Fakty i mity 02.2011

image Indeks       image Finanse,       image Finanse(1),       image Filozofos,       image Fesenjan,       image Fenix,       

Odnośniki

Fakty i mity 02.2011, gazety

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Rozkopują tam groby od wojny… aż do dziś
SZABRUJĄ OŚWIĘCIM
Â
Str. 7
INDEKS 356441
ISSN 1509-460X
http://www.faktyimity.pl
Nr 2 (567) 20 STYCZNIA 2011 r. Cena 3,90 zł (w tym 8% VAT)
Â
Str. 13-16
ISSN 1509-460X
1767 złotych! Taką kwotą każdy statystyczny Polak, wierzący i niewierzący,
dorosły i dziecko, czy chce, czy nie, zasila co roku kasę rzymskiego Kościoła
w Polsce. Można by za to wyleczyć 15 tysięcy chorych na białaczkę
albo wyżywić wszystkie głodne maluchy. Tylko po co? Są bardziej potrzebujący.
To armia 31 tysięcy urzędników obcego państwa Watykanu.
2
KSIĄDZ NAWRÓCONY
Nr 2 (567)
14–20 I 2011 r.
FAKTY
KOMENTARZ NACZELNEGO
Tatiana Anodina – szefowa MAK – ujawniła podczas konfe-
rencji prasowej podstawową, zdaniem strony rosyjskiej, przy-
czynę smoleńskiej katastrofy. To presja psychiczna wywiera-
na na pilotów TU przez nietrzeźwego (0,6 prom. alkoholu we
krwi) dowódcę sił powietrznych – gen. Andrzeja Błasika, któ-
ry powiedział im: „Jeśli tu nie wylądujecie, ON będzie się mnie
czepiał”. A kto wywierał presję na Błasika? Kim był ON? I czy
był trzeźwy?
Postrzyżyny
„Tu jest Polska!” – pokrzyczeli zgromadzeni pod Pałacem Pre-
zydenckim „obrońcy krzyża” i „prawdy smoleńskiej”. Zapalo-
no znicze, oświadczono, że Tusk ma krew na rękach, a Komo-
rowski jest sługusem Putina. Normalka. Przekazano też sobie
znak wojny. Nowa polska tradycja ma już swoją stałą liturgię.
rodzenia w Kenii, rozmawiałem z Polakami, także ty-
mi mieszkającymi w Niemczech, oraz Anglikami i Wło-
chami. Niemal wszyscy byli zgodni co do tego, że praw-
dziwy kryzys dopiero przed nami. W ich krajach wdraża
się reformy finansów, mówi o zaciskaniu pasa, zamraża
świadczenia. To wszystko zmrozi konsumpcję, a więc
produkcję. Koło się zamknie.
Niestety, świat przed jeszcze większym kryzysem mo-
że uratować tylko dyscyplina budżetowa, reduk-
cja deficytu. A z tym w naszym kraju jest
najgorzej w całej Unii. „Zieloną wy-
spę” zafundowały nam kolejne rzą-
dy na kredyt. Wciąż jesteśmy
niedoinwestowani i zaniedba-
ni – obskurne kamienice
w miastach się sypią, dro-
gi po zimie jak szwajcar-
ski ser; tylko patrzeć,
kiedy następna powódź
przerwie ledwie połata-
ne wały. Większa część
narodu bieduje. Starym
ledwie wystarcza na le-
ki i opłaty, a młodzi że-
rują na starych lub „sie-
dzą na kredytach”. Co się
stanie z kilkoma miliona-
mi najbiedniejszych rodzin,
kiedy przyjdzie prawdziwy
kryzys? Strach pomyśleć.
A jaka jest odpowiedź
na obecną i przyszłą polską biedę ze strony najbogatszej
rodzimej instytucji, największego właściciela ziemskiego,
którego urzędnicy pobierają najwyższe apanaże? Kościół
osusza wszelkie możliwe budżety – począwszy od pań-
stwowego, poprzez samorządowe, osiedlowe, a skończyw-
szy na kołach wędkarskich i samorządach uczniowskich.
Księża kasują wszędzie i za wszystko. Biorą za poświęce-
nie kibla i za Pierwszą Komunię Świętą. Pisałem już, jak
to kiedyś mnie – wikarego – obsztorcował proboszcz za to,
że podczas kolędy nie wziąłem 10 złotych od wielodziet-
nej rodziny, mieszkającej pod lasem, w jednej izbie, na kle-
pisku z gliny. Nie ma zmiłuj się, nie ma litości. Oczywiście
są też księża, którzy nie tylko nie biorą, ale też dają. Mo-
że nie ze swojego, ale dają, organizują. Są ich… dziesiąt-
ki (na ponad 30 tys. duchownych). Jednym z nich jest ks.
Jacek Stryczek, prezes Stowarzyszenia „Wiosna” i pomy-
słodawca akcji „Szlachetna paczka”. Ten katolicki kapłan
serio traktuje swoje powołanie i pewnie dlatego słyszała
o nim cała Polska. Swój wolny czas poświęca młodzieży,
mówi kazania w tramwajach, spowiada przed hipermarke-
tami. Według rzecznika „Wiosny”, wartość pomocy prze-
kazanej w tym roku w paczkach to około 10 mln złotych.
