Feromony willi [Z]

image Indeks       image Finanse,       image Finanse(1),       image Filozofos,       image Fesenjan,       image Fenix,       

Odnośniki

Feromony willi [Z], fanfiction

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Rozdział 1.

Świadome decyzje

Harry Potter był znany jako Chłopiec, Który Przeżył, Chłopiec, Który Zwyciężył, Wybraniec... Ale mało osób tak naprawdę znało osobę, jaką był Harry Potter. Po swoim ostatnim odkryciu, sam Harry Potter nie wiedział, czy zna siebie.

Po powrocie do domu wujostwa po swoim piątym roku spakował się i pożegnał. Przez całe lato pisał z Remusem Lupinem, nawzajem podtrzymując się na duchu po utracie Blacka i to pomagało, chociaż nie mogli zdobyć się na spotkanie. Nie dlatego, że Lupin obwiniał go, tylko po prostu było coś, co ich powstrzymywało.

Wstąpił do Weasleyów, którzy odmówili kategorycznie, kiedy powiedział, że chce u nich zostać tylko na jeden wieczór. Stwierdzili, że na Grimmauld Place nie może jeszcze zamieszkać i ulokowali go u Rona. Niby nie powinno być w tym niczego niezwykłego. Cała rodzina rudzielców była w domu, chcąc spędzić miłe wakacje w swoim gronie. Bill zaręczył się z Fleur. Fred, gdy był w domu, wspominał o Angelinie. Ron cały czas mówił o tym, kiedy Hermiona przyjeżdża.

Charlie przyprowadził swojego chłopaka.

Harry doznał pewnej rewolucji, kiedy pewnej nocy natknął się na nich w kuchni. Tulili się i całowali w sposób nieodpowiedni dla oczu innych ludzi. Jak zauważyli Harry'ego, odskoczyli od siebie i wyszli z pomieszczenia z przeprosinami na ustach, a Wybawca czarodziejskiego świata spędził czas do poranku siedząc na krześle i starając się nie przywoływać widoku ruchu bioder i dłoni pomiędzy nimi tych dwóch mężczyzn. Ponieważ przywołując ten obraz czuł się... pobudzony. W pewnych częściach ciała szczególnie. Wraz z nastaniem świtu zrozumiał nagle, dlaczego mu nie wyszło z Cho.

Kiedy pani Weasley weszła do kuchni, zastała go przysypiającego na blacie. Obsztorcowała go całego za spędzanie nocy poza łóżkiem i wysłała na górę, do pokoju Rona, aby się przespał porządnie. Wtedy miał swój pierwszy sen z mężczyzną w roli głównej.

Kiedy schodził na śniadanie, okazało się, że Hermiona przybyła wcześniej. Ron wariował, jakby był na haju. Harry odciągnął ją na chwilę i po krótkiej rozmowie uzgodnili, że przejdą się do mugolskiego Londynu w wolnym czasie, aby załatwić jego sprawunki.

W swoje szesnaste urodziny Harry miał już widocznie dłuższe włosy i soczewki zamiast okularów. Pod koniec sierpnia Hermiona przyglądała mu się tajemniczo i wiedział, że niedługo wszystko odkryje, powód jego nagłej zmiany aparycji. Na szczęście w kumulowaniu informacji trochę rozpraszał ją jej świeży związek z Ronem.

Na dworcu King's Cross prawie nikt go nie poznał. Włosy przysłaniały mu twarz, a bez okularów nie był już tak rozpoznawalny. Dopiero w przedziale miał czas na porozmawianie z pozostałymi przyjaciółmi, Luną i Neville'em, którzy nieco zdziwili się jego nowym wyglądem, ale nic nie powiedzieli. Luna wspominała o nowych dziwnych stworzeniach, a Neville o tym, jak babcia była z niego dumna, że wreszcie zachowywał się jak ojciec.

Na uczcie Harry wyznał Ronowi i Hermionie, że jest gejem.

