Odnośniki
- Indeks
- Fakty i Mity 2012-22, FiM 2012
- Fakty i Mity 2012-08, FiM 2012
- Fakty i Mity 2012-17, FiM 2012
- Fakty i Mity 2012-14, FiM 2012
- Fakty i Mity 2012-05, FiM 2012
- Fakty i Mity 2012-34, FiM 2012
- Fakty i Mity 2012-06, FiM 2012
- Fakty i Mity 2012-16, FiM 2012
- FiM.10.2011, # Prasa, Fakty i Mity
- FiM 26-2008, tygodniki
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- miguel.keep.pl
|
FiM2012-36, Fim
[ Pobierz całość w formacie PDF ] SMOLEŃSK: NOWE FAKTY Â Str. 6-7 INDEKS 356441 ISSN 1509-460X http://www.faktyimity.pl Nr 36 (653) 13 WRZEŚNIA 2012 r. Cena 4,20 zł (w tym 8% VAT) Kolejny ksiądz oskarżany o pedofilię wybrał samobójczą śmierć zamiast ławy sądowej. Wygląda na to, że sumienie jest lepszym sędzią niż skrzywdzone dzieci i ich rodzice, niż parafianie i prawnicy w togach… Â Str. 10 ISSN 1509-460X Nr 36 (653) 7–13 IX 2012 r. 2 KSIĄDZ NAWRÓCONY FAKTY KOMENTARZ NACZELNEGO Wygrał życie W listopadzie w Sądzie Okręgowym w Warszawie odbędzie się pierwsza sprawa o ochronę dóbr osobistych z powództwa cywilnego 7 posłów Ruchu Palikota (w tym Jonasza) przeciw- ko Skarbowi Państwa – Sejmowi Rzeczypospolitej. Rzecz do- tyczy niesławnego krzyża sejmowego. Miejmy nadzieję, że sąd – w odróżnieniu od pani marszałek Sejmu RP – rozpa- trzy sprawę rzetelnie i obiektywnie. Sejm większością głosów koalicji odrzucił wniosek PiS o po- wołanie sejmowej komisji śledczej ds. Amber Gold. To, że PSL musi po swej kompromitacji robić wszystko, co każe PO, to oczywiste, ale że Platforma tym głosowaniem sama przy- znała się do winy… O dszedł mój Przyjaciel. Nie wiem gdzie, ale tu z pewno- w największych salach, zdobywając nagrody i wyróżnienia. Stan wojenny zastał go w Nowym Jorku. Zamieszkał w Chi- cago i wśród tamtejszej zdewociałej Polonii odważnie szerzył racjonalizm, piętnował pedofilię wśród kleru. Miał własny pro- gram w telewizji „One Man Show” i własny program radio- wy „Kocoń przed północą” (od 1991 roku). Po 19 latach wrócił do Polski. Z tęsknoty, jak mawiał, za swoim marzeniem o wolnej, świeckiej ojczyźnie. Nie spo- dziewał się powrotu dawnej sławy. Występował dość rzadko, włączył się za to żywo w działalność ekologiczną i na rzecz ochrony zwierząt, zwłaszcza dzikich kotów. Sam miał dwa serwale, które tak bardzo kochał. Na wniosek ar- tystów, twórców i producentów Polskiego Stowarzyszenia Estradowego otrzymał statuetkę Prometeusza „za najwyż- sze osiągnięcia artystyczne i twórcze dla sztuki estradowej”. Z „FiM” był związany od pierwszego numeru. Zadzwonił do redakcji już kilka dni po tym, jak pismo się ukazało. Pamię- tam, jak powiedział mi wtedy: „Jestem szczęśliwy, że Pan, au- tor książki »Byłem księdzem«, wydaje antyklerykalną gazetę”. Śpiewał już na pierwszym Zlo- cie Czytelników „FiM” w 2002 roku. Wtedy jeszcze wprost sza- lał na scenie, tańczył, przebie- rał się w stroje arlekina i qu- asimoda. W Spale, na ostat- nim Zlocie, był już słaby, bla- dy. Ale tej słabości na 8 dni przed śmiercią prawie nikt – po- za wtajemniczonymi w jego walkę z białaczką – nie zauwa- żył, bo jak zwykle Waldek śpiewał sercem. Był wielkim humanistą. Ostatniego wywiadu udzielił nam pod koniec czerwca. Na pytanie: „Czy inność fascynuje cię tylko w dzikich kotach” odpowiedział: „Ludzie boją się te- go, co inne. Boją się tego, czego nie znają. Inność to wy- zwanie. Wszędzie tam, gdzie z powodu inności kogoś dys- kryminują, staję w jego obronie. Jeżeli dyskryminują Żydów, jestem Żydem; jeżeli nadają na gejów czy – jak to w Pol- sce mówią – pedałów, jestem 1000-procentowym peda- łem”. Przytoczył swoje „życiowe credo”: „Nie wierzę w ła- skę opatrzności, lecz w piękno, lecz w mądrość, lecz w si- łę nienazwaną wierzę”. Oczywiście myślał o śmierci: „W te- stamencie napisałem, że mój pogrzeb ma być świecki, żad- nego katolickiego teatrzyku”. Przeżył niewiele, zaledwie 63 lata. Pokonała go choroba, ale tak naprawdę nikt i nic go nie pokonało. Wygrałeś swo- je życie, Waldku. Byłeś autentyczny, wierny swoim racjo- nalistycznym przekonaniom, które zespoliłeś z artystyczną duszą. Chcemy żyć tak jak Ty. Cześć Twojej pamięci: Po- eto, Pieśniarzu, Humanisto, Przyjacielu… ścią już go nie ma. Jestem agnostykiem, więc nie bę- dę nawet zgadywał. Po prostu nie wiem, czy gdzieś jeszcze myśli, czuje, tworzy, śpiewa... Wiem za to, że miał tu swój czas, że tu był, że tu żył. I to jak żył! Wypełnił sobą pustkę, jaką każdy z nas ma do wypełnienia na ziemi. Ale to prze- cież nie wszystkim się udaje. Waldek żył tak, jak czuł, że żyć powinien. Był twórcą, więc tworzył; był pieśniarzem, więc śpiewał. Zachował do końca swoje poglądy, mimo że dla większości, także w jego środowisku artystycznym, by- ły niepopularne. Zaskakiwał, a nawet szokował tych, którzy uważają, że takie poglądy powinno się mieć wyłącznie dla siebie. On je odważnie głosił, on je głośno wyśpiewywał! Mimo to nawet po śmierci ich nie uszanowano. Jego ostat- nia 17. płyta z kwietnia 2012 roku pt. „Nie wierzę…” – wy- dana nakładem „Faktów i Mi- tów” (patrz s. 14) – nie zo- stała jak dotąd zauważona ani odnotowana