„Szlachetne paczki” dotarły do 8201 rodzin, tj. do mniej
więcej 50 tys. osób. Akcja prowadzona od 2001 roku jest
świetnie zorganizowana – 5 tysięcy wolontariuszy w ca-
łej Polsce wyszukuje rodziny naprawdę najbiedniejsze. Dar-
czyńcy wiedzą, do kogo trafią ich dary i cze-
go ten ktoś najbardziej potrzebuje. I to też
jest szlachetne.
Niestety, wszyscy pozostali księża w tym
czasie uczestniczą w zupełnie innej akcji. Ma
ona na celu zebranie jak największej sumy pie-
niędzy, a dla jaj nazywana jest wizytą dusz-
pasterską. Naprawdę chodzi o pasterskie po-
strzyżyny. Oj, pamiętam ja te styczniowe od-
prawy przed kolędą, kiedy moi proboszczowie
instruowali, w których domach można spodzie-
wać się grubszych kopert (tam trzeba dłużej
posiedzieć) albo sprawdzać ich zawartość – nawet w dro-
dze pomiędzy jednym a drugim mieszkaniem – jeśli nie
zostały podpisane. A wieczorem rozliczenia i dyskusje
przy 0,7 litra: „No, to Kowalska się rzuciła. Ale patrzcie
na tych chamów Sikorskich, żyją i mieszkają jak królowie,
a tu bezczelnie 20 złotych!”. Nie pamiętam (a nigdy film
mi się nie urwał), żeby podczas takich nasiadówek choć
jeden, jedyny raz była mowa o problemach odwiedzanych
rodzin, o chorych, głodujących, bitych. Powtarzam: ani ra-
zu! O ich religijności – i owszem, ale
wyłącznie w kontekście: nie chodzą
na msze i mało dają! A o dotarciu
do (niby) wierzących parafian z prze-
słaniem ewangelii? Żarty…
„Dziennik Łódzki” napisał:
„Księża
z okolic Łodzi nie siedzą na workach
pieniędzy. Zebraną kasę wydają
w ogromnej większości nie na sie-
bie, ale na kościół. Na utrzymanie
parafii zwykle idzie 80–90% pie-
niędzy. Remonty, ogrzewanie, na-
prawy po zimie. Worek bez dna”.
Podobnie „Niedziela”:
„Niebagatel-
ną pomocą dla utrzymania parafii
jest również ofiara składana przy tej
okazji na ten cel”.
To ćwierćprawdy.
W parafiach, gdzie nie ma dużych in-
westycji, 100 procent zebranych dzie-
lą między sobą księża – jeśli jest pro-
boszcz i wikary, ten pierwszy bierze zwy-
kle dwie trzecie; jeśli jest dwóch wikarych,
dzielą się połową na pół. Czasem księża zbiera-
ją oficjalnie dla siebie i na potrzeby parafii. A co pleban
robi z tą drugą kasą? A co chce. „Niedziela” przekonuje:
„Dawać nadzieję to główne zadanie kapłańskiego kolędo-
wania, ale nie tylko i nie przede wszystkim w wymiarze
materialnym”
(dalej jest o wymiarze duchowym, co się wy-
raża w odmówionej w ciągu 15 sekund zdrowaśce). Oto
standardowe dla Kościoła podejście – dawać nadzieję w wy-
miarze materialnym, jednocześnie materialnie zubażając.
A przecież armia duchownych mogłaby zrobić tak wie-
le! Kościół przy swoich nieprzebranych zasobach ma też
najlepszy wywiad środowiskowy w tym kraju. Gdyby
wszystkie 10 302 parafie wzorem ks. Stryczka wytypo-
wały najbardziej potrzebujących i pieniądze z corocznej
kolędy przekazały im w jakiś racjonalny sposób, na przy-
kład kupując i rozdzielając żywność – skutki biedy i kry-
zysu byłyby wymiernie złagodzone. Wyliczyliśmy w „FiM”,
że księża w Polsce zarabialiby na poziomie średniej krajo-
wej, gdyby ograniczyli swoje przychody wyłącznie do ofiar
cmentarnych i z okazji pogrzebów. A gdzie inne ofiary,
datki, pensje katechety czy kapelana?!
Apeluję do Was, biskupi i księża: jesteście Polakami
i widzicie biedę swych rodaków. Opamiętajcie się w swo-
jej pazerności i odpuśćcie, a nawet pomóżcie choć trochę
swoim owieczkom! Zyskacie tym sobie ich wielki szacu-
nek i wielką zasługę w niebie u swojego Boga. O ile
w niego wierzycie...
PiS ogłosił, że zamierza zorganizować międzynarodową (sic!)
konferencję na temat błędów rządów Tuska i sposobów ich
naprawy. Gośćmi konferencji mają być politycy amerykańscy
z Sarah Palin na czele. Ich pomysły już znamy. Tylko czy ma-
my drukarnię o takiej mocy przerobowej, żeby się w niej da-
ło dodrukować jakieś półtora biliona złotówek?
