Ferdydurke

image Indeks       image Finanse,       image Finanse(1),       image Filozofos,       image Fesenjan,       image Fenix,       

Odnośniki

Ferdydurke, DWUDZIESTOLECIE MIĘDZYWOJENNE

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Ferdydurke

Ferdydurke ukazała się w 1937 r. w Warszawie. Wydała ją, wraz z okładką projektu Brunona Schulza, oficyna „Rój”. Gombrowiczowska powieść od razu wzbudziła duże, choć często skrajne, emocje. W artykule komentującym nowo wydane dzieło Bruno Schulz pisał:

Od dawna odwykliśmy w naszej literaturze od zjawisk tak wstrząsających, od wyładowań ideowych tej miary, co powieść Witolda Gombrowicza Ferdydurke. Mamy tu do czynienia z niezwykłą manifestacją talentu pisarskiego, z nową rewolucyjną formą i metodą powieści i w końcu z fundamentalnym odkryciem, z aneksją nowej dziedziny zjawisk duchowych, dziedziny bezpańskiej i niczyjej, na której dotychczas hulał tylko nieodpowiedzialny żart, kalambur i nonsens.

Pozornie nonsensem karmi nas właśnie Gombrowicz. Jego przewrotna opowieść – wielka satyra społeczno-kulturowa, wyszydzająca zacofany system edukacji, naiwną postępowość obyczajową sfer inteligenckich, anachroniczność polskiego dworu i idee sentymentalnego bratania się z ludem, pełna jest groteski i absurdu. J. Kwiatkowski pisze, że

Gombrowicz przeprowadzał swoje ataki z brawurą i z poczuciem bliskiego pure nonsensowi komizmu, które uczyniły go sąsiadem, z jednej strony – Witkacego, z drugiej strony – Gałczyńskiego.

Ataki te podporządkował pisarz walce o autentyczność polskiej kultury i kategoriom swojej filozofii człowieka, dla której stworzył osobny, nowatorski język.

Osobliwa proza, w której pisarz tworzy groteskowy obraz świata na pograniczu kpiny i powagi, w której odsłania absurdy życia okazała się najsłynniejszą powieścią Gombrowicza i zarazem jedną z najciekawszych pozycji w polskiej prozie dwudziestolecia międzywojennego. Prekursorstwo artystyczne, rozbicie tradycyjnej struktury powieściowej sprawiło, że Ferdydurke przyczyniła się znacząco do rozwoju gatunku. Przetłumaczona na wiele języków doczekała się także kilku inscenizacji teatralnych, jak również adaptacji telewizyjnej i filmowej. Nieustannie przywoływana i komentowana stanowi punkt odniesienia dla rozważań o literaturze polskiej XX wieku.

Witold Gombrowicz - życiorys

Witold Gombrowicz urodził się 4 sierpnia 1904 r. w Małoszycach pod Opatowem jako syn ziemianina i przemysłowca. Wywodził się ze starej rodziny szlacheckiej osiadłej do 1863 r. na Żmudzi, którą musiała opuścić po powstaniu styczniowym i zamieszkałej następnie w Kieleckiem. Miał siedem lat, kiedy przeniósł się z rodzicami do Warszawy. Tu ukończył gimnazjum św. Stanisława Kostki i studia prawnicze na Uniwersytecie Warszawskim. Zarówno w szkole, jak i w czasie studiów nie udało mu się nawiązać trwalszych stosunków z rówieśnikami, nie mówiąc już o przyjaźni. Zawsze pozostawał na uboczu, nie włączał się we wspólne zabawy i zajęcia. Zaraz po skończeniu studiów, jeszcze w tym samym 1927 r., wyjechał do Paryża, gdzie studiował filozofię i ekonomię. Po powrocie krótko pracował w sądownictwie warszawskim, po czym całkowicie poświęcił się literaturze.

Debiutował zbiorem opowiadań zatytułowanych Pamiętnik z okresu dojrzewania (1933), następnie wydał powieść Ferdydurke, która przyniosła mu uznanie krytyki. Od 1934 r. współpracował z pismami codziennymi i literackimi (m.in. z „Kurierem Porannym”), zajmował się krytyką literacką, pisał felietony i recenzje. Gombrowicz wchodzi wówczas w świat młodych literatów, często widać go przy stoliku w kawiarni Ziemiańska na Mazowieckiej, a później w Zodiaku na Traugutta. Rozprawia tam, dyskutuje, dużo pali, systematycznie też popija. W pamięci ludzi, z którymi się wtedy spotykał, zapisał się jako wyniosły, wręcz niesympatyczny, nonszalancki pozer. Przed wybuchem wojny ogłosza jeszcze sztukę Iwona, księżniczka Burgunda publikowaną przez „Skamandra” w 1938 r. oraz pod pseudonimem Zdzisław Niewieski (pseudonim utworzony od rzeki Niewiaży na Żmudzi) powieść sensacyjną Opętani, która drukowana jest w prasie codziennej.