Ron zamarł z widelcem w połowie drogi do ust, a Hermiona zakrztusiła się. Potem stwierdziła, że zauważyła w nim pewną zmianę, ale nie sądziła, że ona prowadzi do czegoś takiego. Zanim Harry zaczął dopytywać się, co w takim razie podejrzewała, Ron zapytał z przestrachem, czy Harry na niego leci i była kolej Pottera na zakrztuszenie się jedzeniem. Zaprzeczył oczywiście, zgodnie z prawdą. Dziewczyna zapytała, skąd wie, jak to odkrył, więc opowiedział im, jak naszedł Charliego i jego chłopaka w Norze. Ron wydawał się być słusznie zawstydzony za brata, ale Harry zapewnił go, że nic się nie stało, że wszystko jest w porządku.

I było w porządku, bo jego przyjaciele nie odwrócili się od niego. Niby widział na własne oczy, że przecież tolerowali i akceptowali związek Charliego, ale Harry mimo wszystko był osobnym przypadkiem. Musiał jeszcze tego samego wieczoru upewnić Rona, że nie interesuje się ani nim, ani którymkolwiek z jego braci i chłopaków ze wspólnego dormitorium.

Potem nadszedł czwartek i Harry dosłownie utonął. W oczach czarnych i głębokich jak tunele.

Snape był jakby bardziej sprawiedliwy. Minimalnie, ale jednak. Chodził mniej spięty i jego twarz wydawała się bardziej ludzka. Harry zauważył, że profesor ma nawyk przygładzania swoich długich włosów na karku. Wkrótce przekonał się, że sam również robi to często. Często również na posiłkach i podczas lekcji wpatrywał się w swojego nauczyciela, przez co osiągał mierne wyniki w dziedzinie zaklęć niewerbalnych, co Snape wypominał mu mściwie. Pewne rzeczy się nigdy nie zmieniają.

W ostatnią środę września poprosił przyjaciół o pomoc. Razem usiedli przy stoliku w pokoju wspólnym, omawiając jego sytuację, po czym po dojściu do tych samych wniosków napisali list do Proroka, w którym Harry ujawniał swoją orientację, nie chcąc robić z tego plotek, gdyby coś wypłynęło na wierzch i musiałby się potem tłumaczyć. Wysłał go przez Hedwigę dnia następnego, w czwartek, idąc na Obronę.

Zanim Snape zaczął swoją lekcję, Potter wstał i patrząc wszędzie, tylko nie na swojego przystojnego (kiedy zaczął tak o nim myśleć?) profesora, wygłosił trochę przydługą mowę przepraszającą za to, czym kiedykolwiek uraził profesora, dziękując za to, co Snape robił dla Zakonu, za ratowanie mu życia... A cała klasa słuchała jak zaczarowana.

Kiedy Harry skończył, odważył się spojrzeć na profesora i niemal się przewrócił. Jego spojrzenie było gorące i wwiercało się w duszę Harry'ego. Był niemal pewny, że Snape używa legilimencji, ale nie zerwał kontaktu wzrokowego. Zamiast tego uśmiechnął się lekko i starał się powstrzymać rumieniec. Snape nagle obudził się z transu i zaczął lekcję tak, jakby nic się nie stało.

W jego ruchach Harry widział jednak pewną zmianę i fakt, że być może poruszył swojego nauczyciela tą przemową, odsłonił mu klapki z oczu.

Podziwiał Snape'a. Uważał Snape'a za przystojnego. Snape mu się podobał.

Jako pierwszy nauczył się tego dnia nowego zaklęcia niewerbalnego. Nawet przed Hermioną. Nawet jeśli profesor był zaskoczony, nie pokazał tego, ani nie przyznał mu żadnych punktów.

Następnego dnia nie poszedł na śniadanie. Przyjaciele również zostali i wyjawił im swoje najnowsze odkrycie, dotyczące byłego Ślizgona. Ron wyglądał, jakby miał zaraz zwymiotować, a Hermiona od razu poleciała do biblioteki, chociaż obaj chłopacy nie mieli bladego pojęcia, po co.

W szkole wrzało, czego Harry się spodziewał — musiał już ukazać się artykuł z jego listem, a nie chciał tego czytać. Wiele dziewczyn rzucało mu nienawistne spojrzenia. Zabini klepał go po tyłku i Harry był bliski przeklęcia go. Co w końcu zrobił, jednak w wejściu do Wielkiej Sali, za co dostał szlaban od Snape'a. Niestety, z Filchem.

