Odnośniki
- Indeks
- Fakty i Mity 24.2012, # Prasa, Fakty i Mity
- Financial Times Europe July 26 2012, Financial Times
- Financial Times Europe July 27 2012, Financial Times
- Financial Times Europe July 21 22 2012, Financial Times
- Field Guide to Mushrooms of Western North America by R Michael Davis & Robert Sommer & John A Menge (2012), Grzyby - Atlasy
- Felgi Aluminiowe Peugeot 2012, Różne koncern PSA
- Fine Woodworking - Aug 2012, Majsterkowanie Magazyny
- Fakty i Mity 03 2012, polskıe
- Fakty i Mity 04 2012, polskıe
- Finał ST 2012,
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- marekfurjan.xlx.pl
|
FiM.28.2012, Fim
[ Pobierz całość w formacie PDF ] Odkryliśmy „dobrodziejstwo” katechezy w szkołach KSIĘZA BIJĄ PO TWARZ Â Str. 3 INDEKS 356441 ISSN 1509-460X http://www.faktyimity.pl Nr 28 (645) 19 LIPCA 2012 r. Cena 4,20 zł (w tym 8% VAT) 10 dni temu w podziemnym tunelu akceleratora CERN-u pod Genewą zderzyły się dwa protony rozpędzone niemal do szybkości światła. Efektem tej najważniejszej w historii nauki kolizji jest bozon. „(…) boska cząstka, która pokazuje, że Pan jest stwórcą wszechrzeczy” – zachwycił się Watykan w pospiesznym komunikacie. Otóż nie! Cegiełka ener- gii odkryta przez skrajnego ateistę Petera Higgsa jest kolejnym dowodem na to, że to umysł człowieka zdolny jest do rzeczy, o jakich żadnym bogom w ich zazwyczaj krótkich, acz „nieśmiertelnych” żywotach się nie śniło. Sukces naukowców z CERN-u zmieni świat i da nadzieję chorym na nowotwory! Â Str. 13 Â ISSN 1509-460X Nr 28 (645) 13–19 VII 2012 r. 2 KSIĄDZ NAWRÓCONY FAKTY KOMENTARZ NACZELNEGO Zespół do walki Na 30 śledztw związanych z aferami wokół niesławnej pań- stwowo-kościelnej Komisji Majątkowej 20 umorzono, jed- na sprawa toczy się przed sądem, a reszta jest jeszcze wyja- śniana. Wszystko dlatego, że sądy uznają, iż członków Komi- sji nie sposób oskarżyć o korupcję, bo nie byli funkcjonariu- szami państwowymi, choć… rozdawali wielomiliardowy mają- tek w imieniu państwa! Kler zaciera ręce... „To była tylko afera medialna” – głosi. Marszałek sejmu odrzucił wniosek posła Kotlińskiego opowołanie nadzwyczajnej komisji ds. Ko- misji Majątkowej. Ale ten się śmieje, kto się śmieje ostatni… W poprzednim komentarzu wspomniałem m.in. o po- rodzaju przedsięwzięciom i zachowaniom stojącym w sprzecz- ności z KNS”, „organizowanie pielgrzymek” czy – a jakże! – „stałą łączność posłów i senatorów, a także innych osób z hierarchami Kościoła katolickiego, duchowień- stwem…”. Gdyby obrony i przeciwdziałania było za ma- ło, istnieje też Zespół Obrony Chrześcijan na Świecie czy wreszcie niedawno założony Zespół ds. Przeciwdziałania Ateizacji Polski, którego celem jest „przeciwdziałanie wy- kluczaniu z życia publicznego religii oraz szerzenie warto- ści chrześcijańskich i obrony mediów katolickich, w tym katolickiej Telewizji Trwam”, a także „promowanie kato- lickich wartości moralnych, przeciwdziałanie wprowadza- niu prawodawstwa sprzecznego z katolicką nauką spo- łeczną”. Tak więc powód, dla którego powstały te zespo- ły, jest w zasadzie jeden: obrona interesów Kościoła pa- pieskiego w Polsce. Już same ich regulaminy i cele brzmią dość kon- frontacyjnie, zwłaszcza w porówna- niu z takim na przykład Parlamen- tarnym Zespołem ds. Promocji Badmintona, którego głównym zadaniem jest „propagowanie ak- tywności fizycznej wśród parla- mentarzystów – w szczególności gry w badmintona”. A co będzie robił zespół, który założyłem dwa tygodnie temu w Sej- mie? Przede wszystkim nie powstał on dla powiększenia statystyk, ubar- wienia sprawozdań ani dla tzw. jaj. To de facto pierwsza organizacja antyklerykalna w hi- storii polskiego parlamentaryzmu! Zgodnie z regulaminem tworzą go posłowie i senato- rowie „zainteresowani sekularyzacją państwa polskiego”. W tej chwili należą do niego wszyscy posłowie Ruchu Pa- likota, ale mam już kilka słownych deklaracji wstąpienia ze strony posłów SLD. Głównym celem jest „faktyczny roz- dział kościołów i związków wyznaniowych od państwa pol- skiego”. Do zadań zespołu należy w szczególności: 1. Ini- cjowanie działań służących przestrzeganiu zapisu Konsty- tucji RP z 2 kwietnia 1997 r., art. 25 p. 2: „Władze pu- bliczne w Rzeczypospolitej Polskiej zachowują bezstron- ność w sprawach przekonań religijnych”; 2. Prowadzenie wszechstronnej polityki i współpracy na rzecz świeckości państwa polskiego; 3. Podejmowanie inicjatyw ustawo- dawczych w celu zniesienia wszelkich przywilejów przy- sługujących kościołom i związkom wyznaniowym (np. sprze- daż mienia publicznego z bonifikatą do 99 proc.); 4. Dąże- nie do likwidacji finansowania kościołów i związków wy- znaniowych z budżetu państwa (m.in. likwidacja funduszu świadczeń kościelnych) oraz budżetów samorządów; 5. Uchylenie decyzji Komisji Majątkowej oddającej ponad miarę i z wielokrotnym naruszeniem prawa mienie Kościo- łowi rzymskokatolickiemu; 6. Dążenie do zniesienia finan- sowania nauczania jakiejkolwiek religii ze środków publicz- nych oraz przeniesienia lekcji religii ze szkół do budynków kościelnych; 7. Nawiązywanie kontaktów i współpracy mię- dzynarodowej z partiami i organizacjami wspierającymi de- mokrację wolną od wpływów instytucji religijnych; 8. Obro- na wolności sumienia i wyznania; 9. Obrona wolności świa- topoglądowej. Sami oceńcie, które z wyżej wymienionych zespołów są bardziej potrzebne