W sierpniu 1939 r. pisarz popłynął statkiem „Chrobry” do Argentyny, tam zastał go wybuch II wojny światowej. Gombrowicz nie chciał wracać do ogarniętej wojną Europy i zdecydował się pozostać w Argentynie – zamieszkał w Buenos Aires, gdzie pozostał aż na dwadzieścia cztery lata. Stara się tam nawiązać stosunki, znów przesiaduje w kawiarniach, boryka się z trudnościami finansowymi. Jego źródło utrzymania stanowią teraz zasiłki, pożyczki, liczy na gest ze strony życzliwych mu ludzi. Początkowo mieszka w wynajętym pokoju, później przenosi się do tanich hotelików, często ucieka chyłkiem, nie płacąc za nie. Żyje w coraz bliższych kontaktach ze światem marginesu społecznego. Wyrzucony w końcu na bruk mieszka w opuszczonym domu poza Buenos Aires. Ma wówczas pewne epizody homoseksualne, choć w perspektywie jego całego życia przeważają kobiety – zwłaszcza prostego pochodzenia, nawet prostytutki (takie zainteresowania ma już za czasów warszawskich). Twierdzi bowiem, że w związki z kobietami z wyższych sfer trzeba się za bardzo angażować, a w Argentynie, kiedy sięga niemal dna, już takie się nim nie interesują. Ewentualnie dużo starsze, które z kolei on lekceważy. Jednak to właśnie kobiety mu wówczas najbardziej pomagają, z czego Gombrowicz chętnie korzysta. Te dwadzieścia cztery lata przeżył głównie dzięki dobroci i życzliwości innych ludzi.

Dopiero po kilku latach takiego życia i dorywczego zarobkowania, na przykład pisanie artykułów do prasy, podjął pracę sekretarza dyrekcji w Banku Polskim w Buenos Aires (1947-1953). Praca była dla niego koszmarem, choć dzięki niej mógł się utrzymać. Zrezygnował w 1955 r., kiedy jego utwory były już znane na świecie. Odtąd utrzymywał się ze stypendiów i prywatnych wykładów filozofii, dochody czerpał również z wydań i wystawień swoich utworów w ponad dwudziestu krajach. Od 1951 r. współpracował już z Instytutem Literackim w Paryżu, który stał się wydawcą jego utworów, a następnie z miesięcznikiem „Kultura”. Międzynarodową sławę przyniosły Gombrowiczowi napisane wówczas dramat Ślub i powieść Trans-Atlantyk wydane łącznie w Paryżu w 1953 r. Zaczął się także ukazywać się pisany od 1953 r. Dziennik i kolejne utwory: w 1960 r. powieść Pornografia, w 1966 r. kolejna powieść Kosmos i w 1966 r. dramat Operetka wydany wraz z trzecim tomem Dziennika. Po śmierci autora nakładem Instytutu wyszła także edycja Dzieł zebranych.

W 1963 r. – dzięki rozgłosowi, jaki przyniosły pisarzowi jego książki – uzyskał roczne stypendium Fundacji Forda na pobyt w Berlinie Zachodnim, skąd przeniósł się w 1964 r. do Royaumont pod Paryżem, a następnie do Vence, w okolicach Nicei. We Francji mieszkał już do śmierci, choć były to lata poważnej choroby, kiedy to stan jego zdrowia pogarszał się z każdym rokiem. Jeszcze wówczas pisze, choć coraz mniej, później już tylko dyktuje. W 1968 r. poślubił kanadyjską romanistkę Marię Ritę Labrosse. W tym samym roku był także kandydatem do Nagrody Nobla, której jednak nie otrzymał. Zmarł w Vence 25 lipca 1969 r. na niewydolność płuc. Po śmierci pisarza Rita Gombrowicz z oddaniem propagowała twórczość męża, publikując m.in. dwie dokumentalne książki Gombrowicz w Argentynie (1984) i Gombrowicz w Europie (1988).

Gombrowicz zaistniał wyraźnie w literaturze światowej w latach 60. Jego utwory przekładano wówczas na wiele języków (w tym na japoński), inscenizowano je, komentowano i nagradzano. Pisarz udzielał licznych wywiadów – w tym rozbudowanych do rozmiarów całej książki Rozmowy Gombrowicza z Dominikiem de Roux, które w rzeczywistości od początku do końca napisał sam. W Polsce w latach PRL dostęp do twórczości pisarza był zdecydowanie ograniczony. W latach 80. liczne były natomiast wydania jego utworów w drugim obiegu (wydania podziemne), oficjalna i ocenzurowana edycja Dzieł została zapoczątkowana w 1986 r. W celu uczczenia setnej rocznicy urodzin pisarza, rok 2004 Sejm RP ogłosił Rokiem Witolda Gombrowicza.

