Odnośniki
- Indeks
- Fakty i Mity 24.2012, # Prasa, Fakty i Mity
- Financial Times Europe July 26 2012, Financial Times
- Financial Times Europe July 27 2012, Financial Times
- Financial Times Europe July 21 22 2012, Financial Times
- Field Guide to Mushrooms of Western North America by R Michael Davis & Robert Sommer & John A Menge (2012), Grzyby - Atlasy
- Felgi Aluminiowe Peugeot 2012, Różne koncern PSA
- Fine Woodworking - Aug 2012, Majsterkowanie Magazyny
- Fakty i Mity 03 2012, polskıe
- Fakty i Mity 04 2012, polskıe
- Finał ST 2012,
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- marekfurjan.xlx.pl
|
FiM.48.2012, Fim
[ Pobierz całość w formacie PDF ] Wyrok w największej aferze polskiego Kościoła GANG KSIĘŻY UKRADŁ 418 MILIONÓW Â Str. 11 INDEKS 356441 ISSN 1509-460X http://www.faktyimity.pl Nr 48 (665) 6 GRUDNIA 2012 r. Cena 4,20 zł (w tym 8% VAT) Â Str. 3 Cała Polska na ekranach telewizorów oglądała 1 listopada spektakl pt. „Ratujmy zabytki Powązek”. Okazuje się, że spora część kwoty zebranej przez nobliwych wolontariuszy – zamiast wspierać odnowienie grobowców – zasili konto warszawskiej kurii archidiecezjalnej. ISSN 1509-460X Nr 48 (665) 30 XI – 6 XII 2012 r. 2 KSIĄDZ NAWRÓCONY FAKTY KOMENTARZ NACZELNEGO Młot na czarowników Poseł Roman Kotliński złożył w Sejmie kolejne projekty an- tyklerykalnych ustaw. Podczas prezentowania razem z Janu- szem Palikotem projektu o apostazji nasz naczelny ubrał się w księżowską koszulę z koloratką. Zaniepokojonych uspoka- jamy: Jonasz nie wrócił na łono Kościoła. Chciał tylko zama- nifestować swój sprzeciw i arogancję Krk, ponieważ – podob- nie jak ci, którzy nie mogą szybko i skutecznie opuścić kato- lickich szeregów – on również nie może (według prawa kano- nicznego) przestać być księdzem. C zy ktoś ze starszych Czytelników „FiM” – tych, którzy Platforma przypomniała sobie, że należy postawić Zbigniewa Ziobrę i Jarosława Kaczyńskiego przed Trybunałem Stanu za nad- użycie władzy. Problem w tym, że próbuje się to zrobić, zresztą nieudolnie i bez przekonania, o 5 lat za późno. Bo cóż by Donald począł bez Jarosława, który zapewnia mu trwanie przy władzy? Obecnie są nimi – obok ochrony dobrego imienia, zdrowia czy prawa do nienaruszalności miejsca zamieszkania – na- wet pamięć o przyjacielu lub prawo do wspomnień o ulubio- nym pupilu. VII. Projekt ustawy o zmianie ustawy o swobodzie dzia- łalności gospodarczej oraz innych ustaw. Cel: Wprowadzenie instytucji świeckich mistrzów cere- monii, którzy prowadziliby działalność gospodarczą – świec- kie pogrzeby. Dzisiaj dane mistrzów ceremonii krążą w dru- gim obiegu. Poza łamami „FiM” nie ma żadnej oficjalnej, od- rębnej platformy ich rejestracji ani bazy adresowej. Proponu- ję, aby zajął się tym minister odpowiadający za administra- cję – obecnie Michał Boni. Miałby on w swoim Biuletynie Informacji Publicznej udostępnić ogólnopolski rejestr świec- kich mistrzów ceremonii. Kopia tego wykazu w postaci wydru- ków byłaby także dostęp- na w Urzędach Stanu Cywilne- go. Brak informacji o świeckich mistrzach ceremonii wykorzystu- ją duchowni zarządzający więk- szością cmentarzy. Wymuszają oni na osobach znajdujących się w traumie przeprowadzenie (czę- sto wbrew woli zmarłego) po- grzebu religijnego. VIII. Projekt ustawy o zmia- nie ustawy o ochronie zwierząt. Cel: Usunięcie sprzeczności w polskim porządku prawnym w kwestii uboju rytualnego. For- malnie jest on w naszym kraju zakazany ze względu na jego bar- barzyński charakter. Ma to także miejsce w większości państw UE oraz innych państwach świata. Ale polskie przepisy są martwe (wadliwie zredagowane upoważnienie ministra ds. rolnictwa do wydania rozporządzeń wykonawczych). Na tej podstawie bez jakiegokolwiek urzędowego i fachowego nad- zoru otworzyły się szeroko drzwi dla rytualnych rzeźni. Pol- ska jest dzisiaj jednym ze światowych liderów w produkcji mięsa pozyskiwanego w ten sposób. Kontrolę nad mordo- waniem zwierzaków sprawują wyłącznie duchowni Związku Gmin Wyznaniowych Żydowskich oraz Bractwa Muzułmań- skiego. A polega ono zwykle na podwiązywaniu zwierzęcia za nogi głową w dół i podrzynaniu gardła (bez ogłuszenia), by cała krew spłynęła. Zwierzę kona w ten sposób nawet do pół godziny. Ostatnie orzeczenie Trybunału Konstytucyj- nego zakazującego tych praktyk mile mnie zaskoczyło, ale stosowna ustawa i tak będzie potrzebna. IX, X i XI. To trzy projekty ustaw o zmianie ustaw o Po- licji, Straży Granicznej i Służby Celnej. Cel: Usunięcie niezgodności umowy międzynarodowej (tyl- ko gdzie jest ten „naród” watykański?), jaką jest konkordat, z ustawami o stosunku państwa do innych kościołów. Nie przewidują one bowiem objęcia funkcjonariuszy wyżej wy- mienionych służb opieką duszpasterską ze strony duchow- nych – kapelanów czy biskupów. W konkordacie mowa jest jedynie o ordynariacie wojskowym. Jak zwykle u nas bywa – prawo swoje, a praktyka… Właściwi ministrowie wraz z szefami służb podpisali sobie z klerem porozumienia i wpro- wadzili watykański nadzór nad swoimi mundurowymi. Jest to naruszenie cywilnego charakteru i świeckości tych służb. Prowadzi też do naruszenia praw ich funkcjonariuszy do za- chowania wolności sumienia i wyznania, na przykład po- przez wymuszanie obecności na mszy odprawianej w jedno- stce przed służbą czy asystowanie księżom w nabożeństwach. Generuje także dodatkowe, zbędne koszty. Przez 13 lat „Fakty i Mity” drążyły watykańskie skały i ska- mieliny umysłów Polaków. Teraz to już pójdzie dalej z pręd- kością