Odnośniki
- Indeks
- Feehan Christine - Mroczna Seria 06 - Mroczny Płomień, 000 Mroczna seria - Christine Feehan
- FiM 26-2008, tygodniki
- FiM 15-08, tygodniki
- FiM 13-08, tygodniki
- FiM 09-08, tygodniki
- FiM 18-08, tygodniki
- FiM2012-39, Fim
- FiM2012-36, Fim
- FiM2012-38, Fim
- Feist Raymond E. - Srebrzysty Ciern (SCAN-dal 877) (www.cuwroclaw.blogspot.com), Biblioteka Konesera
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- emily.opx.pl
|
Fakty i Mity 2012-06, FiM 2012
[ Pobierz całość w formacie PDF ] KOMPLETNE ZERO 07 Â Str. 10, 25 INDEKS 356441 ISSN 1509-460X http://www.faktyimity.pl Nr 6 (623) 16 LUTEGO 2012 r. Cena 4,20 zł (w tym 8% VAT) Religia nie religia – byle przyklęknąć na starcie. Ojczyzna nie ojczyzna – byle się zerwać do biegu. (…) Nienawiść. Nienawiść. Twarz jej wykrzywia grymas ekstazy miłosnej. Gdyby Wisława Szymborska opublikowała te słowa nie tuż po „nocy teczek” Macierewicza, ale po „nocy św. Bartłomieja”, spłonęłaby na prawdziwym stosie. A tak „tylko” podjej poezją podpalono płomienie katolickiego fanatyzmu. Â Str. 14–15 ISSN 1509-460X Nr 6 (623) 10–16 II 2012 r. 2 KSIĄDZ NAWRÓCONY FAKTY KOMENTARZ NACZELNEGO Happening Nie Janusz Palikot, a Donald Tusk został kolejnym „Człowie- kiem Roku 2011” tygodnika „Wprost”. „Człowiekami roku” od roku 1990 byli wszyscy premierzy – po kolei. Taki traf. Po- dobno niektórzy tylko dla takiej perspektywy godzą się na te- kę prezesa Rady Ministrów. Tymczasem z „Wprost” na zbitą kitę wyleciał naczelny To- masz Lis. Niektórzy wiążą to z faktem, że wydawcy nie podo- bał się Tusk jako „ludź” roku. Tymczasem po Warszawce krążą plotki, że znany dziennikarz zostanie na dniach preze- sem Telewizji Polskiej. Wiemy, że kot spada na cztery łapy. Ale żeby Lis? R uch Palikota atakowany jest nie tylko za treść, czyli pro- – ironia. Inną jego siłą jest wstrząs, poruszenie zmysłów – na przykład na Ukrainie formacja FEMEN, złożona głów- nie z pięknych dziewcząt, protestuje przeciw różnym pato- logiom, rozbierając się do golasa. Aktywiści Greenpeace’u wy- lewają czerwoną farbę na futra pań i przebierają się za za- trute ropą delfiny; Zieloni w RFN przykuwają się do wago- nów z odpadami promieniotwórczymi itd. W Polsce happening ma bogatą tradycję. Doświadczył go m.in. Feliks Dzierżyński z pomnika w Warszawie. Jakiś nieznany sprawca przez kilka lat malował mu dłonie na czer- wono – olejną. Nigdy nie został złapany. Swoją drogą mógłby się teraz przyznać i odebrać medal za odwagę. Nie oszczędzono pomnika Lenina w Nowej Hucie, postawione- go w 1973 roku. Pomiędzy nogami wodza rewolucji poja- wiały się kolejne zdezelowane rowery, a na szyi zawisła gram raczej rewolucyjny – jak na polski Katoland. Nawet niektórzy życzliwi „Palikotom” obruszają się na jedną z form ich politycznej ekspresji – happening. Zwłaszcza posłowie Ru- chu rzekomo zajmują się wyłącznie organizacją zabaw i przed- stawień. Tomasz Lis mówił nawet o „gówniarstwie” w kon- tekście sejmowej zadymy bez dymu z jointa. Według kryty- ków robimy takie numery, bo nie mamy żadnego programu. Przyznaję, że mnie też nie wszystko się podoba. Paleniu jointa w Sejmie byłem zdecydowanie przeciwny; rozpoczy- nanie sejmowej działalności RP od zdejmowania krzyża rów- nież nie było moim pomysłem. Uważam, że powinniśmy sku- pić się raczej na demaskowaniu watykańskich grabieży w majestacie chorego prawa. Dlatego złożyłem w sejmie pięć projektów ustaw, w tym dwie nowelizacje: 1 – Ustawy z 1997 r. o gospodarce nieruchomościami, gdzie postuluję wykreślenie pa- ragrafu o bezprzetargo- wej sprzedaży podmio- tom kościelnym gruntów samorządowych z boni- fikatą (w praktyce stosu- je się 99 proc.); 2 – Usta- wy z 1991 r. o podatku dochodowym od osób fi- zycznych (i prawnych z 1992 r.), w której pro- ponuję wykreślenie moż- liwości korzystania z ulg z tytułu darowizn na rzecz kościołów i związków wyznaniowych. Tu nie chodzi o symbole, o krzyż, ale o ratowanie miliardów złotych, naszej krwawicy. Mam rację? Otóż tylko połowicznie. Walka z prawem, które sank- cjonuje złodziejstwo, da bowiem taki sam efekt jak kampa- nia o usunięcie krzyża z Sejmu. Poza szumem medialnym i zwróceniem uwagi na problem (co też jest ważne) efektu nie będzie – krzyż i prawo zostaną. Na przeszkodzie jedne- mu i drugiemu stoi bowiem prawicowa, klerykalna więk- szość sejmowa. Oczywiście do złożonych projektów zawsze można wrócić i tak zrobimy – wrócimy do nich i przegło- sujemy je w następnej kadencji, na której inaugurację zdej- miemy też krzyż. A tymczasem? Co robić przez 3,5 roku po- za głoszeniem prawdy, która nas kiedyś wyzwoli? Ze słowem happening (z ang. wydarzenie) wiążą się terminy: teatr, otwartość formy, improwizacja, ekspresja znaków, gestów, haseł i postaci. Happening to akt twórczy odbywający się na oczach często przypadkowych widzów w nieprzypadkowym miejscu, czasie i celu. Jednym z pierwszych happeningów było malowanie ob- razów za pomocą wystrzeliwanej ze strzelby farby, odciska- nie na płótnie ciał nagich modelek, przebieranie się za głowy państw. To ostatnie