w jego dorob- ku. Powód? Na jej okładce na- pisał: Wywodząc się z kato- lickiej rodziny, od paru lat w swych tekstach wyrażam głębokie rozczarowanie Ko- ściołem katolickim, który przy- wdziewając radiomaryjną twarz „Ojca Miłosierdzia”, jak on używając pisowsko-smo- leńskiej retoryki, wydaje się być opętany nienawiścią do myślących, wierzących czy kochających inaczej. Nie chcąc być utożsamianym z in- stytucją największego społecz- nego zaufania, na której mi- liony ludzi doznają bolesne- go zawodu, tym poetyckim komentarzem do aktualnej rze- czywistości dokonuję aktu duchowej apostazji. Jednocześnie jako zwykły Polak, nie nacjonalistyczny krzykacz patriota, wyśpiewuję synowską miłość do Matki i Ojczyzny, wzboga- coną prawie 20-letnim pobytem w Ameryce. Był antyklerykałem od 14 roku życia, od chwili, gdy mo- lestował go ksiądz. Ale nie takie były podstawy jego anty- patii do papieskiego Kościoła. On przeciwstawiał Kościół Pol- sce. Miał to głęboko przemyślane i ugruntowane, że waty- kańska instytucja szkodzi ojczyźnie, którą tak kochał. Nie zna- łem większego patrioty niż Waldek. Miał w życiu – jak czę- sto powtarzał – trzy Muzy: kobietę swego życia, matkę i Polskę. I głównie o nich i do nich śpiewał, m.in.: „Umieć żyć”, „Tu jest dom”, „Dla Ciebie, Polsko”, „Uśmiechnij się, Mamo”… Był największym bardem Ruchu Antyklerykalne- go w Polsce: „Nie wierzę…”, „Jakim prawem”, „Ja się nie dam” i in. Walcząc z chorobą, nie koncertował od ponad pół roku. Swoim trzem Muzom zaśpiewał po raz ostatni na Zlo- cie Czytelników „FiM” w Spale 24 sierpnia. 2 tygodnie te- mu! 2 miesiące wcześniej odwiedził mnie w Sejmie – był po kilku seriach chemii, ale pełen nadziei na wyzdrowienie. Cieszył się, że nie wypadły mu włosy, że wkrótce może znów wystąpi… Widziałem jednak, że jest słaby; kiedy szliśmy przez park, przysiadywał raz po raz na ławce. Ochrzaniłem go wtedy zdrowo: Jak mogłeś wstawać w takim stanie?! – Wiesz, Romeczku, tak bardzo chciałem z tobą porozma- wiać o nowej płycie… Kiedy tylko był trochę silniejszy, pra- cował nad nią, nie wiedząc, że to ostatnia... Zaczął od I miejsca w programie telewizyjnym „Proszę dzwonić” (1969 r.). Był objawieniem. Od początku miał swój oryginalny styl. Nie nazywano go piosenkarzem, lecz pie- śniarzem. Zasypały go oferty współpracy z radiem, telewizją, Pagartem, stołeczną Estradą, Polskimi Nagraniami. Koncer- tował na festiwalach w kraju i za granicą, występował Jarosław Kaczyński jako premier na emigracji (wewnętrznej) wygłosił exposé. Obiecał wszystko dla wszystkich, w tym po- nownie słynne już tanie mieszkania. Czyli na zmianę pichci – raz robi sobie jaja, raz miesza w nieświeżej zupie o nazwie „zamach smoleński”. Ponoć PiS ma kandydata na premiera i nie jest to Jarosław. Szefem rządu miałaby zostać była „siostra” Donalda Tuska, Zy- ta Gilowska. Mówiąca z wdziękiem pepeszy wykładowczyni KUL – skrzyżowanie ultraliberałki w gospodarce i konserwatystki w życiu – już raz rządziła chwilowo finansami w czasie IV RP. Nieudacznie, więc na premiera rządu PiS pasuje jak ulał. Roman Giertych, adwokat, jest pełnomocnikiem Michała Tu- ska w pozwach i wnioskach ugodowych przeciwko niektórym mediom. Jego zdaniem „Fakt”, „Super Express” i „Wprost” naruszyły dobra osobiste syna premiera, zamieszawszy go w afe- rę Amber Gold. Po tym jak Giertych pozywał media w imie- niu Radosława Sikorskiego, wydaje się, że PO ma już kandy- data na nowego ministra sprawiedliwości, gdy Gowin się wy- pali lub podpadnie. Afera Amber Gold niedługo będzie wyjaśniona, a winni pójdą siedzieć. Swoją pomoc w rozwiązaniu sprawy zaoferował bo- wiem Krzysztof Rutkowski. Jego biuro ponoć zupełnie nieod- płatnie (za ogólnopolską reklamę…) chce „zaopiekować się” poszkodowanymi przez parabank. Ciekawe jak? Średnie świadczenie z OFE w tym roku wynosi 80 zł, czyli dru- gi filar emerytalny wystarcza na kupienie kilku paczek papie- rosów albo biletu miesięcznego MPK, żeby emeryt miał za co dojeżdżać do… pracy. Ale to jeszcze nic – większość upraw- nionych emerytów w ogóle świadczeń z OFE nie dostaje, bo między funduszami a ZUS-em szwankuje przepływ informacji. A poza tym w rządzie wszyscy zdrowi i w świetnych humorach. Tylko co szósty polski student pobierający naukę w Wielkiej Brytanii wraca do Polski. Tak wynika z brytyjskich danych. Ale czy można się temu dziwić? Na polskiej „zielonej wyspie” czekają na nich: bezrobocie, umowy śmieciowe, pensje rzę- du 300 funtów. A na starość groszowa emerytura plus szpera- nie w śmietniku. Ostatni koncert – 24.08.2012 r. Sąd w Kołobrzegu skazał księdza Zbigniewa R. na 2 lata bez- względnego więzienia za 11-krotne doprowadzenie 2 nastolat- ków (12 i 14 lat) do czynności seksualnych. Duchowny nie przyznaje się do winy, a wyrok nie jest prawomocny. Do spra- wy wrócimy. Zmarł kardynał Carlo Martini, zwany także „Karolem, który nie został papieżem”. Nie został, bo w Watykanie nie ma za- potrzebowania na umiarkowanych duchownych, tylko na ra- dykałów w rodzaju Wojtyły i Ratzingera, którzy tworzą iluzję „Kościoła świętego”. Biskupi