Odnośniki
- Indeks
- Feist Raymond E. - Niebajka (www.cuwroclaw.blogspot.com), Biblioteka Konesera
- Fizjologiczne podstawy treningu ćwiczenia, OSW
- Finale 2009 - [The Flight of the Bumble Bee for TAR], duet , trio ,kwartet big band, kwintet itd
- Family.Guy.S06E09.DVDRip.XviD-PHASE, Family Guy s. 6
- Final Fantasy, PORADNIKI DO GIER
- Fiat 126P - Jak Ulepszyć Swojego Fiacika(1), FIAT 126p
- Film [33 słówka], LEKCJE TEMATYCZNE
- FictionalReality-MAGAZINE-24, Fictional Reality Gaming -Magazine
- Ferguson Ariva HD Player 310 Instrukcja Obsługi, Ariwa 310
- Finley M. I. - The Ancient Economy(1), KSIĄŻKI
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- teatralia.htw.pl
|
Fecko Jan transkrypcja, AHM
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Ks. Jan Fecko. Dzisiaj jest 7 VIII 2008 r., Gorzanów. Ja na początek – jeśli ksiądz zechciałby – to ja mam taka prośbę, żeby ksiądz powiedział parę słów o sobie: skąd ksiądz pochodzi i kiedy studiował w seminarium… No pochodzę z dawnego województwa krakowskiego, spod Nowego Sącza. W pięćdziesiątym trzecim roku chyba przeprowadziliśmy się z całą rodzina do Niemczy. No ukończyłem szkołę podstawową w Niemczy, potem liceum w Dzierżoniowie. Po maturze wstąpiłem do seminarium. Byłem w wojsku, dwa lata, we Włodawie. Wyświęcony zostałem przez kard. Kominka w sześćdziesiątym dziewiątym roku. I później ksiądz pracował… Później pracowałem, byłem wikarym w Gryfowie Śląskim trzy lata, cztery lata na Psim Polu, rok w Legnicy – ale to już był taki rok przygotowawczy do wyjazdu na misje. I potem wyjechałem na kurs języka francuskiego do Paryża na [niezrozumiałe słowo]. Chodziłem też na Uniwersytet Katolicki – to takie ćwiczenia były, to już we własnym zakresie sobie załatwiłem. No i po sześciu miesiącach wyjechałem do Górnej Wolty – dziś to się nazywa Burkina Faso. Byłem tam niecałe sześć lat. Później miałem rok przerwy – miałem tak zwany rok sabatyczny, czy sabatowy to się mówi, nie, w Paryżu na Uniwersytecie katolickim. To był specjalny kurs dla starszych księży, misjonarzy, dla świeckich którzy pracowali w duszpasterstwie na całym świecie, To się nazywało [niezrozumiałe słowo]. Tak, że taki rok, gdzie się chodziło na wybrane wykłady, jakie kto chciał. Specjalnie nie było egzaminów. Trzeba było tylko napisać pracę seminaryjną na zakończenie, żeby się wykazać, że się coś zrobiło. Napisałem pracę na temat inkulturacji obrzędów sakramentu chrztu w Górnej Wolcie. Ta moja praca została opublikowana we Francji. I późnej podjąłem nowy kontrakt w Wybrzeżu Kości Słoniowej – tam byłem osiem lat. Tam były wydarzenia dosyć trudne do życia, bo była wojna w Liberii, mieliśmy w parafii ogromnie dużo uchodźców. Biskup mi zlecił koordynację między wszystkimi instytucjami. Poza tym byłem koordynatorem diecezjalnego biura rozwoju. To mnie jakoś to wszystko wykończyło. Biskup później odszedł fundować nową parafię…, nową diecezję. Po prostu, no zapadłem na zdrowiu – za dużo było. Tak, że byłem kompletnie osłabiony i zdecydowałem się wyjechać z Afryki. I ponieważ miałem kolegę w Belgii, który zachęcił mnie do pozostania w Belgii – może dobrze zrobiłem, bo trafiłem na dobrego lekarza, który mnie szybko wyciągnął. Właściwie trzy lata, przez trzy lata trwało