było już happeningiem politycznym . Wielki rozgłos zdobyła akcja wymierzona w wojnę w Wiet- namie – młodzi ludzie zbierali się w tłum i z kart powołań do wojska składali papierowe samolociki, które podpalali i puszczali w kierunku kordonów policji. W tym też czasie pacyfiści zawiesili na Statui Wolności wielki styropianowy karabin, malowali na niej czerwone ślady od kul i próbowa- li umieścić na jej głowie koronę cierniową. Aby zamanife- stować swój sprzeciw wobec wojny, John Lennon i Yoko Ono przez tydzień nie wychodzili z łóżka i w pidżamach na- grali przebój „Give Peace a Chance”. Także w USA przeciwnicy segregacji rasowej – przed wej- ściem do restauracji i środków komunikacji „tylko dla bia- łych” – malowali twarze i ręce na czarno. Policja była bez- radna: nie można wyrzucić kogoś, kto jest biały – choć jest chwilowo czarny. I to jest właśnie główna siła happeningu „Mój pogrzeb ma mieć charakter absolutnie świecki” – za- strzegła w testamencie Wisława Szymborska. Cóż, wypada nam tylko ukłonić się słowami Alejandro Casony: „Drzewa umie- rają stojąc”. Trwa linczowanie Marii Czubaszek, znanej satyryczki, pisarki i dziennikarki. Bo publicznie przyznała się do dokonania dwóch aborcji, a nawet oświadczyła, że tego nie żałuje. „Zimna su- ka!” – tak natychmiast zatytułowano anty-Czubaszkową stro- nę w internecie. „Wolę być zimną suką niż Matką Polką” – od- parowała satyryczka. „Na suki jest hycel” – podpowiedziały jej katolickie Matki Polki. Katastrofalny spadek liczby powołań do seminariów w Polsce biskup Kowalczyk skomentował tak, że raz Bóg ma fantazję i powołuje, a raz jej nie ma i nie powołuje. Albert Einstein powiedział, że Bóg nie gra w kości. Mylił się. Gra. Jak mu wypadną same szóstki, polskie seminaria pękają w szwach. Ale to się jakoś od lat nie zdarza. Do rodziny bezbożników Boreckich z Kaczorowa (woj. dolno- śląskie) przyszedł po kolędzie duszpasterz. I już od progu jął wydzierać się na córkę gospodarzy, że ma nieślubne dziecko, a sam gospodarz jest swołocz ostatnia, bo żyje w konkubina- cie. Na pożegnanie pleban wyrżnął chłopa w mordę, wybijając mu dwa zęby. Pobity pobiegł na komisariat. I pocałował klam- kę. Polska policja nie zwykła bowiem rozmawiać ze swołoczą. Pomarańczowa Alternatywa w akcji Tadeusz dyrektor Rydzyk w wywiadzie przeprowadzonym na ko- lanach przez braci Karnowskich powiedział, że nie ma nic. Na- wet łóżko, w którym śpi, nie należy do niego. W takim razie na- łożoną przez sąd grzywnę 3 tys. zł przyjdzie mu odsiedzieć. Choć jak go znamy, to przydziałową pryczę i tak wydębi od państwa. tablica z napisem: „Masz tu rower, masz tu buty, wypier- dalaj z Nowej Huty”. W 1979 roku ktoś poszedł na całość i za pomocą ładunku wybuchowego amputował Leninowi jedną nogę. Później był stan wojenny. Jednym z happeningów było ustawianie w oknach telewizorów (ekranem na zewnątrz) o 19.30, tj. w czasie „Dziennika Telewizyjnego”. O tej go- dzinie modne też były manifestacyjne rodzinne spacery. Natomiast studenci krakowscy jesienią 1982 roku, wiedząc o podsłuchach i sprawdzaniu korespondencji, umówili się na krakowskim rynku na godz. 21. MO w wyznaczonym terminie okrążyła tłum żaków, który odśpiewał: „Umówiłem się z nią na dziewiątą…”. Happening polega właśnie na takim wk…niu władzy, by ta była obnażona i bezradna. Oto na przykład za tzw. komu- ny ulicą Krakowa idzie ubrany na czerwono wielkolud, a przed nim mikrus odziany na biało-czerwono. I ten czerwo- ny co chwilę kopie tego biało-czerwonego w d…ę. Na do- datek ten kopany przeprasza kopiącego. Przechodnie zaśmie- wają się, bo metafora jest oczywista, ale MO jest bezradna. Opisany happening to jedno z działań osławionej Pomarań- czowej Alternatywy działającej głównie we Wrocławiu. PA zgromadziła tam kiedyś gigantyczne tłumy ludzi, rozdając pa- pier toaletowy. Skąd go wtedy wzięli, do dziś nie wiadomo. Samo tylko miasto Łódź w latach 80. zrodziło takie oto akcje: „Galopująca inflacja”, czyli bieganie po ul. Piotrkow- skiej z tabliczkami: „Galopująca inflacja” (kiedy milicjant za- trzymywał biegacza, ten głośno gratulował „panu władzy”, że udało mu się powstrzymać inflację); „Klepanie biedy”, czy- li głośne walenie w tablice z napisem „bieda”; „Bicie pia- ny”, czyli grupowe ubijanie piany z jajek przy odtwarzanych przemówieniach pierwszego sekretarza PZPR. Nad formą i środkami wyrazu zawsze można dyskuto- wać. Ale czy dziś, w czasach wolnych wyborów, happening jest w ogóle potrzebny? Moja odpowiedź brzmi: TAK. I chwa- ła Ruchowi Palikota, że go stosuje. Tygodnik „Idziemy” opowiada, że niedawno w pewnej para- fii jakaś kobiecina poprosiła księdza o „wodę egzorcyzmowa- ną”, a nieuk w sutannie zupełnie nie wiedział, o co jej cho- dzi. A przecież – poucza gazeta – „to nic innego jak woda święcona, tyle że oddzielnie poświęca się wodę i sól, a na- stępnie łączy ze sobą”. Czekamy na przepis mieszanki kadzi- deł i zaklęć na deszcz, suszę i wygnanie diabła z teściowej. Ksiądz Stephen Rossetti z USA, uczestnik watykańskiego sym- pozjum w sprawie molestowania seksualnego