Charakterystyka twórczości Gombrowicza

„Witold Gombrowicz wielkim pisarzem był…” – tak parafrazując słowa pochodzące spod pióra samego twórcy Ferdydurke, można powiedzieć o Gombrowiczu. Jego twórczość to unikalne zjawisko zajmujące szczególne miejsce w literaturze nie tylko polskiej, ale i światowej. Składają się na nią powieści, opowiadania, dramaty, dzienniki oraz liczne artykuły i felietony. Gombrowicz debiutuje zbiorem opowiadań Pamiętnik z okresu dojrzewania, w którym pojawiają się wątki fantastyczne, później pisze powieść groteskową – Ferdydurke. Przed wojną tworzy jeszcze pierwszy tekst dramatyczny – groteskową również sztukę Iwona, księżnczka Burgunda oraz sensacyjną powieść Opętani. W późniejszych latach powstają jeszcze dwa utwory dramatyczne: Ślub i Operetka oraz powieści Trans-Atlantyk, Pornografia i Kosmos. Przez wiele lat Gombrowicz pisze także swoje Dzienniki, które są nie tylko relacją o życiu pisarza, ale także zbiorem refleksji filozoficznych, literackich czy szerzej kulturowych.

M. Głowiński zauważa bardzo istotną cechę pisarstwa Gombrowicza:

[…]jego biografia rozpada się na dwie wyraźne części, czego nie sposób powiedzieć o dziele

. Kolejne utwory konsekwentnie bowiem poruszają te same problemy, we wszystkich równie mocno zaznacza się postać samego autora. Pisany od 1953 r. Dziennik zaczyna się w następujący sposób:

Poniedziałek: Ja, Wtorek: Ja, Środa: Ja, Czwartek: Ja […]

Słowa te wiele mówią o całej twórczości Gombrowicza, nie tylko tej wspomnieniowej. Bohater jego wszystkich utworów ma najczęściej cechy samego autora, nosi też jego imię, jest autorem jednego z jego dzieł (Ferdydurke) czy też jest Polakiem mieszkającym w Argentynie (Trans-Atlantyk). Silny autobiografizm to jeden z podstawowych wyznaczników pisarstwa Gombrowicza.

Centralnym zagadnieniem twórczości Gombrowicza, zarówno prozatorskiej, jak i dramatycznej, jest problem formy. Forma – jak pisze J. Kwiatkowiski jest u Gombrowicza –

[…] rozumiana bardzo szeroko […] kategoria, poprzez którą człowiek styka się z ludźmi, poznaje świat, nadaje mu sens, tworzy kulturę. Zarazem jednak – kategoria, która z jednej strony, fałszuje go, z drugiej – ogranicza, krępuje, jest dlań więzieniem. Stąd Gombrowiczowska postawa dialektyczna, oscylująca między aprobatą formy a jej demaskacją i destrukcją, między jej poszukiwaniem, a ucieczką przed nią.

Społeczne schematy obnaża Ferdydurke, rozrachunek z polskością, ze stereotypowymi zachowaniami właściwymi narodowości polskiej to – z kolei – problem Trans-Atlantyku, konflikt człowieka z formą to również główny temat Ślubu. Człowiek ulega formie, przyjmuje kolejne maski, walczy z nimi i popada w kolejne. Człowiek u Gombrowicza nigdy nie jest sobą, nigdy nie jest autentyczny, określają go zawsze konwencje i schematy wytwarzające się między ludźmi i obejmujące wszystkie dziedziny jego życia. Zadziwiające jest to, że pisarz za czynnik rozwoju w świecie zniewolonym formą uważa niedojrzałość, młodość. To one pozwalają wymykać się formie. Problem niedojrzałości jest więc również jednym z kluczowych w pisarstwie Gombrowicza. Uogólniając można powiedzieć, że w centrum zainteresowań Gombrowicza znajduje się przede wszystkim człowiek – jego tożsamość i relacje łączące go z innymi ludźmi.