wychodzenie z takiego, no anemii, wycieńczenia, infekcji ogólnej, no. Potem pracowałem w Belgii piętnaście lat w duszpasterstwie belgijskim. Aha. No i od tamtego roku jest ksiądz proboszczem w Gorzanowie, tak? Kiedy przeszedłem na emeryturę, we wrześniu – od 1 września jestem emerytem. Prawo państwowe – 65 lat skończyłem. Miałem prawo odejść z duszpasterstwa tamtejszego i poprosiłem biskupa, że odchodzę i chciałem na emeryturze wrócić do Polski. Biskup mi polecił Gorzanów. Wracając do czasów… Przeniosłem się z diecezji wrocławskiej do świdnickiej, bo we wrocławskiej jest dużo księży, a tutaj brakuje bardziej. Nowa diecezja, więc brakuje księży. No taka mała parafijka – dla emeryta. [śmiech] Bardzo przyjemne miejsce. A wracając do lat sześćdziesiątych – pamięta ksiądz pierwsze spotkanie z kard. Kominkiem może? Tak. No myśmy mieli przecież…, chodziliśmy do katedry od czasu do czasu na msze święte. Nie pamiętam z jakich okazji – przypuszczam, że jakiś wielkich świat, uroczystości. Tak, że kardynał… Osobiście się z nim nie kontaktowałem. Osobiste kontakty mieliśmy dopiero, jak byliśmy diakonami. Na szóstym roku kardynał Kominek przychodził regularnie po południu na taką godzinną…, takie godzinne spotkanie ze wszystkimi diakonami. I bardzo lubiliśmy te spotkania, bo zawsze był jakiś temat ciekawy. Dzielił się swoimi doświadczeniami ze studiów, z Sorbony z Paryża – to pamiętam, że o tym mówił. To były bardzo życiowe pogadanki. [Fragment niezrozumiały] Raczej nie było wielkiego dialogu – raczej on mówił, myśmy słuchali. Czasami jakieś pytania. Ale mówił bardzo rzeczowo, jakich księży widzi w swojej diecezji, nie. Więc… To był człowiek bardzo otwarty. Dla nas to było takie odkrycie wielkiego człowieka, człowieka wielkiego formatu. Nie jestem w stanie powiedzieć, nie pamiętam jakie tematy były poruszane. Takie jakieś tam szczegóły pozostały w pamięci, na przykład mówił kiedyś, że niektórzy biskupi tam czy w ogóle ludzie narzekają, że ksiądz tam odprawia mszę na kamieniu z młodzieżą. On odpowiedział: „Wolę księdza, który odprawia z młodzieżą nawet na kamieniu, niż takiego, który wcale nie odprawia”. Co świadczy o takim spojrzeniu no nie…, bardzo rozsądnym i otwartym, ale i bardzo rzeczowym. Bo rolą księdza jest być księdzem. A już, nie chodzi o tematykę, tylko właśnie o charakter tych spotkań – czyli to było poświęcone przyszłej pracy duszpasterskiej, tak? Tak. Jeżeli sobie dobrze przypominam, to chodziło o jakąś sylwetkę kapłana, który, no, powinien swoje powołanie jakoś realizować w pracy duszpasterskiej i w swoim życiu osobistym, duchowym. Na pewno była mowa o brewiarzu, o modlitwie, o Eucharystii, o sakramencie pokuty. Dla księdza to jest podstawa życia kapłańskiego. A czy może pamięta ksiądz, czy biskup Kominek poruszał tematykę związaną z granicą zachodnią, z administracja kościelną na ziemiach zachodnich, z kwestia niemiecką szeroko rozumianą w czasie tych spotkań? Z tej tematyki nie mam wspomnień. Przypuszczam, że poruszał, ale jakoś mi to nie zostało w pamięci. Dużo takich wspomnień z czasów seminaryjnych i pierwszych lat kapłaństwa mi się wymazało po prostu rzez czas Afryki. Trzydzieści lat mnie nie było w Polsce, więc na te tematy się w ogóle nie rozmawiało. Ja się