kleru, podzielił się z mediami taką oto pozornie sensacyjną refleksją: „Seksu- alne wykorzystywanie dzieci jest od zawsze plagą naszego spo- łeczeństwa i naszego Kościoła. To zło prześladuje nas od stule- ci. Przypadki seksualnego wykorzystywania dzieci były tak licz- ne w Hiszpanii 1700 lat temu, że wymagało to uchwalenia spe- cjalnego kanonu”. Wystarczy zatem sprytnie dodać „naszego społeczeństwa” i rodzi się pytanie: po co tyle hałasu?! W Rzymie wydarzenie kulturalne roku: 7 lutego premiera książ- ki „Ostatni egzorcysta”, w której można przeczytać, jak to pa- pa Benedykt XVI wygonił diabła z dwóch nastolatków pod- czas audiencji generalnej na placu św. Piotra. On podniósł rę- ce, a gówniarzami zaczęło rzucać o ziemię. Podobny cud wy- darzył się 24 sierpnia 79 r. n.e. Tylko że wtedy sprawcą był Jo- wisz. Ale i wówczas, i teraz fotografa przy tym nie było. Choroby są widocznym działaniem Złego (diabła) na świecie – powiedział Benedykt XVI podczas Anioła Pańskiego w Wa- tykanie. Doprawdy, nie mógł bardziej obrazić swojego po- przednika! JONASZ Nr 6 (623) 10–16 II 2012 r. GORĄCE TEMATY 3 Obraza rozumu Ksiądz prałat Ireneusz Kulesza – dyszący miłosierdziem proboszcz łódzkiej parafii katedralnej – ma wielkie pragnienie, żeby artysta Paweł Hajncel poszedł siedzieć. Andrzej Bancerz (49 l.) jest przewodniczącym Rady Gminy w Kolnie (woj. warmińsko-mazur- skie). Podczas toczonej publicznie dyskusji w sprawie zlikwidowania jednej z lokalnych szkół powiedział, że historia zna przypadek, gdy „pewien facet chciał, żeby wszyscy byli szczęśliwi, i go ukrzyżowali”. „Tą wypowiedzią pan przewod- niczący obraził uczucia katolików, jawnie i z premedytacją drwiąc z sym- bolu chrześcijaństwa, naszej wiary, Jezusa Chrystusa ukrzyżowanego za nasze grzechy” – czytamy w za- wiadomieniu o przestępstwie. Choć donos był anonimowy (wszystkie tropy prowadzą do pro- boszcza znanego „FiM”), prokura- tura wzięła sprawę na tapetę, bo... musiała, gdyż obraza uczuć katoli- ka jest w Polsce przestępstwem ści- ganym z urzędu! – Nie byłem jeszcze przesłuchi- wany, ale jestem spokojny o wynik, bo jakoś nie mogę sobie wyobra- zić, żeby włóczyli mnie za te słowa po sądach – mówi Bancerz. – Wydaliśmy postanowienie o umorzeniu z powodu braku zna- mion czynu zabronionego. O obra- zie uczuć można mówić dopiero wówczas, gdy są konkretnie wska- zane co najmniej dwie pokrzywdzo- ne osoby, a to zawiadomienie było anonimowe. Zażalenia w tej sytu- acji nie przewiduję – uspokaja Piotr Stemplewski , szef Prokuratury Re- jonowej w Biskupcu. W latach 2006–2010 za przeszka- dzanie wielebnym w obrządkach lub obrazę uczuć religijnych prawomoc- nie skazano w Polsce 86 osób. Oby- ło się na szczęście bez kar bez- względnego pozbawienia wolności, ale wszystko przed nami... ANNA TARCZYŃSKA – Zostałem przesłuchany w cha- rakterze świadka, choć spodziewa- łem się przedstawienia zarzutów. Wyjaśniłem, że procesja miała cha- rakter ogólnodostępny i nie miałem zamiaru kogokolwiek obrażać. Jest natomiast moim obowiązkiem re- agowanie poprzez artystyczną pro- wokację lub prezentowanie w krzy- wym zwierciadle niespotykanej w żadnym cywilizowanym państwie wszechwładzy Kościoła i anektowa- nia przez niego przestrzeni publicz- nej. Że założyłem strój motyla? No cóż, jedni przebierają się w czarne sutanny, inni lubią bardziej koloro- wy strój – śmieje się Paweł Hajncel. – A jak skończyła się twoja spra- wa z kurią biskupią za transparent: „To nie jest mój ojciec” podczas ple- nerowej imprezy przy katedrze, po- łączonej z transmisją uroczystości beatyfikacyjnych Karola Wojtyły ? – Przed sądem grodzkim dosta- łem 500 zł grzywny za to, że „wzbra- niałem się opuścić” plac będący po- dobno własnością kurii. Z drugiej instancji wyszedłem na czysto, bo okazało się, że szarpała nas wów- czas straż miejska i jakieś „dresy”, choć powinien zareagować właści- ciel. Tak więc na razie prowadzę z „czarnymi” jeden do zera. Czas pokaże, czy dojdzie do remisu... Widocznie modlitwa o moje na- wrócenie bądź klątwa nie mają żad- nych mocy sprawczych, skoro na po- moc Kościołowi musi iść państwo i jego ustawy. ~~~ Najlepiej przez dwa lata bez wa- runkowego przedterminowego zwol- nienia, bo maksymalnie tyle przewi- duje Kodeks karny za „złośliwe prze- szkadzanie publicznemu wykonywa- niu aktu religijnego” (art.195) lub obrazę uczuć religijnych polegającą na publicznym znieważeniu „przed- miotu czci religijnej” bądź „miejsca przeznaczonego do publicznego wy- konywania obrzędów” (art.196). Sprawa jest konsekwencją ubie- głorocznego święta Bożego Ciała, kiedy to Hajncel w przebraniu mo- tyla przyłączył się na chwilę do pro- cesji wędrującej ulicami wokół ka- tedry. Kilku księży próbowało go schwytać, ale był zbyt szybki. Bie- gał, przykucał, podskakiwał, cieszył dzieci, aż wreszcie odleciał. „Incydent był zaplanowany, przy- gotowany oraz przeprowadzony z roz- mysłem (...), zaś reakcja wiernych świeckich oraz kapłanów każe sądzić, że doszło do obrazy uczuć religijnych” – napisał w specjalnym oświadcze- niu proboszcz, zaś w niedzielę