, namawiał, że- bym wszystko rzuciła i wracała do Polski. Do niego. Nie ukrywam, że strasznie mi zamącił w głowie, ale na szczęście bezskutecznie. W kontakcie twarzą w twarz nie by- łam już tak silna – przyznaje mat- ka, żona i... kochanka. „Z czasem ksiądz Mirosław za- aranżował kilka wizyt w USA, pod- czas których (w latach 2005–2008) odbywał stosunki seksualne z pa- nią P. Jej małżeństwo cierpiało, a mąż odkrył zdrady. Zerwała ona wówczas wszelkie związki z księdzem Mirosławem i zdecydowała się pod- jąć leczenie, aby odbudować psychi- kę i ratować zagrożone rozpadem małżeństwo”. – Pierwszy raz przyjechał pod pretekstem pociechy duchowej dla mojej nieuleczalnie chorej mamy. Nie ma sensu rozpamiętywać, jak i dlaczego wylądowaliśmy w łóżku, w każdym razie nawet mu później powieka nie drgnęła, gdy przebywał w towarzystwie Marcina . Tak się zaczęło, a stać go było na kolejne wypady do Ameryki. Tymczasem ja pękłam. Wpadłam przez to za- kłamane życie w potworny dołek psychiczny i całe szczęście, że Mar- cin się domyślił, bo koniec mógł być tragiczny. Wszystko mężowi opo- wiedziałam, ale nie mogłam uwol- nić się od poczucia winy za to, co jemu i dzieciom zrobiłam. Uzgod- niliśmy, że pójdę do psychologa. Przez dwa lata doprowadzał mnie do równowagi psychicznej. „Pani P. zaczęła leczenie, aby zlo- kalizować przyczyny i powstrzymać rozwój głębokiej depresji, która wpły- wała na jej samopoczucie, ograni- czyła życie i codzienne funkcjonowa- nie (częsty płacz, zaburzenia snu) Nr 4 (621) 27 I – 2 II 2012 r. 4 Z NOTATNIKA HERETYKA POLKA POTRAFI Końskie zdrowie wspomagać się „kalendarzykiem”, że- by sperma zrobiła co trzeba. Autor znalazł też nowsze przykła- dy na potwierdzenie swojej teorii. W latach 80. doktor P.G. Ney opisał przypadek pacjentki, która po trudnym porodzie „z powodu dolegliwości bó- lowych” unikała współżycia. „Nasila- ło się u niej przygnębienie, przestała dbać o dziecko, bywała brutalna, stra- ciła apetyt”, aż... trafiła do psychiatry- ka. Przytomny lekarz zalecił mężowską penetrację z finałem w środku i... po sprawie. Pomyślicie, że uszczęśli- wiła nie tyle sperma, co polepszenie stosunków z mężem, któremu celibat też pewnie nie służył... Nie! Pomogło nasienie – uważa doktor Ney, a za nim nasz Matyjek. Ale to jeszcze nic. Na początku XXI w. sperma potrafiła też... ocalić od samobójstwa. A tak. Amerykański psycholog Gordon Gal- lup przepytał ponad 200 dziewczyn na okoliczność używania gu- mek: czy często, czy rzadko, a może od czasu do cza- su... Wyszło mu, że „ko- biety nieotrzymujące na- sienia” trzy razy częściej targały się na własne życie. Jakie będą spermowe badania Anno Domini 2012, które Kościół uzna za przydatne? Ja już się boję! Bo może oka- zać się na przy- kład, że każdy gwałciciel to ja- kiś… no, może nie lekarz, ale co najmniej bioenergotera- peuta! JUSTYNA CIEŚLAK Prowincjałki Z bardzo bolącym gardłem stawiła się w izbie przyjęć elbląskiego szpitala pewna 22-latka. Lekarz kazał jej zdjąć majtki i usiąść na fotelu ginekologicznym. Niecodziennym badaniem zajmuje się obecnie prokurator. GŁĘBOKIE