Fenix - Skecz o Zakonie Feniksa

image Indeks       image Finanse,       image Finanse(1),       image Filozofos,       image Fesenjan,       image Fenix,       

Odnośniki

Fenix - Skecz o Zakonie Feniksa, Harry Potter, Fanfiction

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

(napisała Fenix)

 

Występują:

Albus Dumbledore - pogromca Voldemorta, amator toffi
Remus Lupin - wilkołak o gołębim sercu
Minerwa McGonagall - Kobieta-Kot
Harry Potter - chłopię z Przepowiedni
Severus Snape - szpieg, antypatyczny typ socjopatyczny
Nimfadora Tonks - hurysa czarodziejskiego świata
Pani Weasley, Pan Weasley - przodownicy w podnoszeniu przyrostu naturalnego Anglii


Dumbledore: Witam na stodwudziestejpierwszej naradzie członków Zakonu Feniksa. Dzisiaj opowiem wam dowcip.

Tonks: Ten o sówce Balbince?

McGonagall: Ależ dyrektorze, co dyrektor...

Dumbledore: To ja przepraszam.

McGonagall: Severusie, czy Sam-Wiesz-Kto mówił coś swoim Śmierciożercom?

Snape: (z wyższością) Oczywiście, że wiem kto. Czarny Pan.

McGonagall: Nie pytam czy "sam wiesz kto", tylko czy "Sam-Wiesz-Kto".

Snape: Ach tak.

McGonagall: No Więc?

Snape: No więc mówił "Crucio!"

Potter: AAAAAAAAAA!

Dumbledore: Severus!

Snape: (niewinnie) Taaak?

Dumbledore: Ile razy mam powtarzać, żebyś nie celował w Harrego różdżką, kiedy zdajesz raport?

Snape: Dlaczego zawsze siadasz na trajektorii zaklęcia, Potter? Co ty masz z Ochrony Przed Czarna Magią?

Potter: AAAAAAAAA!

Dumbledore: Severus!

Snape: (z miną jakby odwołano Boże Narodzenie) Finite Incantatem!

Potter: (wstając z ziemi) Profesorze, dlaczego nazywa pan Voldemorta "Czarnym Panem"?

Snape: Jeśli taka wyszukana metafora jest w stanie przeniknąć do tego nieużywanego organu pod pańską rozczochraną czupryną, to dlatego, żeby "nie wywoływać wilka z lasu", panie Potter.

Tonks: A’propos wilków: gdzie Lupin? Czy dziś nie było pełni?

(w hallu Grimmauld Place słychać trzask aportacji, a następnie do pokoju wpada Lupin, zataczając się, trzymając za gardło, i, najwyraźniej, dusząc. Z ust wystaje mu kawałek czerwonego materiału)

McGonagall: Na Merlina! Znowu!

Dubledore: (wskazując różdżką na Lupina) Razorio!

(Obok Lupina pojawia się dziewczynka w czerwonym płaszczyku i czapeczce. Patrzy na Lupina z gniewem i wyrzutem, po czym kopie go w kostkę i wychodzi trzaskając drzwiami.)

Lupin: (siadając do stołu i poprawiając krawat) Czy coś przegapiłem?

Snape: Tak, właśnie mówiłem, że Czarny Pan mówił "Cru...

Dumbledore: Severus!

Snape: (z miną, jakby odebrano mu ulubioną zabawkę) Sam pytał...

Tonks: (do Lupina) Znów włóczyłeś się za jakimiś małolatami po Zakazanym Lesie, tak?

Lupin: Zaraz tam małolatami - ta babcia ponad setkę miała. (odkaszluje i na stół spada kawałek czegoś, co mogło być kiedyś babcinym czepkiem.)

Pani Weasley: (z matczyną troską) Powinieneś odżywiać się w sposób bardziej zbilansowany, drogi Remusie. Za dużo złego cholesterolu, za mało błonnika.

Pan Wealey: (z lekkim wyrzutem) I, w dodatku, akty konsumpcji dokonywane na staruszkach zazwyczaj nie wpływają pozytywnie na nasze relacje z Mugolami, że tak sobie pozwolę napomknąć.

Dumbledore: Co jeszcze mówił Voldemort, Severusie?

Snape: (namyślając się) Mówił jeszcze: "Buahahaha! Buahahahaa!"

Dubledore: Oj, niedobrze...

Wszyscy: (kręcąc markotnie głowami) Oj, niedobrze, niedobrze...

Dumbledore: (wyjmując torbę z cukierkami) Ktoś chce krówkę?

McGonagall: Albusie!

Dumbledore: (z uprzejmym zainteresowaniem) Tak, Minerwo?

McGonagall: Zebraliśmy się tu wszyscy, żeby uchwalić, co zrobimy ze śmiertelnie niebezpiecznym szaleńcem który chce zapanować nad światem!

Dumbledore: Ach tak. (po chwili namysłu) Jakieś pomysły?

Snape: (z nadzieją) Zwiążmy i zakneblujmy Pottera i podrzućmy go Voldemortowi, to zostawi resztę z nas w spokoju?

Dumbledore: Severus!

Snape: (do siebie, pod nosem) Warto było spróbować.

Dumbledore: Jakieś *inne* pomysły?

Potter: Polećmy do Voldemorta bez przygotowania i planu, i rzućmy się na przewyższających nas liczebnie Śmierciożerców?

Tonks: Tak! I skopmy im tyłki!

Dumbledore: Brzmi nieźle. No to w drogę dzieci! (deportuje się)

Potter: Ostatni u Voldka jest stęchłym gumochłonem! (deportuje się)

(wszyscy deportują się pośród śmiechów i przekrzykiwania, na Grimmauld Place zostaje tylko Snape)

Snape (a właściwie teraz już "stęchły gumochłon"): "Gryfońska taktyka" to największy z możliwych oksymoron. (wzdycha i deportuje się)

(purpurowa kurtyna w złote lwy Gryffindoru opada bohatersko i nieustraszenie)

KONIEC
 

... [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gbp.keep.pl