jego ludzie podjudzali wiernych do pod- pisywania wyłożonej w kościele li- sty „obrażonych”. Zebrał kilkudzie- sięciu chętnych, po czym zażądał od prokuratury przykładnego uka- rania artysty z paragrafu o złośli- wym przeszkadzaniu („Motylem je- stem” – „FiM” 32/2011). Śledczy nie pękli i umorzyli po- stępowanie, nie dopatrując się prze- stępstwa, więc pleban złożył na tę de- cyzję zażalenie ( „Choć akt zakłóce- nia [procesji] był chwilowy, charak- ter i sposób działania sprawcy wska- zują na jego złośliwy charakter” –czy- tamy we wniosku o wznowienie) do Sądu Rejonowego Łódź-Widzew, który 5 grudnia 2011 r. przyznał mu rację, uznając, że „istnieją przesłanki wskazujące na możliwość popełnienia czynu zabronionego”, zaś poglądy pro- kuratury są „mało przekonujące”. 3 lutego Hajncel stawił się na we- zwanie w Prokuraturze Rejonowej Łódź-Widzew. Przed wejściem do- dawała mu otuchy grupa działaczy Ruchu Palikota z banerem przedsta- wiającym motyla atakowanego przez czarnego pająka-krzyżaka i hasłem: „Motyle też chcą żyć!”. Pomogło? K olejny koralik pedofilskiego różań- potwierdzają okazywane przez kapłana nad- zwyczajne zainteresowanie chłopcem rozbi- tym emocjonalnie po rozwodzie rodziców. Dlaczego sprawę przejęły polskie orga- na ścigania? – Jest to dosyć często stosowana prakty- ka, że państwa przekazują sobie zakończone ~ rok 1983 – święcenia kapłańskie; ~ listopad 1997 – doktorat Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego za pracę pt. „Dusz- pasterstwo katechetyczne w szkole średniej diecezji lubelskiej w II Rzeczypospolitej”; ~ lata 1997–1999 – wikariusz parafii św. Stanisława BM w Lublinie; w Mariazell (Austria), później zakotwiczył w Niemczech. Cóż takiego wydarzyło się w T., że po- rzucił intratne probostwo i uciekł – co widać jak na dłoni – z Polski? – W powietrzu wisiał okropny skandal, bo do kurii docierały sygnały, że nagabuje sek- sualnie dzieci. Nie robił tego na miejscu w pa- rafii, ale polował w Lublinie. Arcybiskup roz- mawiał z nim i namówił na szybką ewaku- ację. Nie wiem, kto wymyślił ucieczkę do re- demptorystów, ale musiał mieć również u nich jakieś poparcie, skoro tak szybko załatwiono przyjęcie do zakonu i skierowanie za granicę. Gdy okazało się, że i tam wpadł, dostał azyl w P., bo niemieckie media niechybnie roz- dmuchałyby sprawę na cały świat. Wstyd po- wiedzieć, ale nasi pasterze tolerowali łotra, zamiast definitywnie wyrzucić go z kapłaństwa, i oto mamy kolejną aferę – podkreśla zaprzy- jaźniony z „FiM” emerytowany profesor KUL. Aferę ujawniono w czasie, gdy Watykan za- pewnia o „determinacji w walce z nadużycia- mi seksualnymi duchownych wobec nieletnich”, a przedstawiciele 110 episkopatów i przełoże- ni zgromadzeń zakonnych z całego świata uczestniczą w liturgii pokutnej oraz zorgani- zowanym pod patronatem Benedykta XVI sym- pozjum „Ku uleczeniu i odnowie” na temat pe- dofilii w Kościele... ca. Wpadł mimo czułej ochrony ar- cybiskupa i kolegów z drużyny oj- ca Rydzyka. Ksiądz doktor teologii Bogusław P. (53 l.) z archidiecezji lubelskiej, posiadający status re- zydenta, czyli wolnego strzelca wspomagające- go proboszcza parafii w P., stanie za kilka dni przed Sądem Rejonowym w Krasnymstawie. Duchowny jest oskarżony o pedofilię, a kon- kretnie o molestowanie w latach 2004–2005 niemieckiego ministranta Michaela H. zpa- rafii w Pocking (diecezja Passau). Dzieciak miał 11 lat, gdy pracujący tam wówczas nasz rodak zaczął go oswajać ze zboczonymi za- chciankami. Ponieważ nie znał jeszcze zbyt dobrze języka, początkowo zapraszał chłop- ca do swojego mieszkania pod pretekstem po- mocy w… redagowaniu kazań. Gdy zdobył je- go zaufanie, przeszedł do prowadzenia dys- put w łóżku. Najczęstszym tematem była mę- ska przyjaźń i płynące z niej dobrodziejstwa w postaci seksu bez obaw o niechciane po- tomstwo. Na kolejnym etapie, żeby nadać swo- im naukom więcej wyrazu, ks. Bogusław wkła- dał Michaelowi rękę w majtki, zabawiając się „materiałem poglądowym”. Tak twierdzi Prokuratura Rejonowa w Krasnymstawie w oparciu o zgromadzone przez niemieckich śledczych dowody w postaci zeznań pokrzyw- dzonego i kilku innych świadków, którzy Sex mit uns śledztwa celem osądzenia sprawców w są- dzie właściwym dla ich miejsca pobytu – wy- jaśnia nam zastępca prokuratora rejonowe- go Zenon Bolesta . Ksiądz P. będzie odpowiadał z wolnej sto- py. W śledztwie poszedł oczywiście w zapar- te: Michaela H. pamięta jak przez mgłę („Praw- dopodobnie raz spotkałem go gdzieś w prze- locie”), nigdy w życiu nie przebywał t ^ te-`-t ^ te z ministrantem w wieku poniżej 15 lat, a o swo- ich rzekomych skłonnościach pedofilskich do- wiedział się dopiero od prokuratora. Ciekawe, że doskonale wiedziało o nich wąskie grono wtajemniczonych kurialistów i bi- skupów z metropolitą lubelskim na czele... Popatrzmy na kluczowe etapy kościelnej kariery ks. Bogusława: ~ lata 1999–2000 – wikariusz parafii Chry- stusa Odkupiciela w Świdniku; ~ czerwiec 2000 – po siedemnastu latach w zawodzie awans na proboszcza parafii Naj- świętszego Ciała i Krwi