uczyłem innego świata, innych obyczajów, innych języków, bo i francuski język i afrykański jeden i… Ja nie byłem nigdy z Polakami na misji, tylko pod koniec przez jakiś czas byłem w Wybrzeżu Kości Słoniowej przez dwa albo trzy lata z księdzem polskim. A tak zawsze byłem z Francuzami, z Murzynami. Nie miałem okazji do rozmowy na te tematy. To ucieka z głowy gdzieś. Nie mam jakiejś takiej trwałej pamięci, żeby… A czy może pamięta ksiądz okoliczności – sześćdziesiąty piaty rok i okoliczności Orędzia do biskupów niemieckich? To pamiętam, tak, bo myśmy wtedy byli wszyscy w katedrze. Katedra była nabita ludźmi, pełno. I pamiętam, że jakieś tam syreny – przypuszczam, że po…, milicja jeździła wokół katedry, pilnowali porządku. Pamiętam to przemówienie, które zrobiło na mnie osobiście ogromne wrażenie, bo było takie bardzo otwarte. I pamiętam brawa, co w tamtych czasach w Polsce było nie do pomyślenia. Ale właśnie jak powiedział o tym „przebaczamy i prosimy o przebaczenie”, to dostał takie rzęsiste brawa w katedrze i atmosfera była bardzo taka podniosła, ale też się wyczuwało takie jakieś, no…, niebezpieczeństwo, napięcie, bo nie wiadomo było, co z tego może wyniknąć. Czy można było się spodziewać – ksiądz był w seminarium wówczas, czyli blisko, prawda, „centrali” – czy można było się spodziewać…, może inaczej – czy Orędzie było zaskoczeniem dla księdza i pozostałych kleryków? Trudno powiedzieć, czy było zaskoczeniem. Myśmy się… Ja szczególnie się nie interesowałem jakimiś tam… Jako studenci nie mieliśmy wiele kontaktu z światem, powiedział bym. Radia się słuchało tylko na przerwach, wieczorami – jeżeli ktoś słuchał w ogóle. Ja bardzo rzadko słuchałem radia. Na przechadzki wieczorem o się wychodziło do ogrodu – albo żeśmy brali w piłkę, albo się spacerowało. Telewizja to też tylko była po kolacji, pół godziny na dziennik. Tak, że ten kontakt z mediami był bardzo ograniczony w seminarium w tamtych czasach. Niektórzy tam mieli radyjka – ja nie miałem i nawet nie miałem zamiary tego… To było nielegalne wtedy, nie. Tak. No. Tak, że inny był styl wychowania w seminarium w tamtych czasach. Tak, że te sprawy polityczne to jakoś tak…, to nie był dla nas numer jeden. Dla nas było ważne przygotować się do egzaminu, zdać egzaminy i pójść potem na parafię. A w jaki sposób, pamięta ksiądz w jaki sposób dowiedział się o Orędziu? To znaczy myśmy byli w katedrze na tym… Aha, czyli na tym kazaniu kardynała Kominka? Na kazaniu kardynała Kominka. Aha. Bo to już było później. Bo jeśli mówimy o tym samym – bo już księżą mi wspominali o tym kazaniu, wszyscy zapamiętali te brawa pierwszy raz w historii – a to był dopiero luty sześćdziesiąt sześć, więc to już trwała ta nagonka na… Tak, tak. Teraz sobie coś przypominam, że to była taka odpowiedź na... Tak, tak. No jakoś mi się to wszystko jakoś już zamazało. Skróciło mi się to w czasie. Oczywiście, tyle lat… A ta kampania propagandowa antykościelna – czy jakoś to dotarło do kleryków? Ja wiem, że była… Zresztą nasz prefekt – ks. Pietraszko – to nas często na takich pogadankach uświadamiał, że jest taka jakaś walka z Kościołem, z seminarium. Była mowa o tym, że są na pewno jakieś takie – to się nazywało – wtyczki, nie. Współpracownicy, którzy udawali