przepraszają! Nie w Polsce, oczywiście, ale w Paragwaju. Jest im przykro, że przyłożyli rękę do upadku w czerwcu 2012 r. swojego byłego kolegi po fachu, nielubianego przez Kościół pre- zydenta Fernanda Lugo. Teraz żałują, bo po upadku „prezy- denta ubogich” jest w kraju coraz gorzej. Musiały mocno spaść datki na tacę, skoro nawet biskupów „ruszyło sumienie”. Nikt nie odpowie za śmierć kilkudziesięciu osób zamęczonych w więzieniach CIA w Iraku i Afganistanie w latach 2002–2012. Władze amerykańskie nie chcą stresować swoich funkcjonariu- szy. Jedynymi skazanymi pozostaną ci amerykańscy żołnierze, którzy… ujawnili zbrodnie swoich kolegów i koleżanek. JONASZ Władze pakistańskie zatrzymały islamskiego duchownego po- dejrzewanego o to, że chciał uczynić z upośledzonej nastolatki chrześcijańskiej bluźnierczynię („FiM” 34/2012). Duchowny zniszczył jakoby karty Koranu i włożył je do torby dziewczyn- ki, aby potem oskarżyć ją o niszczenie świętej księgi. Zaiste, kręte są ścieżki sług bożych. „Kocoń przyciąga uwagę wyjątkową ekspresyjnością śpiewu, udaje mu się przy tym uniknąć kabotynizmu, tak częstego u piosenkarzy o jego potędze głosu. On tę potę- gę jedynie sygnalizuje, by zaraz ukryć ją w ciepłym piano”. Witold Filler, „Gwiazdozbiór estrady polskiej” „...za Oceanem, w latach 80., będąc z »Halką«, słysza- łam o jego prawdziwych sukcesach. Śpiewał, powodując dreszcze słuchaczy. Wykonywał bowiem z żarem w duszy dobrą literaturę... Czasem ćwiczymy klasykę, również sław- ne arie z opery. Potrafi to. Jednak pozostaje wierny poety- ce interpretacji skupionej na »rozmowie z widzem«”. Maria Fołtyn (luty 2001) Zmarł Mesjasz, Sun Moon, twórca Kościoła Zjednoczeniowe- go słynącego z celebrowanych masowo ślubów międzynarodo- wych. Moon zostawił setki tysięcy wiernych oraz imperium fi- nansowo-biznesowe w Korei Południowej i USA. Na szczęście dla rodziny Moonów zostawił też syna, który dalej będzie ja- koś dźwigał ten ciężki, mesjański krzyż. Pogrzeb Waldemara Koconia odbędzie się 10 września na Cmentarzu Komunalnym na Powązkach (Aleja Zasłużonych). Początek o godz. 12.00 w tamtejszym domu pogrzebowym. Nr 36 (653) 7–13 IX 2012 r. GORĄCY TEMAT 3 Z rodził się pomysł nowe- Cmentarz domowy Cmentarz domowy lizacji prawa pochówko- wego. – Obecna usta- wa uwzględnia przede wszystkim katolickie zasady dotyczą- ce pochówków osób zmarłych, a prze- cież żyją w Polsce wyznawcy innych religii i osoby niewierzące. Coraz po- pularniejsza staje się także kremacja, a o postępowaniu w przypadku spo- pielenia zwłok w obowiązujących przepisach nie ma nic – tak koniecz- ność zmian uzasadnia poseł Marek Balt , inicjator nowelizacji. Idąc za cio- sem, w napisanym przez siebie pro- jekcie ustawy, który trafił już do la- ski marszałkowskiej, starał się m.in. uregulować postępowanie w przypad- ku kremacji zwłok, dać możliwość przechowywania urny z prochami w domu, dopuścić ich rozsypanie w tzw. miejscach pamięci. I tak najważniejsze założenia no- welizacji ustawy cmentarnej autor- stwa SLD to możliwość trzymania urny w domu, ale w odpowiednim do tego miejscu (ustawa wyklucza m.in. miejsca służące do przechowy- wania odpadów, łazienki, toalety i ustępy, pomieszczenia kuchenne, spiżarnie, piwnice czy garaże). Każ- dego, kto pisemnie wyrazi życzenie przechowywania w domu prochów bliskich, zewidencjonuje i sprawdzi powiatowy inspektor sanitarny. Do jego kompetencji będzie też na- leżało prawo kontroli warunków przechowywania urny, a jeśli będą one niesatysfakcjonujące – nakaza- nie pochówku. Prochy osoby zmar- łej będą mogli przechowywać: mał- żonek, osoba, która pozostawała w faktycznym, trwałym wspólnym pożyciu bezpośrednio przed śmier- cią (także pozostająca w związku nie- formalnym), krewni zstępni, przy- sposobieni, krewni wstępni, krewni boczni do czwartej linii pokrewień- stwa i powinowaci w linii prostej do pierwszego stopnia. Już wiadomo, że przeforsowanie rewolucyjnych zmian łatwe nie bę- dzie. Autor ustawy spodziewa się protestów m.in. ze strony Kościoła katolickiego, który na jej przepisach straciłby sporo gotówki (głównie działki pod groby). Ale okazuje się, że przyjdzie się zmierzyć nie tylko z hierarchią. „W ocenie naszej Izby propozycje te godzą w prawo osób zmarłych do godnego spoczynku po śmierci oraz wielowiekową kul- turę i tradycję naszego narodu opar- tą na wartościach chrześcijańskich. Proponowane formy pochówku nie dają rękojmi godnego spoczynku zmarłego i możliwości odwiedzania przez bliskich miejsca tego spoczyn- ku. Jedynym właściwym miejscem spoczynku człowieka po śmierci, czy to w trumnie, czy to też po skremo- waniu w urnie, jest grób lub kolum- barium umiejscowione na cmenta- rzu. Daje to gwarancję poszanowa- nia czci zmarłego, podtrzymania je- go pamięci, ochrony przed profa- nacją oraz równego dostępu do nie- go wszystkich członków rodziny. Nie zapewnia tego trzymanie prochów zmarłego poza terenem cmentarza, Cmentarz w Malmö w Szwecji. Zamiast szpalerów ukwieconych grobowców – jedno miejsce pamięci, gdzie każdy może zapalić świeczkę z Ikei Obowiązujące prawo