pneumatycznego młota. czytają nas od 13 lat – sądził, że ich redaktor, już jako poseł, będzie składał w Sejmie projekty antyklerykalnych ustaw z ramienia antyklerykalnej partii? Przypomnę, że dwa tygodnie temu złożyłem pierwszy projekt uchylający możli- wość odpisów podatkowych na Kościół, a tydzień temu – usta- wę o apostazji (o której niżej). Natomiast 29 XI trafiła do „la- ski”, czyli do marszałek Kopacz, moja nowelizacja ustawy o systemie oświaty, na mocy której państwo przestaje pła- cić za naukę religii w szkole. Powiecie, że to czcze bajania? Starsi Czytelnicy wiedzą, że moje przepowiednie dziwnie się w ciągu minionych lat sprawdzały. I teraz gotów jestem po- stawić najdroższą whisky przeciw oranżadzie, że 11 projek- tów Ruchu Palikota z filaru Świeckie Państwo wejdzie w ży- cie w następnej kadencji Sej- mu, a moim zdaniem nie bę- dziemy na nią czekać aż3 la- ta. PiS się coraz bardziej izolu- je i ośmiesza, rządząca Platfor- ma wypali się w ogniu postę- pującego kryzysu, a reszta to kundelki i wieczne przystawki. Nie ma zatem innej alternaty- wy – przyszłe wybory wygra Ruch Palikota i SLD, tworząc razem koalicję rządzącą. To bę- dzie początek końca watykań- skiego panowania, kres poli- tycznego klerykalizmu i jedno- cześnie narodziny nowoczesne- go państwa nad Wisłą, o któ- rym przez wieki marzyły poko- lenia światłych Polaków. A oto dalszy ciąg pakietu RP Świeckie Państwo, który trafi pod obrady Sejmu: VI. Projekt ustawy o apostazji, tj. zmianie ustawy o gwa- rancjach wolności sumienia i wyznania – korekty w Kodek- sie cywilnym i karnym. Cele: Faktyczne i skuteczne wystąpienie z Kościoła z chwi- lą doręczenia stosownego oświadczenia odpowiednim wła- dzom kościelnym. Będzie to miało skutki cywilne w urzędach, szkole itp. Obecnie obowiązujące przepisy prawa państwo- wego nie zawierają żadnej regulacji tej kwestii. Wykorzystu- je to hierarchia katolicka, oświadczając, że z Kościoła rzym- skokatolickiego wystąpić można tylko formalnie, ale de fac- to nieskutecznie, ze względu na nieodwracalne, ontologiczne skutki sakramentu chrztu. Instrukcja Episkopatu z 2008 roku wymusza na chętnych do opuszczenia katolickich szeregów upokarzające procedury: prośba-podanie z uzasadnieniem, do- wody osobiste, akt chrztu, dwóch dorosłych świadków (jak- by tzw. apostata był bezwolny lub ograniczony umysłowo). A poza wszystkim proboszcz nie ma żadnego limitu czasu na rozpatrzenie podania. W efekcie trwa to zazwyczaj kilka lat (znamy wypadki, że siedem!), a na koniec i tak nie ma pewności, że zostało się wykreślonym z parafialnych staty- styk, bo zwykły śmiertelnik nie ma do nich wglądu. Brak ustawy o apostazji „utrudnia ochronę praw i wolno- ści obywatelskich w zakresie zbierania i przetwarzania przez kościoły oraz związki wyznaniowe danych osobowych” (zwra- cał na to uwagę Generalny Inspektor Ochrony Danych Oso- bowych w „Sprawozdaniu z działalności GIODO w roku 2011”). Narusza ponadto dobra osobiste jednostki i jest jawnym ogra- niczeniem wolności obywatelskiej, chronionej przez prawo międzynarodowe – Pakty praw człowieka ONZ i Europejską konwencję o ochronie podstawowych praw i wolności – oraz Konstytucję RP. Niestety, wobec znanej bezczelności duchow- nych konieczne jest wprowadzenie sankcji karnej dla osób utrudniających wstępowanie i występowanie z kościołów i związków wyznaniowych. W prawie cywilnym swobodę wyznania należy wprowadzić do kanonu dóbr osobistych. Naiwny minister Michał Boni zwrócił się z prośbą do biskupów o wspólne przeciwstawienie się „mowie nienawiści i wszelkim przejawom nietolerancji”. Chodzi oczywiście o przejawy nacjo- nalistycznej przemocy i agresji. Biskupi tymczasem nabrali wo- dy w usta. Jak tu potępiać nietolerancję, jątrzenie i dzielenie Polaków, skoro samemu się z tego żyje? Wiele kontrowersji wzbudza uchwalona przez Sejm ustawa o na- siennictwie, która dopuszcza do obrotu organizmy modyfiko- wane genetycznie, słynne GMO. Dla jednych są one nadzieją na likwidację głodu na świecie, dla koncernów – okazją do wiel- kiego zarobku, dla jeszcze innych – ryzykownym eksperymen- tem na zdrowiu ludzi i na przyrodzie. Ale komu zaszkodzi GMO, skoro za 3 tygodnie ma być koniec świata? Rząd i Narodowy Bank Polski ostrzegają Polaków przed li- chwą. To bardzo eleganckie z ich strony. Problem polega jed- nak na tym, że w Polsce lichwa jest od lat de facto legalna, a państwo pośrednio (przez system podatkowy) czerpie z te- go ludzkiego nieszczęścia zyski. Jak więc nazwać akcję ostrze- gawczą – kpiną czy umywaniem rąk? Jarosław Gowin zapewnia w „Fakcie”, że „zawsze staje po stro- nie słabszych”. To zapewne z tego powodu jako dyletant pobie- ra pensję ministerialną i robi dobrze klerowi, w zamian za co wspierają go abp Dziwisz i instytucje Krk. Z tej miłości do sła- bych jest też w PO, partii stworzonej do dbania o interesy sy- tych i zamożnych. Prawdziwa życiowa opcja na rzecz ubogich! Na dotkliwy spadek liczby tzw. powołań, czyli chętnych do mun- durowej służby w Kościele, biskupi zareagowali… ustanowie- niem nowego święta. 