kleryków i czasem wylatywali z seminarium właśnie z tego powodu. No oczywiście to była taka…, taka atmosfera, no trochę niepewności, bo nie wiadomo było czym się to może skończyć. No tym bardziej, że nas do wojska zabierali i w wojsku też był duży nacisk na kleryków. Ja jeszcze byłem w ty ostatnim rzucie, gdzie klerycy byli w normalnych jednostkach i na ogół – ja byłem w jednostce karnej, oficerskiej, tam było bardzo mało żołnierzy, duża kadra ale cała kadra to była właściwie skazana za jakieś tam wykroczenia, za pijaństwo i inne wykroczenia, nie wiem jakie. Więc sytuacja była też… Z żołnierzy, nas było pięciu kleryków w pewnym momencie, to tylko tych pięciu kleryków miało maturę. A reszta to byli ludzie, którzy nawet nie ukończyli podstawówki. Wielu było recydywy już, po wyrokach, po więzieniu. No tak, że nas trzymali w takich jednostkach, przypuszczam że po to, żeby nas tak moralnie zdołować. Ale z drugiej strony przyjeżdżał oficer z kontrwywiadu na rozmowy z nami i albo straszył, albo proponował jakąś współpracę, studia, ożenek, no donosicielstwo. Różnymi sposobami: łagodnie albo z pistoletem na stole – człowiek tak patrzył i nie wiedział co z tym zrobi. W którym momencie nauki w seminarium była służba wojskowa? Ja byłem…, pierwsze wezwanie dostałem na pierwszym roku już i nie wiem z jakich powodów to wezwanie zostało wycofane. Ale z drugiego roku dostałem ponowne wezwanie i wtedy poszedłem do wojska i byłem we Włodawie. Wtedy poszliśmy z pewnym opóźnieniem, bo żołnierze już byli chyba tydzień czy dziesięć dni – już nie pamiętam dokładnie – już byli wdrożeni w ten dryl wojskowy. A my przychodzimy w cywilu na oddział i wtedy oczywiście cała seria wiązanek i [śmiech]: „Co tu cywil robi?” i docieranie. Ale szybko się jakoś człowiek włączył w ten rytm życia i… Ale w wojsku kontrwywiad nas no śledził i wiem, że ktoś tam donosił na nas. Ale mała jednostka, wszyscy się znali i potem się weszło w kontakt z podoficerami odpowiedzialnymi… Byłem przez rok kucharzem i wspaniale się współpracowało. I człowiek przez dziurę wychodził do kościoła na mszę co niedzielę i wszyscy wiedzieli, ale nikt nie wiedział. No… A może właśnie te spotkania na szóstym roku… Aha, ale na szóstym roku to była już końcówka lat 60., to było już po Orędziu. Tak. Ale z kolei jak przyszedł rok siedemdziesiąty i ten układ PRL – RFN graniczny czy potem siedemdziesiąty drugi, jak wreszcie ta administracja kościelna na ziemiach zachodnich została ustanowiona, to wracał jakoś temat Orędzia? Ja tak wtedy, siedemdziesiąt dwa, ja zmieniałem parafię. Ja w siedemdziesiątym drugim przyszedłem na Psie Pole, zdaje mi się – tak, siedemdziesiąt dwa, no. Jakoś specjalnie nie miałem… Myśmy mieli dużo pracy. Katecheza była przecież, ja miałem po 30 godzin lekcji religii, od podstawówki do klas maturalnych. Miałem przez jakiś czas grupę studentów też we Wrocławiu. Tak, że specjalnie tym chyba nie bardzo… Nie mam takich jakiś wspomnień, żebym tym bardzo żył, nie. Wiem, że… Bo tak – na Psim Polu był ks. [nazwisko 15:37]. On był kimś w rodzaju kapelanem KIK-u we Wrocławiu. I tam przyjeżdżali czasami ludzie. Pamiętam taką wizytę ks. [nazwisko 15:50] z Francji. Ponieważ ja się trochę uczyłem francuskiego, bo tak myślałem o wyjeździe