Odnośniki
- Indeks
- Feng Shui miłości, Feng Shui
- Fern Michaels - 02 Miłość Rileya, Saga Teksasu
- Fielding Liz - Szalona miłość(1), romanse do czytania
- Filmowa miłość tekst, teksty piosenek
- Fielding Liz - Szalona Miłość, książki
- Fiedler Arkady - Piękna straszna Amazonia, ks, Fiedler Arkady
- Firmware Update Emgeton Consul 3 English, Tablet Manta Mid 08, Manta mid08
- Fabio Montale cz.3 - Solea (2001) - napisy polskie, jacek4014
- File 3C skills, English, # vocabulary
- Fiddler On The Roof, Skrzypek na dachu - Fiddler On The Roof (1971)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- miguel.keep.pl
|
Filipacchi Amanda - Miłość jest straszna-1, eboki z tableta
[ Pobierz całość w formacie PDF ] Filipacchi Amanda Miłość jest straszna "Miłość jest straszna" to powieść o uczuciu: o jego braku, utracie, nadmiarze i towarzyszącym mu obłędzie. Troje śledzących się nawzajem bohaterów odkrywa, że czasami najlepszym sposobem na znalezienie miłości jest obejrzenie się za siebie. Lynn Gallagher, właścicielka doskonale prosperującej galerii sztuki na Manhattanie, z pozoru ma wszystko, ale kiedy przygląda się człowiekowi, który obsesyjnie za nią chodzi, dostrzega, że brakuje jej jednego - nieosiągalnego celu, marzenia, za którym mogłaby podążać. Postanawia rozwiązać swój problem całkiem niecodziennie. Sprawy przybierają wprost surrealistyczny, gorzko-zabawny obrót... Jeden Na pomysł, by kogoś prześladować, Lynn wpadła z powodów zdrowotnych, ale nie czerpała z tego projektu aż takich korzyści, jak liczyła. Z kondycją fizyczną nie było u niej źle, za to zdrowie psychiczne pozostawiało wiele do życzenia. W wieku trzydziestu dwóch lat ni stąd, ni zowąd odkryła, że na nic nie ma ochoty. Dawniej nigdy tak nie było, żeby niczego nie chciała, i tęskniła teraz za tym stanem. W jej otoczeniu nie było nikogo takiego, kto by niczego nie chciał. Zaczęła wręcz zazdrościć wszystkim, którzy czegoś chcieli. Obiekt pożądania był nieważny, liczyła się sama siła pragnienia. A już szczególnie zazdrościła swemu osobistemu prześladowcy, który straszliwie jej chciał. Rzeczony prześladowca nie miał takiego problemu ze zdrowiem psychicznym jak Lynn, a jeśli nawet, był to problem krańcowo różny. Lynn jednak mu zazdrościła, ponieważ w swej głupocie wierzyła, jak większość ludzi zresztą, iż problem krańcowo się różniący od jej problemu uszczęśliwia. Zazdrościła temu człowiekowi i dlatego wiernie kopiowała jego zachowanie. Alan Morton, prześladowca Lynn, wypatrzył ją sobie na siłowni. Z lubością siadywał na atlasie stojącym naprzeciwko jej atlasu i gapił się na nią. Było mu wolno. W tym klubie sportowym nie funkcjonował przepis, który mówiłby: „Nie wolno siadać na atlasie, który stoi naprzeciwko atlasu, na którym kobiety rozchylają i zwierają nogi. Nie wolno tam siedzieć i gapić się na nie". Umyślnie więc korzystał ze swoich praw, ćwicząc ciało, które miękło i słabło za każdym razem, kiedy Lynn rozwierała nogi. Był tłustawy, ale któregoś dnia stanął przed nią i zaczął się obracać dookoła własnej osi. - Przepraszam, że przeszkadzam - zagaił - ale czy zechciałaby mi pani powiedzieć, które z moich mięśni wymagają wzmożonej pracy, by pani mogła się nimi później delektować? - I żeby dowieść, iż nie miał na myśli niczego obraźliwego, gdyż jako człek wrażliwy dostrzegł wyraz subtelnej odrazy na jej twarzy, dodał: - Z radością odwzajemniłbym się za taką przysługę. Na przykład chętnie bym wskazał, że moim zdaniem marnuje pani czas, tak pracowicie rzeźbiąc mięśnie ramion. Powinna pani się raczej zająć mięśniami brzucha, które nie otrzymują porcji codziennych ćwiczeń w ramach takich czynności jak wędrówki po sklepach i dźwiganie sprawunków. Patrzyła na niego pustym wzrokiem, jak w transie. Uznał, że to już jakiś postęp. Lepsza obojętność niż awersja. Wykorzysta to, że aż tak pozytywnie zareagowała. - Znam się na tym, bo podczas trzech treningów towarzyszył mi osobisty trener. Podejrzewam, że pani nigdy nie miała trenera. Nie odpowiedziała. - Z chęcią podzielę się z panią niektórymi jego wskazówkami. Za darmo - dodał, znacząco unosząc brwi. - Dziękuję, ale nie, poradzę sobie - odezwała się w końcu. - No cóż, nie mnie tu polemizować! Uznał, że pewnie skończyła ćwiczyć na ten dzień, bo powędrowała w stronę damskiej szatni. Sam poszedł do męskiej i się przebrał. Po wyjściu z siłowni szedł za nią w pewnej odległości. Zauważył, że zniknęła we wnętrzu galerii sztuki, kilka przecznic dalej. Dwa tygodnie później Patricia, asystentka Lynn, pokazała palcem jej prześladowcę; stał na chodniku przed galerią. Przyglądał się Lynn, z czołem przyciśniętym do szyby, z dłońmi przyłożonymi do skroni, tak że osłaniały oczy. - Patricia, powiedz, czy mi już odbija, czy też między jego twarzą a moją istnieje przerażająca różnica? - spytała Lynn. - Istnieje całkiem spora różnica. Ale na twoją korzyść, więc się ciesz. - Nie, ja mówię poważnie, Patricia. Jego twarz płonie, jest żywa. Ja mam twarz trupa. - Nie powiedziałabym tego - odparła jej asystentka i dodała: - A skoro już o wilku mowa, on cię tak molestuje od dwóch tygodni. Czy przypadkiem nie powinnyśmy bardziej panikować? - On tego nie ułatwia. Wygląda tak głupkowato. Alan nie zaliczał się do mężczyzn obdarzonych potężną sylwetką. Był zaledwie cal wyższy od Lynn, która miała pięć stóp i sześć cali wzrostu. I nie był też ani szczupły, ani muskularny. Ale miał za to niebieskie oczy i włosy blond, co mu poprawiało humor, kiedy czuł się niepewny w kwestii swojego wyglądu. Nie była to gęsta, bujna
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plgbp.keep.pl
|