Pańskiej we wsi T.; ~ maj 2003 – rezygnacja z urzędu i proś- ba do abp. Józefa Życińskiego o zezwole- nie na wstąpienie do zakonu redemptorystów; ~ 21 czerwca 2003 r. – metropolita lu- belski przyjmuje dymisję i podpisuje dekret o „udzieleniu ks. dr. Bogusławowi P (...) po- zwolenia na wstąpienie do Zgromadzenia Naj- świętszego Odkupiciela (Redemptoryści)”. Gdy ksiądz P. został już konfratrem o. Tadeusza Rydzyka , wyjechał natychmiast za granicę. Przebywał jakiś czas w prowadzo- nym przez zakon sanktuarium maryjnym MARCIN KOS współpr. T.S. Nr 6 (623) 10–16 II 2012 r. 4 Z NOTATNIKA HERETYKA POLKA POTRAFI Prowincjałki Żyć na (nie)wiarę Ponad 14 tysięcy tabletek podrobionej viagry wprowadził na rynek Andrzej W. , aptekarz z Chojnowa (woj. dolnośląskie). Spragnieni mocnych wrażeń pano- wie kupowali medykament po 20–30 zł za sztukę. Żaden z nich nie wiedział, że niebieska pigułka, którą połyka, jest zrobiona z gipsu i wapna. Reklama- cji, o dziwo, nie było. MÓZG STAJE! Szczęśliwa żona czy bezpłatna pro- stytutka? Wybór należy do ciebie. Trzeciej opcji nie przewidziano. Powiedzenie „lepiej sprawdzić, niż żałować” wydaje się dorzeczne. Cho- dzi o zamieszkanie razem przed ślu- bem, żeby zobaczyć, czym to pachnie, iuniknąć rozczarowania. Największym przeciwnikiem tego sposobu rozumo- wania jest Kościół. Poprostu –narze- czeński celibat ma być ważniejszy niż bliższe obejrzenie bliźniego swego, z którym połączyć nas mają papierki, kredyty, a nawet nowy człowieczek. Jacek Pulikowski jest mężem ja- kiejś Jadwigi (informacja znotki bio- graficznej) i autorem książek na „te- maty rodzinne”. W kolejnej publika- cji („Razem czy osobno?”) przedsta- wia argumenty zwolenników „przed- ślubnego sprawdzania” i… obala je- den po drugim! Nie jestem naiwniakiem –zapew- nia Pulikowski, który wie, że jego bestsellera nie przeczytają „najbar- dziej potrzebujący”: bezbożnicy, któ- rzy żyją na kocią łapę i w nosie ma- ją kościelne nauki. Docelową grupą odbiorców są „ludzie dobrej woli”, którzy utwierdzą się w tym, co już sami wiedzą. Przede wszystkim – ko- biety. Od zawsze poszkodowane. Bo jest tak… – tłumaczy autor. Mężczyzna marzy tylko o wolności –żadnych obowiązków izobowiązań. Kobieta marzy tylko o dzieciach –mnóstwo obowiązków, mnóstwo zo- bowiązań. Sprzeczne interesy należy pogodzić, żeby kolejny boży narybek pojawił się naświecie. Mężczyznę trze- ba – krok po kroku – rozkochiwać, zachęcać domałżeństwa inazbyt wie- le nie pozwalać. Jeśli będzie chciał mieszkać razem przed ślubem, ozna- cza to jedno… Chce zrobić z nas –cudny oksymoron – „bezpłatną pro- stytutkę”. A do ślubu nigdy nie doj- dzie. Jakie argumenty za mieszka- niem razem może przedstawić narze- czony i jak się przed nimi bronić? 1. Poznamy się w codziennych sytuacjach. Nie tylko wypachnieni i odstrojeni. „Proponuję – tu pod- powiadamy za panem Pulikowskim – uczestnictwo w pieszej, najlepiej kil- kusetkilometrowej pielgrzymce na Ja- sną Górę. Tu wyjdzie szydło z worka”. 2. Można podpatrzyć, co kto umie: gotowanie, majsterkowa- nie… Współżycie seksualne – pod jednym dachem pewne jak amen w pacierzu – zaburzy obiektywny ogląd tych umiejętności. Zupa nigdy nie będzie za słona! 3. Ślub kosztuje. Wesele jesz- cze więcej. Opowieści o bajońskich sumach, które dobrodziej inkasuje, są „produkowane przez nieprzyjaciół Kościoła i nie godzi się ich powtarzać ani nawet słuchać”. Większość księ- ży nie weźmie ani grosza, byle para- fianie żyli po bożemu… 4. Mieszkając razem, zaoszczę- dzimy: na dojazdach, jedzeniu itp. Żeby nie wydawać na dojazdy, moż- na wynająć mieszkania blisko siebie lub… przyspieszyć ślubu. Co więcej – nie uwierzycie! – rozstanie niepo- przedzone ślubem jest droższe niż roz- wód. W przypadku formalnej rozłąki możemy liczyć napomoc sądu. Poza- kończeniu konkubinatu cwańsza stro- na wykiwa mniej cwaną. 5. Możemy sprawdzić, czy je- steśmy łóżkowo dopasowani. Nic tak nie niszczy małżeństwa jak nieudany seks. Nie ma czegoś ta- kiego jak seksualne niedopasowanie! To argument „zboczeńców pokazu- jący ukrytą tęsknotę doperwersji sek- sualnych”. W tym miejscu należy współczuć Jadwidze… Jak nikt zkosza jabłek nie wybie- rze nadgryzionego, tak spaskudzo- na kobieta nie ma co liczyć na po- rządnego męża! –podsumujmy smut- no. Oczywiście są takie, którym spa- skudzenie nie przeszkadza, ale… „to jeszcze większe wynaturzenie niż w wy- daniu mężczyzny”. Nawet nie godzi się wspominać. JUSTYNA CIEŚLAK Zerwanie linii energetycznej, zniszczenie sześciu słupów trakcji, zanik zasilania w okolicy – oto efekt… wycinki kawałka lasu, której podjął się Krzysztof M. , 52-letni mieszaniec Wólki Okopskiej (woj. lubelskie). BYĆ JAK CHUCK NORRIS Poszukiwacze gazu łupkowego używają w swojej pracy kabli sejsmicznych. Bardzo się one spodobały amatorom złomu. Dwaj mieszkańcy gminy Józefów ukra- dli więc w miejscowości Czarny Las prawie kilometr takiego kabla o war- tości 30 tys. zł. Za wytopioną z niego miedź zainkasowali 180 zł. ŁUPY ŁUPKOWE Przez kilkanaście godzin 11 jednostek stra- ży zawodowej, dwie ochotniczej