dotyczące pochówków zostało napisane w 1959 r., a co za tym idzie – już jest daleko z tyłu za galopującym życiem. I śmiercią. chce wpisanej w ten proces anoni- mowości kojarzącej się z czymś wsty- dliwym. Chętnie oddaliby swoje cia- ło do celów naukowych, ale pod wa- runkiem, że owo przekazanie będzie uroczyste, publiczne, zorganizowa- ne na sposób i podobieństwo po- grzebu. Uczelnie nie są taką formą zainteresowane – głównie dlatego, że nie ma żadnych zapisów tę kwe- stię regulujących. ~ Przewóz urn z prochami po urzędowym spopieleniu. Stara ustawa w ogóle nie dotykała spraw urn, więc i w kwestiach transportu nie ma w niej wytycznych. Potrzeb- ny jest zapis, który dopuszczałby prze- wożenie zamkniętych urn pogrzebo- wych z prochami zmarłych samocho- dem innym niż karawan. Dlaczego to takie ważne? Coraz częściej spo- pieleniu zwłok (zazwyczaj w innym miejscu niż pochówek) towarzyszy rodzina i przyjaciele zmarłej osoby, którzy ten moment traktują jako ostatnie pożegnanie. Po kremacji ro- dzina mogłaby (i powinna to gwa- rantować ustawa) sama odebrać z fir- my kremacyjnej urnę z prochami i przewieźć do miejsca zamieszkania bądź pochówku, nie korzystając z ka- rawanu, za którego oczekiwanie i przejazd trzeba zapłacić. ~ Prawo do rozpoczęcia uro- czystości pogrzebowych (ale wyłącz- nie urnowych) w domu. Rzecz to istotna nie tylko ze względów emo- cjonalnych i symbolicznych, ale i fi- nansowych – odpada konieczność odpłatnego korzystania z kaplic przy- cmentarnych czy domów pogrze- bowych. ~ Kaplica cmentarna – ani w starej ustawie, ani w nowelizacji posła Balta nie używa się określe- nia kaplica cmentarna, choć wia- domo, że budynek takowy bierze udział w ceremoniach pogrzebo- wych, szczególnie na cmentarzach wiejskich czy w małych miastecz- kach czy innych. Nie ma też słowa o tym, aby administrator cmentarza parafialnego, który w danej miej- scowości pełni rolę cmentarza ko- munalnego, udostępniał kaplicę do czynności pogrzebowych przy po- grzebie świeckim. ~ W projekcie ustawy zapisano, że „zwłoki i szczątki ludzkie mogą być przechowywane jedynie w kostni- cach, prosektoriach” . Zabrakło po- jęcia „dom przedpogrzebowy” oraz „dom pogrzebowy”. W pierwszym dopuszcza się otworzenie trumny ze zwłokami. Stąd też rodzina odpro- wadza zwłoki lub szczątki do domu pogrzebowego, gdzie rozpoczyna się ceremonia pogrzebowa. ~ Dokładnie należy wyjaśnić for- my grobów, szczególnie poziomo- wych. Zdefiniowanie tego pojęcia jest bardzo ważne, ponieważ pozwo- li wyeliminować nieporozumienia prawno-formalne przy wyborze ro- dzaju grobów, szczególnie na cmen- tarzach parafialnych. ~ Pole pamięci to według pro- jektu ustawy „miejsce niezabudowa- ne”. Należałoby dodać, że miejsce owo winno być oddzielone; granica pola pamięci winna być oznaczo- na w sposób uniemożliwiający przy- padkowe wejście na jego teren, a przy nim winna znajdować się ta- blica z wymienionymi nazwiskami osób, których prochy zostały rozsy- pane na tym polu. ~ Brak jest przepisów określa- jących pochówki w sarkofagach lo- kowanych na cmentarzu, które mo- gą pozwolić na złożenie trumny po- wyżej poziomu ziemi. WIKTORIA ZIMIŃSKA wiktoria@faktyimity.pl a tym bardziej ich rozsypanie” – alar- mują członkowie Polskiej Izby Po- grzebowej i zapowiadają wspólny front, którego celem będzie zapo- bieżenie „wprowadzeniu jakże nie- fortunnych i nieprzemyślanych pro- pozycji zmian dotyczących pochów- ków zmarłych”. Nie da się jednak ukryć, że mniej pogrzebów to także mniejsze wpływy także dla tego pro- testującego gremium. Ci, którzy tematykę znają od podszewki, ale nie mają na oczach katolickiego bielma, uwa- żają, że projekt posła Balta będzie stanowił wprowadzenie do rozmów o potrzebnych i koniecznych zmia- nach w obowiązującej ustawie. Bo tam uporządkowania wymaga nie tylko kwestia spopielenia i dalszych poczynań z urną. Czego brakuje w projekcie ustawy o cmentarzach i chowaniu zmarłych napisanym przez SLD? O to zapytaliśmy Ste- fanaSzwankego , specjalistę w te- matyce funeralnej, mistrza ceremo- nii z wieloletnim stażem. Oto jego propozycje: ~ Brak jasno określonego sys- temu dokonywania płatności za pra- wo do grobu na cmentarzach, co dziś daje powód do różnego rodza- ju kombinacji. Obecnie konieczność dokonania zapłaty na cmentarzu po- wstaje podczas pogrzebu trumien- nego, urnowego oraz przedłużenia prawa do grobu. To ostatnie nie jest uwarunkowane jakimkolwiek po- grzebem (administrator cmentarza żąda zapłaty za 20 lat z góry lub do- konania dopłaty, aby czas zapłaty obejmował kolejne 20 lat). Tymcza- sem opłata 20-letnia powinna być obowiązkowa jedynie w przypadku pogrzebu trumiennego. I ten fakt powinien być jasno i konkretnie wy- szczególniony w projekcie propozy- cji zmian ustawowych. Bo chodzi przecież wyłącznie o to, żeby zagwa- rantować 20-letni czas na katabo- lizm zwłok znajdujących się w opła- canym grobie. Taka konieczność nie zachodzi w przypadku pogrzebu urnowego, a jednak większość ad- ministracji cmentarnych na skutek braku jednoznacznych sformułowań w starej ustawie żąda pod groźbą