Sejmowi, Polsce, Polakom i samym parlamentarzystom. Czy te walczące o klerykalizację, czy mój – ds. świeckiego państwa. A zapewniam, że będzie on walczył nie mniej zaciekle i metodycznie. Oczywiście cele i zadania możemy mnożyć. Ważne jest jedno: aby- śmy nie zwątpili i wytrwali na drodze do ostatecznego zwy- cięstwa – racjonalizmu nad głupotą, prawdziwego patrio- tyzmu nad fałszem i zdradą. wołaniu przeze mnie Parlamentarnego Zespołu Świeckiego Państwa. A cóż to takiego zespół parlamen- tarny? To dobrowolne zrzeszenie posłów i senatorów, tworzone na zasadach określonych w regulaminie Sejmu na podstawie art. 17 Ustawy o wykonywaniu mandatu po- sła i senatora. W regulaminie Sejmu zapisano, że powin- no ono sprzyjać integracji polityków z różnych ugrupowań wokół wspólnych zainteresowań. Główne cele, jakie mo- gą przyświecać parlamentarzystom skupionym w danym zespole, to: wspieranie inicjatyw ustawodawczych w da- nym zakresie, działanie na rzecz promocji określonego re- gionu lub działu gospodarki, nawiązywanie kontaktów z róż- nymi organizacjami w Polsce i za granicą, wymiana do- świadczeń, szukanie innowacji lub optymalnych rozwiązań w danej dziedzinie. Zespoły parlamentarne mogą mieć rów- nież charakter towarzyski. Jest ich wszystkich 88, nie licząc kilkudziesięciu polsko-zagranicznych (na przykład Grupa Polsko-Indonezyjska), do których zapisują się posłowie i se- natorowie głównie w nadziei na za- proszenie, na przy- kład ze strony Po- lonii, oraz darmowe, często egzotyczne wa- kacje na koszt podatników. Tylko nieliczne zespoły są aktywne – więk- szość to twory martwe lub uśpione. Na przykład Blok dla Lubelszczyzny, Zespół ds. Gospodarki Komunalnej, Zespół na rzecz Rozwoju Dialogu Obywatelskiego i Społecznego – od momentu powstania przez kilka lat nie obradowały ani razu, choć w ich regulaminach zapisano, że zebrania muszą się odbywać nie rzadziej niż raz na kwartał. Po- wód? Podziały polityczne i brak integracji, do której zachę- ca ustawodawca. Na przykład przewodniczącym Bloku dla Lubelszczyzny został senator PiS Grzegorz Czelej, a je- go wice – posłanka PO Joanna Mucha. Nie przeszkadza to posłom i senatorom skwapliwie odnotowywać sobie członkostwa w takim czy innym zespole w sprawozdaniach ze swojej aktywności. Wymienię teraz kilkanaście z nich, aby zobrazować szeroką gamę zainteresowań polskich par- lamentarzystów. Są więc zespoły ds.: kultury i tradycji ło- wiectwa, pogranicza polsko-czeskiego, sportów motoro- wych, usunięcia z przestrzeni publicznej symboli nazizmu i komunizmu, wyścigów konnych i jeździectwa, miłośni- ków historii, miłośników motocykli i samochodów, ochro- ny życia i rodziny, promocji żużla, zbadania przyczyn kata- strofy Tu-154M z 10 kwietnia 2010 r., a nawet szachowy i wędkarski. Nie brak też grup, które integruje służba ob- cemu państwu i obca humanizmowi ideologia, na przy- kład Parlamentarny Zespół Członków i Sympatyków Ruchu Światło-Życie, Akcji Katolickiej oraz Stowarzyszenia Rodzin Katolickich. Wśród jego celów zapisano m.in. „łączność członków Zespołu z przedstawicielami Kościoła Katolickie- go”, „utrzymywanie kontaktów z hierarchami odpowiedzial- nymi za poszczególny ruch katolicki w Episkopacie Pol- ski” , „przeciwdziałanie zagrożeniom wynikającym z obec- nych przejawów ateizacji”. Mamy też Zespół na rzecz Ka- tolickiej Nauki Społecznej, który stawia sobie za cel „sta- łą troskę o zgodność prawa z zasadami Katolickiej Nauki Społecznej”, „studiowanie i propagowanie Pisma Święte- go Starego i Nowego Testamentu oraz udział we wspól- nej modlitwie”, „projektowanie oraz wspieranie inicjatyw ustawodawczych, uchwałodawczych i innych, zgodnych z Ka- tolicką Nauką Społeczną”, „przeciwstawianie się różnego Stanisław Pięta, poseł PiS, który kilka dni temu nazwał Ruch Palikota „szczurami” i wzywał do „deratyzacji”, na swoim fa- cebookowym koncie wyznaje, że do jego „ulubionych zajęć i zainteresowań” należy „Augusto Pinochet”. Ten katolicki dyktator był odpowiedzialny za zamordowanie ponad 3 tys. ludzi i torturowanie dziesiątek tysięcy innych. To nadaje peł- niejszy kontekst chęci „odszczurzania” Polski przez Piętę… Miał Lech Wałęsa 8 lipca nagrodzić Eltona Johna Medalem Wdzięczności Europejskiego Centrum Solidarności. Ceremo- nia zaplanowana była podczas koncertu słynnego muzyka wGdańsku. Ale natychmiast rozpętała się burza, naktórą świat patrzył ze zdumieniem iobrzydzeniem. „Zaco?! Zato, że jest zboczeńcem iadoptującym dzieci pederastą?!” –pytały media spod znaku Rydzyka i Terlikowskiego. Elton John – wstrzą- śnięty polską gościnnością – nie przyjechał do Gdańska, a my po udanym Euro pokazaliśmy drugą twarz katotalibów. Powiedzenie „tani jak barszcz” jak ulał pasuje do Mirosława Barszcza – „społecznego” doradcy ministra (nie) sprawiedli- wości Gowina. Za„społeczne” doradzanie ma on ponoć rocz- nie zarobić 265 tys. złotych. – To nieprawda! – zawył Gowin, gdy sprawa stała się głośna. – Barszcz zarobi najwyżej poło- wę tej kwoty, a resztę – jego zespół. Czyli doradcy? Tak czy inaczej, wyszło, że Barszcz jest tani. Polska bez Radia Maryja to byłby kraj upadły jak Somalia: niekończące się afery, tajemnicze samobójstwa, seryjne mor- derstwa, eutanazja ludzi powyżej 70 roku życia, dzieci mody- fikowane wprobówkach ihodowane nanarządy –grzmiał zja- snogórskich wałów biskup Stefanek. Czyli zupełnie jak