oraz poli- cjanci przeszukiwali brzeg i nurt Wisły w okolicach Nowego (woj. kujaw- sko-pomorskie). Silne reflektory, sanie, łodzie płaskodenne, śmigłowiec z kamerą termowizyjną – wszystko po to, by znaleźć tonącego w rzece mężczyznę. Cała akcja kosztowała co najmniej 100 tys. zł. Topielca nie zna- leziono. Znaleziono za to dwóch sprawców fałszywego alarmu. ZAGINIONY W AKCJI W Kolonii Witulin właściciel chlewu zgło- sił, że ktoś zakłóca jego świniom spokoj- ny sen. Sprawcą okazał się 26-letni sąsiad, który przed wymiarem sprawie- dliwości usiłował schować się w gnoju. Policjanci wygrzebali delikwenta i odwieźli do aresztu. Za dotkliwe zranienie trzech tuczników grozi mu do pięciu lat więzienia. ŚWIŃSKI NUMER Opracowała WZ MYŚLI NIEDOKOŃCZONE Nie widziałem jeszcze analizy komputerowej wypadku lotniczego zrobio- nej tak niepoprawnie, że jej wyniki przeczą prawom fizyki. (prof. Paweł Artymowicz, fizyk i pilot, o efektach prac zespołu Macierewicza) Nowoczesnym skomplikowanym państwem nie może rządzić jeden czło- wiek. Jak Tusk jedzie na urlop, to całe państwo zastyga. (Cezary Michalski, dziennikarz) Tusk zaczął błaznować i stał się śmieszny. Najpierw ogłosił, że zawiesi ratyfikację ACTA, a potem, że nie zamierza się jednak wycofać z pod- pisu pod tą umową. Różnica między Tuskiem a Rydzykiem robi się co- raz mniejsza. C ałe szczęście, że wierni Kościoła papieskiego duchowni jego Kościoła. Poczterech latach „szafarzowa- nia” podał się do dymisji, bo… ma wyrzuty sumienia, że jako człowiek świecki dotyka niegodnymi, niekonsekro- wanymi rękoma „Pana Jezusa Eucharystycznego”, czyli białych krążków opłatka, które Kościół nazywa „ciałem Chrystusa”. Mózg Antoniego jest nasączony przekona- niem o własnej, człowieka świeckiego, totalnej niegod- ności. Zanim złożył dymisję, przeżywał dramatyczne chwi- le, bo wyrzuty sumienia z powodu „dotykania Pana Jezusa” pchnęły go, jak sam wyznaje, do… „alkoholizmu i grzechu nieczystości”. Doznaje koszmarów, gdy zdarza mu się upuścić opłatek. Przełom duchowy na- stąpił u niego po lekturze książki opisującej m.in. duszę zakonnicy, której Bóg „upalił wczyśćcu ręce” (sic!) zato, że udzielała komunii, choć nie jest księdzem. Możnapowiedzieć, że to tylko tragikomicznahisto- ryjka o dziwaku funkcjonującym na marginesie kato- lickiej doktryny. Moim zdaniem Antoni to człowiek perfekcyjne przemielony przez kościelną maszynkę doin- doktrynacji, oddany katolickiej wierze nawet w tych jej aspektach, które sam kler już dawno porzucił. To fakt, że siła jego zaangażowania jest w Polsce czymś wyjąt- kowym, bo większość praktykujących katolików u nas to de facto agnostycy chodzący do kościoła z przyzwy- czajenia lub pod presją, nieszczególnie przejęci wiarą. Ale wśród tej bardziej gorliwej mniejszości są setki ty- sięcy tych, którzy cierpią z wielu zbędnych powodów, takich jak przymusowe rodzenie kolejnych dzieci zbra- ku antykoncepcji, wydumane problemy rodzinne, zktó- rymi nie potrafią sobie poradzić, a nawet masturbacja. Oni wszyscy zostali moralnie iżyciowo okaleczeni przez „własny” Kościół. nie traktują na ogół jego wierzeń zbyt poważ- nie, bo Polska byłaby zaludniona ludźmi mocno psy- chicznie poturbowanymi. Jeżeli zadacie sobie trochę trudu, to po wstukaniu w internetową wyszukiwarkę słów „świadectwo szafa- rza” znajdziecie zdumiewającą historię religijnego za- czadzenia. Nawet jeśli przyjąć, że ta historia jest zmy- ślona (a nic na to nie wskazuje), to jest ona w dobrej wierze propa- gowana przez prawico- wo-katolickie portale ja- ko świadectwo auten- tycznych duchowych przeżyć. Także jako wyraz poglądów pewnego nurtu w Kościele rzymskokatolickim. Tekst opisuje współczesne religijne rozterki nieja- kiego Antoniego , 50-latka spod Tarnowa, który był do niedawna tzw. świeckim nadzwyczajnym szafarzem komunii. Jest to instytucja w Polsce stosunkowo nowa. Wposzczególnych parafiach wybiera się świeckich męż- czyzn cieszących się społecznym poważaniem, którzy podczas mszy razem z duchownymi udzielają wiernym komunii. Wszystkim niezorientowanym przypomnę, że w Kościele katolickim w Polsce wierni na ogół przyj- mują komunię w postawie stojącej, a szafarz wkłada ją zainteresowanym prosto do ust. W wielu innych kra- jach raczej przyjmuje się komunię „na rękę”, po czym samodzielnie wkłada się ją do ust, co jest nie tylko bardziej higieniczne, ale nie budzi też zabawnych sko- jarzeń i w pewnym stopniu wyraża poszanowanie god- ności ludzi przystępujących do komunii. Bardziej niż groteskowe karmienie doustne. Otóż Antoni jest katolikiem dokumentnie zindok- trynowanym, znacznie bardziej niż życzyliby sobie tego RZECZY POSPOLITE (Janusz Palikot) Pobożne kalectwo Wisława Szymborska nie towarzyszyła nam w odzyskiwaniu Polski, w od- zyskiwaniu suwerenności. Nie pamiętam jej poezji, aby porywała. (Krystyna Pawłowicz, posłanka PiS) „Murzynek” – to brzmi pieszczotliwie. Życie bez poczucia humoru, zwłasz- cza gdy jest się w polityce, byłoby straszne. (Marek Suski, poseł PiS, o swoich rasistowskich i homofobicznych wypowiedziach) W USA