Przetrwał tak pierwszy semestr, Święta spędzając w Norze.

Severus Snape siedział w fotelu przed kominkiem w swoich kwaterach w Hogwarcie. Do rozpoczęcia drugiego semestru pozostał tylko jeden dzień, ale Severus wrócił wcześniej, ponieważ skończył badania nad nowym eliksirem przed terminem. Palcami wystukiwał rytm Habanery, popijając miód pitny ze szklanki. Zaczął się też zastanawiać nad wszystkim, co się działo wokół w ostatnim czasie.

Pod koniec piątego roku, Potter, w szale rozpaczy po swoim ojcu chrzestnym, omal sam się nie zabił, mordując Voldemorta. Dumbledore (jak i cała reszta czarodziejskiego świata, łącznie ze Snape'em) był w szoku — kto by pomyślał, że Czarny Pan zginie przez pozbawienie głowy i że znowu wielką rolę odegra w tym wydarzeniu miecz Godryka Gryffindora, wyciągnięty z Fontanny Magicznego Braterstwa przez Wybrańca.

Przez pięć miesięcy skóra na wewnętrznej części lewego przedramienia Severusa łuszczyła się i nie bez ulgi Snape powitał pewnego poranka brak Mrocznego Znaku.

Severus na dodatek został mianowany nauczycielem Obrony Przed Czarną Magią. Oczywiście wiedział, że ma z tym związek fakt, że Potter nie zdobył „Wybitnego" z Eliksirów na SUMie. Chociaż „Powyżej oczekiwań" w jego wypadku był... powyżej oczekiwań dla Snape'a.

Więcej niespodzianek dotyczących swojej osoby odkrył przed światem ten chłopak w trwającym roku szkolnym. Kiedy wrócił do Hogwartu, włosy miał o wiele dłuższe, sięgające mu podbródka. Okulary zamienił na soczewki. A pod koniec września najpierw przeprosił Snape'a przed całą klasą, za wszystko i nic (Severus, pomimo swędzącej i kłującej ochoty, powstrzymał się przed użyciem legilimencji na Gryfonie, który na niego nawet nie patrzył), a następnego dnia w gazecie ukazał się jego oficjalny list z wielkim coming outem. Wyjaśnił w nim, że i tak wszystko o nim trafia prędzej czy później do gazet, ale nie zamierzał pozwolić rozrosnąć się przypadkowym plotkom. Co i tak ich nie powstrzymało, bo teraz wszyscy w skupieniu przyglądali się rodzajowi jego przyjaźni z Weasleyem, dopóki w Noc Duchów nie wydał się związek rudzielca z Granger. Potter wydawał się uwielbiać tą parę i drażnić swoją nadmierną obecnością. Ale tak jak oni nie mieli nic do jego orientacji, tak i on nie miał nic do ich bycia razem.

W pewnym wywiadzie Potter i tak przyznał, że jego przyjaciel nie jest w jego typie (po czym następowała wymiana zalet chłopaka, żeby nie czuł się urażony), gdyż zdecydowanie woli on brunetów. Kilkoro uczniów po ukazaniu się tego artykułu przefarbowało włosy i czarny został oficjalnie wprowadzony w modę.

A Severus? Severus zaczął myśleć, czy postąpił dobrze. Nie pojechał TYLKO na badania do Egiptu.

Na swoją obronę miał to, że przed podjęciem decyzji, ku swemu prawdziwemu przerażeniu swoją odwagą (czy też „gryfońską głupotą", jak zwykł nazywać zawsze podobne wyskoki), zdobył się na wypytanie dyrektora o prawny aspekt stosunków nauczyciel-uczeń w szkole. Dumbledore wyglądał, jakby wiedział dokładnie, po co Snape o to pyta. Odpowiedział mu, że nic nie stoi na przeszkodzie związku członka kadry z osobą uczęszczającą do szkoły, która ukończyła szesnaście lat, ponieważ w czasie trwania siedmioletniej nauki dużo czasu spędzają i jedni i drudzy ze sobą nawzajem. Dodał jednak, że nie jest pewny, czy powinien wyrazić zgodę na drugą rzecz, którą Severus na pewno będzie chciał przedsięwzięć. Po argumentacji Snape'a, składającej się jedynie ze słów: „Czarnego Pana już nie ma", powtarzanej jak mantrę, dał za wygraną z westchnięciem i dropsem cytrynowym.