Cechą pisarstwa Witolda Gombrowicza jest również gra z tradycją literacką. Pisarz wykorzystuje na swój sposób tematy, motywy, gatunki innych dzieł literatury polskiej i światowej. W Trans-Atlantyku rozrachunek z polskością przeprowadza, odwołując się do gawędy szlacheckiej i stylu Pamiętników J.Ch. Paska, w Ślubie – z kolei – nawiązuje do tragedii szekspirowskiej i teatru romantycznego. Jego Ferdydurke pełna jest cytatów i parafraz utworów począwszy od Dantego, Szekspira, Prousta po polskich twórców takich, jak Karpiński czy Konopnicka. Znajduje się w niej nawet nawiązanie do średniowiecznych Kazań świętokrzyskich.

Z pewnością twórczość Gombrowicza jest niezwykle nowatorska i odważna. Składa się na to jego stosunek do tradycji, groteska i ironia przepełniające i konstruujące jego utwory, a także prowokowanie czytelnika prezentowanym światopoglądem. Gombrowicz to skrajny indywidualista, twórca zdecydowanie niepospolity, prowokator i burzyciel, geniusz… Jego dzieło wymaga skupienia i pogłębionej refleksji, dlatego też możemy stwierdzić, że Gombrowicz, nie tylko wielkim, ale też „trudnym pisarzem był”.

Kalendarium twórczości Gombrowicza

1933 – zbiór opowiadań Pamiętnik z okresu dojrzewania
1937 – Ferdydurke
1938 – sztuka Iwona, księżniczka Burgunda (druk w „Skamandrze”, wydanie osobne 1958 r.)
1939 – powieść sensacyjno-fantastyczna Opętani (druk w gazetach, wydanie pośmiertne w 1973 r.)
1953 – powieść Trans-Atlantyk oraz dramat Ślub
1957 – Bakakaj (wydanie zmienione i rozszerzone Pamiętnika z okresu dojrzewania)
1960 – powieść Pornografia
1953-1956 – Dziennik (tom 1)
1957-1961 – Dziennik (tom 2)
1965 – powieść Kosmos
1961-1966 – Dziennik (tom 3)
1966 – dramat Operetka
1969-1977 – Dzieła zebrane (tomy 1-11 wydane w Paryżu)
1977 – Wspomnienia polskie oraz Wędrówki po Argentynie (wydania pośmiertne w tomie 11 Dzieł zebranych)
1986-1992 – Dzieła (tomy 1-10 wydane w Krakowie)

Ferdydurke - streszczenie szczegółowe

ROZDZIAŁ I - Porwanie

Bohater powieści, trzydziestoletni pisarz Józio budzi się wczesnym rankiem z poczuciem lęku, że w wieku lat trzydziestu jest ciągle „niewypierzonym chłystkiem”. To sprawia, że robi bilans swego życia:

Przeszedłem niedawno Rubikon nieuniknionego trzydziestaka, minąłem kamień milowy, z pozorów wyglądałem na człowieka dojrzałego, a jednak nie byłem nim – bo czymże byłem? Trzydziestoletnim graczem w bridża? Pracownikiem przypadkowym i przygodnym, który załatwiał drobne czynności życiowe i miewał terminy? Jakaż była moja sytuacja? Chodziłem po kawiarniach i barach, spotykałem się z ludźmi zamieniając słowa, czasem nawet myśli, ale sytuacja była niewyjaśniona i sam nie wiedziałem, czym człowiek, czym chłystek; i tak na przełomie lat nie byłem tym, ani owym – byłem niczym – a rówieśnicy, którzy już się pożenili oraz pozajmowali określone stanowiska nie tyle wobec życia, ile po rozmaitych urzędach państwowych, odnosili się do mnie z uzasadnioną nieufnością.

Nagle spostrzega, że w pokoju jest ktoś jeszcze – rozpoznaje w tej postaci samego siebie, z boku obserwuje swoje wady i nie może uwierzyć, że to on. Zdenerwowany uderza sobowtóra w twarz i każe mu się wynosić. Postanawia pisać, by w ten sposób wyrazić swoje wnętrze.

Przerzucić się na zewnątrz! Wyrazić się! Niech kształt mój rodzi się ze mnie, niech nie będzie zrobiony mi!

– wykrzykuje. To dlatego, że przed chwilą doszedł do wniosku, że „człowiek jest najgłębiej uzależniony od swego odbicia w duszy drugiego człowieka” i że nigdy

nie jesteśmy samoistni, jesteśmy tylko funkcją innych ludzi, musimy być takimi, jakimi nas widzą[.]

Zaczyna pisać swoje dzieło i wtem rozlega się dzwonek do drzwi –

We drzwiach ukazuje się T. Pimko, doktor i profesor, a właściwie nauczyciel, kulturalny filolog z Krakowa, drobny, mały, chuderlawy, łysy, i w binoklach, w spodniach sztuczkowych, w żakiecie, z paznokciami wydatnymi i żółtymi, w bucikach giemzowych, żółtych.