wDa- nii, Finlandii, Holandii czy innej Nowej Zelandii – tragicznie nieszczęśliwych krajach, gdzie nikt nawet nie słyszał o żad- nym księdzu co Ma ryja. Rydzyk zapowiedział, że 15 maja wyprowadzi na ulice War- szawy (adokładniej –zwiezie autokarami zPolski przypomo- cy PiS) ćwierć milionaludzi. Awszystko poto, aby siłą wymu- sić na rządzie wciągnięcie Telewizji Trwam na mutlipleks cy- frowych telewizji. Radzimy rządowi skorzystać znowej ustawy ograniczającej wolność zgromadzeń i–znając uwielbienie mo- herów dla klasztorów – przyskrzynić dziadów w celi. Roman J., ujawniony przez nas pedofil z Małej koło Rop- czyc, dostał2,5 roku więzienia zaobcowanie płciowe zdzieć- mi. Oczywiście wzawieszeniu, no bo gdzieżby tam ksiądz po- szedł siedzieć! I co? Wyleciał z zawodu? Biskup nałożył nań ekskomunikę i wygnał? Ależ skąd! Mieszka sobie ksiądz, ob- leśny świntuch, w apartamencie wyjątkowo luksusowego, czterogwiazdkowego Domu Księdza Seniora podRzeszowem, jeździ harleyem, widywany jest też w drogiej knajpie. Tym- czasem w Szczytnie pedofila skazano na 8 lat bezwzględnej odsiadki. No ale on nie był księdzem! Budżet Watykanu zamknął się deficytem wwysokości ponad15 milionów euro – załkał papieski sekretarz stanu kardynał Tarcisio Bertone ioświadczył, że „jest to rezultat sytuacji mię- dzynarodowych rynków finansowych”. Oczywiście! Rynki te ukróciły (ale niestety nie zlikwidowały) praktyki prania brud- nych pieniędzy mafii inielegalnych transakcji, wktórych spe- cjalizował się Bank Watykański. Europa się zmienia i robi bardziej świecka. W 50-lecie słyn- nej mszy pojednania wkatedrze wReims, podczas której go- dzili się przywódcy Francji i Niemiec, zorganizowano ledwie skromną medytację. Merkel iHollande to nie prawowierni ka- tolicy jak de Gaulle iAdenauer. Nie mieli ochoty napowtór- kę z mszy sprzed półwiecza odprawianej przez katolickiego arcybiskupa. Po co nam pieniądze, skoro nie mamy rodziny – oświadczyli biskupi hiszpańscy. Czy to wyraz skruchy tych, którzy zmar- nowali swoje życie osobiste w pogoni za zaszczytami i pie- niędzmi? Ależ nic podobnego! To przejaw wiary biskupów w to, że w biedniejącej Hiszpanii ważniejsze od bezrobocia jest zwalczanie reform wprowadzonych wtrakcie8-letnich rzą- dów socjalistów, m.in. legalizacji małżeństw jednopłciowych. JONASZ Nr 28 (645) 13–19 VII 2012 r. GORĄCY TEMAT 3 D wóch uczniów Szkoły Żegnaj, szkoło... „Stwierdzono, że miał miejsce fakt uderzenia dwóch uczniów kla- sy szóstej Szkoły Podstawowej w Kłodawie w dniu 28 czerwca na lekcji religii przez księdza. W związku z tym dyrektor szkoły Teresa Kolińska przesłała wnio- sek do Komisji Dyscyplinarnej dla Nauczycieli przy Wojewodzie Po- morskim o wszczęcie postępowa- nia dyscyplinarnego. Na wniosek nauczyciela religii dyrektor szkoły rozwiązała z nim umowę o pracę z dniem 29 czerwca” – poinformo- wała nas Halina Uchman , dyrek- tor Delegatury Kuratorium Oświa- ty w Kościerzynie Wręcz wzorowo (to nie żart!) zachowała się pelplińska kuria. Oto biskup pomocniczy Wiesław Śmi- giel , zamiast grać na zwłokę okle- panym „niewinny do czasu prawo- mocnego wyroku”, wezwał probosz- cza z Krojant na dywanik i po wy- słuchaniu wyjaśnień nakazał mu złożenie natychmiastowej rezy- gnacji z pracy w szkole! Rzecznik prasowy kurii ks. Ire- neusz Smagliński zaapelował też do środowiska szkolnego i rodziców, żeby „smutne doświadczenie” skło- niło ich do „refleksji nad zachowa- niem młodzieży”. A gdzie zalecenie refleksji dla kolegów i choćby sło- wo „przepraszam”? – Nie łudźmy się, że nastąpiła re- wolucja. Śmigiel zrobił pokazówkę, licząc na wakujący od półtora mie- siąca tron ordynariusza diecezji – oce- nia nauczycielka. ANNA TARCZYŃSKA Podstawowej w Kłoda- wie (gmina Chojnice, diecezja pelpińska) zo- stało publicznie spoliczkowanych przez nauczyciela religii. Wydarzyło się to w czwartek 28 czerwca, w dniu uroczystego zakończenia roku szkol- nego, a sprawcą był ks. Piotr K. (na zdjęciu), proboszcz parafii Nie- pokalanego Poczęcia NMP w pobli- skich Krojantach. Skandal udałoby się zatuszować, gdyby nie wyjątkowo upierdliwi rodzice, którym nie przy- padło do gustu bicie ich dzieci po twa- rzy i zawiadomili organa ścigania, co w społeczności wiejskiej świadczy o doprawdy wyjątkowym heroizmie. „Do Komendy Powiatowej Poli- cji w Chojnicach wpłynęły materia- ły w sprawie ewentualnego przekro- czenia uprawnień przez funkcjona- riusza publicznego, który 28 czerwca na terenie szkoły uderzył w twarz dwóch nieletnich uczniów. Prowa- dzone są czynności sprawdzające ma- jące na celu ustalenie, czy doszło do popełnienia przestępstwa” –po- twierdza podinsp. Artur Porożyń- ski , oficer prasowy komendy. Co już wiadomo? Pleban nie został jeszcze prze- słuchany, ale nieoficjalnie przyznał się do winy. Częściowo. Twierdzi, że – owszem – celował gdzieś w okoli- ce głowy, jednak nie wydaje mu się, żeby trafił bezpośrednio w twarz. „Raczej gdzieś wyżej” – przekony- wał na antenie lokalnego radia WeekendFM. Jest mu oczywiście tro- chę przykro z powodu incydentu, Księdza katechetę strasznie świerzbiły łapy. Zapłacił posadą. Idzie nowe? są po prostu dyskwalifikujące dla pe- dagoga. Jeśli nie umie zapanować nad świerzbiącą ręką – trudno, musi zmienić pracę. Strasznie mnie intry- guje, dlaczego ci kościelni agresorzy, o których tak często słychać z róż- nych stron Polski, jakoś nigdy nie pró- bują zmierzyć się