Samo to, że syn Jamesa Pottera zdołał go zaciekawić i w konsekwencji zmusić do podjęcia jego aktualnych działań, było dość niefortunne i niepowołane przez Snape'a. Severus długo z tym walczył, jednak pod koniec listopada ostatecznie przyznał przed sobą, że chłopak mu się podoba. I jeśli to, w jaki sposób czasami łapał jego spojrzenia na sobie było jakąś wskazówką, iż Gryfon podziela to zainteresowanie, to mimo wszystko Severus starał się o tym nie myśleć. Fakt, że był brunetem, również starał się pomijać.

Rzecz, która z kolei nie dawała spokoju dyrektorowi, była zgoła odmiennej maści.

Otóż Snape miał w rodzinie wilę. Z polecenia matki robił jednak wszystko, aby żadne jego cechy, zarówno zewnętrzne jak i wewnętrzne, nie ukazały tego. Piękno, mówiła, przyciąga fałszywych ludzi, pamiętaj.

Severus więc robił wszystko, by nie być pięknym. Złamał sobie nos. Zapuścił włosy i nie mył ich dostatecznie często. Nie wychodził na słońce. Starał się wytworzyć wokół siebie aurę niedostępności i niechęci, odstraszającą innych. Rezultat był idealny. Teraz jednak chciał nie tylko zwrócić na siebie uwagę Pottera, ale również zaszokować.

W Egipcie nabrał koloru, chociaż nie bez trudu. Teraz przyzwyczajał się do braku uczucia łaskotania na policzkach, gdy ściął włosy, zostawiając je — o ironio — w poprzedniej długości włosów Pottera. Pozwolił, aby kilkudniowy zarost zaistniał wzdłuż jego żuchwy, na brodzie i nad górną wargą — jak szokować, to lepiej robić to porządnie i na całościowo. Kolor szat zostawił, chociaż zmienił ich wygląd. „Rozluźnił" je trochę, aby nie wyróżniały się od szat innych profesorów.

Wypił do końca miód ze szklanki i poszedł pod prysznic. Jutro. Jutro wszystko będzie jasne.

 

Rozdział 2.

Szokowanie rozpoczęte

Harry Potter spędzał Święta i Sylwestra w Norze, tak samo jak Hermiona Granger, co oznaczało, że razem z Ronem Weasleyem, całą trójką, mogli cieszyć się sobą. Oczywiście, Harry taktownie usuwał się codziennie na jakiś czas, aby pozostała dwójka mogła spędzić go razem, sami, jako para. On wtedy albo przebywał z panią Weasley i Ginny w kuchni, ucząc się razem z najmłodszą latoroślą rodziny czarodziejskiego gotowania, albo opowiadał godzinami panu Weasleyowi o mugolskich rzeczach.

W Boże Narodzenie było tłoczno i wesoło — nie tylko z powodu obecności całego klanu, ale i gości. Fleur z Billem, połowa Zakonu, Lupin, z którym Harry w końcu był w stanie porozmawiać normalnie, nie w listach... Było prawie idealnie. Harry nigdy nie miał takich spokojnych i wspaniałych świąt.

Kiedy przyszedł czas powrotu do Hogwartu, z żalem opuszczał Norę. Ostatniego dnia siedzieli trójką w pokoju Rona, rozmawiając. W końcu (ani Harry, ani Ron nie wiedzieli jak) dotarli do tematu sympatii Harry'ego. A raczej Hermiona dotarła.

Kiedy o tym mówiła, miała taki sam żar w oczach, jak gdy mówiła o WESZ.

— Czy zamierzasz coś zrobić, jak wrócimy do Hogwartu, Harry? Dać mu w końcu jakiś znak?

Nawet Ron wyglądał na zaintrygowanego jego odpowiedzią.

— Nie wiem, może. — Harry wyruszył ramionami.

Ron wyszczerzył się szeroko.

— Nie, żebym pochwalał twój wybór, ale naprawdę mogłeś trafić gorzej, stary.

— A ja nie po to wyszukałam ci w bibliotece, że taki związek nie jest zakazany, żebyś teraz nic z tym nie robił.