Przyjechał złożyć „kondolencje z powodu śmierci pewnej ciotki”. Profesor siada i zaczyna czytać to, co przed chwilą napisał Józio. Stawia mu trójkę z plusem. Traktuje go jak ucznia, zwraca się do niego: „Niech Kowalski siedzi”, zaczyna przepytywać go z deklinacji i koniugacji łacińskich. Stawia Józiowi ocenę niedostateczną i postanawia zabrać szkoły dyrektora Piórkowskiego, do szóstej klasy, aby uzupełnił tam braki wiedzy.

ROZDZIAŁ II - Uwięzienie i dalsze zdrabnianie

Józio trafia do szkoły, trwa właśnie duża przerwa. Uczniowie spacerują po szkolnym podwórku podglądani zza płotu przez matki (jedna ze szkolnych metod „upupiania”, czyli zdziecinniania młodzieży). Inną metodą ma być karteczka podrzucona przez Pimkę, na której pisze, że uczniowie są niewinni. Uważa, że oni będą temu zaprzeczać i paradoksalnie właśnie niewinni się staną. Chłopcy zaprzeczają poprzez używanie wulgarnych słów, na drzewie, za którym schował się Pimko piszą jedno z nich i kompromitują starego belfra.

Między uczniami wywiązuje się teraz spór dotyczący niewinności. Dzielą się na dwa obozy: tych, którzy akceptują działania profesorów, którzy chcą pozostać niewinni, czyli „chłopiąt” i buntujących się „chłopaków”. Przywódca „chłopiąt” Pylaszczkiewicz (Syfon) tak woła do swoich kolegów:

W górę serca! Proponuję, abyśmy tu natychmiast ślubowali, iż nigdy nie zaprzemy się chłopięcia ani orlęcia! Nie damy ziemi, skąd nasz ród! Ród nasz od chłopięcia i dziewczęcia się wywodzi! Ziemia nasza to chłopię i dziewczę! Kto młody, kto szlachetny, za mną! Hasło – młodzieńczy zapał! Odzew – młodzieńcza wiara!

Zdenerwowany Miętus odpowiada:

[…] dlaczego nie dacie kopniaka temu orlęciu, chłopięciu? Czy już nie ma w was wcale krwi? Czy nie ma ambicji? Kopniaka, kopniaka dlaczego nie dacie? Kopniak tylko może was uratować! Chłopakami bądźcie! Pokażcie mu, żeśmy chłopaki z dziewczynami, nie jakieś tam chłopięta z dziewczętami!

Przeciwko niewinności i młodzieńczym ideałom „chłopiąt”, „chłopaki” postanawiają się buntować używając „najbardziej plugawych powiedzonek”.

Pimko zabiera Józia do dyrektora Piórkowskiego. Ma wtedy możliwość zaobserwowania, jak wygląda grono pedagogiczne. To – jak mówi dyrektor – wyłącznie „ciała pedagogoczne”, nie ma nikogo przyjemnego, sympatycznego, każdy ma jakąś drażniącą cechę.

Nigdy nie zdarzyło mi się widzieć razem tylu i tak beznadziejnych staruszków.

– podsumowuje Józio. Dyrektor jest dumny, że —

żaden z nich nie ma jednej własnej myśli; jeśliby zaś i urodziła się w którym myśl własna, już ja przegonię albo myśl, albo myśliciela. To zgoła nieszkodliwe niedołęgi, nauczają tylko tego, co w programach, nie, nie postoi w nich myśl własna.

Po chwili rozpoczyna się lekcja języka polskiego prowadzona przez nauczyciela zwanego Bladaczką. W klasie panuje rozgardiasz, a wzywani do odpowiedzi uczniowie wymyślaj kolejne wymówki. Jeden tylko Pylaszczkiewicz jest przygotowany. Profesor zaczyna wykład o Słowackim polegający na powtarzaniu utartych formułek typu

Słowacki wielkim poetą był!

Kiedy Gałkiewicz stwierdza, że poezja ta nie zachwyca go, nauczyciel, zamiast coś wyjaśnić, powtarza te same banały.

 

ROZDZIAŁ III - Przyłapanie i dalsze miętoszenie

Dzwonek kończy wreszcie polskiego i w śród uczniów powraca temat niewinności. Planują rozegranie „pojedynku na miny”. Józio, który słyszał, że Miętus chce uświadomić Syfona siłą, prosi o pomoc Kopyrdę – jedynego, jak mu się wydaje normalnego chłopca, o pomoc w zapobieżeniu tej sytuacji. Na razie zaczyna się jednak kolejna lekcja, tym razem łaciny – równie nudna i niewnosząca niczego ważnego w życie uczniów, tak że znów

Zagrażać jęła powszechna niemożność.