z licealistami lub bardziej wyrośniętymi gimnazjalista- mi – podkreśla nauczycielka. Ksiądz K. zdążył już ochłonąć i odzyskał tupet. Poprosiliśmy go o komentarz. – Na ten temat nie mam nic do powiedzenia – oznaj- mił, po czym przerywał połączenie. choć tak naprawdę nie ma o czym mówić, bo przecież „żadna krzywda uczniom się nie stała, a może i wręcz przeciwnie”. Tym bardziej że cała wina ewidentnie leży po stronie gów- niażerii, która „niszczy mienie szko- ły” poprzez siadanie okrakiem na ławkach i pozorowanie jazdy kon- nej oraz – co jest już objawem skraj- nej bezczelności – lekce sobie waży upomnienia kapłana. – Dzieci, które widziały ten incy- dent, opowiadały mi, że nikt księdza nie prowokował. Z klasy wyniesiono krzesła ze względu na akademię i wszyscy siedzieli na ławkach. Gdy dwaj chłopcy próbowali swoją prze- sunąć, on nagle podszedł do nich i uderzył. Każdemu po razie, i nie w ucho lub czubek głowy, lecz pro- sto w twarz. Całe szczęście, że zare- agowali rodzice, bo takie zachowania P roboszcz pokazał nauczycielce reli- uwagę, żeby nie wygłupiał się przy dzieciach. Ośmielona katechetka dołożyła swoje trzy gro- sze, że powinien się leczyć. Zaczęła mu o czymś jeszcze na uboczu pyskować, a po- nieważ już od dawna są silnie skonfliktowa- ni i proboszcz szczerze tej pani nie znosi (wi- dać było, jak narasta w nim furia), tak ją strze- lił, że aż echo się rozeszło. Fatalnie to wszyst- ko wyglądało, zwłaszcza ze względu na obec- ność dzieci – podkreśla przypadkowy świadek chorobą, zaś pani P., choć bezspornie zosta- ła sponiewierana oraz upokorzona, nie ma szans w pojedynku z księdzem, więc dla za- chowania twarzy okaże mu tzw. chrześcijań- skie miłosierdzie i wybaczy. Wszystko rozej- dzie się po kościach – prognozuje nauczyciel- ka gimnazjum. Jak już wspomnieliśmy, kibice są w tej spra- wie ostro podzieleni. Oto kilka charaktery- stycznych wypowiedzi: Dyskusja staje się coraz bardziej uroz- maicona, ale skończmy, bo zaczyna dotykać nawet najbardziej prywatnych, a nawet in- tymnych sfer życia pani Żanety i księdza Zyg- munta… W rozmowie z dziennikarzem „FiM” du- chowny poszedł w zaparte: – Nic nie wiem o żadnym spoliczkowaniu. To są paskudne plotki – oświadczył. – Ale przecież są świadkowie… – Musiało im się coś przewidzieć. Proszę mi ich tu przyprowadzić – zamknął temat, od- kładając słuchawkę. Z odpoczywającą na wakacjach nauczy- cielką religii nie udało nam się, niestety, sko- munikować. Ta pozornie błaha historia nie jest żad- nym lokalnym ewenementem. Zaprzyjaźnio- ny z „FiM” wikariusz spod Łowicza mówi: – Wiem, że jeden z katechetów, taki na- wiedzony wyznawca Rydzyka , donosi na mnie do proboszcza i kurii. O wszystkim. W poko- ju nauczycielskim opowiada, z kim rzekomo sypiam, gdzie mnie widziano... Prędzej czy później nakładę gnojowi po ryju, bo nerwy mi już puszczają. Pani Jadwiga , była nauczycielka religii w diecezji legnickiej, widzi sprawy tak: – Zrezygnowałam, ponieważ wizytacje szkolne proboszcza były nie do zniesienia. Ja traktuję swoją wiarę serio, a musztrował mnie przy dzieciach człowiek bez żadnej moralno- ści, zainteresowany wyłącznie nabijaniem ka- sy. Szkoda zdrowia. I pieniędzy na religię w szkole... MARCIN KOS Współpraca T.S. gii miejsce w szyku. Nie złamał jej szczęki, bo uderzył otwartą dłonią... Miasteczko Ś. w archidiecezji poznańskiej jest podzielone na dwie części. Bardziej pre- stiżowa podlega jurysdykcji proboszcza i dzie- kana ks. Tadeusza F. , który przytomnie za- łatwił sobie pomnik JPII , dzięki czemu wszyst- kie imprezy z udziałem najwyższych władz gminy odbywają się właśnie u niego. Druga pozostaje we władaniu ks. Zygmunta B. , też proboszcza. W zbliżonych proporcjach, choć tu granice są bardziej płynne, Ś. jest od kilkunastu dni podzielone pod względem oceny sensacyjnego pojedynku stoczonego na włościach ks. Zygmunta. A było tak: Żaneta P. , aktywistka katolicka pracująca w miejscowych szkołach (podstawowej i gimna- zjum) jako nauczycielka religii, przeprowadza- ła u księdza B. próbę generalną przed Pierw- szą Komunią. Proboszcz dobrotliwie przyglądał się, coś tam komentował, ale nic nie zapowia- dało, że zaraz nastąpi wybuch. W pewnym mo- mencie kobieta i duchowny zaczęli rozmawiać. Kilka sekund później, na oczach dziecięcej wi- downi i rodziców, ks. Zygmunt wymierzył ka- techetce Żanecie siarczystego „plaskacza” , jak to później określały rozentuzjazmowane ma- łolaty, a dorośli – bardziej dostojnie – „trza- śnięciem w japę”. Próbę szybko zakończono, wieści piorunem rozeszły się po całym miastecz- ku i rozpoczęto żarliwy spór. O co poszło? Czy jej się należało? Co teraz jemu się należy? – B. sprawiał tego dnia wrażenie ubzdryn- golonego i nawet miał kłopot z utrzymaniem pionu. Jeden z rodziców zwrócił mu delikatnie Potwarz zdarzenia, niezwiązany emocjonalnie z żad- ną ze stron awantury. – Rozjuszyła księdza takim charakterystycz- nym gestem polegającym na dotykaniu szyi kantem dłoni – dostrzegła jedna z matek. Kluczowe dla rozwiązania zagadki, czym ka- techetka tak nakręciła kapłana, są prawdopo- dobnie jej ostatnie słowa, których niestety nikt postronny nie słyszał. Wiadomo jedynie, że pani Żaneta osobiście złożyła później w poznań- skiej kurii metropolitalnej zawiadomienie o po- biciu, zaś ks. Zygmunt wyprowadził zza podwój- nej gardy kontrę, że został sprowokowany ude- rzeniem poniżej