li- kwidacji grobu opłaty w każdej sy- tuacji. Pieniądze owe przez 20 lat pracują na rzecz administratora lub właściciela cmentarza. ~ Z opłatami, a właściwe ich brakiem, wiąże się sprawa likwida- cji mogił nieopłaconych (nader czę- sto z przyczyn od właścicieli nieza- leżnych). Ustawa powinna nakazy- wać, aby na każdym cmentarzu zor- ganizować ossuarium. Rola owego pomieszczenia jest nie do przece- nienia. Tam właśnie powinny bo- wiem trafiać (co istotne – nie ano- nimowo) szczątki z tych grobów, któ- re są nieopłacane przez dysponen- tów. Dziś praktyka jest taka, że ad- ministrator równa grób z ziemią, nie zaprzątając sobie głowy znajdujący- mi się wewnątrz szczątkami, w naj- lepszym zaś wypadku każe owe szczątki przesypać do jakiejś wspól- nej bezimiennej mogiły. ~ Przekazywanie zwłok ludzkich do celów naukowych. Wiele osób nie Nr 36 (653) 7–13 IX 2012 r. 4 Z NOTATNIKA HERETYKA POLKA POTRAFI Miejska dżungla Prowincjałki Najpierw włamał się do domu jednoro- dzinnego w Słójce i ukradł stamtąd m.in. górski rower, wiertarkę i kable. Później szukał kupca. Łup po okazyjnej ce- nie zaproponował… bratu okradzionego. 37-latek swoją przygodę z handlem obwoźnym skończył w areszcie. PECH TO PECH Dlaczego Polka emigrantka znaj- duje partnera na wyjeździe, a Po- lak emigrant musi obejść się sma- kiem? Temat na czasie. Opublikowa- no badania dotyczące naszych ro- daczek, które przez zasiedzenie są już prawie Angielkami. Co czwarta z tych dziewczyn, jeśli zachodzi w ciążę, to nie z krajanem, ale z ob- cokrajowcem. Najczęściej z Brytyj- czykiem. Później kolejno zapładnia- ją: imigrant z Afryki, z Azji, z in- nego kraju UE. W przypadku przy- jezdnych Polaków płci męskiej jest już bardziej swojsko. Aż 95 proc. z nich, jeśli na obczyźnie z kimś się sparzy, to z Polką właśnie. W sprawie wypowiedział się Bo- gusław Pawłowski , kierownik Ka- tedry Biologii Człowieka na Uni- wersytecie Wrocławskim. Pro- fesor jest wyznawcą popu- larnej psychologii ewolucyj- nej, która pradziejowo tłu- maczy relacje międzyludzkie. Te współczesne tak samo. Pan Pawłowski nie po- przestaje na oklepanym „Po- lki są piękne i dlatego”. Po- dobną dysproporcję płciową widać, kiedy „za chlebem” emigrują inne nacje, uchodzą- ce za brzydsze. Dziewczyny mają branie u tubylców, chło- paki niekoniecznie. „ Kobieta podobnie jak szympansica jest egzogamiczna, czyli opuszcza rodzi- nę czy grupę, aby iść do mężczyzny” – wyjaśnia profesor. Stąd fraza „wy- chodzić” za mąż. Teraz i mężczy- znom zdarza się wyprowadzać, zmie- niać środowisko i iść na całość dla tzw. miłości, ale w prymitywnych głowach wciąż mamy zakorzenione, jak „być powinno”. Przynajmniej we- dług zwolenników ewolucjonizmu, którzy dogłębnie potrafią wyjaśnić powodzenie Polek na obczyźnie. Kobiety i mężczyźni czym innym zachęcają płeć przeciwną. Te pierw- sze wyglądaniem, ci drudzy – posia- daniem. Co oznacza, że przyjezdna dama może być absolwentką podsta- wówki i zapitalać na zmywaku – jeśli jest atrakcyjna, będzie dobrą partią. Nawet gdy fundamentalne atrybuty nawalą, są inne, mniej ważne, ale też różnopłciowe. W przypadku pań – komunikatywność, bycie miłą. W przypadku panów – przynajmniej inteligencja i błyskotliwość, które mo- gą oszukać potencjalną partnerkę, że „jeszcze się dorobi”. Gdyby taki Polak chociaż nauczył się sprawnie żartować w obcym języku, od razu podskoczyłyby jego akcje na rynku matrymonialnym – przekonuje pro- fesor. Ale nie nauczy się. W rywali- zacji lingwistycznej kobiety też ma- ją łatwiej, i to „z natury” – szybciej zaczynają mówić, szybciej opanują obce języki i w ogóle przez całe ży- cie są bardziej wygadane. Co do dzietności pozaojczyźnia- nej. Żeby nie zwalać wszystkiego na kobiety. Wiadomo, że jest nas co- raz mniej. Poza tym przybywa rodzin, nie tylko singli, uciekających na Za- chód. Nawet jeśli kolejny Polak ro- dzi się tutaj, to później często emi- gruje z rodzicami. A Polacy z wyżu demograficznego lat 70. i 80., którzy jakiś czas temu wyjechali i dorobili się, zapraszają do siebie kolejnych członków rodziny. Zwykle na wie- ki wieków. Demografowie nie mają wątpliwości – taki trend może być opłakany dla Polski. Trzeba by wymyślić przywileje rodzinne, które będą równie atrakcyjne co te cudzoziemskie, ale o czym tu marzyć… JUSTYNA CIEŚLAK Młodzi starych okradają metodą „na wnucz- ka”. Metodę „na babcię” wypracowała z ko- lei pewna 72-latka z Mikołowa. Testować zaczęła swój autorski pomysł w ko- ściele, gdzie w czasie mszy jednemu z wiernych ukradła laptopa. Sprzęt po- licjanci zlokalizowali w lokalnym lombardzie. Swoją szosą ciekawe, po co komu laptop w kościele… NA MOHERA Na wyjazd do Francji zarabiał w pocie czo- ła 19-latek z Kępy Gosteckiej. A pracował naprawdę ciężko, bo przez 3 tygodnie każdej nocy zakradał się do sadu są- siadów, zrywał stamtąd jabłka i wywoził do punktu skupu. Kiedy właścicie- le w końcu go na tym ciułaniu przyłapali, zdążył upłynnić… 5 ton za oko- ło 2 tys. zł! JABŁKO DO JABŁKA… W Nowej Soli wpadł na kradzieży damskich sukienek 23-letni złodziej. Kiedy zoriento- wał się, że