GARDŁO Sperma jest święta, sperma do- bra jest... Kiedy się marnuje, Pan Bóg gniewa się – śpiewali ci z Monty Pythona. Jak Kościół zniechęca do prezer- watyw? Nie uwierzycie... Na portalu Rodzina katolicka pojawiły się bred- nie pt. „Znaczenie nasienia mężczy- zny dla zdrowia kobiety”. Autor, nie- jaki Jerzy Matyjek , to 86-letni le- karz – wielki kibic kalendarzyków małżeńskich, a w latach 90. poseł z ZChN-u. Pan doktor powołuje się na odkrycia medyków katolików z… początków ubiegłego wieku. Pierwsza wojna światowa. Żołnie- rze leżą w okopach, a Maria Stopes , angielska doktorka, okupuje pacjent- ki, które przyznają się do stosunków przerywanych. Muszą siedzieć w jej gabinecie i opowiadać, jak im się ży- je. I co? Panie będące w związkach, w których marnuje się nasienie, są sfrustrowane, mają lęki, depresję i „rozliczne niedomagania nerwico- we”. Można by pomyśleć, że bały się ciąży (w tych czasach pewnie jednej z wielu), ale nie! „Złe samopoczucie tych kobiet – podsumowała Stopes – jest następstwem pozbawiania ich dobroczynnego działania nasienia”. Od tamtej pory sprzeciwiała się uży- waniu prezerwatyw, dopomagając – dodajmy od siebie – rzeżączkom i innym syfom. Kolejne badania, które przywołu- je eksposeł Matyjek, to już „światły” rok 1929. Wtedy odbył się francuski kongres ginekologów i ustalono, że kobiety pozbawione wewnętrznych ejakulacji cierpią na ciele i umyśle. Na szczęście dolegliwości ustępują po wdrożeniu współżycia z pozosta- wianiem nasienia”. Dwa lata później, na kolejnym kongresie, sperma na- uczyła się leczyć nowotwory piersi i macicy, więc zalecano ją profilak- tycznie. W latach 40. plemniki umia- ły już wpływać na... „wzrost i dojrze- wanie” macicy w przypadku jej nie- dorozwoju. Uznano również, że ko- biety, które latami unikały nasienia, a potem wzięły i zmądrzały, najpew- niej są już bezpłodne... A teraz najważniejsze. Nasienie po- winno być mężowskie! Bo takie właśnie wytwarza substancje, które szyku- ją w macicy miejsce dla potomka. Inaczej położ- nicy grozi tzw. rzucawka ciężarnych – drgawki i utra- ty przytomności, niekiedy pro- wadzące do śmierci; według dzisiejszych badań są one spowodowane problemami hor- monalnymi, sercowymi lub genetycznymi. Dlatego najle- piej jeszcze kil- ka miesięcy po nocy poślubnej W Grzybowej Górze stanęła w ogniu sto- doła. Gasić przyjechali pijani strażacy ochot- nicy. Tak przynajmniej twierdzą oburzeni mieszkańcy. Poziomu alkoholu w ich krwi policja sprawdzić nie mogła, bo ochotnicy z miejsca pożaru uciekli. WODA OGNISTA Dariusz Leszczyński spod Włocławka został wezwany do zapłacenia alimentów – także tych zaległych. W sumie ok. 4 tys. zł plus odsetki. Problem w tym, że pan Da- riusz dziecka nie ma, choć – jak przyznaje – bezskutecznie stara się o nie od 12 lat. EGZEKUCJA Kilkanaście (!) policyjnych patroli szukało radiowozu, który w nocy utknął w śnież- nej zaspie w okolicach Horyszewa Polskiego. Pechowi funkcjonariusze, któ- rzy wracali właśnie z interwencji, stracili łączność z bazą. Koledzy wykopa- li ich z opresji dopiero bladym