W trakcie przerwy Syfon i Miętus rozgrywają „pojedynek na miny”, w którym rolę „superarbitra” wyznaczają Józiowi. Zasady pojedynku są następujące:

Przeciwnicy staną naprzeciwko siebie i oddadzą serię min kolejnych, przy czym na każdą budującą i piękną minę Pylaszczkiewicza Miętalski odpowie burzącą i szpetną kontr-miną. Miny – jak najbardziej osobiste, swoiste i wsobne, jak najbardziej raniące i miażdżące – stosowane być mają bez tłumika aż do skutku.

Wydaje się już, że pojedynek wygra wzniesiony w górę palec Syfona, Miętalski się jednak nie poddaje i uświadamia Pylaszczkiewicza siłą, „gwałcąc go przez uszy”. W klasie panuje wielkie zamieszanie, na podłodze znajdowało się już tylko kłębowisko ciał. Wtedy nagle wchodzi Pimko.

ROZDZIAŁ IV - Przedmowa do Filodora dzieckiem podsztego

W rozdziale tym autor przerywa narrację i zamieszcza dygresję o swoich poglądy na temat sztuki. Zapowiada także historię, którą chce opowiedzieć w rozdziale następnym (również niepowiązaną bezpośrednio z główną fabułą). Gombrowicz mówi tu o dziele, które powstaje w pisarskich mękach, a jest później odbierane przez czytelników jedynie częściowo „pomiędzy telefonem a kotletem”. Zadaje więc pytanie o zasadność wysiłków twórczych. Porusza tu również problem formy:

To my stwarzamy formę czy wreszcie ona nas stwarza?

i buntuje się przeciwko naśladownictwu w sztuce, wyraża tu swój dystans wobec uznanych kanonów, demaskuje grę pozorów i fałszywe ideały. Głosi też pochwałę niedojrzałości jako wartości konstruktywnej i twórczej.

ROZDZIAŁ V - Filidor dzieckiem podszyty

To historia pojedynku pomiędzy Filidorem – profesorem Syntetologii uniwersytetu w Lejdzie a Anty-Filidorem – analitykiem na Uniwersytecie Columbia. Analityk zawsze wszystko rozkładał na części, aż w końcu zrobił to także z żoną Filidora (najpierw rozebrał ją wzrokiem, następnie wskazywał kolejne części ciała, po czy zrobił jej błyskawiczną analizę moczu). Po takich przeżyciach kobieta trafiła do szpitala, a mąż zaczął myśleć o zemście – czyli zsyntetyzowaniu partnerki Anty-Filidora, Flory Gente. W tym celu sprzedaje swój majątek, gotówkę rozmienia na złotówki, Flora, która te pieniądze na kupę sama powoli staje się sumą. Później dochodzi do pojedynku na pistolety – obaj profesorowie odstrzeliwali wówczas te same części ciała partnerki rywala. Gdy po latach Filidor wspomina ów pojedynek z rozrzewnieniem słyszy, że mówi jak dziecko. Na to profesor odpowiada:

Wszystko podszyte jest dzieckiem.

ROZDZIAŁ VI - Uwiedzenie i dalsze zapędzanie w młodość

Następuje tu powrót do głównej fabuły utworu, do momentu, kiedy Pimko wchodzi do klasy. Udaje, że nie dostrzega tego, co tam się dzieje. Jego zdaniem uczniowie grają w piłkę. Konsekwentnie traktuje Józia jako dziecko i oznajmia mu, że zabiera go teraz na stancję do domu Młodziaków – nowoczesnego inżynierostwa hołdującego postępowym prądom. W tym miejscu Józio ma stracić resztki swej dorosłości. Profesor zaznacza, że Młodziakowie mają córkę Zutę – nowoczesną pensjonarkę, zdradzając jednocześnie lęk przed nią.

Drzwi otwiera Zuta, Pimko zachowuje się przy niej zupełnie inaczej, w pewnym momencie zaczyna śpiewać. Chce, aby Józio zakochał się w pensjonarce. Profesor wypowiada się na temat wyznaczników nowoczesnej kultury:

[…] nogi, znam was, znam wasze sporty, obyczaj nowego zamerykanizowanego pokolenia, wolicie nogi niż ręce, dla was nogi najważniejsze, łydki! Kultura ducha dla was niczym, tylko łydki. Sporty! łydki, łydki — pochlebiał mi strasznie — łydki, łydki, łydki!