na misje – wtedy jeszcze nie było to możliwe, bo kardynał Kominek nie puszczał – ale no uczyłem się francuskiego. Ksiądz [nazwisko] nie znał w ogóle, mówił dobrze po niemiecku. Ten ks. [nazwisko] z niemieckim był trochę słaby. Czasami próbowałem tam coś przetłumaczyć. Pamiętam takie wydarzenie, że ks. [nazwisko] powiedział: „O, Polska to tak samo będzie jak we Francji. Za sześć lat wasze seminaria będą puste”. To był siedemdziesiąty trzeci chyba rok – już nie pamiętam dokładnie – trzeci, czwarty może. Że „wasze seminaria będą puste, że…”. Nas to troszeczkę uziemiło, zdołowało, bo to wielki profesor, socjolog, który był jakimś autorytetem. A tu się okazuje, że to była wizja… Do dzisiaj Zachód tak mówi. Tak, zgadza się… Polska ma inna historię. Mamy inna duszę, inny temperament, inna przeszłość. My nie mamy Rewolucji Francuskiej ani owoców tej Rewolucji Francuskiej. U nas zupełnie inaczej to było. Tam Kościół był związany – widziałem to dobrze będąc w Belgii – Kościół był związany z warstwami no tymi wyższymi społecznie, z warstwą posiadających. Tam były bogactwa wielkie i Rewolucja Francuska to do jednego worka wszystko wrzuciła. U nas zabory były, Kościół był zawsze po stronie ludzi, po stronie uciemiężonych. No i to jest zupełnie inna historia. To się nie da… Nawet jak się próbuje przez media dzisiaj liberalizm i antyklerykalizm przeszczepiać. Po prostu nie ma gruntu, nie ma korzeni. Tu i ówdzie się to zaczepi, ale to jest prymitywne. Trochę ludzi nieraz pisze i mówi… Myśmy tylko takie spotkania… Wiem, że kiedyś rekolekcję prowadził ojciec jezuita, chyba Białek się nazywał. Przecierpiał bardzo dużo w więzieniu, był katowany, bity. Opowiadał, że – przy stole, przy kolacji – że on w nocy się zrywa, nie śpi. Po tylu latach! Tak, że takie te sprawy, to co komuna zrobiła z ludźmi – to o tym się mówiło przy stole. No, ale jakoś te sprawy Niemiec, Polski, granicy – nie utkwiło mi to w pamięci specjalnie. A może jeszcze pracując w Polsce z jakimiś niemieckimi katolikami się ksiądz spotykała, na parafii… Z niemieckimi? Ja jeździłem – będąc na Psim Polu – jeździłem z grupą młodzieży czasami na jakieś takie wypady w góry. To oczywiście były grupy nieformalne – każdy sobie kupował bilet „przypadkowo” żeśmy się spotykali gdzieś tam w Jagniątkowie, czy w Jeleniej Górze czy w Szklarskiej Porębie, nie. I wiem, że kiedyś latem były te siostry [jakie? 18:45]. Nie pamiętam jak się ta siostra nazywała. Ona współpracowała z tymi Słowianami tu od Drezna, nie. Ze Sorbami, nie wiem jak to… Serbowie. Serbowie łużyccy. Serbowie czy Sorbowie. Serbowie, Sorbowie – różne są… Serbowie, tak. Więc była grupa młodzieży i to tylko taki kontakt miałem. Wcześniej w czasie wakacji byłem po prostu z tą grupą i grupa polska była i stamtąd. To było w Jagniątkowie chyba, byliśmy przez kilka dni. To tylko Tyla miałem kontaktu z taką młodzieżą zagraniczną. A wspominał ksiądz wcześniej, że kard. Kominek nie puszczał na misje. A z czego to wynikało? Nie wiem. Nie puszczał na misje – może potrzebował księży na miejscu, przypuszczam. Nie wiem… Wiem, że kilku księży się starało. Mój kolega kursowy wyjechał na misje. To był ks. Chmiel Bronisław. Ale on chyba wyjechał… Właśnie, nie pamiętam teraz czy za kard. Kominka