świtem. ZASYPANI W AKCJI W garażach i stodołach siedmiu rolników spod Lipna śledczy z CBŚ znaleźli 917,5 kg wysuszonego i pociętego tytoniu o wartości 267 tys. zł. W swój towar przed- siębiorczy wspólnicy zaopatrywali okolicznych mieszkańców. Grozi im za to do 2 lat więzienia. NAROBILI DYMU „Jestem pijany i siedzę w przydrożnym rowie. Pomóżcie!” – z takim apelem za- dzwonił pewnej nocy na policję 25-letni obywatel Człuchowa. Biedak był bowiem tak pijany, że nie mógł o własnych siłach wyjść z rowu, na tyle jednak świadomy, żeby zawalczyć o życie. ZIMNY S.O.S. W przerobionym barku Michała P. , 32-lat- ka z Lublina, w blasku lampki i w chłodzie wentylatorów dojrzewało 18 sadzonek konopi indyjskich. Za mini „ogróde- czek” grozi mu do 3 lat więzienia. Tyle samo może zainkasować pewna bez- robotna mieszkanka Prudnika. Ta – żeby zarobić na chleb – hodowlę zało- żyła w szklarni na ogródkach działkowych. KONOPIELKI Opracowała WZ Kościół prezentuje sam siebie jak ostatni bastion publicznej moralności. Jednocześnie we wszel- kich sprawach etycznych jest trwale i rozpaczliwie bezużyteczny. Mit o Kościele jako fundamencie i skarbnicy mo- ralności był przez lata podtrzymywany przez kler oraz konserwatystów. W tym niewierzących. Także w ostat- nich latach polska prawica stale propaguje wiarę w nie- zbędność istnienia Ko- ścioła. Robili to m.in. Jarosław Kaczyński , Jan Maria Rokita , a mistrzem w tej mate- rii pozostaje Tomasz Terlikowski . Ten ostat- ni zasłynął debatą z jakimś czeskim hierarchą, w której dowodził, że może i Czesi nie potrzebują Kościoła, aby być etyczni, ale Polacy muszą go mieć koniecznie, bo Polska bez tego się zawali. Może jego Polska się zawa- li, może to Wszechpolska legnie w gruzach, ale żaden realnie istniejący kraj nie potrzebuje Kościoła katolic- kiego do normalnego funkcjonowania. Oczywiście każ- de społeczeństwo potrzebuje pewnych zasad. Tyle że one nie biorą się z kościelnej gadaniny, ale przede wszyst- kim z doświadczenia życiowego, a także z nawyków kul- turowych i może też z ludzkiego genomu. Ostatnio w prasie katolickiej pojawiły się m.in. aluzje do rzekomych zasług Kościoła w zwalczaniu niewolnictwa. Biskup Grzegorz Ryś z Krakowa do- wodził m.in., że ludzie wierzący „znieśli niewolnictwo, tyle że trzeba było na to czekać XIX wieków”. A więc Kościół nierychliwy, ale sprawiedliwy? Wolne żarty! W zniesieniu niewolnictwa nie ma zasług Kościoła pa- pieskiego. Przeciwnie – nawet Biblia dostarcza więcej powodów do jego utrzymania niż do zniesienia. A w znie- sieniu niewolnictwa mieli, owszem, zasługi pewni ludzie wierzący, tyle że byli to na ogół wierzący inaczej – bra- cia polscy, kwakrzy, niektórzy metodyści. Te dwie pierw- sze grupy były zresztą przeklęte przez wszystkie główne Kościoły. Decydujące dla upadku tej zmurszałej i hanieb- nej instytucji zniewolenia było jednak oświecenie ze swo- ją ideą braterstwa. Tyle tylko, że Wiek Świateł wywodził tę ideę z masonerii i nowoczesnej filozofii, a nie z Ewangelii czy nauki Kościoła. Jak groteskowy był stosunek Kościoła do niewolnictwa, świadczy tekst