pasa „obelżywymi zarzutami”. Tubylcy z ogromnym zainteresowaniem oczekują na ogłoszenie werdyktu przez sędzie- go abp. Stanisława Gądeckiego , ale niespo- dzianki raczej nie będzie. – Obstawiam remis. Proboszcz jest mimo wszystko dosyć lubiany. Będzie tłumaczył się – Proboszcz już od samego rana dawał so- bie w palnik. Nawet o pogrzebie zapomniał i trzeba było pilnie sprowadzać wikariusza. Mam nadzieję, że jego czas już tu minął. – Był trzeźwy jak widelec. Jest człowiekiem schorowanym, a zachwiania równowagi są ob- jawem nękającej go od lat cukrzycy. – Łobuz, nie ksiądz! Damski bokser, któ- ry nawet nie umie przeprosić. – Pani Żanetka wszędzie go obgadywała, więc wreszcie nie wytrzymał. Sama też potra- fiła szarpać dzieci na religii, a przedszkolaki boją się i płaczą na jej widok. Wielka kate- chetka po szkole rolniczej! – Co to za duszpasterz, który wyzwał ojca dziecka od najgorszych, gdy ten zwrócił mu uwagę, żeby nie siał zgorszenia! – Ona chyba nawet nie wie, gdzie w sa- mochodzie jest hamulec, bo ludzi na pasach potrąca. Nr 28 (645) 13–19 VII 2012 r. 4 Z NOTATNIKA HERETYKA POLKA POTRAFI Czysta przyjemność Prowincjałki Ruszyła właśnie sprawa 40-letniego kościelne- go, który przez 5 lat regularnie molestował mi- nistrantów parafii koło Dobrodzienia. Najpierw doładowywał im telefony, póź- niej wkładał rękę w spodnie, w końcu sam się przed nimi obnażał. Na li- ście ofiar jest na razie 8 chłopców. W ZAKRYSTII Do Zabawy jeżdżą Polki nietknię- te. Bawić się. Właśnie w sanktuarium w Za- bawie „urzęduje” nieżyjąca od prze- szło 100 lat błogosławiona Karoli- na Kózka – patronka dziewic. Tam to niezdeflorowane dziewczyny ce- lebrują swój stan i zakładają „pier- ścienie czystości”. I tak każdego ro- ku w sierpniu. Warto poświęcić trochę uwagi polskiemu dziewictwu. Temu kobie- cemu, bo męskie mało kogo obcho- dzi. Socjolog Anna Zawadzka opu- blikowała w „Przeglądzie” swoje wnioski na ten temat. Rozmawiała z rzeszą kobiet w wieku 21–67 lat. Z badań wynika, że nowością świadczącą o postępującym seksual- nym wyzwoleniu może być fakt, że dziewczyny (nielesbijki!) coraz czę- ściej swoje pierwsze doświadczenia wolą mieć z innymi dziewczynami. Nawet jeśli za penisa ma robić ga- dżet z sex-shopu. W czasach femi- nizmu – przypuszcza socjo- lożka – tradycyjna pene- tracja kojarzy się ze znie- woleniem kobiet. Zawini- ła nasza kompozycja biolo- giczna. Powinniśmy być na równi, a tym- czasem… tylko jed- na strona wkłada i wyj- muje. Innym mło- dym patentem jest załatwienie sobie miłego kolegi, który rozwiąże problem i pójdzie precz. Niektórzy cieszą się wręcz opinią stałych de- floratorów. Dziewczętom często cho- dzi o „przećwiczenie”, zanim pójdą do łóżka z kimś, na kim im zależy. Za pierwszym razem może wydarzyć się coś kompromitującego, więc le- piej zrobić to z kimś „obcym”. Coś się jednak nie zmieniło! Bło- na dziewicza to powód presji – takiej ze wszystkich stron. Pisma młodzie- żowe, różne „Brava”, przykazują po- zbyć się tego balastu „dla zdrowia psy- chicznego”. Kościół nasz powszedni nakazuje zacisnąć uda i trwać do ślu- bu, nawet gdyby nastąpił tuż przed przekwitaniem. Ewentualnie zacho- wać niedrożność aż do śmierci, w in- tencji Królestwa Niebieskiego. Dzie- wictwo pozostało swoistym sposo- bem kontroli kobiet, bo z prawa i le- wa słyszą, co mają z nim zrobić. La- wirują między „puszczalską” a „cnot- ką”. I tak źle, i tak niedobrze. Czę- sto takie „obelgi” rzucają najbliż- sze koleżanki. Na kobiecych portalach internetowych dziewczyny roztrząsają też pro- blemy w rodzaju: „Co mogę zro- bić, żeby chłopak, z którym bę- dę uprawiała seks, nie zo- rientował się, że jestem dzie- wicą?”. Defloracja niezmiennie jest re- zultatem presji – a to ze strony partnera, a to psiapsiółek. Coraz młodsze dziewczy- ny – trzynasto-, czternastoletnie – za- ciskają zęby i… jazda. Byle mieć to za sobą. Nic dziwnego, że uczucia, które pojawiają się tuż „po”, to naj- częściej ulga („już po wszystkim, już jestem normalna, jestem Kobietą!!!”) i… rozczarowanie seksem jako takim. Badania skomentował seksuolog Zbigniew Izdebski , który wrócił niedawno z Brukseli. Uczestniczył tam w unijnej sesji poświęconej „sek- sualizacji wizerunku dziewcząt”. Po- jechał jako ekspert od młodych Po- lek. „Już gimnazjalistki podchodzą do tych spraw bardzo otwarcie” – re- ferował. Zdaniem profesora coraz więcej nastolatek nawet jeśli nie współżyje – za przeproszeniem – wa- ginalnie, to robi to oralnie i analnie. Tych praktyk nie uważają nawet za seks. Ot, forma antykoncepcji. A że najczęściej robią to z chłopa- kami w swoim wieku, trudno powie- dzieć, która płeć jest bardziej wyuz- dana. Nie ma nowych badań na ten temat. Może się okazać – jak w kra- jach skandynawskich – że panienki radzą sobie lepiej niż chłopcy. Większość dziewcząt – obiektów badań socjolożki – czuje żal do swo- ich matek. Bo nie rozmawiały z ni- mi na ten temat. Albo bardzo ma- ło rozmawiały. I nie przekazały: „Je- steś ważniejsza niż opinia kateche- tek albo koleżanek z podwórka. Sa- ma zdecyduj, czego chcesz”. JUSTYNA CIEŚLAK Na linie z 4 piętra łódzkiej kamienicy spuszcza- li kompani odkieliszka swojego 44-letniego kolegę Sławomira . Zagrychy jednak nie przyniósł, bo linę puścił. Na podwór- ku znaleźli go wezwani przez sąsiadów policjanci. Nie żył. KLOPS NA ZAKĄSKĘ Michał D. , 25-letni nauczyciel wf. w szkole