Kiedy wraca Młodziakowa, Pimko przedstawia jej Józia jako udającego dorosłość pozera. Rozmowa toczy się na temat rewolucji obyczajowej, jaka się dokonała, czego wyrazem ma być m.in. kopnięcie Józia w kostkę przez Zutę, a także wypowiedź pensjonarki, w której zdradza, że nie wie, kim był Norwid. Pimko zostawia Józia na stancji i sam wychodzi.

ROZDZIAŁ VII - Miłość

Po wyjściu profesora Józio rozpaczliwie próbuje Zucie wyjaśnić, że nie jest pozerem i człowiekiem nienowoczesnym. Myśli też o dyskretnej ucieczce, jednak ostatecznie zwycięża urok pensjonarki i zakochany Józio zostaje w domu Młodziaków.

[…] sport, gibkość, hardość, łydki, nogi, dzikość, dancing, starek, kajak – to była nowa kolumnada mej rzeczywistości

– wyznaje bohater. Kilkakrotnie próbuje wywrzeć na dziewczynie jak najlepsze wrażenie, jednak podejmowane przez niego działania okazują się nieskuteczne.

Nagle słychać w przedpokoju wrzask służącej – to pojawił się Miętus, który „chciał dopuścić się na niej gwałtu”. Przyniósł ze sobą „półbutelkę czystej monopolowej” i serdelki. Józio zwierza się Miętusowi, że zakochał się w Zucie. Ten – z kolei – informuje go, że Zutą interesuje się już Kopyrda. Miętus marzy za to o poszukiwaniach „prawdziwego parobka”:

[…] uciec do parobka. Na łąki, na pola, uciec, zwiać – mamrotał. – Do parobka… do parobka…

ROZDZIAŁ VIII – Kompot

Kolejny nudny dzień w szkole, podczas którego zakochany Józio myśli tylko o Zucie. Chce zbliżyć się do Kopyrdy, aby odkryć w końcu, co łączy go z pensjonarką, jednak działania te nie przynoszą żadnego rezultatu. Zgwałcony przez uszy Syfon umarł, nie mogąc zapomnieć słów, którymi go uświadomiono. Miętusowi to jednak nie pomogło, chodzi ciągle z przyprawioną mu „gębą”, marzy coraz więcej o parobku i opowiada o swoich planach wobec służącej Młodziaków.

Młodziakowa zauważa, że Józio jest zakochany w Zucie. Pimko jest niezwykle zadowolony z nadanej przez to podopiecznemu infantylnej „pupy”. W scenie obiadu obserwujemy kolejne cechy nowoczesnej pensjonarki:

[…] siedzi doskonale, z nieco bolszewicką fizkulturą i w gumianych półbucikach. Zupy jadła mało – a za to wypiła duszkiem szklankę zimnej
wody i zagryzła kromką chleba, zupy unikała, rozwodniona papka, ciepła i zbyt łatwa, musiała zapewne szkodzić jej na typ i prawdopodobnie chciała być jak najdłużej głodna, przynajmniej do mięsa, gdyż dziewczyna nowoczesna głodna jest wyższej klasy niż dziewczyna nowoczesna syta.

Młodziakowa zaczyna prowokować w rozmowie córkę do łamania konwenansów. Widziała Zutę wracającą ze szkoły z jakimś chłopcem i proponuje jej:

Zuta, a może umówiłaś się z nim? Doskonale! Może chcesz wybrać się z nim na kajak – na cały dzień? A może chcesz pojechać na week-end i nie wracać na noc? Nie wracaj w takim razie – rzekła usłużnie – nie wracaj śmiało! Albo może chcesz wybrać się bez pieniędzy, może chcesz, żeby on za ciebie płacił, a może wolisz płacić za niego, żeby on był na twoim utrzymaniu – w takim razie dam ci pieniędzy.

Ojciec idzie jeszcze dalej:

– Pewnie, nic w tym złego! Zuta, jeżeli chcesz mieć dziecko nieślubne, bardzo proszę! A cóż w tym złego! Kult dziewictwa ustał!

Lekceważony Józio zwraca się w kierunku pensjonarki ze słowami: „Mamusia, mamusia…”. Jest to tak nieoczekiwane, że zadziwia wszystkich i sprawia, że bohater odzyskuje siły. Zaczyna „babrać się w kompocie” i wtedy Młodziakowie chyłkiem opuszczają pokój, inżynier chichocząc – Józio uświadamia sobie, że może rozbić tę przyjętą przez Młodziaków maskę nowoczesności. Wyzwoli się wówczas od nowoczesnej pensjonarki i profesora Pimki.