z tygodnika „Niedziela” autorstwa Ewy Polak- -Pałkiewicz . Ta katolicka publicystka rozczula się nad dzia- łalnością świętego Piotra Klawera . Ów hiszpański jezu- ita dawał prezenty nieszczęśnikom sprowadzanym z Afry- ki do Ameryki Łacińskiej oraz organizował dla nich coś w rodzaju religijnych przedstawień stworzonych po to, aby nakłonić ich do chrztu. I chrzcił ich tysiącami, choć z opisów Polak-Pałkiewiczowej można domniemywać, że wielu niewolników nie bardzo wiedziało, na co się decy- duje ani o co w tym wszystkich chodzi. Przecież większość z nich była nawracana metodą ewangelizacji rysunkowej, bo między ewangelizowanymi a misjonarzem nie było do- słownie żadnego wspólnego języka. Autorka nie wysila się nawet nad refleksją nad tym, że niewolnictwo stano- wiło część systemu katolickiego imperium hiszpańskiego. Zatem Kościół i jego wierni nie tylko nie zwalczali nie- wolnictwa, ale jeszcze ciągnęli z niego zyski. Przy czym kler swoje ofiary dodatkowo ograbiał z dotychczasowego światopoglądu. MYŚLI NIEDOKOŃCZONE Nie ulega wątpliwości, że umieszczenie krzyża łacińskiego na ścianie za fo- telem marszałka, na której znajduje się też godło państwowe, w sali ple- narnej obrad Sejmu, musi być zinterpretowane jako utożsamienie się na- czelnego organu władzy ustawodawczej, a nawet całego państwa, z reli- gią rzymskokatolicką, względnie z Kościołem katolickim. Taka lokaliza- cja symbolu religijnego oznacza promocję, wręcz rekomendację katolicy- zmu przez naczelny organ władzy państwowej wobec obywateli. (dr Paweł Borecki, specjalista w zakresie prawa wyznaniowego) Usunięcie poświęconego krzyża oznacza jego profanację i zbezczeszczenie. (bp Edward Frankowski) RZECZY POSPOLITE Bezużyteczni Wrogość polskiej prawicy wobec Owsiaka i WOŚP nie jest incydentalnym wybrykiem. Jest wyrazem głęboko zakorzenionych charakterystyk psycholo- gicznych prawicowości (…). Oni wierzą m.in., że każdy milion zebrany przez Owsiaka to milion zabrany Caritasowi. Nie akceptują hasła „Róbta, co chceta”, bo prawica nie wierzy w dobroć człowieka i nie ufa wyborom do- konywanym przez jednostkę. (prof. Krystyna Skarżyńska, psycholog) Chciałabym, aby w Polsce nastąpiły zmiany w sądach. Nie może być tak, żeby osoba kompletnie zaangażowana w Kościół katolicki, a z taką mia- łam do czynienia podczas procesu, orzekała w sprawie dotyczącej religii, gdyż oskarżony jest z góry skazany na porażkę, a cały przebieg sprawy bardziej przypomina mszę. (Dorota Rabczewska, Doda, piosenkarka) Najłatwiej jest mi zaakceptować to, co jest umiarkowane, nieszkodliwe w sensie stwarzania zagrożeń, a więc w sumie Platformę Obywatelską. (senator Włodzimierz Cimoszewicz o swoim obecnym światopoglądzie politycznym) Wybrał AC ADAM CIOCH Nr 4 (621) 27 I – 2 II 2012 r. NA KLĘCZKACH 5 potencjalnych kandydatów do „ka- płaństwa” postanowiło zaprząc do pomocy internet. Na Facebooku stworzono profil „Kościół w budo- wie. Wstęp wolny” reklamujący stan duchowny. Proponujemy raczej – „Kościół do rozbiórki. Chętni po- szukiwani”. To właśnie hasło jest chyba bliższe prawdzie… MaK (sic!), na które przyjmowane są wpłaty z pomocą dla rodziny. Oka- zuje się, że dzieci wymagają stałej pomocy medycznej i że rodzinie bra- kuje rzeczy codziennego użytku. I to jest to poczwórne szczęście?! MaK MEN-TALNOŚĆ KOŚCIOŁA Ministerstwo Edukacji Narodo- wej przyszło z odsieczą Kościołowi, któremu groziły zawirowania z lek- cjami religii w przedszkolach. We- dług nowych przepisów religia nie wchodzi w skład pięciogodzinnej pod- stawy programowej w przedszkolach, zatem – według niektórych interpre- tacji – powinna być odpłatna, co oczy- wiście groziło masowym exodusem dzieci z zajęć. W Zakopanem już na- wet kazano rodzicom za nie płacić („FiM” 3/2012), a w Myślenicach i Suchej Beskidzkiej decyzję o pła- ceniu rady miast wycofały dopiero po interwencji kurii (sic!). Teraz MEN jasno zdecydował, że lekcje re- ligii – niezależnie od tego, kiedy się odbywają – mają być „bezpłatne”, czyli religijna indoktrynacja na koszt „bogatych” samorządów. Biedny kler odetchnął z ulgą. katolików, bo większość spraw są- dowych dotyczy ochrony ich war- tości. Biskup Tadeusz Pieronek natychmiast sprawę skomentował, twierdząc, że „ta niecywilizowa- na propozycja nie ma żadnych szans”. Szkoda, że hierarcha nie wi- dzi cywilizacyjnego zacofania Pol- ski właśnie w tym przepisie. Ura- żeni katolicy mogą dochodzić swo- ich praw z Kodeksu cywilnego i to powinno – tak jak w reszcie UE – wystarczyć. pieniędzy, m.in. na Telewizję Trwam. Dyrektor imperium me- dialnego Radia Maryja od miesię- cy ostentacyjnie odmawia wykona- nia polecenia sądu. MaK SOLENNIE POKROPIENI KSIĄDZ ZGWAŁCONY WNIOSEK WYZNANIOWY W wielu publicznych placów- kach oświatowych wizyty księdza po kolędzie na stałe zagościły w ka- lendarzu szkolnych imprez. „Zgod- nie z tradycją gościliśmy księdza pro- boszcza na świątecznej kolędzie. Przedszkolaki, uczniowie Szkoły Pod- stawowej, a później Gimnazjum śpie- wali kolędy oraz uczestniczyli we wspólnej modlitwie” – donosi Ze- spół Szkolno-Przedszkolny w Pa- niówkach. „Dziś przyjmowaliśmy w naszych progach księdza Piotra, który nawiedzał parafian w Bezwo- li z duszpasterską wizytą – relacjo- nuje na swojej stronie Szkoła Pod- stawowa w Bezwoli. – Po modlitwie w każdej klasie, w każdym miejscu, w którym pracujemy dla dzieci, zo- staliśmy solennie pokropieni (...). Błogosławieństwo z pewnością do- dało nam ducha do dalszej solid- nej pracy w nowym roku”. Podobne informacje znajdujemy na stronie publicznego Zespołu Kształcenia i Wychowania w Klu- kowej Hucie: „W szkole odbyła się kolęda. Ksiądz proboszcz poświęcił mury szkoły i pobłogosławił nam wszystkim”. Z kolei dyrekcja Gim- nazjum nr 2 w Wodzisławiu Śląskim na zaplanowane odwiedziny dusz- pasterskie, czyli kolędę, zaprasza uczniów wraz z rodzicami. W Bielsku Podlaskim rozpoczął się proces prawosławnego duchow- nego Witalisa G. , oskarżonego przez prokuraturę za przymusze- nie niepełnosprawnej dziewczyny Marzeny O. do współżycia płcio- wego. Badania genetyczne jej dziec- ka potwierdziły ojcostwo księdza. Batiuszka twierdzi, że to on wła- ściwie został przez dziewczynę