23 maja będzie obchodzony w Kościele jako dzień Chrystusa Najwyższego i Wiecznego Kapłana. Ma on oficjalnie „propagować świętość życia duchowieństwa”. No już my tę „świętość” dobrze znamy, nie tylko od święta. Środowisko radiomaryjne nakręca kolejną histerię. Po kondo- minium niemiecko-rosyjskim przyszedł czas na „żydowski roz- biór Polski”. Takie rewelacje w jednym z kościołów zielono- górskich ogłosił Stanisław Michalkiewicz, współpracownik księdza Rydzyka. Otoczenie Rydzyka w ostatnich latach po- wstrzymywało się – po krytyce z Watykanu – od antysemickich napaści. Teraz najwyraźniej czuje, że zmieniła się atmosfera. Episkopat niedawno poparł Rydzyka w całej rozciągłości. PiS nie ma ostatnio szczęścia do swoich lokalnych działaczy. Po kompromitacji dwóch radnych ze Śląska i Wielkopolski („FiM” 47/2012) przyszła pora na niejakiego Artura nomen omen Nicponia z Dolnego Śląska. Ten chciał robić referen- dum w sprawie zastrzelenia Donalda Tuska. Coś sobie chłopa- ki z PiS-u za bardzo ten trotyl do głowy wbiły. Pamiętacie Wojciecha Wierzejskiego, komicznego posła fana- tyka z LPR, byłego prezesa Młodzieży Wszechpolskiej? Właśnie skrytykował on działania obecnego zarządu organizacji za zbyt- ni nacjonalizm, robienie agresywnych imprez i bratanie się z fa- szyzującym ONR-em. Czy to wiek sprzyja mądrości, czy może Wierzejski chce wskoczyć na listę wyborczą PO albo PiS? Setki listów gratulacyjnych otrzymał z całego kraju rektor uni- wersytetu bydgoskiego za zdjęcie krzyży na uczelni i zachęca- nie kolegów do świeckiej postawy („FiM” 47/2012). Nagonkę na rektora zorganizowało oczywiście Radio Maryja. Rektor na razie trzyma się dzielnie. I tak trzymać! PiS narobił zamieszania wokół księdza Tomasza Dukszewicza z Sadownego, który na kazaniu oskarżył policję o to, że nęka PiS-katolików jadących na marsz w obronie Telewizji Trwam. Policjanci z miejscowego posterunku przyszli do księdza z grzecz- ną prośbą o sprostowanie pomówień. Ksiądz stwierdził, że jest prześladowany przez policję. Dziennikarze i politycy z PiS zrobi- li z tego całą komedię, sugerując nawet, że wróciły czasy PRL-u. Benedykt XVI wziął się do demitologizacji własnej religii. Ogło- sił, że nie było w stajence wołka i osiołka. Zanegował także fakt śpiewania przez betlejemskie anioły. Cóż, „prawdziwa wiara” pseudokrytycznego marketingu się nie boi. Nie wiado- mo tylko, czy papież dobrze to przekalkulował: więcej zarobi na książce, czy może jego księża więcej stracą na pustych skar- bonkach ustawianych przy pustych szopkach. 12 tysięcy ludzi demonstrowało w Dublinie dla upamiętnienia indyjskiej emigrantki („FiM” 47/2012), która zmarła z powodu irlandzkiego surowego prawa antyaborcyjnego, uchwalonego pod presją Kościoła katolickiego. Afera zyskała już wymiar mię- dzynarodowy – indyjskie MSZ wezwało na dywanik irlandzkie- go ambasadora i zażądało wyjaśnień na temat okoliczności śmier- ci kobiety, której nie udzielono odpowiedniej pomocy. JONASZ Nr 48 (665) 30 XI – 6 XII 2012 r. GORĄCE TEMATY 3 S połeczny Komitet Opieki ~ Cmentarz powązkowski (zwa- ny potocznie Starymi Powązkami) ma charakter wyznaniowy i jest wła- snością kurii, a codzienny nad nim zarząd sprawuje ks. prałat Marek Gałęziewski (62 l.), proboszcz pa- rafii św. Karola Boromeusza. Tery- torium podlega ścisłej ochronie kon- serwatorskiej, wykonywanej przez kilkadziesiąt metrów ceglanego muru oddzielającego Stare Powązki od cmentarza żydowskiego, zniszczeniu uległo około 70 nagrobków katolic- kich. Powiatowy inspektor nadzoru budowlanego Andrzej Kłosowski orzekł, że pełną odpowiedzialność po- nosi właściciel muru, czyli Kościół, ale rzecznik kurii nawet nie chciał słyszeć Komitet powązkowski starannie rozlicza finanse i jest – wypada to podkreślić – organizacją transpa- rentną, jak mało która. W bieżącym roku kosztem około 540 tys. zł od- nowił 13 kaplic i nagrobków. Przy- szły rok będzie, niestety, trudniej- szy. „Aktualny stan finansów zmu- sza nas do zmniejszenia ilości prac konserwatorskich w 2013 r. i zapew- ne także w 2014 r. Wpływy ztego- rocznej kwesty przeznaczone zo- staną w większości, może nawet w całości, na pokrycie obecnych zo- bowiązań z tytułu wykonywanych kon- serwacji. Zakres prac zależeć będzie również od pozyskanych środków z in- nych źródeł aniżeli kwesta oraz dofi- nansowania ze środków publicznych. Sądzimy, że w 2013 r. zdołamy odno- wić około dziesięciu nagrobków śred- niej wielkości” – przyznaje zarząd. W tym elitarnym 9-osobowym gronie zasiada m.in. ks. Gałęziewski, pilnu- jący kościelnych interesów na Starych Powązkach, więc nie ma cienia wąt- pliwości, że mur (a może jeszcze coś innego…) okaże się ważniejszy niż ja- kieś tam z(a)bytki. – Nie zapadły jeszcze wiążące decyzje zarządu w sprawie naprawy fragmentu muru cmentarza za część pieniędzy z kwesty – tłumaczy nam Tomasz Wałdykowski , sekretarz Komisji Naukowo-Konserwatorskiej komitetu powązkowskiego. U schyłku życia legendarny Jerzy Waldorff powiedział kontynuatorom powązkowskiej tradycji: „Jeżeli moje nazwisko pomoże komitetowi, to mo- żecie je wykorzystać”. Kościół go nie- nawidził, ponieważ był gejem. Gdy umarł, kuria nie pozwoliła na od- prawienie mszy żałobnej w żadnej warszawskiej świątyni , więc uroczy- stości odbyły się w Teatrze Wielkim. Dzisiaj zebrane pod jego szyldem pie- niądze mają trafić do biskupów... MARCIN KOS nad Starymi Powązkami im. Jerzego Waldorffa organi- zuje od lat kwestę, podczas której znani artyści proszą o datki na remonty i konserwacje zabytków słynnej stołecznej nekropolii. W te- gorocznej 38. zbiórce (1–4 listopada) uczestniczyło około 250 wolontariu- szy. Byli wśród nich m.in.: Irena San- tor, Magdalena Zawadzka, Emi- lia Krakowska, Halina Kunicka, Ewa Wiśniewska, Grażyna Szapo- łowska, Wojciech Młynarski, Da- niel Olbrychski, Krzysztof Kowa- lewski, Olgierd Łukaszewicz, Ka- rol Strasburger, Artur Barciś, Krzysztof Daukszewicz i wielu, wie- lu innych. Zebrali w sumie 214 