pod- stawowej w Wąbrzeźnie, nie skorzysta z waka- cji. A to dlatego, że za napad na bank, jakiego w towarzystwie kolegów do- konał w kwietniu br., trafił właśnie do aresztu. Z kolei w Głubczycach trzej kumple postanowili ukraść z prywatnej posesji dostawczego mercedesa. Wy- typowany na kierowcę nie wytrzymał napięcia i zamiast w bramę wjechał w betonową ścianę. Nic dziwnego – we krwi miał ponad 3 promile. W UPAŁY ODBIJA Że na emeryturze nie trzeba udawać życia, po- stanowił udowodnić 81-latek z Tomaszowa Ma- zowieckiego. Był tak pochłonięty kradzieżą stalowej bramy, że nie zauważył zbliżającego się patrolu. Zamiast do skupu złomu trafił wprost do aresztu. ŻYJ AKTYWNIE! W Charzynach (gmina Raciąż) kierowca oso- bówki, chcąc uniknąć zderzenia z ciągnikiem, zjechał na pobocze wąskiej drogi. Kolizji z ciągnikiem uniknął, walnął nato- miast w przydrożny krzyż i dachował. Kierowca i pasażerka szczęśliwie przeżyli bliskie spotkanie z dziełem pobożności katolickiej. Opracowała WZ PALEC BOŻY MYŚLI NIEDOKOŃCZONE Wielu wyborców zachęca nas do tego, abyśmy weszli na drabinę i zdjęli krzyż w Sejmie, tak jak został powieszony –w nocy. Jeśli za pomocą pra- wa nie uda się nic zdziałać, to być może zostaje tylko taki akt obywatel- skiego nieposłuszeństwa. Ale na razie przeważa opinia, żeby działać za pomocą prawa. (poseł Andrzej Rozenek, Ruch Palikota) Czy zauważyliście bożka, który stoi na straży władzy, któremu na imię de- mokracja? Demokracja nie ma mocy ustanawiania praw sprzecznych z de- kalogiem –nie może legalizować rozwodów, eutanazji, aborcji i małżeństw homoseksualnych. Demokracja bez wartości przemienia się w totalitaryzm. W Polsce przekształciła się już w oligarchię i kontroluje wszystkie dziedzi- ny życia jeszcze bardziej niż demokracja komunistyczna. Trzeba bić na alarm! (bp Kazimierz Ryczan) P olska ma wreszcie idealnego kandydata na pre- Bolesna szczerość Donalda Tuska nie wzbudziła żad- nej zdumionej reakcji jego dziennikarskich rozmówców – Jerzego Baczyńskiego i Janiny Paradowskiej . Osią- gnęliśmy jako społeczeństwo widocznie taki poziom in- doktrynacji i znieczulicy, że każdą atrapę życia – Smo- leńsk, mecze, politykę historyczną, wynagradzanie „krzywd” Kościołowi, takie lub inne groby z pomnikami, prowa- dzenie zamorskich wojen, aferę Rywina itp. – uznamy za ważniejszą od prawdziwego ży- cia i realnych problemów ludzi. To, co modnie nazywamy postpo- lityką, czyli zarządzanie państwem za pomocą propagandy, świecide- łek, spotów telewizyjnych i tema- tów zastępczych, króluje niewi- dzialnie nad Polską, ale nie mniej realnie niż komitet centralny Episkopatu Polski. A pan premier, człowiek niewątpliwie bardzo uta- lentowany, może być spokojny o swoją przyszłość. Spraw- nie unosił się na politycznej wodzie przez ostatnie 20 lat i niewątpliwie da sobie radę dalej, nawet bez mę- czenia się kobiecymi tematami w rządzie. Organizacje Unii Europejskiej mogą być wprawdzie za trudne i za nudne na jego dalszą karierę, bo tam trzeba roz- wiązywać prawdziwe problemy społeczne, ale czekają przecież PZPN, UEFA i FIFA. Z takim talentem do dry- blowania, zamiłowaniem do widowisk i zabawy przy- szłość maluje się jasno. Zwłaszcza że los obdarzył pre- miera anglosaskopodobnym imieniem i nazwiskiem („tusk” to po angielsku „kieł” lub „cios” – np. słonia). Krótkie, wpada w ucho i łatwo zapamiętać w Szwajca- rii czy Londynie. Po co się męczyć z tymi cholernymi żłobkami?! zesa umęczonego korupcją PZPN. A nawet jesz- cze UEFA i FIFA. Jednocześnie! Odkrycia wielkiego talentu menedżersko-piłkarskie- go dokonałem przy lekturze obszernego wywiadu z pre- mierem Tuskiem , zamieszczonego w przedostatnim nu- merze „Polityki”. Na 5 stron rozmowy tematyka piłkar- ska zajmuje ponad 4. Premier 40-milionowego kraju z głębokim przejęciem opowia- dał o tym, jak kibicowaliśmy, mó- wił o poszczególnych meczach, a nawet o pojedynczych zawod- nikach. Kiedy rozmówcy prze- szli od spraw zabawowych do po- ważnych, czyli do prawdziwego życia, pan premier dał do zrozumienia, że dla niego żłobki, przedszkola i świadczenia rodzinne to sprawa… kobieca. Zapowiedział także, że „chce stworzyć bardzo konkretny plan inwestowania w polską rodzinę”. Po tych słowach musiałem się przejść po mieszkaniu, aby móc czytać dalej. To premier mojego kraju po pięciu latach rządów nie ma nawet planu w jednej z najważniejszych spraw społecznych?! Pracodawcy polityków, czyli obywatele, mają chyba prawo oczekiwać od kandydatów do rzą- dzenia, że ci idą po władzę z listą zadań i „bardzo kon- kretnym planem” we wszystkich podstawowych kwe- stiach. Czy nie po to ich wybieramy? Nie jest żadną ta- jemnicą i pisaliśmy o tym wielokrotnie, że Polska ma jak najgorsze wskaźniki socjalne. Na kwestie rodzinne wydaje najmniej, mamy bardzo niski przyrost natural- ny, a premier – po 5 latach – opowiada, że będzie się rozglądał za jakimś konkretnym planem? Litości!!! Polski Kościół strzelił sobie dziś w obie stopy. Kule przeszły obok dziur już tam istniejących. Zostaje samorozwiązanie. (Jarosław Kuźniar, dziennikarz TVN, o wypowiedzi bp. Ryczana) Nawet gdy się zabroni tworzenia zarodków nadliczbowych i wyjaśni wąt- pliwości związane z in vitro, będę twierdził, że to metoda z gruntu zła. (Szymon Hołownia, dziennikarz katolicki) Księża są jak kwiaty. Trzeba je czasem przesadzać, aby kwitły. Ale trze- ba to robić z