Harry wywrócił oczami, położył się na brzuchu i przytulił poduszkę. Czasami żałował, że wygadał się przed przyjaciółmi w sprawie tajemniczego bruneta, o którym myślał, do którego czuł miętę. Spróbował wytłumaczyć im swoje opory przed wyznaniem tego mężczyźnie.

— Spójrzcie na to tak: kiedy jest się hetero, uważa się, że teoretycznie można zwracać uwagę na każdego osobnika drugiej płci. A jak się trafi na kogoś, kto preferuje swoją, to rzadkość. A ja mam na odwrót.

— Wybacz, ale jesteś Harrym Potterem, Chłopcem, Który Przeżył i Chłopcem, Który Zwyciężył. Z każdego hetero możesz zrobić geja. No, nie ze mnie. Ja mam Hermionę — oznajmił wesoło Ron, przytulając dziewczynę.

— To trochę niefortunne, że nadal nazywają cię „chłopcem" — wtrąciła Hermiona.

— Ha! Racja! — burknął Harry. — I jak on może się zainteresować kimś takim? Dojrzały mężczyzna i dzieciak?

— Kiedyś bym się wzdrygnął z obrzydzenia — mruknął Ron i jednak wstrząsnął się dla żartu, na co pozostała dwójka roześmiała się.

— Nie przejmuj się, Harry. Wszystko jakoś się rozwiąże.

— Nie zamierzasz poszukać dla mnie książki „Pięćdziesiąt sposobów na zmianę czyjejś orientacji seksualnej", żebym mógł ich użyć na Snapie? — zapytał Harry.

Ron wybuchnął śmiechem i wtrącił, zanim Hermiona zdążyła odpowiedzieć:

— Pół roku temu sam bym jej użył, żeby zmienić cię na... ee, na prostą. Kiedy nam powiedziałeś pierwszego dnia szkoły, taki miałem zamiar.

— Ron, nie ma takiej książki, bo to tak nie działa — powiedziała zirytowana dziewczyna. — A Harry'emu dobrze tak, jak jest. Prawda, Harry?

— Tak, tak — odpowiedział wesoło brunet, wyciągając szkła kontaktowe. — Bądźcie teraz cicho, bo mam zamiar iść spać.

Ron wyszedł, aby odprowadzić Hermionę do jej pokoju, a Harry pomyślał, że już jutro zobaczy znowu Snape'a, co wywołało szeroki uśmiech na jego twarzy.

Harry nigdy tak szybko nie zszedł na śniadanie, ciągnąc ze sobą jeszcze nie do końca rozbudzonego Rona i chichoczącą na widok jego entuzjazmu Hermionę. Przyjaciel usiadł naprzeciwko niego, tyłem do miejsca, w którym zwykle siada Snape, natomiast Hermiona usiadła obok Harry'ego. Ron sennie gapił się w swoją owsiankę w miarę przybywania uczniów i nawet nie starał się jej zjadać — wyraźny sygnał, że jeszcze nie kontaktuje dobrze z rzeczywistością.

— Spóźnia się — zauważył Harry, zerkając na swój zegarek.

Przyjaciółka spojrzała na niego, ale nie odpowiedziała. Sięgnęła nożem po masło w tym samym czasie, co Harry po puchar z sokiem z dyni.

I wtedy wszedł Snape.

Hermiona upuściła nóż, a Harry oblał się sokiem, zakrztusił nim i wypluł jego resztki z ust, które skapały po jego brodzie na jego podołek, powiększając wcześniejszą plamę. Ron, zaciekawiony rozlegającym się wszędzie odgłosem upuszczania czegoś albo plucia sokiem, odwrócił się, a robiąc to, widział wiele podobnych, nie tylko damskich reakcji, takich jak jego przyjaciela i dziewczyny. Spojrzał tam, gdzie kierował się wzrok wszystkich — na stół prezydialny i otworzył usta ze zdziwienia. Profesor Snape stał przy swoim krześle, wyglądając na nieźle wybitego z rytmu. Cały Hogwart patrzył się na niego w ciszy. Po kilku chwilach usiadł i zaczął zwyczajnie jeść, a głośny chichot dyrektora przywołał wszystkich do pionu.