tys. 896 zł (w latach 2008–2011 ko- lejno: 257,7 tys. zł, 197,5 tys. zł, 243,1 tys. zł i 257,8 tys. zł). Prawdopodob- nie żaden z twórców ani ofiarodaw- ców nie wiedział, że pokaźna część zawartości puszek ma zasilić kasę warszawskiej kurii metropolitalnej... – 15 proc. zebranej kwoty (czyli ponad 32 tys. zł – dop. red. ) prze- znaczamy w tym roku na wzmoc- nienie cmentarnego muru, bo nam się zawalił. Fragment został już od- budowany przez Kościół. Dalsze za- bezpieczenie wesprzemy z tegorocz- nej kwesty – oznajmił 2 listopada w radiowej Jedynce przewodniczący komitetu Marcin Święcicki (prezy- dent Warszawy w latach 1994–1999, obecnie poseł PO). Święcicki nie ujawnił kilku istot- nych kwestii. W szczególności: Kuria doi Powązki Kościół wyreżyserował widowisko plenerowe pt. „Ratujmy zabytki Powązek” z udziałem nieświadomych swej roli sław polskiej sceny i estrady... Stołecznego Konserwatora Zabyt- ków, zaś komitet (organizacja o sta- tusie stowarzyszenia) pełni tam je- dynie „gościnną” rolę społecznego opiekuna obiektów najcenniejszych artystycznie bądź historycznie (ze względu na osobę pochowaną); ~ W minionych czterech latach władze Warszawy przekazały kurii na renowację muru 1 mln 351 tys. zł. Prace się ślimaczą, bo świątobli- wi mężowie nie zamierzają partycy- pować w kosztach, choć z cmentar- nego interesu wyciągają – według na- szych ostrożnych szacunków, opar- tych tylko na liczbie nowych gro- bów – około 200 tys. zł rocznie; ~ Gdy w marcu bieżącego ro- ku runęło ze starości i zaniedbania o wypłacie odszkodowań, bo prze- cież za mogiły „odpowiada przede wszystkim rodzina, więc mogli je so- bie ubezpieczyć” – tłumaczył intere- santom ks. prałat Rafał Markowski . Nie komitetowi zatem mur „się zawalił”, lecz archidiecezji, i to ona ma obowiązek wyłożyć środki na naprawę ogrodzenia (niebędącego zabytkiem). Tym bardziej że na brak gotówki nie na- rzeka, zaś znakomicie prosperują- ce kurialne spółki (Roma Office Center, Dobre Miejsce, Centrum Jasna, Dom Katolicki, Wydawnic- two Katechetyczne, Centrum Dusz- pasterstwa) nie odwzajemniają się żadnymi dobrowolnymi świadcze- niami na cele publiczne. Święcicki kwestuje dla kurii I stnieje wysokie prawdopodobieństwo, powoduje, że ich znoszenie jest działaniem co najmniej bezsensownym (co daje niezły obraz kultury prawnej obowiązującej w ministerstwie). Inną kwestią jest niebywałe niechlujstwo le- gislacyjne . Z rozporządzenia o „obszarach właściwości” dowiadujemy się na przykład, że Sąd Rejonowy dla Łodzi-Śródmieścia obejmie ~ Skoro z pierwszym dniem przyszłe- go roku zabraknie podstawy prawnej do dalszego funkcjonowania sądów (prócz wojskowych i Sądu Najwyższego), to stracą one prawo do traktowania ich jako jednostki budżetowe, czyli koniec z pensjami dla pra- cowników, zapłatą rachunków itp.; ~ Sędziowie zlikwidowanych sądów, któ- rzy nie otrzymają do 31 grudnia prawnie sku- tecznej decyzji o przeniesieniu, przestaną orzekać w „nie swojej”, według prezydenckiej nominacji, placówce. Zapowiadają oni ma- sowe odwołania od decyzji ministra. Gowin będzie oczywiście odmawiał, więc zażalenia trafią do Sądu Najwyższego. Jeśli ten zakwe- stionuje przenosiny, w sprawach, w których dany sędzia zdecydowałby się mimo wszyst- ko orzekać, dojdzie do sytuacji zasiadania w składzie osoby nieuprawnionej, co jest rów- noznaczne z nieważnością całego postępowa- nia (zarówno karnego, jak i cywilnego); ~ Kodeks postępowania karnego zastrze- ga: „Miejscowo właściwy do rozpoznania spra- wy jest sąd, w którego okręgu popełniono prze- stępstwo” . Wszystkie zatem sprawy rozpa- trywane w znoszonych sądach będą mu- siały toczyć się od początku! Akty oskarże- nia, świadkowie, biegli... – ostrożnie licząc, to ponad 4 tysiące procedur w całym kraju. Nie- które zapewne zdążą się przedawnić. – Kon- tynuacja takiego postępowania będzie ewi- dentnie niezgodna z kodeksem, a próba zmon- towania tego samego składu orzeczniczego do nowego procesu złamie art. 6 Europejskiej konwencji o ochronie praw człowieka i pod- stawowych wolności mówiący o „niezawisłym i bezstronnym sądzie ustanowionym ustawą” – tłumaczy prawnik. Rzecz dotyczy oczywiście również spraw cywilnych (ponad 25 tys.). Sędzia Maciej Strączyński , prezes Sto- warzyszenia Sędziów Polskich Iustitia, porów- nuje pomysły Gowina do diagnozy dla pacjen- ta kulejącego na lewą nogę: – Odrąbać mu prawą, to przestanie kuleć na lewą... ANNA TARCZYŃSKA że 1 stycznia 2013 r. stracą byt wszyst- kie sądy powszechne. Jest niemal pew- ne, że nawet jeśli się uchowają, to i tak zapanuje totalny bajzel... Minister sprawiedliwości Jarosław Go- win jest ignorantem w dziedzinie stanowie- nia i stosowania prawa, czego sam nie ukry- wa. Nie zwalnia go to jednak od odpowie- dzialności za autografy na papierach urzędo- wych. Najbardziej brzemienne w skutki zło- żył ostatnio pod dokumentami likwidujący- mi 79 sądów rejonowych. 