zgwałcony, bo natarczywie nalega- ła na seks. W akademikach Uniwersytetu Łódzkiego i miejscowej politechni- ki pary mieszane płciowo mogą mieszkać ze sobą, o ile dostarczą dokument z urzędu stanu cywilne- go o planowanej dacie ślubu lub… zaświadczenie z parafii o tym, że dali na zapowiedzi. Tak oto Ko- ściół – na wniosek władz państwo- wych uczelni – pilnuje „właściwe- go prowadzenia się” dorosłych już osób. ASz OCHRONA ZBIORU BAJEK MaK MaK MaK SKAZANI NA KATOLICYZM BOSKO NIELUDZCY PARAFIA STAWIA Human Rights Watch, jedna z największych w świecie organiza- cji broniących praw człowieka, skry- tykowała Polskę. Chodzi „o jedną z najbardziej restrykcyjnych ustaw antyaborcyjnych w Europie”, któ- ra w naszym kraju ciągle obowią- zuje. Zdaniem organizacji odma- wianie mieszkańcom swobodnego dostępu do badań prenatalnych i le- galnego przerywania ciąży jest wy- razem „okrutnego i nieludzkiego traktowania oraz naruszania prawa do prywatności i życia rodzinnego”. MaK Zdaniem cytowanego przez „Frondę” ks. prof. Dariusza Wa- lencika przy obecnym stanie praw- nym nie jest możliwe wystąpienie w Polsce z Kościoła rzymskokatolic- kiego. Według jego opinii rozporzą- dzenie episkopatu z roku 2008 zo- stało unieważnione w roku 2009 przez Benedykta XVI , który doko- nał korekty prawa kanonicznego. Za- tem polscy katolicy nie mają jak wystąpić z Kościoła, bo nie ma prze- pisów szczegółowych. Tym sposo- bem bycie katolikiem w Polsce sta- ło się czymś w rodzaju kary dożywo- cia, orzekanej wkrótce po narodze- niu, podczas tzw. chrztu. Jedna z łódzkich gazet lokalnych opublikowała tekst o najdłuższych kursach, jakie mieli miejscowi tak- sówkarze. Okazało się, że najdalej pojechał ksiądz z grupą swoich zna- jomych – najpierw zażyczył sobie za- wiezienia do Madrytu, a stamtąd – do portugalskiej Fatimy. W su- mie: 8 tysięcy kilometrów. MaK Michał Piróg – znany choreo- graf i juror – stanął w obronie Do- dy , skazanej za obrazę uczuć reli- gijnych. Przypomnijmy, że piosen- karka wyrokiem sądu musi zapła- cić 5 tys. zł za stwierdzenie, że au- torzy Biblii „palili jakieś zioła i by- li napruci winem”. Piróg odważnie nazwał wyrok „paranoją”. Powie- dział też: „Jakichś kilkunastu kole- si na zlecenie nowo istniejącej fir- my napisało zbiór bajek. Źle prze- tłumaczyli wstęp, potem nazmyśla- li, co im się po kilkuset latach wy- dawało, a teraz na ten zbiór opo- wiadań nic nie można powiedzieć”. Po tej wypowiedzi w katolickich me- diach żądają zwiększenia sankcji za obrazę uczuć religijnych. ASz WIELKIE ŻARCIE Do nietypowej kradzieży doszło w kościele we wsi Okół (gmina Bał- tów). Złodziej wtargnął do kościo- ła, otworzył tabernakulum i ukradł puszkę z konsekrowanymi hostia- mi. Niczego innego nie zabrał. W sumie zniknęło 100 hostii, czy- li – jak twierdzi Kościół katolicki – 100 kompletnych „ciał Pana Je- zusa”. Czyżby ktoś chciał przystę- pować do komunii na zasadzie „zrób to sam”? MaK AK FUNDUSZ NA ŻĄDANIE OGRÓDEK PANA BOGA ZWOLNIENIE KOLĘDOWE Postulatom Ruchu Palikota (bez podania nazwy partii) arcybi- skup Andrzej Dzięga poświęcił ca- ły „list pasterski” odczytany w ko- ściołach szczecińskich. Bronił w nim Komisji Majątkowej i żąda (!) utrzy- mania Funduszu Kościelnego (lub innej formy wspierania Kościoła przez państwo), a ujawnione przez media oszustwa przy „zwracaniu mienia” Kościołowi nazwał „pew- nymi prowokacjami”. Dzięga za- pewnił także, że księża płacą po- datki od pensji w instytucjach, w których są zatrudnieni. Nie wąt- pimy – państwo utrzymuje znaczą- cą część kleru katolickiego (kape- lani, katecheci itp.) i z wypłacanych pensji potrąca sobie podatki. To rzeczywiście wielki ciężar fiskalny dla księży i wyraz solidarności z resztą obywateli. W Muszynie (woj. małopolskie) nie boją się kryzysu. Niebawem po- wstanie tam najprawdziwszy biblij- ny ogród! Proboszcz tamtejszej pa- rafii – ks. Paweł Stabach – już zaciera ręce. „Zagospodarujemy kil- ka hektarów pustego pola, który otacza starą plebanię (…). To bę- dzie nowa atrakcja kurortu oraz ele- ment przybliżający mieszkańcom i turystom miejsca związane z chrze- ścijaństwem” – mówi zadowolony. W ogrodzie będzie rzeka Jordan z miejscem chrztu Chrystusa, świą- tynia Salomona, winnica z Kany Ga- lilejskiej, miejsce, gdzie szatan ku- sił Jezusa i w końcu gorejący krzew, w którym Bóg miał się objawić Moj- żeszowi. Całość ma kosztować kil- ka milionów złotych. Ksiądz Sta- bach liczy na dotacje unijne do ra- ju... Podatkowego na pewno. ASz „Prosimy dyrektorów szkół o ta- kie zorganizowanie lekcji, może na- wet kosztem lekcji religii, aby dzie- ci, które mają danego dnia kolędę, mogły wcześniej pójść do domu, aby uczestniczyć w tym obrzędzie razem z całą rodziną” – apeluje z ambo- ny proboszcz parafii pw. św. Ja- na Chrzciciela w Brańszczyku. Dzie- ciaki muszą bowiem zdążyć poło- żyć przed księdzem na stole „ćwi- czenia z lekcji religii i kontrolki obec- ności na Mszy św.”. MaK WYSYP ŁASK… W ramach wspierania polityki katolickiej płodności tygodnik „Nie- dziela” napisał entuzjastyczny tekst („Szczęście razy cztery”) o historii rodziny spod Częstochowy, w której urodziły się czworaczki. Na końcu zaś zamieścił numer konta parafii NASZ JEDEN PROCENT! Autorski pomysł „Faktów i Mi- tów” sprzed lat, aby partii politycz- nych nie finansować z budżetu, ale z odpisów podatkowych poszczegól- nych obywateli, będzie realizowany przez Ruch Palikota. Partia przed- stawiła projekt ustawy w tej sprawie. Naszym zdaniem takie rozwiązanie ułatwi kontrolę wyborców nad po- czynaniami polityków i zwiąże par- tie ze społeczeństwem. AK MaK MaK NIECH TO PIERONEK! KOMORNIK U RYDZKA Ruch Palikota chce usunięcia z Kodeksu karnego art. 196, który mówi o karze za obrazę uczuć reli- gijnych. Partia przygotowała już w tej sprawie nowelizację kk. Według posłów RP ten przepis faworyzuje POLOWANIE NA KLERYKA Sąd w Toruniu zlecił komorni- kowi wyegzekwowanie od księdza Tadeusza Rydzyka 3,5 tys. zł grzyw- ny i 1 tys. zł kosztów sądowych za zorganizowanie nielegalnej zbiórki Wyższe Seminarium Duchow- ne w Łodzi wobec dramatycznego spadku zainteresowania studiami
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plgbp.keep.pl
|