Fight to the Finish - rozdział 1

image Indeks       image Finanse,       image Finanse(1),       image Filozofos,       image Fesenjan,       image Fenix,       

Odnośniki

Fight to the Finish - rozdział 1, Fight to the finish - tłumaczenie

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Figth to the
Finish
Tłumaczenie: Bells15 i Ranibows
Beta: Jowita_
Jak powinnam zacząć? Nazywam się Bella Swan, jestem dwudziestotrzyletnią,
długowłosą brunetką o brązowych oczach i jestem cheerleaderką dla Miami
Dolphins. Cóż, dopiero zaczęłam. Jest to mój pierwszy rok i dopiero
skończyłyśmy intensywny obóz dla rekrutów. Moje najlepsze przyjaciółki, Rose
i Alice, też są w drużynie. Kochamy naszą pracę. Szczególnie, kiedy możemy na
żywo oglądać ślicznych chłopców grających w piłkę nożną. Alice jest niska i ma
zielone oczy, a jej czarne włosy są zawsze nastroszone. Rose jest jej
kompletnym przeciwieństwem. Jest wysoka, ma długie blond włosy i niebieskie
oczy.
- Hej, Bello, musimy iść. Mamy złapać samolot do Buffalo – powiedziała Alice.
Kiwnęłam i chwyciłam torbę. Jutro jest pierwszy mecz w sezonie. Nie
spotkałyśmy jeszcze wszystkich graczy, ale byłyśmy podekscytowane. Każda z
nas była singielką. Alice i Rose biegały od faceta do faceta, a ja jestem jakby z
innej beczki. Miałam tylko jednego faceta, i to na długo. Nazywał się Tommy.
Tommy Nordstrom. Spotykaliśmy się przez dwa lata. Byliśmy najlepszymi
przyjaciółmi jako dzieci i staraliśmy się spotykać przez jakiś czas. Działało do
czasu, później po prostu przestało. Nie iskrzyło.
- Ej, Bello, pamiętasz jak powiedzieli nam, iż mają zasadę mówiącą, że nie
umawiają się z cheerleaderkami? – zapytała Rose. Uśmiechnęłam się.
- Nie, tam nie ma zasad, Rose. Wszystko jest dopuszczalne – odpowiedziałam.
Uśmiechnęła się i odwróciłaby prowadzić swoje M3. Uśmiechnęłam się i
kontynuowałam rozmowę z Alice przez resztę jazdy.
Kiedy dotarłyśmy na lotnisko, ruszyłyśmy i znalazłyśmy resztę cheerleaderek.
Zobaczyłam Angelę i podeszłam do niej.
- Hej, Angela. Co tam? – zapytałam ją. Spojrzała na mnie i uśmiechnęła się.
- Nic takiego, poważnie. Chociaż jestem trochę zdenerwowana jutrem –
odpowiedziała. Uśmiechnęłam się i skinęłam. Weszłyśmy do samolotu i
zajęłyśmy miejsca. Usiadłam koło Angeli, a Rose i Alice siedziały razem.
Wszystkie rozmawiałyśmy cicho, kiedy usłyszałyśmy głośny grzmot. Prawie
jakby ktoś się śmiał. Właśnie wtedy, kiedy wszyscy gracze weszli,
uświadomiłam sobie, że ten grzmot to był śmiech tego dużego faceta.
Zauważyłam chłopaka z brązowymi włosami i błyszczącymi, zielonymi oczami.
Przyglądał mi się, kiedy przechodził, przez co oblałam się rumieńcem i
spojrzałam w dół. Ruszyliśmy i skierowaliśmy się do Buffalo. Było to dość
długa droga, ale czas szybko zleciał. Zakończyło się tym, że nie widziałam
zielonookiego mężczyzny do końca podróży. Z jakiego powodu było mi
smutno? Dziwne – pomyślałam.
Kiedy samolot wylądował, zapakowaliśmy się całą drużyną do autobusu i
ruszyliśmy do hotelu. Był to dość przyjemny hotel. Ritz był dokładny. Ale
jesteśmy cheerleaderkami dla NFL. Kiedy jechaliśmy, mijaliśmy dużo, dużo
ludzi, którzy patrzyli na nasz autobus i marszczyli brwi. Zapowiada się długi rok
– pomyślałam. Dojechaliśmy do hotelu i rozdali nam klucze do pokoi. Angela,
Alice, Rose i ja skończyłyśmy w tym samym pokoju, o numerze trzysta pięć i
strasznie mi się to podobało. Pokój miał głęboką wannę i dużą kabinę
prysznicową.
Jutro był mecz i razem z dziewczynami uzgodniłyśmy, że musimy trochę
poćwiczyć nasz układ. Poszłyśmy się przebrać, wyszłyśmy na dwór i
zaczęłyśmy pracę.
- Wow! Bella wyglądasz paląco! – powiedziała Alice. Uśmiechnęłam się.
Ubrałam mój niebieski, sportowy biustonosz i krótkie szorty. Dziewczyna miała
na sobie niemalże to samo, tyle, że miała na sobie różowy top. Rose miała na
sobie niebieskie Carpi i czarny, sportowy stanik. Angela włożyła czerwony
Carpi i zielony top.