5 października 2012 r. Gowin podpisał roz- porządzenie w sprawie zniesienia niektórych sądów rejonowych (opublikowane 11 paździer- nika w Dzienniku Ustaw poz. 1121), a 25 paź- dziernika – w sprawie ustalenia siedzib i ob- szarów właściwości sądów apelacyjnych, okrę- gowych i rejonowych (opublikowane w Dz.U. z 8 listopada na pozycji 1223). W obu aktach prawnych określił datę ich wejścia w życie (1 stycznia 2013 r.) oraz zamieszczono przy- pis o treści: „Niniejsze rozporządzenie było po- przedzone rozporządzeniem Ministra Sprawie- dliwości z dnia 16 października 2002 r. w spra- wie sądów apelacyjnych, okręgowych i rejono- wych oraz ustalenia ich siedzib i obszarów wła- ściwości (...), które traci moc z dniem wejścia w życie niniejszego rozporządzenia ”. Ten do- kument z 2002 r. był – w uproszczeniu – swo- istym „aktem urodzenia” określającym, gdzie i jakiej kategorii sądy będą istnieć, jakie tery- torium obejmować. Tworzenie ich struktury polegało na powoływaniu nowych placówek lub wyraźnym wskazaniu, że „stare” pozostają. Uchylenie w całości (to bardzo istotne!) rozporządzenia z 2002 roku tworzącego sądy Gowin demolka jurysdykcją „część miasta Łódź w granicach ustalonych tradycyjnie dla dzielnic: Bałuty, Po- lesie i Śródmieście”, choć takie dzielnice w ogó- le nie istnieją, i to od 22 lat, odkąd Łódź sta- ła się jednolitą gminą miejską! O jak daleko sięgającej w przeszłość tradycji więc mowa? Gowin opowiada, że zniósł niektóre sądy, że- by ułatwić do nich dostęp obywatelom. Bar- dzo mu za to podziękują zwłaszcza w Woło- wie przyłączonym do Sądu Rejonowego w Śro- dzie Śląskiej. W linii prostej leżą niespeł- na 20 km od siebie, ale traf chciał, że oba mia- sta dzieli Odra, zaś najbliższe mosty są we Wrocławiu i okolicach Lubiąża, więc żeby dotrzeć do celu, trzeba przepłynąć wpław lub nadłożyć około 30 km. Podobnych „perełek” naliczyliśmy kilkanaście... Są też konsekwencje, które grożą ka- tastrofą . Przykłady: ~ Rozporządzenie z 25 października, okre- ślające jedynie siedziby i obszar zasięgu są- dów, dotyczyć będzie organów formalnie nie- istniejących, bo przecież wszystkie zostaną 1 stycznia skasowane. O utworzeniu nowych minister już nie pomyślał; ~ Korzystając z luki prawnej, wielu mło- dych sędziów może spróbować przejść w tzw. stan spoczynku (z zachowaniem 100 proc. uposażenia), bo przecież ich sąd zniesiono i nie ma możliwości przeniesienia w inne miej- sce. Słychać już takie głosy w kraju. Jedynym wyjściem będzie wzięcie ich „w kamasze”; Nr 48 (665) 30 XI – 6 XII 2012 r. 4 Z NOTATNIKA HERETYKA POLKA POTRAFI Syndrom matki Madzi Prowincjałki Przed sklepem w Puławach spotkali się dwaj mieszkańcy miasta. Każdy ze swo- im psem. Czworonogi nie przypadły sobie do gustu i zaczęły nieprzyjaźnie szczekać. Właściciele poszli w ich ślady. Bezpośrednie starcie dla jednego z nich skończyło się w szpitalu. Trafił tam z kłutą raną brzucha. Przeżył. PAN OBRONNY Psychologia zna różne matczyne „odbicia”, niekoniecznie związa- ne z kocykami i upuszczaniem nie- mowląt na ziemię. Za to też słu- żące autopromocji. W niektórych babskich głowach siedzi tzw. zastępczy zespół Münch- hausena. Termin wziął się od nazwi- ska niemieckiego barona, który żył przeszło dwa wieki temu. Ten to Münchhausen był żołnierzem, po- dróżnikiem, rozrabiaką, a przede wszystkim – mitomanem. Opowia- dał na przykład, że w czasie jednej z bitew przeleciał nad polem walk okrakiem na… pocisku artyleryjskim. Nie wiedzieć czemu bajki te sko- jarzono później z fantazjami choro- bowymi i tak już zostało. We wspo- mnianym „zespole” chodzi o to, że matki – pozornie normalne – wpę- dzają swoje dzieci w choroby (po- ważne!) tylko po to, żeby zwrócić na siebie uwagę. Wszyscy współczują i poma- gają. Każdy chwali, że ofiarna niewiasta dnie i noce spędza przy szpitalnym łóżku. Syn lub córka staje się sposobem na promocję, „gadżetem” urozmaicającym życie nar- cystycznej, psychopatycznej i znudzonej mamie. Jako pierwszy – w latach 70. ubiegłego wieku – zauważył takie zjawisko Roy Meadow , angielski doktor. Opisał przypadki dwóch ko- biet. Jedna fałszowała wyniki ba- dań swojego dziecka na gorsze niż były w rzeczywistości. Druga chcia- ła… podtruwać syna jak najdłużej, ale przesadziła i umarł. Po publi- kacji Meadowa zgłosili się jego ko- ledzy po fachu i opowiedzieli po- dobne historie. Tak „promujące się” matki – trze- ba przyznać – bywają pomysłowe. Udają studentki medycyny i pobie- rają próbki od chorych dzieci, żeby podrzucić je własnym maluchom. Przyduszają dziecko folią, żeby za- raz z płaczem zawołać lekarzy i pie- lęgniarki. Możliwości wykiwania le- karzy są nieograniczone. Efekt za- wsze ten sam – zainteresowanie i za- mieszanie. Najbardziej znanym przy- kładem jest Kathy Bush z Florydy, której córka przez 7 lat przeszła 40 operacji. Wszystkie nie- potrzebnie… Kathy była społeczną aktywistką. Razem z Hillary Clin- ton walczyła o reformę służby zdro- wia, dopóki nie wsadzili jej do pier- dla za celowe podtruwanie swoje- go dziecka. Przy warszawskim Centrum Zdrowia Dziecka działa Fundacja Mederi. Zgodnie z hasłem „Pomóż- my dzieciom” szkoli też lekarzy – m.in. żeby rozpoznali „zespół” u matek małych pacjentów. W prak- tyce to niełatwe. Matki trujące i nie- trujące wyglądają podobnie. I są tak samo przejęte. Te trujące nawet bar- dziej. Poza tym uświęcona w naro- dzie rola matki Polki sprawia, że ni- komu coś podobnego „w głowie się nie mieści”. Do „Mederi” trafia pa- rę takich przypadków rocznie. Na Zachodzie diagnozują ich o wie- le więcej. W Stanach tak intensyw- nie szukają psychopatycznych rodzi- cielek, że kilka razy... przedobrzyli. Prawniczka Sally Clarc została oskarżona o uśmiercenie swoich dwóch synków niemowlaków. Po kil- ku latach okazało się, że nie zawi- niła, a przyczyną tragedii była tzw. śmierć łóżeczkowa. Sally prze- rwała odsiadywanie dożywocia (wyrok zawdzięczała m.in. dr. Me- adowowi, odkrywcy „zespołu”, który zeznawał w procesie), ale trauma spowodowana sytuacją zro- biła swoje. Sally zapiła się na śmierć. JUSTYNA CIEŚLAK W Markuszowie (woj. lubelskie) doszło do profanacji. Na ustawionych