troską. (arcybiskup Józef Michalik o przenosinach księży na inne diecezje) Jak się patrzy na posłankę Grodzką, to trudno myśleć o czymś innym niż o tym, jak kobieta może mieć takie ramię. (Elżbieta Jakubiak, była posłanka, obecnie w zarządzie PJN) Gdyby okazało się, że któryś z moich synów żyje z innym mężczyzną, to wciąż byłby moim synem, ale modliłbym się o to, aby zszedł z niewłaści- wej drogi. Być może na syna –oprócz modlitwy –podziałałoby to, że wi- działby, iż sprawia ojcu przykrość. RZECZY POSPOLITE Mega-Donald (Lech Wałęsa) Ksiądz, który będzie udzielał mi ślubu, będzie musiał mieć żonę. Ciężko wziąć do serca rady wegetarianina, jak usmażyć steka. (Dorota „Doda” Rabczewska) Wybrali: AC, ASz, JC, RK ADAM CIOCH Nr 28 (645) 13–19 VII 2012 r. NA KLĘCZKACH 5 każdej wpisany jest udział we mszy. Dodatkowym urozmaiceniem mar- szów szlakami będzie wspólne śpie- wanie piosenek religijnych. I tak w lipcowe niedziele tury- ści będą mogli za darmochę przejść się z górskim przewodnikiem PTTK wąwozem Homole – w intencji war- tości chrześcijańskich; wejść na Pre- hybę – w intencji ulżenia trudom życia kapłańskiego; zdobyć Trzy Korony – modląc się o dobre rzą- dy w Polsce na wszystkich szcze- blach władzy, lub powędrować na Litmanową – w intencji bezdom- nych i bezrobotnych. W sierpnio- we niedziele zaś będzie okazja, by wypraszając u Pana Boga wytrwa- nie w trzeźwości, wjechać na Pale- nicę i powrócić spływem po Dunaj- cu, w intencji ojczyzny wdrapać się na Przysłop oraz w intencji wła- snej pospacerować sobie i posma- kować wód mineralnych. w ramach unijnego programu Od- nowa Wsi, a parafianie skromnie do- płacili jedynie 25 proc. Wkrótce tę „nową szatę” latowicki proboszcz dodatkowo przyozdobił drobną bły- skotką w postaci oświetlenia najwyż- szego punktu w najbliższej okolicy, to jest krzyża, który odtąd stał się widoczny również w nocy. Następ- nie dzięki hojnym funduszom unij- nym parafia zrealizowała „bardzo wielkie zadanie”, które zmieniło „cał- kowicie obraz kościoła”. To znaczy za kasę unijną wybudowała wokół świątyni nowe ogrodzenie z cegły klinkierowej i zdobionych przęseł. Kościół w Latowicach nie tylko wi- dać jak latarnię morską, ale i sły- chać z daleka. Po wielu latach ręcz- nego uruchamiania dzwonów po- przez ciąganie za linę niedawno pa- rafia dorobiła się elektrycznych na- pędów. Teraz, kiedy dzięki temu sys- temowi można zaprogramować bi- cie dzwonów na dowolną godzinę i uruchomić je z pilota, proboszcz nie tylko wydzwania z okazji mszy i pogrzebów, ale również codzien- nie bębni na Anioł Pański, wzywa- jąc wszystkich do modlitwy. B16 ATAKUJE POLSKĘ Papież w posłaniu skierowanym do Rydzykowych pielgrzymów na Jasnej Górze pozdrowił tych, którzy „modlą się o wolność sło- wa” w kontekście „prześladowań TV Trwam”. W domyśle należy ro- zumieć, że w Polsce brak tej wol- ności, bo o tym przecież szeroko rozprawiano na „pielgrzymce”. Jest to sprawa, którą z pewnością po- winien zająć się polski MSZ, a nun- cjusz powinien wylądować na dy- waniku u min. Sikorskiego , bo to ingerencja w wewnętrzne sprawy naszego kraju. na remonty. Sprawą zajmie się rzecznik dyscypliny finansów pu- blicznych. „Frondy” ubolewał niedawno w te- lewizji, że „efektem programu in vitro jest kilkadziesiąt tysięcy dzie- ci zanurzonych w ciekłym azocie, którym nie będzie dane się naro- dzić”. Kuźniar zaproponował, aby w takim razie „głowę Terlikowskie- go czasem zanurzyć w ciekłym azo- cie. Dla dobra potomnych”. A mo- że tak wszystkim przeciwnikom in vitro przydałby się taki zimny, azo- towy prysznic?! ASz BEZ ZBOŻNEJ KAMPANII ASz MaK EUROCHAM Wszyscy cieszyliśmy się z awan- su Agnieszki „Isi” Radwańskiej do tenisowego finału na kortach w Wimbledonie. Wszyscy poza eu- roposłem Markiem Migalskim z PJN, który w serwisie społeczno- ściowym Twitter żalił się na rywal- kę Radwańskiej, Serenę Williams . „Dlaczego Isia gra z jakimś amery- kańskim Grodzkim? To niesprawie- dliwe!”. Migalski za swój komplet- ny brak kultury nawet nie próbo- wał przeprosić – tłumaczył nawet, że w swoim wpisie nie widzi nic nie- stosownego. Chamstwem odreago- wuje klęskę wyborczą PJN? ASz ZDRADA TUSKA Prezydium, czyli Komitet Cen- tralny Episkopatu, wydało oświad- czenie, w którym zarzuca premie- rowi Tuskowi zmianę zdania wo- bec ratyfikowania Konwencji Ra- dy Europy w sprawie przemocy wo- bec kobiet. Obecnie premier, wbrew opinii Gowina , chce przyjęcia kon- wencji przez polski rząd. Najwyraź- niej obiecał wcześniej biskupom coś innego. Episkopat oskarża konwen- cję o… promocję homoseksualizmu i poucza, że „nie można dopatry- wać się źródeł przemocy wobec ko- biet w religii, tradycji i kulturze”. Doprawdy? A światłe kobiety zna- chorki i zielarki, czyli według kle- ru czarownice, to przez stulecia pa- lił Gargamel na mocy postanowie- nia trybunału smerfów? AK SLD domaga się wpisania do ko- deksu wyborczego zakazu agitacji w kościołach oraz terenach należą- cych do związków wyznaniowych. Oznaczałoby to także koniec zebrań wyborczych na plebaniach. Ale je- śliby to miało nastąpić, to czym – po- za różańcem – będzie zajmować się Radio Maryja? Przecież umrą tam z nudów bez polityki! GAZETA PIELGRZYMKOWA Kiedyś pielgrzymki organizował Kościół i jego agendy. Potem do wspierania akcji kleru włączyły się media publiczne. Teraz pielgrzym- kę do rzekomej katolickiej uzdro- wicielki i stygmatyczki