ROZDZIAŁ IX - Podglądanie i dalsze zapuszczanie się w nowoczesność

Józio rozmyśla, jak pozbawić Zutę jej nowoczesności. Zaczyna ją podglądać, co początkowo wzbudza w nim tylko coraz większą fascynację. Później dopiero zaczyna ją przedrzeźniać, naśladując jej siąkanie nosem, kiedy zaś Zuta wychodzi z domu przeszukuje jej osobiste rzeczy. Chce zburzyć harmonię panującą w jej otoczeniu. Widzi w jej sportowym pantoflu goździk, co uznaje za szczególnie trafny gest, umieszcza w nim okaleczoną przez siebie, ale wciąż żywą jeszcze muchę. Czyta wiersze w zeszycie Zuty i dopisuje własne przynoszące erotyczne skojarzenia tłumaczenie.

W pewnym momencie odnajduje plik listów miłosnych od rówieśników Zuty (w tym od Kopyrdy), ale także starszych mężczyzn (w tym profesora Pimki). I wówczas rodzi się w jego głowie plan następujący: pismem Młodziakówny pisze dwa listy:

Jutro, w czwartek, o 12-tej w nocy zastukaj do okna z werandy, wpuszczę. Z.

i zaadresował, jeden do Kopyrdy, drugi do Pimki. Nie ma jeszcze pojęcia, jak skończy się cała afera, kiedy dwaj adoratorzy się spotkają – cel jednak jest jasny: ośmieszyć Pimkę Kopyrdą i Kopyrdę Pimką.

ROZDZIAŁ X - Hulajnoga i nowe przyłapanie

Rano bohater obserwuje rodzinę Młodziaków z ukrycia – kobiety podczas kąpieli, widzi też, że inżynier zaczyna zachowywać się infantylnie. W nowoczesnym domu daje się wyczuć napiętą atmosferę, Młodziakowie wyraźnie boją destabilizującego wpływu na utarty porządek w domu nowo przybyłego lokatora. Tylko Zuta pozostaje spokojna i nie wyłamuje się ze swej roli nowoczesnej pensjonarki.

Nadchodzi wreszcie wieczór, a wraz z nim chwila prawdy. W środku nocy do okna Zuty puka Kopyrda, ta nie daje po sobie poznać zaskoczenia i wpuszcza go do środka. Józio podglądający całą sytuację przez szparę w drzwiach podziwia jej spokój i opanowanie. Zuta pierwsza chwyta Kopyrdę za włosy i całuje go – to wyraz jej obyczajowego wyzwolenia. Wtem jednak słychać drugie pukanie do okna i pojawia się Pimko. Daje wyraz swojemu zaskoczeniu listem Zuty i marzy o tym, by się z nią spoufalić. W tym momencie ukryty za drzwiami Józio zaczyna krzyczeć, że w mieszkaniu jest złodziej. Pimko i Kopyrda chowają się w szfach. Przybiegają Młodziakowie, a sprytna pensjonarka udaje, że śpi. Józio otwiera szafę z Kopyrdą – rodzice pozostają jeszcze w roli nowoczesnych i nie tylko nie mają nic przeciwko obecności Kopyrdy, a wręcz ganią Józia za wtrącanie się w nie swoje sprawy. Wtedy bohater otwiera drugą szafę i oczom Młodziaków ukazuje się Pimko. To jednak – jak się okazuje – dla nich już za wiele. Dwóch mężczyzn i do tego jeden dużo starszy od ich córki. Pimko pokrętnie tłumaczy swoją obecność, inżynier wpada w gniew i policzkuje profesora, a następnie zaczyna szarpać się z Kopyrdą. Dołącza do nich Młodziakowa, która chce pomóc mężowi, a ostatecznie także i Zuta. Z zamieszania, jakie wyniknęło z tej bijatyki korzysta Józio i wymyka się z domu Młodziaków, wyzwalając się jednocześnie od narzucanych mu tu form. W ostatniej chwili dołącza do niego Miętus, który właśnie uwiódł w końcu służącą i udają się na poszukiwanie parobka.

ROZDZIAŁ XI – Przedmowa do Filiberta dzieckiem podszytego

[…] zniewolony jestem do przedmowy, nie mogę bez przedmowy i muszę przedmowę, gdyż prawo symetrii wymaga, aby Filidorowi dzieckiem podszytemu odpowiadał – dzieckiem podszyty Filibert, przedmowie zaś do Filidora przedmowa do Filiberta dzieckiem podszytego. Choćbym chciał, nie mogę, nie mogę i nie mogę uchylić się żelaznym prawom symetrii oraz analogii.

Pisze więc Gombrowicz kolejną dygresję poświęconą swoim oczekiwaniom wobec literatury. Mówi przede wszystkim o mękach złej formy („męczarni frazesu, grymasu, miny”), cierpieniach twórcy, wylicza powody tych cierpień, a także możliwości genezy dzieła.

RO...

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gbp.keep.pl