na skra- ju lasu krzyżach ktoś wymalował nienadające się do cytowania słowa oraz antychrześcijańskie napisy. Miejscowi podejrzewali, że to dzieło sza- tana. Policja uspokaja, że nikt taki na terenie powiatu nie mieszka. Zagad- kę, kto stoi za dewastacją, wyjaśnić ma postępowanie w kierunku obra- zy uczuć religijnych. DIABLI NADALI? Napił się wódki pewien 26-latek spod Lu- bartowa. Z ilością przesadził, więc gdy wracał do domu, zgubił nie tylko pieniądze, ale i zęby. Te ostatnie wybił, wpadając do przydrożnego rowu. Doszedłszy do wniosku, że takiej kom- promitującej wersji wydarzeń za nic nie może przedstawić swojej narze- czonej, wymyślił, że go napadnięto. Taką historyjkę opowiedział również policji, angażując śledczych do szukania wiatru w polu. Za kłamstwo od- powie przed sądem. SĄD ZA ZĄB 19-letni mieszkaniec miejscowości Ulan okazał się porządnym człowiekiem. Kie- dy się napił, postanowił, że nie będzie prowadzić auta, i oddał kluczyki o cztery lata starszemu koledze. Ten na stacji benzynowej doprowadził do kolizji, bo – jak się okazało – również był pijany. PRZEZORNY Kiedy 50-letni puławianin dostał kosza od 35-letniej ukochanej, porwał ją w bia- ły dzień sprzed jej domu, przystawiając pistolet do skroni. Po kilkugodzin- nej obławie policjanci bogdankę odbili. Amant porywacz (nie Cygan!) cze- ka w areszcie na rozprawę. TERRORYZM SERCA Opracowała WZ MYŚLI NIEDOKOŃCZONE Nikt nie każe, żeby partnerka arcybiskupa Leszka Sławoja Głodzia, jeśli ta- ką ma, stosowała metodę in vitro do zajścia w ciążę. (Janusz Palikot) Trudno kolegów z NOP wykluczać z naszego ruchu narodowego, ale sa- mi akcesu nie zgłaszają. (Artur Zawisza, były poseł PiS, o współpracy organizacji faszyzujących) To już kolejny rok, kiedy młode pokolenie wyrasta w atmosferze podejrzli- wości, jadowitości. To są spustoszenia, które już teraz są nie do odrobie- nia (…). Brunonów K. może być nawet 10 lub 100. (prof. Radosław Markowski, politolog) To zwykła walka o wpływy w myśl zasady – dajesz palec, wezmą ci całą rękę. (prof. Tadeusz Bartoś, były dominikanin, o biskupim pomyśle egzaminu maturalnego z religii) Tak jak nie może być matury z ateizmu, tak nie może być matury z religii. (prof. Jan Hartman, filozof) C zytając teksty tuzów polskiego dziennikarstwa, kościelnego przyłączenia „Gazeta Wyborcza” publi- kuje ostatnio w odcinkach poczet świętych katolickich. Redaktor naczelny „GW” bardzo martwi się kryzy- sem w Kościele katolickim (nic dziwnego, skoro Polska jest jego częścią!). Uważa, że jest on „dość niebez- pieczny” dla kraju, a to dlatego, że „w jakimś sensie cała etyka zbiorowa jest w Polsce ufundowana na chrze- ścijaństwie”. Cóż, z chrześcijańskością naszego kraju i tutejszej etyki nie przesadzał- bym. Poza tym uważam, że upa- dek katolicyzmu może tylko praw- dziwemu chrześcijaństwu, także polskiemu, wyjść na zdrowie. Ko- ściół katolicki blokuje bowiem i deformuje wszystko to, co w my- śli chrześcijańskiej można uznać za interesujące – na przy- kład braterstwo, otwartość na innych, współczucie i wy- rozumiałość. Krk zamienia te pojęcia w karykatury. Michnik twierdzi także, że jest w Polsce coraz le- piej, bo teraz można wyemigrować – na przykład do Nor- wegii – a potem założyć w Polsce sklep z warzywami. Emigrujcie! Cóż za cudowna rada ze strony człowie- ka, który walczył o normalne życie w Polsce. Czy nie to samo prześladowcy mówili działaczom „Solidarno- ści” w stanie wojennym? I ten genialny plan bizneso- wy – sklep z warzywami! W obecnych czasach?! Za- pewne najlepiej postawić go między Lidlem a Bie- dronką, by rzucić na kolana potentatów w ramach tzw. wolnego rynku. I jeszcze jedna rzecz wzruszyła mnie w tym wywia- dzie. Michnik zapytał rozmawiającego z nim dzienni- karza o stan bezrobocia w Polsce. On naprawdę nie ma pojęcia o tym, gdzie żyje... można mieć wątpliwości co do tego, czy ma- ją jeszcze kontakt z rzeczywistością. Albo czy by- wają trzeźwi. Przebrnąłem niedawno przez obszerny wywiad z Ada- mem Michnikiem i do tej pory nie mogę wyjść ze zdu- mienia. Odnoszę wrażenie, że redaktor naczelny najważ- niejszej polskiej gazety żyje w zupełnie innym kraju niż ja. A może nawet na innym kon- tynencie albo w innym stanie świa- domości. Ale że też nikt w „Wy- borczej” nie zauważył tego przed drukiem wywiadu?! Z rozmowy z Michnikiem do- wiedziałem się m.in., że na Sło- wacji i Węgrzech panuje „postkomunistyczny autoryta- ryzm”. W rzeczywistości w Słowacji, państwie nie mniej demokratycznym niż Polska, rządzi bardzo umiarko- wana lewica, a na Węgrzech, owszem, władze mają skłon- ności autorytarne, ale są to władze antykomunistyczne, a nie postkomunistyczne. Być może Michnik miał na my- śli jakieś inne kraje o podobnie brzmiących nazwach, a leżące na innych kontynentach? Któż to wie… Naczelny „GW” wierzy w to, że „Polska jest czę- ścią Kościoła powszechnego”. Dotąd sądziłem, że je- steśmy członkiem Unii Europejskiej, choć, to fakt, bardzo sklerykalizowanym. Odkrycie, że jesteśmy ja- ko kraj częścią Kościoła, było dla mnie wstrząsem. Być może jako gazeta powinniśmy wyciągnąć z tego wnioski? Na przykład zejść do podziemia albo prze- nieść redakcję do jakiegoś kraju nienależącego jesz- cze do Kościoła. Może do Pragi? Albo Berlina? Dobrze byłoby też wiedzieć, czy to z powodu tego RZECZY POSPOLITE Trzy po trzy Jeszcze nie weszliśmy w etap pełnej suwerenności państwowej. Ten rząd i wszyst- kie poprzednie rozmawiają ze Stolicą Apostolską na klęczkach. (jw.) Napisał do mnie gej z Gdyni. Kiedy wraca