już czy… I nasz profesor od śpiewu, Chrołczański [?] wyjechał do Brazylii, ale jak już przeszedł chyba na emeryturę – on gdzieś tam blisko emerytury był. No a tak to Kominek nie wypuszczał. Zresztą ta encyklika „De fidei bonum” – w którym roku? Nie pamiętam w którym ona roku się ukazała. Też nie pamiętam. Za Pawła VI. To ta encyklika dopiero dała takie możliwości wyjazdu. Ale teraz nie pamiętam, czy to już było za kardynała Kominka, czy… To można sprawdzić. Nie pamiętam tego. Wiem, że nie…, że chyba nie był chętny i nawet nie pisałem do kard. Kominka, bo wiadomo było, że nie puści. Dopiero, jak był wikariusz kapitulny – bp Urban, no to ten też nie podejmował decyzji, bo wiedział, że jest tylko ad interim – czasowo. A jeszcze po zakończeniu nauki w seminarium, po święceniach, jakoś miał okazję się ksiądz spotykać z biskupem czy kardynałem Kominkiem przed jego śmiercią? Bardzo rzadko. To tylko w czasie dni wrocławskich na początku roku akademickiego. Myśmy byli zobowiązani do kontynuowania studiów po święceniach. Raz w tygodniu, we wtorki przyjeżdżaliśmy na tzw. licencjat. Trzeba było robić licencjat. Ja robiłem ten licencjat u prof. [nazwisko 21:18]. No to tylko takie występy, wykłady. Wiem, że przyjeżdżał zawsze ktoś wielki z tego świata naukowego: kardynał Wojtyła z Krakowa czy bp Bednarz przyjeżdżał. No to zawsze mnie to uderzało, że kardynał Kominek, siedząc w pierwszym rzędzie – jak byłem na piątym, szóstym roku, to myśmy organizowali to od strony logistycznej, te spotkania – no więc zawsze, ktokolwiek miał wykład, notował sobie i zwykle robił podsumowanie. To był zawsze taki majstersztyk, podsumowanie tych wykładów – zwięzłe, rzeczowe. To mnie zawsze uderzało – taka zdolność syntezy i słuchania. Bo nieraz próbowałem tak sobie, ja, patrząc na niego, próbowałem co ja bym powiedział. No to oczywiście nie byłem w stanie w tamtym czasie sobie jeszcze tak radzić z materiałem słuchanym. No tak. A proszę mi powiedzieć – ksiądz zresztą wcześniej mówił, że miał ksiądz duży dystans do spraw polskich przez to, że tyle lat był ksiądz za granicą – jak ksiądz ocenia osobiście Orędzie, z sześćdziesiątego piątego roku, do biskupów niemieckich. No to jest… To wyrosło, zresztą tak jak to było mówione potem w seminarium na niektórych wykładach – wielu profesorów komentowało to – po prostu z ducha Ewangelii. To nie jest decyzja polityczna, tylko ewangeliczna. To wyrosło z ducha Ewangelii. No nie ma innej drogi dla chrześcijanina, jak pojednanie, przebaczenie. I dla mnie to jest bardzo ważne. Zresztą w tym duchu ja pracowałem zawsze. Przecież też są napięcia między plemionami, nawet w gronie jednego plemienia. Mogą być napięcia miedzy wiernością ich obyczajów, religii a tym nowym, które idzie, szuka… To Kominek zawsze mówił, że „idzie nowe”, nie. Wielu księży tutaj to… „Idzie nowe”. I to „nowe” w Afryce to było widać. No byłem, siłą rzeczy, rzecznikiem tego „nowego”. I te napięcia były wielkie nieraz. I właśnie ten duch Ewangelii, pojednania to najlepsze rozwiązanie, bo inaczej dochodzi do konfliktu. Pamiętam, kiedyś jedno wydarzenie. Na Boże Narodzenie. Byłem wtedy w [nazwa] w Wybrzeżu Kości Słoniowej. I były msze wyznaczone… Parafia była olbrzymia, bo to prawie jak diecezja ta