ma na karku policję, zaczął udawać manekina. Mało skutecznie, bo zachowanie niezbędnej w tym celu sztywności uniemożliwiało mu pły- nące we krwi 2,5 promila alkoholu. PRZEISTOCZENIE Nie wykazali się taktem bytomscy krymi- nalni. Spod tamtejszego urzędu stanu cy- wilnego zgarnęli pana młodego, zanim ten zdążył powiedzieć „tak”. Powieź- li go wprost do kryminału, gdzie najbliższy rok spędzi za zniszczenie cudze- go mienia. Z kolei bydgoskie młode pary narzekają na nachalnych „bramka- rzy”, którzy zagradzają im drogę i nie pozwalają odjechać sprzed urzędu. Uciążliwym procederem zajęła się policja. WESELNICY Opracowała WZ MYŚLI NIEDOKOŃCZONE Niestety, nikt nie udowodnił mi jeszcze, że pan prezydent zginął przypad- kowo. (Andrzej Duda, poseł PiS, o Lechu Kaczyńskim) Jeździłem latami pociągiem przez Ursus. Ludzie mówili: – Patrzcie, to ten skurwysyn z „Solidarności”, która rozwaliła nasz zakład. Przechodziłem do in- nego wagonu, a tam było często to samo. (Zbigniew Bujak, działacz pierwszej „Solidarności”) Mój pomysł na szkolne lekcje religii jest taki, że w szkole publicznej powin- no być raczej religioznawstwo, podawanie wiedzy o wszystkich religiach. Wte- dy nie będzie zarzutu, że katecheza to kościelna indoktrynacja. (Jan Turnau, teolog, dziennikarz katolicki) Bardzo dobrze do mnie przemawia sytuacja, kiedy pan Jezus ukręcił bicz z po- wrozów. Powywracał straganiki w świątyni. Zniszczył cudze mienie, chłostał handlarzy. Pan Jezus nie tylko był miły i nie tylko zasłaniał swoim ciałem ladacznice przed ukamienowaniem, ale potrafił być też ostry. Każdy ma swo- je powołanie i swój temperament. Ja mam temperament raczej kręcenia bi- czów z powrozów. (Wojciech Cejrowski, dziennikarz katolicki) Wynagrodzenie duchownych powinno kształtować się poniżej średniej krajo- wej, a stylem życia duchowni winni być bliscy przeciętnej, a raczej uboższej rodzinie. (Instrukcja Konferencji Episkopatu Polski w sprawie zarządzania kościelnymi dobrami materialnymi) Polski Kościół wymaga od nauczyciela religii, aby pełnił funkcję inkwizytora mającego błogosławieństwo Kościoła i państwa do krzewienia jedynej praw- dziwej wiary, a nie różnorodności i bogactwa wiedzy. (Aleksander Bugla, były katecheta) W Watykanie jest wiele hipokryzji. Powiedzmy, że to królestwo hipokryzji. (Paolo Gabriele, były kamerdyner Jana Pawła II i Benedykta XVI) Chciałem zostać księdzem, ale nie miałem śmiałości do dzieci. (Gaspard Proust, satyryk szwajcarski) Wybrali: AC, SH, ASz, JC P olitycy uwikłani w grube nadużycia liczą na krót- dobry wpływ na zmiany. Mogłaby przy tym dotyczyć nie- mal wszystkiego. Przecież na przykład sprawa religii w szkole to nie jest tylko kwestia akceptowania sytuacji sprzecznej z konstytucją, czyli w najgłębszym tego słowa znaczeniu bezprawnej. To także akceptowanie stanu, któ- ry jest po prostu niesprawiedliwy, czyli – według najstar- szej tradycji judeochrześcijańskiej – bezbożny. Sprawie- dliwość uchodziła za jeden z podstawowych przymiotów Boga, a tymczasem ofiarą szkolnej religii są zestresowane, nie- uczestniczące w kate- chezie dzieci, zmuszo- ne do ujawniania, że nie są katolikami. Jest to jawna niesprawiedliwość, wobec której niemal nie słychać głosów religijnego sprzeciwu, mimo że bezboż- ność popełniana także przez funkcjonariuszy kościelnych nie przestaje być tym, czym jest w swej istocie. Niedawno na łamach „Gazety Wyborczej” w żywe oczy szydził z czytelników profesor Henryk Samsonowicz , by- ły minister edukacji, „ojciec” katechezy w szkole. Nie tyl- ko nie chciał wzorem Jacka Kuronia uderzyć się w pier- si za ewidentny błąd, bezprawie i krzywdę, którą wyrzą- dził indoktrynowanym dzieciom i młodzieży, ale próbo- wał jeszcze zmanipulować całą tę smutną historię, suge- rując, że wykonywał wolę… rodziców. Problem w tym, że religię wprowadzano do szkół nagle, ku zdumieniu nawet wielu księży i nikt nikogo nie pytał o zdanie. A wyniki ówczesnych badań opinii publicznej tezy profesora nie po- twierdzają. Uważa on nawet, że na 10 lat przed wprowa- dzeniem katechezy do szkół wiedział, czego chcą rodzi- ce... Gdyby to nie było żałosne, to można by to nawet uznać za śmieszne. ką pamięć wyborców. Oby się przeliczyli! Niewielu duchownych darzę sympatią, choćby i naj- mniejszą. Ale wśród tych, których darzę, jest z pew- nością leciwy noblista Desmond Tutu , czarnoskóry arcybiskup anglikański, znany nie tylko z walki z rasi- zmem, ale i z tego, że przyznał publicznie, iż stan du- chowny wybrał z braku lepszego pomysłu na życie w czasach segregacji rasowej. Ostatnio ar- cybiskup słynie m.in. z obrony gejów i les- bijek, a przy tym ata- kuje polityków oszu- stów. Konkretnie by- łego prezydenta USA George’a W. Busha i byłego premiera Anthony’ego Blaira . Mimo że obaj politycy nadal uchodzą za godnych honorowania i zapraszania, Tutu nie tylko ostentacyjnie ich bojkotuje i publicznie oskarża, ale także prowadzi akcję zmierzającą do ska- zania ich za oszukanie opinii publicznej i bezprawny na- jazd na Irak w 2003 roku. Rzadko duchowny przydaje się do czegoś pożytecznego, ale