żaden prawicowiec, nawet najbardziej osobliwy, nie odważyłby się powiedzieć o swoim prezydencie „Murzynek”. Bo to nie jest kwestia prawicowości czy lewicowości – to elementarna przyzwoitość. (prof. Wojciech Sadurski, filozof prawa) Boję się partii Kaczyńskiego i boję się bogobojności PiS. Palikotowi życzę jak najlepiej. (Maria Czubaszek, pisarka, scenarzystka) Chciałabym, aby pary homoseksualne mogły w Polsce adoptować dzieci. Lepsza dla dziecka jest adopcja przez pary homoseksualne niż wychowywa- nie przez patologiczne rodziny lub wynoszenie dziecka na śmietnik. (jw.) Kościół potrzebuje dóbr także po to, aby je rozdawać. (tygodnik „Niedziela”) Wybrał AC ADAM CIOCH Nr 6 (623) 10–16 II 2012 r. NA KLĘCZKACH 5 znalazły się na multipleksie”. Ksiądz prowadzący mszę powiedział: „Sam bym bardziej fachowo i profesjo- nalnie tego nie ujął”. I zaczął za- chęcać wiernych, by złożyli podpis pod listą społecznego poparcia dla Rydzykowego imperium. Do pod- pisu odgórnie zostali również zo- bligowani niepopierający ojdyra. „Podpis należy złożyć – nawet je- śli nie dla siebie, to dla tych, któ- rzy nie mogą przyjść do kościoła (chorzy i osoby starsze), by dać im możliwość słuchania słowa Boże- go, gdyż w stacjach tych nawet ludzie niewierzący nie potrafią doszukać się niczego złego… ” – ogłosił księżulo. Naprawdę?! TEATR PREMIEROWY MYDLENIE OCZU Premier Donald Tusk pod wpły- wem protestów społecznych zawie- sił kwestię ratyfikowania dokumen- tu ACTA i przyznał się do błędu niekonsultowania tego projektu. Na- stępnie zorganizował widowisko po- zorujące konsultacje społeczne z in- ternautami, na którym oświadczył, że podpisu polskiego rządu pod do- kumentem nie wycofa. Wiadomo też, że Polska nie może zmienić ani jed- nego zdania w wynegocjowanym tek- ście. Debata się odbyła? Odbyła. No to mordy w kubeł. Czterodniowe sympozjum w Wa- tykanie pt.: „Ku uleczeniu i odno- wie” ma m.in. poprawić zrujnowa- ny skandalami wizerunek Kościoła. Wątpliwe jednak, czy to się uda. Według przedstawicielki organiza- cji zrzeszającej ofiary kleru „całe to sympozjum to zabieg public rela- tions. Teatr”. Zapewne to prawda, bo jezuita Hans Zollner , jeden z watykańskich speców od pedofi- lii, usprawiedliwia przetrzymywanie księży pedofilów w stanie duchow- nym potrzebą ich nadzorowania, tak aby nie popełnili kolejnych prze- stępstw. Wydawało nam się dotąd, że odpowiednie środki, metody, a przede wszystkim uprawnienia do nadzorowania przestępców ma państwo, a nie Kościół. telewizji do marszu. Protest z groź- bą: „Albo Polska będzie katolicka, albo jej nie będzie” rozpoczął się mszą, którą poprowadził ks. Stani- sław Mac , znany rzeszowski poke- rzysta. Po ceremonii Stowarzysze- nie Obrony i Rozwoju Polski oraz koło Radia Maryja wręczyły pod- karpackiemu wojewodzie (sic!) pe- tycję przeciwko dyskryminacji ich ukochanej telewizji. PSI SURVIVAL Andrzej Szlęzak – prezydent Stalowej Woli, który bohatersko odznaczył się w batalii na rzecz obrony samorządowej ziemi przed ukrzyżowaniem – ma, niestety, gdzieś ustawę o ochronie zwierząt i uważa, że bezdomne psy, które nie potrafią sobie poradzić z zimą, są chore albo komuś zagrażają, na- leży usypiać. Według prawa każdy samorząd musi stworzyć program ochrony zwierząt, do którego na- leży m.in. sterylizacja i kastracja psów. Szlęzak sprawę bagatelizuje i twierdzi: „My na pewno dawać pie- niędzy na bezdomne zwierzęta nie będziemy”. ASz MaK PIELGRZYM PRZED SĄDEM ZAKAZ CHAMSTWA KB Sąd Apelacyjny w Warszawie uznał, że rejestracja wulgarnego sym- bolu „zakaz pedałowania” jako zna- ku Narodowego Odrodzenia Pol- ski może naruszać konstytucję. I uchylił rejestrację dokonaną przez sąd niższej instancji. Wnioskowała o to pod naciskiem mediów proku- ratura i rzecznik praw obywatelskich, zwracając uwagę, że rejestracja sym- bolu narusza przepisy o zakazie dys- kryminacji. KASA LEGENDARNA MaK ASz Jak przyciągnąć rzesze pielgrzy- mów i pozyskać pieniądze? Kustosz sanktuarium w Sianowie na Ka- szubach wpadł na pomysł, by sku- sić ich „na miłość”. W tym celu rok 2012 ustanowił Rokiem Zako- chanych. Zainaugurują go 14 lute- go obchody walentynek, potem bę- dzie maj – miesiąc zakochanych, a na zakończenie – 17 lipca – od- pust połączony z modłami o miłość. „Przyjedź tu z dziewczyną, zapro- ponuj swojemu chłopakowi wyjazd do Sianowa, przyjedź sama, jeśli jesz- cze nie masz z kim, a może już masz ustalony termin ślubu, to tym bardziej bądź tu i módl się przez wstawiennic- two Pani Sianowskiej” – reklamuje wikariusz ks. Andrzej Adamski . Przy okazji każdemu, kto trzy razy (!) przybędzie z pielgrzymką do sia- nowskiego sanktuarium, w tym przy- najmniej raz na piechotę, obiecuje „znalezienie odpowiedniej Matki czy Ojca dla swoich dzieci”. Gwarancją ma być legenda o powstaniu sianow- skiej świątyni... Oto 600 lat temu w noc świętojańską para zakocha- nych znalazła – zamiast poszukiwa- nego kwiatu paproci – „świecącą cudownym blaskiem figurkę Madon- ny z Dzieciątkiem”. DIABELSKI BIZNES ODMELDOWAĆ SIĘ! Rośnie zainteresowanie katolic- kim usługami wypędzania