z pracy, osiłki na jego osiedlu plują mu w twarz, bywa, że kopną, zawsze wyzywają. Jak prawdziwi patrio- ci. Jest bezbronny. Na komisariacie poradzili mu, aby przestał być gejem. (prof. Magdalena Środa, etyk) Obama zagraża ludzkości, chce przekształcić świat w moralną pustynię. (Anna Bałaban, „Nasz Dziennik”) Ojciec Rydzyk dla wielu wiernych jest tatusiem. W polskiej kulturze mamy kryzys ojcostwa. Również silni politycy stają się substytutem ojca. Prezes PiS może być substytutem ojca dla tych, którzy lubią ojca mocnego. (prof. Zbigniew Lew-Starowicz) Wybrał AC, MZB ADAM CIOCH Nr 48 (665) 30 XI – 6 XII 2012 r. NA KLĘCZKACH 5 napodstawie dotychczasowej działal- ności nietrudno odnieść wrażenie, że raczej będzie tonował niepokoje mieszkańców. Profesora wspiera by- ły rzecznik kurii lubelskiej ks. Mie- czysław Puzewicz . w Lipnicy Wielkiej, gratisowo trafi- ło na lipnicką plebanię parafii pw. św. Łukasza z przeznaczeniem „dla duchownych pochodzących z parafii i tych, którzy u św. Łukasza praco- wali”. Misji ustalenia aktualnych ad- resów sióstr i księży oraz dostarcze- nia im z okazji św. Mikołaja prezen- tu ufundowanego przez władze gmi- ny dzielnie podjął się proboszcz pa- rafii, opatrując każdą książkę wie- kopomną dedykacją: „Czcigodny Księ- że! (Siostro!) Zbliża się wspomnienie św. Mikołaja, więc my do Księdza (Sio- stry) z Prezentem. My to znaczy Wójt Gminy Lipnica Wielka, Bogusław Ja- zowski w imieniu Urzędu Gminy w Lipnicy Wielkiej, który niniejszą pu- blikację przygotował (…) i sfinanso- wał, oraz proboszcz Parafii św. Łu- kasza w Lipnicy Wielkiej, która zaję- ła się wysyłką pamiątkowej publikacji – prezentu. Serdecznie pozdrawiamy, zapewniamy o modlitwie i prosimy o życzliwe przyjęcie okolicznościowe- go albumu” . I jak tu nie wierzyć w Świętego Mikołaja? BĘDĄ ROZSTRZELIWAĆ? W kłopoty wpędził partię Ka- czyńskiego Grzegorz Braun , rady- kalny prawicowy reżyser, kojarzony ze środowiskiem „Gazety Polskiej”. Braun najednym ze spotkań ze zwo- lennikami prawicy tak oto wyłożył swoje credo: „Pacyfizm to jest kolej- ny przesąd polskiej inteligencji. Wia- ra w to, że tu można cokolwiek za- łatwić, jak nie zostaną wyprawieni natamten świat wsposób nagły, dra- styczny i nieprzyjemny. Kule powin- ny świstać! Wziąłbym tak z tuzin re- daktorów »Gazety Wyborczej«, ze dwa tuziny pracowników TVN-u, nie wspominam oczywiście o etatowych zdrajcach i sprzedawczykach… No jeżeli się tego nie rozstrzela, co dzie- siątego, to znaczy, że hulaj dusza pie- kła nie ma”. PiS odciął się oficjalnie od swojego bohatera, choć bagateli- zował tę wypowiedź. Ale faktem po- zostaje, że Braun zebrał burzę okla- sków odsłuchaczy zazapowiedź mor- dowania dziennikarzy… IN VITRO ROZKWITŁO KLAPA SMOLEŃSKA MaK Prawdopodobnie już wiosną za- czną się zdjęcia do nowego filmu Antoniego Krauzego na temat ka- tastrofy smoleńskiej. Znany reżyser, co sam przyznaje, ma problem ze znalezieniem obsady. Film ma bo- wiem opowiadać o katastrofie w kon- tekście zamachu, a to już przesada dla rodzimych gwiazd kina. W rolę Lecha Kaczyńskiego w zamyśle Krauzego miał się wcielić Marian Opania , ale aktor rozbrajająco przy- znał, że jako osoba myśląca nie weź- mie udziału w filmie, który sugero- wałby, że w Smoleńsku doszło do za- machu. A poza tym nigdy nie lubił Kaczyńskich. Prawicowi publicyści zgodnie uznali, że cieszy ich decy- zja Opani, bo według nich to… kiep- ski artysta. Potym jak lewicowy zarząd Czę- stochowy postanowił dofinansować zabiegi in vitro, pozazdrościły mu ra- dy miejskie Szczecina i Krakowa. W obydwu miastach niektórzy rad- ni Platformy Obywatelskiej chcieli- by wesprzeć miejskimi pieniędzmi programy zdrowotne dla mieszkań- ców. Czy to powstawanie z kolan, czy tylko zabiegi propagandowe dla osła- bienia wpływów lewicy? BYLE NIE PO ŚWIECKU! MaK I PO ŻALKU? Wygląda na to, że kariera po- sła Jacka Żalka jest w PO poważ- nie zagrożona. Dla Platformy Ża- lek jest za bardzo, bo do bólu, pra- wicowy. Politykom nie podoba się, że ich kolega wzywał do klauzuli sumienia dla aptekarzy i opowia- da niestworzone historie – na przy- kład o produkcji kremów do twa- rzy z ludzkich embrionów. Problem polega na tym, że koalicja rządzą- ca ma tylko 4 głosy przewagi w Sej- mie, więc utrata kogoś o poglądach nawet tak kuriozalnych mogłaby być bolesna. W związku z tym PO planuje zastąpić Żalka innym po- słem, a według krasnali sejmowych najodpowiedniejszy byłby niezrze- szony, ale związany kiedyś z PiS Ja- rosław Jagiełło . ASz Proboszcz z Kocka na Lubelsz- czyźnie, ks. kanonik Jan K. , przy- jął w kancelarii parafialnej wier- nych, którzy chcieli załatwić pogrzeb członka swojej rodziny. Ksiądz zgod- nie z własnym sumieniem i prawem kanonicznym wysyczał: „Nigdy!”