Przeszłyśmy przez wszystkie okrzyki dwa razy, a czasami trzy. Wyczerpało
mnie to i postanowiłam wziąć długi, odprężający prysznic. Poczułam na sobie
czyjś wzrok, kiedy opuszczałam podwórze. Odwróciłam się by spojrzeć za
siebie, ale wcześniej zawołała mnie Alice.
- Idziesz, Bella? Winda nie będzie czekać wieczność! – powiedziała. Zaśmiałam
się i dołączyłam do niej. W drodze do pokoju zderzyłyśmy się z Tanyą.
Wspomniałam, że jest kapitanem drużyny? Jej dwie suki, Jessica i Lauren, były
zastępcami kapitana. Lauren i Tanya były blondynkami, zaś Jessica była
brunetką.
- Patrz, gdzie leziesz, głupku – odezwała się Tanya. Spojrzałam na Alice i bez
słowa odeszłyśmy. Zapowiada się długi sezon.
Dotarłyśmy do pokoju, a ja, jako pierwsza, zaklepałam prysznic. Podbiegłam i
wzięłam ze sobą moją kosmetyczkę. Wzięłam szybki prysznic oraz zmyłam z
twarzy makijaż. Wyszłam z łazienki, do której wbiegła Rose. Uśmiechnęłam się
i zabrałam z biurka telefon. Miałam zielonego Sideckick’a LX
1
. Kochałam go.
Postanowiłam zadzwonić do rodziców, zanim wrzucę go do torby.
- Halo? – powiedziała mama, kiedy odebrała telefon.
- Hej mamo, tu Bella. Jak się masz? – zapytałam. Usłyszałam Alice biegnącą do
łazienki obok.
- W porządku. Gdzie teraz jesteś? Myślałam, że wpadniesz mnie odwiedzić –
odpowiedziała. Uśmiechnęłam się.
- Mamo, jestem w Buffalo. Jutro Dolphins mają pierwszy mecz. Upewniam się,
że będziesz oglądać, żeby mnie zobaczyć! – powiedziałam podekscytowana.
- Oczywiście. Cóż, muszę iść, twoja siostra mnie potrzebuje. Pa kochanie.
Kocham cię – powiedziała. Pożegnałam się z nią i rozłączyłam się.
Nienawidziłam mojej siostry. Była w centrum uwagi. Sprawiało to, że się
wściekałam.
Moja matka, Renee, i mój ojciec, Charlie, zadecydowali, że po mnie chcą
jeszcze jedno dziecko. Tak zrobili, była to dziewczynka, której dali na imię
Leah. Byłam wściekła. Z biegiem lat było coraz lepiej. Ale gdy czegoś chciałam
nigdy tego nie dostawałam. Po prostu powiedzmy, że byłam zadowolona,
1
http://www.gadgetpaper.com/wp-content/plugins/wp-o-
 że mogłam odejść, ale co z tego? Poszłam do łóżka, zaraz po tym jak
powiedziałam „dobranoc” każdej z dziewczyn. Nie mogłam zasnąć, a kiedy w
końcu mi się udało, śniłam o zielonookim mężczyźnie i był to dobry sen.
Byliśmy najlepszymi przyjaciółmi, niemalże takimi jak ja z Jacobem. Graliśmy
w piłkę nożną, kiedy powiedział, że mnie kocha. I wtedy się obudziłam.
- Strzał – szepnęłam. Rzuciłam okiem na łóżko Alice. Spała. Wstałam, żeby ją
obudzić. - Alice, Ali, obudź się, czas iść! – Nie chciała się obudzić, więc użyłam
jedynego triku, jaki pamiętałam z książki. Cóż, z mojej książki.
- ALICE IDĘ NA ZAKUPY! CZEŚĆ! – To ją obudziło.
- Czyżbym usłyszała coś o zakupach? Zakupy? ZAKUPY? – Pełna życia
wpatrywała się we mnie, ze swojego łóżka.
- Spokojnie! Alice, wyluzuj, to był tylko podstęp, żeby ściągnąć cię z łóżka.
Przepraszam, ale to był jedyny sposób! – odpowiedziałam. Natychmiast się
uspokoiła.
- Podła Bella! – Uśmiechnęłam się. Wszystkie wstałyśmy i ubrałyśmy się. Z
włosami nie zrobiłyśmy nic, prócz związania ich w kitkę, bo naszym makijażem
i fryzurami zajmą się ludzie od tego.
Limuzyna przyjechała i zabrała nas wszystkie. Zostałyśmy zabrane na stadion.
Był dość duży. Ale nie tak duży, jak jeden, na którym grali Miami Dolphins.
Limuzyna zakręciła i zatrzymała się. Usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi i
ludzi zaczęli wychodzić. Każdy udał się do garderoby.
Jakaś kobieta podała mi biustonosz push-up i kostium. Poszłam do jednej z
przebieralni, żeby zmienić strój. Włożyłam kostium i przyjrzałam mu się.
Składał się z krótkiej, pomarszczonej, białej spódniczki oraz pomarańczowego
topu, który wyglądał jak sportowy stanik w malutkimi, krótkimi rękawkami.