Myrny Naz- zour organizują tabloidy, na przy- kład „Super Express”, gazeta nie- gdyś lewicująca… AK OFIARY DO PIĘTNASTEGO MaK Na osiemdziesiąte urodziny ko- ściołowi pw. św. Marcina w Mar- cinkowicach tamtejszy proboszcz po- stanowił sprezentować cztery witra- że do prezbiterium. Czym prędzej złożył w firmie witrażowej zamówie- nie, po czym oficjalnie poinformo- wał owieczki: „W związku z tym, że prace w tym kierunku zostały roz- poczęte, postanowiono, że od zaraz rozpoczynamy zbiórkę ofiar na ten cel (…). To znaczy raz w miesiącu, około 15, członkowie rady parafial- nej będą zbierać ofiary na listę w krużgankach kościoła. Przewidu- jąc niemały koszt tych witraży, po- stanowiono zwrócić się do Czcigod- nych Parafian, aby każda Rodzina Marcinkowic, Lizawic i Jankowic zło- żyła ofiarę 100 zł, niekoniecznie jed- norazowo (…). Ofiary te będzie moż- na również składać indywidualnie i według możliwości w hojniejszych kwotach (…). Ufamy, że nie będzie jednej Rodziny, która by nie pośpie- szyła ze złożeniem ofiary na ten cel”. A może by tak jeszcze spóźniające się z wpłatami owieczki postraszyć odsetkami i windykacją… KOSZTY NAIWNOŚCI MaK EDYTKA „ZBOCZYŁA” MON podał, że w czasach rzą- dów PO na wojnę w Afganistanie wydano 4,3 mld złotych, z czego po- nad połowę w ostatnie 2 lata. Przy- pomnijmy, że Polacy pojechali tam 10 lat temu, aby ratować sojusznika – Amerykę – przed Al-Kaidą. Co ro- bią tam teraz, trudno jednoznacz- nie powiedzieć, ale z całą pewno- ścią marnują nasze pieniądze. I od czasu do czasu życie. Plotkarski tygodnik „Na Żywo” donosi, że Edyta Górniak chce ze swojego syna Alana zrobić buddy- stę. Piosenkarka planuje w tym ce- lu zabrać chłopca do Tybetu. Gaze- ta twierdzi, że plany takie Górniak podejmuje wbrew ojcu dziecka, bo sam Dariusz Krupa pragnie, aby jego syn został wychowany w wie- rze katolickiej. „Na Żywo” dotarło nawet do księdza zaprzyjaźnionego z byłą parą: „Alanek buddystą? Nie mogę w to uwierzyć! Wierzyłem, że nasze rozmowy zostawiły w niej ślad, ale najwyraźniej się myliłem i bardzo mnie to rani. Nie mogę przestać o niej myśleć i o tym, że zboczyła z drogi prawdy” – powie- dział duchowny. KLNIJCIE ZDROWO! MaK Ten sam oficjalnie świecki „Su- per Express” słowami księdza pra- łata Bogusława Kowalskiego uspa- kaja katolickich czytelników, że przeklinanie w stanie wzburzenia emocjonalnego nie jest grzechem ciężkim, czyli nie wymaga spowie- dzi. Można także kląć w żartach, je- śli dzieci nie słyszą. No i jak tu księ- dza nie nazwać ludzkim panem, co to swoim poddanym i po łacinie mówić pozwoli. IN VITRO NA OKRĄGŁO PiS, który nie trawi Okrągłego Stołu, wzywa do powołania okrą- głego stołu w sprawie in vitro. Ka- czyńskiemu chodzi o to, aby oże- nić projekt Gowina z projektem PiS-u. Innymi słowy – chce wyrych- tować taki dokument, który zado- woli Kościół i wykluczy projekty bar- dziej postępowe, na przykład Ru- chu Palikota i SLD. Jarosław Pol- skę Zbaw już zapowiedział, że o in vitro będzie rozmawiał wyłącznie z tymi posłami, którzy ślubowali „tak mi dopomóż Bóg”. MaK WINA OFIAR Na blogu Tomasza Terlikow- skiego , „dyżurnego katobetona kra- ju”, można było przeczytać: „Okład- ki »Newsweeka« (z dzieckiem w szklanej retorcie – przyp. „FiM” ) nie da się porównać z niczym. Na- wet Holocaust nie uderzał tylko w niewinnych, bo w cały przekrój żydowskiego społeczeństwa”. W in- ternecie zawrzało, a Terlikowski jął się tłumaczyć, że to nie on, tylko jakiś brzydki haker się włamał, chcąc go skompromitować. Błyskawicznie przeprowadzona internetowa ankie- ta wykazała, że aż 97 proc. respon- dentów nie wierzy naczelnemu „Frondy”. Bo nie trzeba być lingwi- stą, by bez pudła rozpoznać i ten styl, i tę wrażliwość. MaK I WIDAĆ, I SŁYCHAĆ Za sprawą iluminacji kościół (plac kościelny też) zyskał „nową szatę zewnętrzną”, dzięki której stał się „widoczny już z daleka i przy- ciąga wzrok w ciemnościach nocy” – chwali się parafia pw. MB Czę- stochowskiej w Latowicach. Dzieło iluminacji wykonano aż w 75 proc. ASz MaK SZCZYTY DEWOCJI Coby turyści po Pieninach i Be- skidzie Sądeckim nie łazili bezboż- nie, przewodnicy ze Szczawnickiego Oddziału PTTK wspólnie z Akcją Katolicką wystąpili z propozycją, że- by w wakacje niedzielne górskie wę- drówki zamienić w… pielgrzymki. W tym celu szczawnicki PTTK zaoferował nawet turystom na szla- kach bezpłatną obsługę, czyli pro- fesjonalnych przewodników. Pod warunkiem że „podjęty przez pie- churów wysiłek fizyczny będzie się łączył z jakąś ważną intencją ducho- wą”. Wszystkie niedzielne wyciecz- ki w góry z gratisowym przewodni- kiem PTTK odbywać się mają pod patronatem JPII i w program MINISTRANT KULTURY AK Najwyższa Izba Kontroli zarzu- ciła ministrowi kultury i dziedzic- twa narodowego Bogdanowi Zdro- jewskiemu bezprawne wydanie na kościelną inwestycję 4 mln zło- tych. Zdaniem NIK minister z PO w 2011 roku „przyznał dotacje pod- miotowi nieuprawnionemu z prze- znaczeniem na zadania niekwalifi- kujące się do dofinansowania ze środków budżetowych”. Tak Izba określa przekazanie pieniędzy na budowę muzeum przy Świątyni Bo- żej Opatrzności z puli środków, któ- re mogą być przeznaczone wyłącznie MarS CHŁODZENIE BETONU Dziennikarz TVN24 Jarosław Kuźniar rzucił rękawice katolic- kiemu redaktorowi Tomaszowi Terlikowskiemu . Otóż naczelny
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plgbp.keep.pl
|