Hermiona wycierała twarz Harry'ego chusteczką, a on nadal się gapił nieobecnym wzrokiem.

— Harry — powiedziała cicho, klepiąc go lekko w policzek. — Wyglądasz jak Ron na czwartym roku, gdy zobaczył Fleur.

— Na Merlina, naprawdę tak wyglądałem? — wrzasnął Ron w przerażeniu.

— Nadal tak wyglądasz, gdy ona jest w pobliżu — rzuciła, z nieco ostrzejszą nutą, Hermiona.

Harry nagle momentalnie spłonął rumieńcem i gwałtownie wstał, uderzając kolanami o blat.

— Harry?

— Muszę zmienić szatę — wymamrotał, odchodząc od stołu i trąc dłońmi twarz, potykając się o skraj własnej szaty.

— Możesz użyć zaklęcia suszącego, stary! — krzyknął za nim Ron.

Ale Harry już uciekał z sali, niemal biegiem. Hermiona położyła głowę na stole i zaczęła się tak głośno śmiać, że cały stół zwrócił na nią uwagę.

— Hermiona?

— Ron, na Merlina, widziałeś? Widziałeś?

— Co?

— Jego reakcję! — podniosła głowę i pochyliła się nad stołem do chłopaka. — Wcześniej on go fascynował tylko. Nic więcej. Ale teraz... Teraz Harry wpadł po uszy!

Harry wpadł nie tylko po uszy, ale też w znikający stopień, o którym zwykle zapominał Neville. Twarz nadal go niemiłosiernie piekła, ale starał się wydostać z pułapki tak, aby nie musieć pierwszego dnia po przerwie świątecznej odwiedzać skrzydła szpitalnego z powodu zwichniętej kostki.

— Może pomóc, Harry?

Chłopak poderwał głowę i gdyby nie był czerwony, zarumieniłby się pod wzrokiem Dumbledore'a.

— Uch, jeśli nie byłby to dla pana problem, panie dyrektorze...

Z pomocą mężczyzny Harry w końcu był wolny. Ku jego zaskoczeniu, Dumbledore zaoferował, że odprowadzi go kawałek. Okazało się, że dyrektor chce porozmawiać o Syriuszu, a raczej o tym, jak z jego stratą radzi sobie Gryfon. Harry powiedział mu, że dzięki Lupinowi wszystko już jest dobrze, że pomogły listy i rozmowy w cztery oczy. Tuż przed rozstaniem Harry usłyszał:

— Wiesz, mój drogi chłopcze, że związki nauczycieli z uczniami nie są zakazane?

Po czym Harry na nowo poczuł rumieniec, a Dumbledore odszedł, nucąc. Ten człowiek wie wszystko, przeszło Harry'emu przez myśl. Szybko przebrał szatę, nadal nie myśląc o zaklęciu czyszczącym i pobiegł na eliksiry.

Od tego roku błyszczał na nich z powodu starego podręcznika, który znalazł w szafce na początku roku, i z którego miał korzystać do momentu, aż dotrze do niego nowy egzemplarz z Esów i Floresów. Kiedy jednak zamówienie przyszło, zamienił jedynie okładki i nadal korzystał z podręcznika, który był własnością „Księcia Półkrwi". Od niemal samego początku Hermiona była w trakcie poszukiwań rzeczonego Księcia w bibliotece, nie mogąc przełknąć tego, że jego (lub jej, jak niezmiennie przypominała) sugestie są lepsze niż wytyczne w podręczniku.

Severus tryumfował i rozkoszował się tym na swój sposób. Rozproszeni jego nowym wyglądem, atakowani przez wilowe feromony i mający swoje własne hormony przeciwko sobie, uczniowie tracili punkty na jego lekcjach hurtowo. Nie wyłączając samego Pottera, który pomimo swojej obszernej znajomości magii obronnej miał problemy z opanowaniem zaklęć niewerbalnych.

Severus również wciąż i wciąż od nowa, ku pochlebieniu swojej ślizgońskiej próżności, przywoływał z pamięci pierwsze śniadanie w Hogwarcie po swojej „przemianie" i reakcję młodego Gryfona na swoje pojawienie się. Niemal codziennie nurkował do myślodsiewni, aby przyjrzeć się mu z bliska i wysłuchać ciekawie brzmiącej i wiele obiecującej teorii Granger, mówiącej o tym, jakoby Potter „wpadł po uszy", ale i wcześniej był „zafascynowany". Musiał starać się opanowywać uśmieszek, kiedy spoglądał na chłopaka.