diabła. W ciągu 5 lat aż o 30 proc. wzro- sła liczba Włochów udających się po pomoc do egzorcystów. Obec- nie aż pół miliona osób rocznie pro- si o wygonienie z nich lub z ich bli- skich diabła, choć lekarze psychia- trzy twierdzą, że to histeria i sub- stytut fachowej porady w kryzysie. Może szatan na dobre opuściłby Ita- lię, gdyby Włosi zlikwidowali ostat- nią pamiątkę po czasach faszystow- skich – Watykan? Wyjechałeś do pracy za grani- cę i nie łożysz na Kościół? „Suge- rowałbym także zmianę miejsca za- mieszkania, gdyż w takim przypad- ku – nie będę musiał płacić podat- ków nakładanych przez Urząd Skar- bowy za parafian, których i tak nie ma” – wezwał proboszcz parafii pw. św. Stanisława w Niedźwiadnej. I do wiadomości „sfrustrowanej bol- szewii i wszelkiego lewactwa” oraz „neofity na ateizm Pana Palikota” podał, że według ustalonych przez Ministerstwo Finansów stawek ry- czałtu od przychodów proboszczów musi płacić „aż” 455 zł podatku… na kwartał. Podatek dla probosz- czów naliczany jest na podstawie liczby mieszkańców parafii w roku poprzedzającym i według tabelki dla parafii w Niedźwiadnej stosuje się przedział 1–2 tys. osób. Tymcza- sem wielebny podczas kolędy doli- czył się tylko 895 owieczek miesz- kających tu na stałe. Tego, że i tak płaci wielokrotnie mniejsze podat- ki niż zwykli śmiertelnicy, którym pieniądze same nie spadają z nie- ba, miejscowy „pasterz” już jednak nie raczył zauważyć. Pochwalił się za to, że w roku 2011 udało mu się uzbierać „58 310 zł, nie licząc dat- ków składanych na tacę”. MaK PRZEŚLADOWANY Żarliwy sympatyk Radia Mary- ja, który w ubiegłym roku uderzył w twarz reporterkę telewizji Polsat i zniszczył kamerę wartą 27 tys. zł stanie przed częstochowskim sądem. Prokuratura wysłała akt oskarże- nia przeciwko 55-letniemu Andrze- jowi K. , sąd odesłał akt do uzupeł- nienia, ale instancja apelacyjna na- kazała rozpoczęcie procesu. Rydzyk może już ogłaszać pospolite rusze- nie moherowych beretów. MaK Biskup watykański Piotr Libe- ra , na sposób rodzinny i służbowy związany z podejrzanymi interesa- mi wokół Komisji Majątkowej, skar- ży się, że jest przedmiotem zainte- resowania prokuratury. Uważa, że prokuratura w Gliwicach nie sza- nuje jego prywatności, bo śledziła, z kim przeprowadza rozmowy te- lefoniczne (nie podsłuchując ich jednak!). Mamy nadzieję, że pro- kuratura nie zmięknie pod bisku- pim naciskiem. MaK POSZUKIWACZE SKARBÓW Policja nie doceniła trudów księdza, który wykopał 2-metrową dziurę w cerkwi. Policja w Salonikach w Grecji aresztowała prawosławnego du- chownego i jego pomocnika – ko- ścielnego. Obaj panowie za pomo- cą m.in. młota pneumatycznego wy- kopali w kościele dziurę za ołta- rzem, aby dobrać się do ukrytych tam rzekomo skarbów. MaK KOŚCIÓŁ W PODZIEMIU DUSZPASTERZ Z ODZYSKU 6,5 mln zł kuria łódzka uzy- skała od Unii Europejskiej na eks- trawagancki projekt sali wystawien- niczej zbudowanej w podziemiach przy katedrze. Aby powstała nowa sala, trzeba wywieźć kilkanaście ty- sięcy metrów sześciennych ziemi. Przy okazji wyremontowane zo- staną podziemia watykańskiej ka- tedry, z którymi nowy obiekt zosta- nie połączony. Ksiądz Andrzej Małachowski został proboszczem kościoła uniwer- syteckiego we Wrocławiu. 2 lata te- mu Centralna Komisja ds. Stopni i Tytułów Naukowych odebrała mu tytuł doktora habilitowanego, bo okazało się, że jego praca jest pla- giatem. Musiał także zrezygnować z funkcji prorektora Papieskiego Wy- działu Teologicznego we Wrocławiu. Teraz będzie dawał dobry przykład katolickim studentom. AK MaK AK MaK DZIECI OJCA RYDZYKA WSZECHTUWIM MaK W Łodzi działacze Młodzieży Wszechpolskiej nie pozwolili, aby działacze Ruchu Palikota powiesi- li słynne maski Anonymousa na po- mnikach Tuwima i Rubinsteina . Młodzi narodowcy po prostu zasło- nili swoimi ciałami pomniki dwóch najsłynniejszych łodzian, będących Żydami i Polakami jednocześnie. Cieszy nas, że młodzieńcy wszech- polscy nie odsyłają już „elementu obcego rasowo” do getta ławkowe- go, ale obydwu wielkich twórców uważają za swoich. I jak tu nie wie- rzyć w postęp?! Tradycją parafii pw. Świętych Apostołów Mateusza i Macieja w Raciborzu-Brzeziu są kazania proboszcza mające formę rozmo- wy kapłana z dziećmi. Tematem ka- zania wygłoszonego w niedzielę 5 lutego był sakrament chorych, po którym dzieci zwłasnej potrze- by i inwencji wyrażają słowa mo- dlitwy powszechnej. A jakie są to intencje? Na przykład „za zdrowie mamy i taty”, „za powołania kapłań- skie”, no i ta wygłoszona przez kil- kuletnie dziecko: „Módlmy się, aby Radio Maryja oraz TV TRWAM PODKARPACIE TRWA! Radni Sejmiku Województwa Lubelskiego z inspiracji PiS przy- jęli rezolucję wzywającą Krajową Radę Radiofonii i Telewizji do przy- znania koncesji dla Telewizji Trwam na multipleksie cyfrowym. Oświad- czenia podobnej treści wydały już także rady miejskie Ełku, Supraśla i Łap. Natomiast w Rzeszowie rzekoma dyskryminacja Telewizji Trwam przez KRRiT popchnęła ponad 200 widzów Rydzykowej MaK
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plgbp.keep.pl
|