ta walka arcybiskupa o sprawiedliwość, gdy niemal wszyscy już ją sobie od- puścili, jest godna szacunku. Polskie media uznały działania Tutu za „zaskakujące”, a tak naprawdę za- skakujące jest raczej to, że obaj politycy bezkarnie jeż- dżą po świecie, zamiast siedzieć w więzieniu, i jeszcze biorą za wykłady grube pieniądze od sponsorów. W Polsce nie ma, niestety, czynnych, rozumnie od- ważnych duchownych, nie licząc księdza Wojciecha Le- mańskiego . A paru proroków przydałoby się, gdy but- ni politycy śmieją się w twarz wyborcom. W pobożnych krajach religijna krytyka systemu może mieć czasem RZECZY POSPOLITE Prorocy i bezbożnicy ADAM CIOCH Nr 36 (653) 7–13 IX 2012 r. NA KLĘCZKACH 5 Norymberga, na której skaże się zwolenników „cywilizacji śmierci”. A ciąg dalszy łatwo sobie wyobra- zić – znów zapłoną stosy. MaK na stronach internetowych niektó- rych instytucji naszego miasta, któ- rego celem jest zainteresowanie ma- gią i czarami młodzieży w wieku od 16 do 19 lat, apelujemy do ro- dziców, aby nie wyrażali nato zgo- dy. Magiczne praktyki, wktóre pra- gnie się wciągnąć młodzież, odwo- łując się do zainteresowania książ- kami o Harrym Potterze, są anty- chrześcijańskie i mogą być przy- krywką dla zainteresowania mło- dych kultem szatana”. Grę zapla- nowano na31 października iwów- czas okaże się, kto wPszczynie ma większą moc czarowania. NIE ŚLUBUJĄ KSIĘDZU W Polsce spada gwałtownie ilość ślubów konkordatowych, czy- li kościelnych. „Dziennik Polski” donosi, że w ciągu zaledwie 4 lat znacznie ich ubyło – np. w kato- lickim Krakowie aż30 procent! Jest ich już tylko nieco więcej niż ślu- bów cywilnych. W Hiszpanii, do niedawna twierdzy Kościoła, już 60 proc. ślubów ma charakter świecki. Polska–Rosja na Euro 2012 radny stwierdził: „Honoru Polski musieli bronić kibole. Brawo dla nich. Nie dajmy sobie pluć w twarz”. Zoba- czymy, czy stanowczość PiS-u do- trwa do następnych wyborów i czy Maciejowski nie znajdzie się „przy- padkiem” na liście wyborczej Ka- czej partii. w dziejach ruchu rolniczego, czyli więcej modłów, niż obejmują nie- jedne katolickie rekolekcje. Rol- nicy z kółek rolnych wyjechali za- pewne zprzeświadczeniem, że Ko- ściołowi zawdzięczają wynalezienie koła i swoją własną rolę. A także bez wiedzy o tym, że kler wściekle zwalczał ruch ludowy przez całe dziesięciolecia. POŚWIĘCONY FARYZEIZM Parafia pw. św. Krzyża w Lu- blinie postanowiła wyedukować swo- ich wiernych w temacie współcze- snego faryzeizmu. Jako przykłady powszechnie praktykowanych fary- zejskich rytuałów wymieniono („Sło- wo do parafian na XXII niedzie- lę”)… poświęcanie z zadęciem i„wimię Boga” wszystkiego, co tyl- ko się da: hipermarketów, które po- tem handlują w niedzielę i święta; stadionów, naktórych występują wy- tatuowani bluźniercy, sataniści iskandalistki; mostów, których wy- konawcy wygrali ustawione przetar- gi; parkingów, na których parkują kradzione auta; hoteli, w których mieszczą się lokale nocne ze strip- tizem ipanienkami; sztandarów, mi- mo że radni w sejmiku lub gminie tworzą skorumpowane układy; chmielaków i dożynek, które koń- czą się ogólnym chlaniem piwa, a nawet miejskich kanałów ścieko- wych. „Jesteśmy wtej konwencji to- talnie zakłamani” – tak brzmi kon- kluzja parafialnego kazania. Nieste- ty, owo „my” odnosi się wyłącznie do… owieczek, bo wyrachowaniu obłudników wsutannach, którzy wy- żej wymienione przybytki tak ocho- czo święcą za niezłą kasę, nie po- święcono ani słowa. ASz MaK MaK BILANS „UBÓSTWA” AK NAUKA KATOLICKA WINNY NIEWINNY Niemal 300 katolickich profe- sorów, doktorów habilitowanych i doktorów płci obojga podpisało się pod listem domagającym się delegalizacji in vitro i popierają- cym katolicką metodę pseudolecz- niczą, zwaną naprotechnologią. Ten hołd nauki złożony antyludz- kiej doktrynie Kościoła ijednocze- śnie wyparcie się naukowego kry- tycyzmu podpisał m.in. Ryszard Bender i Wanda Półtawska , przyjaciółka JPII . Cóż, jaki kraj, tacy naukowcy. DoSądu Okręgowego wBiałym- stoku dotarła apelacja prawosław- nego duchownego, który wkwietniu został skazany na 4 lata pozbawie- nia wolności za współżycie seksu- alne z młodą dziewczyną, niepeł- nosprawną umysłowo. Mimo że du- chowny przyznał się do winy, dziś chce apelować. STARSZY BRAT Do szpitala w Lublinie trafił z początkiem sierpnia 18-letni mieszkaniec jednej zpodzamojskich wsi. Powodem hospitalizowania chłopaka była złamana w dwóch miejscach żuchwa. Lokalna prasa donosi, że doszło do tego w trak- cie rozmowy nastolatka z jego ro- dzonym, starszym o lat 13 bratem, kapłanem parafii w Biłgoraju. Du- chowny zarzucił bowiem młodzia- nowi złe prowadzenie, wtym uczest- nictwo w Przystanku Woodstock. Sprawę bada policja. ASz MROŻENIE JEST LEPSZE MaK Wbrew opiniom katolickich pseudonaukowców ipolityków oka- zuje się, że procedura mrożenia za- rodków, której nie chce m.in. Ja- rosław Gowin , jest lepsza zarów- no dla matek, jak iprzyszłych dzie- ci poczętych za pomocą procedu- ry in vitro. Tak uważa jeden z naj- wybitniejszych polskich specjalistów – prof. Waldemar Kuczyński . Otóż