. Nic dziwnego! Przecież denat po- pełnił samobójstwo, do kościoła za życia nie chodził, a co najgorsze – proboszcz twierdził, że zmarły podniósł kiedyś świętokradczą rę- kę na osobę kapłana, wysyłając go poza kolejnością przed oblicze Stwórcy. Gdy sprawa wydawała się już zamknięta, rodzina zmarłego za- jąknęła się, że będzie musiała sko- rzystać z usług mistrza świeckich ce- remonii pogrzebowych. Ta infor- macja podziałała na rozjuszonego dotąd proboszcza jak kubeł zimnej wody. Żeby nie wpuścić „ateistycz- nej” konkurencji na własne ranczo, zapomniał o pomówieniu o zabój- stwo, o kościółkowym prawie, o ofie- rze za pogrzeb nawet! Zgodził się na odprawienie egzekwii w świąty- ni, a rodzinę zaprosił do uregulo- wania należnej opłaty dopiero po za- kończeniu pogrzebu. AK MaK OPOLSKA POLSKA WOSK POTĘPIEŃCZY Od kilku lat PiS bezskutecznie próbuje „odzyskać Polskę”, więc par- tyjni dygnitarze postanowili tym ra- zem skończyć z odzyskiwaniem i po- stawić na wskazywanie. W Opolu partia Kaczyńskiego organizuje marsz „Tu jest Polska”, aby pokazać mniej- szości niemieckiej i RAŚ (Ruch Au- tonomii Śląska), gdzie ich miejsce. Na pomysł pochodu wpadli lokalni zwolennicy PiS, według których, „jak się nic z dążeniami mniejszości nie- mieckiej i RAŚ nie zrobi, to doj- dzie do drugiego Kosowa”, a żeby nie doszło, PiS do współpracy za- prosił ONR. KRYZYSOWY NARZECZONY Ksiądz psycholog Andrzej Se- reda twierdzi, że lanie wosku przez klucz może doprowadzić uczniów szkół do praktyk okultystycznych, czyli potępienia! Duchowny suge- ruje, żeby w tym dniu rodzice nie posyłali swoich dzieci do szkoły. To chyba jednak zbyt radykalny pomysł. Według nas wystarczy wy- pisać dzieciaka z lekcji religii, na której praktyk wróżbiarskich jest aż nadto. Rząd wciąż nie może dogadać się z Konferencją Episkopatu Pol- ski w sprawie „godnego”, jak mó- wią biskupi, zastąpienia Funduszu Kościelnego. Minister Michał Bo- ni upiera się przy odpisie 0,3 proc. podatku, natomiast kler nieustan- nie żąda aż 1 procenta. Ostatnio jednak hierarchowie zapewnili, że jeśli w roku podatkowym dostaną z odpisu więcej pieniędzy niż mie- li z Funduszu, a w Polsce w tym czasie będzie szalał kryzys, to tę nadwyżkę oddadzą. Biskupi oczy- wiście nie uściślili, co nazywają kry- zysem, więc o oddawaniu czegokol- wiek możemy zapomnieć. ASz ASz ASz BISKUPI PRZECIW KRÓLOWI WRÓŻYĆ – NIE WRÓŻYĆ? ASz W specjalnym liście do wiernych biskupi postanowili spacyfikować na- stroje wyznawców potrzeby introni- zacji Chrystusa (lub jego serca) na króla Polski. Uważają, że nie ma takiej potrzeby i wystarczy introni- zacja duchowa w sercach wierzących, bo „królestwo Chrystusa nie jest z te- go świata”. Episkopat dokonał tak- że przeglądu grup intronizacyjnych i orzekł, że te związane z księdzem Piotrem Natankiem i Tadeuszem Kiersztynem „nie nadają się już do dyskusji, bo uparcie trwają w upo- rze”. Ksiądz Kiersztyn zupełnie się już zresztą do dialogu nie nadaje, bo zginął w sierpniu br. w wypadku sa- mochodowym. Nas nie dziwi, że bi- skupi katoliccy nie chcą budować królestwa Chrystusowego na ziemi. Jak by w świetle takiego królestwa wypadł Watykan? Wróżyć w andrzejki czy nie wró- żyć – oto jest pytanie! Wydział Na- uki i Wychowania Katolickiego Ku- rii Diecezjalnej w Zamościu kate- gorycznie orzekł, że udział w za- bawach andrzejkowych świadczy o wielkiej obojętności wielu ludzi „w kwestii obrony wiary”, a to dla- tego, że pod ich żartobliwym cha- rakterem kryje się „prawdziwa chęć wglądu w swoją przyszłość”, która jest zarezerwowana wyłącznie dla Boga! Do tego w celu poznania przyszłości w andrzejkowy wieczór stosowane są niebezpieczne formy wróżbiarstwa, magii i okultyzmu. Odmiennego zdania jest jednak na przykład ksiądz podpisujący się jako KJ Tchr z Bractwa św. Micha- ła Archanioła, który w andrzejko- wych zabawach wróżebnych nicze- go zdrożnego nie widzi: „Dziś cza- sy się zmieniły, zmieniła się mental- ność dziewczyn/kobiet, stąd andrzej- kowe wróżby są traktowane wyłącz- nie jako nieszkodliwa zabawa. Z ka- tolickiego punktu widzenia nie na- leży ich też łączyć z wiarą w ich sku- teczność w odsłanianiu przyszłości. Niech pozostaną tylko zabawą”. Na dwoje babka wróżyła... LIBERA STRASZY Biskup Piotr Libera uważa, że mówienie o antykoncepcji wśród nastolatków to „seksualizacja dzie- ci” i „odbieranie im dzieciństwa”. Podobnie jak małżeństwa jednopł- ciowe, choć trudno zgadnąć, co ma piernik do wiatraka. Nietrudno na- tomiast zauważyć, że olbrzymi wkład do zjawiska seksualizacji dzieci wnieśli księża pedofile, zwłaszcza ci przenoszeni z parafii na parafię w tajemnicy i nadziei, że nikt się w tym nie połapie. MOLESTOWANIE MODLITWĄ Akcja Katolicka, organizacja zrzeszająca świeckich walczących ka- tolików, ogłosiła rok modłów za po- słów i senatorów. I to niezależnie od ich przynależności politycznej. Za każdego parlamentarzystę człon- kowie Akcji odmawiają modlitwę „Wierzę w Boga”, aby podejmowa- no „dobre decyzje dla ojczyzny”. Możliwe więc, że członkowie orga- nizacji modlą się, mimo woli, o kło- poty dla Kościoła. Wszak „dobro oj- czyzny” nie ma wiele wspólnego z in- teresami biskupów. MN POMNIK ZBIEGA Wiceprezydent Katowic Michał Luty stanął na czele komitetu, któ- ry chce upamiętnić kontrowersyjne- go, a znanego z niezwykłej wynio- słości abpa Augusta Hlonda , pry- masa Polski z czasów II wojny świa- towej. Jak wiadomo, Hlond uciekł z kraju na początku wojny, pozosta- wiając Kościół bez przywództwa w trudnych czasach. Wiceprezydent Luty chce takiego hierarchę uświet- nić pomnikiem. MaK ŚWIĘCENIE ŁUPKÓW NaLubelszczyźnie powstał sojusz kościelno-akademicki, który ma uspo- kajać nastroje społeczne w związku z planami wydobywania gazu łupko- wego. Katolickie Stowarzyszenie Mło- dzieży ijeden zzakładów naukowych Uniwersytetu Marii Curie-Skłodow- skiej starają się o pieniądze od Na- rodowego Funduszu Ochrony Śro- dowiska nawspólne szkolenia w spra- wie łupków. Pomysłodawca inicja- tywy prof. Marian Harasimiuk twierdzi, że chodzi o „mówienie o szansach i zagrożeniach”, jednak MaK MaK MaK GMINA DUCHOWNYM Sto egzemplarzy bogato ilustro- wanego albumu „Lipnica Wielka na Orawie na przestrzeni dziejów”, wydanego przez Urząd Gminy AK
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plgbp.keep.pl
|