Na ostatnich jego zajęciach w czwartek, z szóstą klasą, jakiś bałwan niewerbalnie podpalił Severusowi szatę. Siedział w niej, póki nie zabrzmiał dzwonek, bo nierozważnie byłoby się teraz przebierać przy wszystkich.

— Panie Potter, proszę na słówko — powiedział głośno, kiedy klasa zaczęła się pakować.

— To nie on podpalił pańską szatę! — wrzasnął w jego obronie Ron, zanim Hermiona zdołała go powstrzymać. Wzrok Snape'a skupił się momentalnie na rudzielcu.

— Minus pięć punktów od Gryffindoru, panie Weasley — powiedział, wychodząc zza biurka. Patrzył zadowolony, jak Ron rzuca się, a dwójka jego przyjaciół wysyła go za drzwi.

W końcu został sam z Potterem, stojącym na przedzie klasy, niezdecydowany, co ma teraz robić i zastanawiający się, co też takiego zrobił wcześniej. Severus powoli rozpiął szatę i ściągnął ją, oceniając zniszczenia. Po oględzinach odłożył ją na biurko i oparł się o nie ciałem, naprzeciwko Gryfona. Uśmiechnął się szelmowsko, widząc jego zaróżowione policzki, niewątpliwie od widoku swojego profesora rozbierającego się.

— Chociaż widok pana z rumieńcem bezsprzecznie jest uroczy, nie zawołałem pana po to, żeby go wywołać.

Severus poczekał, aż te słowa przebrzmią, a Potter spojrzy na niego jeszcze bardziej czerwony, z niedowierzaniem. Snape sięgnął spod papierów na biurku książkę Eliksiry dla zaawansowanych. W starej okładce, nową książkę. Bawił się nią, trzymając ją w dłoniach.

— Profesor Slughorn niezmiernie wychwala twoje umiejętności w dziedzinie eliksirów, panie Potter. Na początku myślałem, że może wziął się pan za naukę, ale kiedy w końcu usłyszałem, jak uwarzył pan Wywar Żywej Śmierci na pierwszej lekcji, zacząłem coś podejrzewać. — Odłożył książkę i wyciągnął rękę do Pottera. — Proszę oddać podręcznik, z którego pan korzysta do tej pory.

Gryfon przyglądał się jego dłoni z zaciśniętymi ustami. Severusa dziwiło to, że jeszcze nic nie powiedział, że ani razu nie przerwał jego przemowy.

Nagle twarz chłopaka ponownie się zarumieniła, na co Snape uniósł jedną brew do góry. Ciekawił się, o czym też nastolatek mógł w tej chwili pomyśleć, ale powstrzymał się przed użyciem legilimencji.

— Panie Potter. Proszę mi oddać podręcznik Księcia Półkrwi.

To odniosło skutek. Gryfon podniósł głowę i trochę blady przypatrywał się nauczycielowi. Severus westchnął.

— Nie żebym za tym tak bardzo tęsknił, ale zwykle ma pan wiele do powiedzenia, panie Potter — powiedział cicho, odbijając się od blatu. Pochylił się nad chłopakiem. — Czyżby czuł się pan rozproszony? — zapytał, z uśmieszkiem na ustach.

Potter zacisnął oczy i cofnął się krok do tylu, grzebiąc w torbie.

— Już panu oddaję ten podręcznik. Skąd pan wiedział?

— Ponieważ ja jestem Księciem Półkrwi, Potter. — Severus zrezygnował z jakiegoś kłamstwa.

Książka wypadła z rąk Gryfona.

— To pan...? Te zaklęcia...?

Wzrok Snape'a od razu stał się ostry i twardy.

— Używałeś tych zaklęć, Potter?

Chłopak wpatrzył się w niego z niepokojem.

— N-nie wszystkich, proszę pana. Tylko kilku...

Severus mógł się domyślić, które to zaklęcia były. Gdybym użył tych groź...

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gbp.keep.pl