Wyszłam, usiadłam na swoim krześle i ludzie zaczęli pracować nad moimi
włosami i makijażem.
Kiedy wszystkie byłyśmy gotowe, przedyskutowałyśmy, który doping użyć w
przerwie. Zdecydowałyśmy się na nasz najlepszy układ. Nie pamiętałam, jak się
nazywał. Był trudny i cieszyłam się, że popracowałyśmy nad nim w nocy.
Czekałyśmy, aż zacznie się gra. Stałam przy czekających Rose i Alice.
- Wow, spójrzcie na numer czterdzieści pięć. Jest słodki! – powiedziała Alice.
Uśmiechnęłam się. Wciąż na niego patrzyła, a ja odwróciłam się. Był za linią
autową. Wreszcie zauważył jej obserwowanie i uśmiechnął się. Zarumieniła się i
odwróciła wzrok.
- Złapana na gorącym uczynku, co Alice? – zapytałam. Spojrzała na mnie.
Roześmiałam się. Rose spojrzała na nas zabawnie i wskazała na osobę, w którą
wpatrywała się Alice.
- Znam go, to Jasper Whitlock. Jest śliczniutki, ale nie w moim typie –
odpowiedziała. Uśmiechnęłam się.
- Więc jaki jest twój typ, Rose? Jest jakiś chłopak, który da ci trochę…? –
zapytałam żartem. Uśmiechnęła się.
- Tak, to totalnie zabawne, kiedy zdarza się, że aktualnie masz trochę racji,
Bello. Oj, czekaj, nie wiesz, bo jesteś dziewicą! – odpowiedziała. Zarumieniłam
się, a ona i Alice cichutko się zaśmiały. Potrząsnęłam głową, kiedy zaczęła się
gra.
- Witamy na stadionie Ralph Wilson. Mamy nadzieję, że dobrze zapamiętacie
dzisiejszą noc. Teraz proszę przywitajcie Buffalo Bills! – powiedział spiker.
Wbiegli na boisko przy gwizdach naszych cheerleaderek.
- A teraz powitajmy przeciwną drużynę – Miami Dolphins! – Zaczęłyśmy
skakać. Biegli koło nas i zauważyłam faceta o zielonych oczach. Spojrzał na
mnie, kiedy przebiegał. Spojrzałam na tył jego koszulki, gdzie widniał napis
„Cullen”. Wow. Jest niezły.
Zawodnicy wbiegli na boisko i zajęli pozycje. Wykonałyśmy jeden mały układ,
kończący się dwoma piramidami. Alice była na szczycie pierwszej, a Angela
drugiej. Ja trzymałam Angelę a nasi cheerleaderzy, podtrzymywali nas.
Zeszłyśmy na dół i czekałyśmy na następne gry, by znów zacząć.
W połowie czasu było dwadzieścia siedem do czternastu. Tancerki przeciwnej
drużyny wbiegły na pole do wykonywania układów. Puścili muzykę – „Single
Ladies”. Kiedy była nasza kolej, wbiegłyśmy w to samo miejsce. Nasza
piosenka była zupełnie inna od poprzedniczek. Było to „You’re Gonna Go Far,
Kid” The Offerspring’ów. Zaczęłyśmy tańczyć, a w połowie układu zerknęłam
na graczy, którzy wrócili, i zauważyłam zielonookiego mężczyznę, który się we
mnie wpatrywał. Uśmiechnęłam się szerzej i nadeszła moja kolej by dokończyć
piramidę.
Rozpoczęła się druga połowa, a my używałyśmy kilku nowych układów. Pod
koniec gry mieliśmy trzydzieści pięć do dwudziestu czterech. Cheerleaderki
przeszły przez tunel prowadzący do przebieralni. Ja zatrzymałam się, by
pogadać z Alice i Rose.
- Więc, było niesamowicie, nie? – zapytałam. Pokiwały głowami i zaczęłyśmy
rozmawiać o tych wszystkich świetnych rzeczach, wynikających z bycia
cheerleaderką.
- Wiesz, Swan, widziałam, że gapiłaś się na Cullena. Nawet nie myśl o tym,
żeby go zdobyć. Jest moim wkrótce-chłopakiem – powiedziała Tanya,
wyłaniając się zza nas. Zmusiłam się do uśmiechu, dopóki nie odeszła.
- Wszyscy mówią, że jest babiarzem. Chociaż właściwie nie wiem dlaczego.
Słyszałyśmy, że miał tylko dwie dziewczyny. Ale postaraj się uważać, Bello.
Nie chcę, żeby cię zranił – powiedziała Alice, uśmiechając się. Ja również, ale
zaraz zszedł mi z ust i przewróciłam się.
- Uhh – powiedziałam, chwytając się za kolano. Spojrzałam w górę i
zobaczyłam zielonookiego faceta.
- Oh, przepraszam! – powiedział. Wyciągnął rękę i chwycił za bolące miejsce.
Podniósł mnie, a ja się uśmiechnęłam.
- Dzięki – powiedziałam, rumieniąc się. Uśmiechnął się.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gbp.keep.pl