procedura mrożenia chroni kobiety przed kolejnymi uciążli- wymi stymulacjami hormonalnymi. Ponadto organizm kobiety lepiej przyjmuje zarodek odmrożony niż ten wszczepiony bezpośrednio po zapłodnieniu. Ale to nie ko- niec zalet! Zarodki mrożone mają większe szanse nazagnieżdżenie się i przeżycie. Po raz kolejny okazu- je się, że katolicka „obrona życia” w rzeczywistości temu życiu raczej nie sprzyja. KC SOLIDARNI W NISZCZENIU UPRZYWILEJOWANY Włodarze Gdańska planują zło- żyć zawiadomienie do prokuratu- ry przeciwko szefowi „Solidarno- ści” Piotrowi Dudzie oraz dwóm posłom PiS – Januszowi Śniad- kowi i Andrzejowi Jaworskiemu – za uczestniczenie w zniszczeniu na stoczni gdańskiej napisu: „im. Lenina” . Odtworzenie bramy stocz- ni zlat80. wraz zimieniem jej ów- czesnego patronakosztowało ok.68 tys. zł. „Solidarność” do biednych nie należy, będzie z czego oddać. ASz Komisja konkordatowa przygo- towująca nowe formy finansowania Kościoła chce dokonać bilansu zy- sków i strat majątku kościelnego w czasach PRL-u i po roku 1989 r. Będziemy się temu bacznie przyglą- dać, aby nie okazało się, że „prze- oczono” w nim na przykład tysiące poniemieckich budynków i hekta- rów przekazanych Krk naZiemiach Zachodnich. Na autostradach pojazdy nio- sące pomoc i pilnujące porządku mają specjalne urządzenia viaAu- to, które umożliwiają przejazd przez bramki pobierające opłatę bez jej uiszczania. Okazuje się, że takim ekskluzywnym sprzętem w swoim aucie dysponuje także ks. Stani- sław Stelmaszek , duszpasterz wro- cławskiej policji. Nie wiadomo, nie- stety, jaką to służbę ratującą życie pełni duchowny. Zapewne chodzi o ratowanie życia wiecznego w ka- tolickim raju. AK CZARNOKSIĘŻNIK KONTRATAKUJE MaK „Jeśli czujesz w sobie odrobi- nę magicznej mocy, różne dziwne rzeczy dzieją się, gdy jesteś blisko – to znaczy, że nie jesteś mugolem i możesz rozpocząć naukę w Szko- le Magii i Czarodziejstwa (...). Za- bierz swoją różdżkę, wsiądź namio- tłę, kup wszystkie potrzebne pod- ręczniki!!! To Twoja jedyna oka- zja, by dostać się do Hogwartu” – tak na casting do udziału w grze nocnej fanów Harry’ego Pottera w sierpniu zapraszała Miejsko-Po- wiatowa Biblioteka Publiczna w Pszczynie. Reakcja kościelnego „czarnoksiężnika” z parafii pw. Wszystkich Świętych w Pszczynie była błyskawiczna: „W związku z ogłoszeniem, jakie ukazało się INTERES PAULINA Marek Balt , zdecydowanie naj- odważniejszy poseł z SLD, doma- ga się skontrolowania przez służ- by państwowe interesów paulinów jasnogórskich. Chodzi o parkingi, gdzie pobiera się opłaty „co łaska”, oraz zabroniony ustawowo handel w dni świąteczne. Bo paulini nie przestrzegali np. zakazu handlu15 sierpnia. Czyżby poseł zCzęstocho- wy nie wiedział, że handel w dni świąteczne właśnie po to jest za- broniony, aby napotęgę mogli han- dlować m.in. paulini? MaK Z PAŁĄ NA SQUATTERSA DZIECI TEMU WINNE MaK Kilka miesięcy temu poznańscy anarchiści wyremontowali opuszczo- ną od lat kamienicę i założyli tam squat – miejsce do życia i działal- ności społecznej. Wówczas obudyn- ku przypomnieli sobie właściciele. Jednak zamiast normalnej procedu- ry eksmisyjnej zastosowano najazd policji zpałami ikarabinami naspo- kojną inieuzbrojoną młodzież. Ak- cja była brutalna, są ranni. MaK Nowojorski mnich Benedict Groeschel twierdzi, że księża są często uwodzeni przez dzieci istąd taka plaga pedofilii. Jego zdaniem dzieci podrywają księży podświa- domie, bo poszukują… ojca. Wy- powiedź wywołała skandal, a za- konnik przeprosił za swoje głupie słowa. Ciekawi nas, na podstawie jakich doświadczeń mnich dokonał tego rodzaju obserwacji. MaK ŚLĄSK ZA IN VITRO Śladem Częstochowy, która ja- ko pierwsze miasto wPolsce wpro- wadziła dopłaty doin vitro dla swo- ich mieszkańców, chcą iść Sosno- wiec, Czeladź i Katowice. We wszystkich tych miastach radni z SLD zgłaszają projekty dofinan- sowania procedury wprzyszłorocz- nych budżetach. MaK MaK ORKA PAULINÓW HONOR KIBOLA Nabożne obchody150-lecia ist- nienia kółek rolniczych i kół go- spodyń wiejskich zafundował rol- nikom Krajowy Związek Rolników, Kółek iOrganizacji Rolniczych. Im- prezę nie dość, że zorganizowano na Jasnej Górze (mimo że w na- zwie imprezy było słowo „ekume- niczny”), to jeszcze w programie, wciągu zaledwie2 dni, zaplanowa- no 3 msze i 3 czuwania modlitew- ne oraz wykład o roli Kościoła CYWILIZACJA ZEMSTY Ultraprawicowy radny Warsza- wy Maciej Maciejowski nie jest już członkiem PiS. Partia zdecydowa- ła, że z powodu swojego zachowa- nia polityk nie może należeć do jej struktur. To zadziwiająco słusznade- cyzja, bowiem Maciejowski znany jest m.in. z nazywania prezydenta RP „bucem” i „pajacem”, a także z wygłaszania innych skrajnych po- glądów. Po zadymie przed meczem Katolicki publicysta Tomasz Terlikowski wyznał, że marzy mu się tworzenie „muzeów aborcyjne- go holocaustu” oraz karanie za kłamstwo aborcyjne, czyli za wy- głaszanie poglądów niezgodnych z nauką Kościoła papieskiego, a dotyczących życia płodowego. Dalej będzie zapewne katolicka
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plgbp.keep.pl
|