parafia – 3200 km kwadratowych, 180 wiosek, nie. I ja miałem mszę w kantonie [nazwa 24:16], kantonie [nazwa]. I wyznaczona była jedna miejscowość, gdzie miała być msza. I kilka dni przed mszą na Boże Narodzenie przychodzą do mnie ludzie, że nie będzie w tej wiosce, którą myśmy wyznaczyli, tylko w drugiej wiosce. Bo w tej wiosce tam się ludzie kłócą, no. Oczywiście to były takie podjazdy. Żeby zobaczyć jak, pojechałem na miejsce, dowiedzieć się. Posłuchałem w tej wiosce, posłuchałem w tamtej, o co chodzi. Otóż chodziło o to, że część chciała mieć mszę tylko po chrześcijańsku, a inni, którzy może chcąc wprowadzić jakieś inkulturacje, chcieli przyjść z maską – maska to jest instytucja, to nie jest dekoracja, to jest cała instytucja, z maska się kryje cała ideologia, cała wiara i troska o wiarę, żeby czary… No i oczywiście katechiści, byli lepiej uformowani i się sprzeciwili tej masce. „Jak to? Na Boże Narodzenie. Pan Bóg się rodzi, a wy z maską przychodzicie?”. Maska to jest symbol pogaństwa, nie. No i co, zdecydowaliśmy że nie [fragment niezrozumiały]. „Pan Bóg się rodzi, a wy się kłócicie”? Oni mi zaproponowali w końcu, żeby były dwie msze – jedna tu, druga tu. „Tak nie można”. [Fragment niezrozumiały]. No i mówię: „Będzie msza na Boże Narodzenie, Pan Bóg się u was urodzi, jak się pojednacie. Po to przychodzi, żeby ludzie żyli w pokoju i jedności”. No i były [co?], tygodnie całe trzy były [to samo]. I pamiętam, że msza na Boże Narodzenie się odbyła gdzieś w okolicach połowy stycznia i rozpoczęliśmy przez obrzęd tradycyjny – kiedy się dwa rody czy dwa klany godzą, to bierze się tę tykwę z woda i ktoś tam, szef rodu leje wodę, a ci dwaj myją ręce i wszystko jest…, wraca do normy, nie. I tak żeśmy rozpoczęli jako pokutę przed mszą bożonarodzeniową. Więc myślę, że właśnie to co Orędzie, które dało pojednanie, to trzeba jak gdyby… Tak, uniwersalne. To nie jest łatwe, bo ktoś musi z czegoś zrezygnować. Przede wszystkim musi zrezygnować z ambicji. Z ambicji i z tego, że posiada prawdę. I to wszędzie w duszpasterstwie to jest, myślę że, to jest jeden z celów duszpasterstwa. Biskup, Kardynał też był duszpasterzem na swoim poziomie. Tak, tak. A tutaj wspomniał ksiądz o rozmowach na zajęciach, na wykładach w seminarium, że właśnie tak tłumaczyli to wykładowcy. Czyli ten problem… Pamiętam, że ks. Krucina, bo ja chodziłem na seminarium do niego przed Święcanami jeszcze (a potem ks. Majka prowadził). Tak, wiem że ks. Krucina często to komentował. Ks. Pietraszko też – nasz prefekt. Przypuszczam, że inni profesorowie też, ale nie mam jakiś takich jasnych wspomnień. W jaki sposób te komentarze…? No zawsze to były takie komentarze podkreślające, że to jest słuszna decyzja. Że to jest…, droga pojednania jest jedyna drogą. A odpowiedź biskupów niemieckich – pamięta ksiądz, jak ją odebrał? Czy w seminarium jak było odebrane? Nie mam wspomnień. Uciekło mi to z pamięci. To może tak na koniec bym prosił, żeby ksiądz, jak by ksiądz miał podsumować z swojego punktu widzenia, osobiście kardynała Kominka, jako osobę, jako biskupa. No wielki erudyta. No znał doskonale języki obce, znał doskonale francuski, włoski, niemiecki znał. ...
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plgbp.keep.pl
|