SLD złożył do laski marszałkowskiej projekt ustawy likwidują-
cej niesławny Fundusz Kościelny (ok. 100 mln złotych z budże-
tu państwa rocznie), który nie ma szans na poparcie w obecnym
Sejmie. „Fundusz jest nieadekwatną w warunkach państwa neu-
tralnego światopoglądowo formą budżetu wyznań” – napisał So-
jusz przedwyborczo. Przypominamy, że gdy lewica była u władzy
(premier Miller), FK powiększono o 20 procent.
Instytut Pamięci Narodowej więcej złego zrobił niż SB. Dlatego
jak najszybciej należy go rozgonić – oświadczył Lech Wałęsa. Cie-
szy nas, że były prezydent zgadza się w tej materii z „FiM”. Aku-
rat Wałęsa, twierdząc, że IPN jest gorszy niż SB, wie, co mówi.
Elżbieta Radziszewska, minister ds. nicnierobienia w sferze
równości, przypomniała sobie, że Władysław Frasyniuk powie-
dział do niej kiedyś: „Ty k…o!”. Frasyniuk zaprzecza. Co naj-
wyżej mógł do niej powiedzieć „Ty Radziszewska”, a adresat-
ka tych słów przesłyszała się nieco. Ale tylko nieco…
Ogłaszana przez Palikota bomba, od wybuchu której zatrząść
się miała scena polityczna, okazała się kapiszonem. Zapowia-
dana osoba mająca poprzeć Ruch Poparcia to Piotr Tymo-
chowicz – specjalista od nieśmiertelności, doradca takich he-
rosów jak Lepper czy Krzaklewski. Ale Palikot zapowiada
kolejne transfery. „FiM” ujawniają: to będzie Kononowicz,
później Rutkowski, a w parytecie Beger i Sobecka.
Archidiecezja krakowska apeluje do wiernych o kasę dla za-
mierającej budowy Centrum Jana Pawła II „Nie lękajcie się”.
W świątyni znajdą się relikwie papieża, między innymi am-
pułka z jego krwią – wabi chętnych inwestor, czyli Dziwisz.
Aż boimy się domyślać, co to znaczy „między innymi”…
Ani jednej antenowej sekundy nie poświęciły Wielkiej Orkie-
strze Owsiaka Radio Maryja i TV Trwam. W zamian 9 stycz-
nia transmitowano ze Zduńskiej Woli obchody rocznicy chrztu
(!) Maksymiliana Kolbego. Jednak w południe w niedzielę ni
z gruchy, ni z pietruchy na antenie RM ogłoszono, że jedyną
instytucją charytatywną, która rzetelnie wypełnia swoje posłan-
nictwo, jest Caritas, a gość w studiu oświadczył: „Mojej złotów-
ki w tej puszce nie będzie i już”. Część najbardziej lotnych umy-
słowo słuchaczy Rydzyka w mig pojęła, o jaką puszkę chodzi.
„Komuś, kto głosi coraz groźniejsze brednie, wrogowi rozu-
mu, osobnikowi oderwanemu od rzeczywistości i żywiącemu
się wyłącznie nienawiścią, nie wolno pozwolić wychowywać
potomstwa, bo jest do tego niezdolny” – twierdzi nowa na Fa-
cebooku grupa o nazwie „Odebrać dzieci Terlikowskiemu”.
Inicjatywa cieszy się coraz większym zainteresowaniem. Nie-
którzy mówią, że pomysłodawcami są... dzieci Terlikowskiego.
Program Pospieszalskiego „Warto rozmawiać” kończy swój ży-
wot na antenie TVP. Podobny los spotkał audycje Cejrowskie-
go w Polskim Radiu. Naszym zdaniem, podpada to pod rezo-
lucję Watykanu o prześladowaniu chrześcijan.
Jeśli PiS znów dojdzie do władzy, to Płock zostanie wykreślo-
ny z mapy Polski. Władze tego miasta nie zgodziły się na ge-
nialny i kosztujący zaledwie 1,5 miliona złotych projekt wido-
wiska „Misterium o katastrofie smoleńskiej”. Spektakl miała
transmitować na żywca TVP2, ale nie będzie, bo prezydent
Andrzej Nowakowski oświadczył, że „Płock może organizo-
wać rocznicowe uroczystości, ale swoje!”.
JONASZ
Trzej psychole z Lipnicy Wielkiej – 19-letni Piotr K., 23-letni
Piotr B. i 18-letni Krzysztof T. – przywiązali psa do zderzaka
samochodu. Husky biegł za autem, dopóki starczyło mu sił,
a gdy upadł, linka urwała mu głowę. Już ponad 100 tysięcy in-
ternautów żąda od sądu w Nowym Targu orzeczenia wobec
psychopatów najwyższej w takim przypadku kary – dwóch lat
bezwzględnej odsiadki. Podpisz się i Ty pod petycją. Znajdziesz
ją pod adresem: http://www.petycjeonline.pl/petycja/petycja-w-
-sprawie-orzeczenia-bezwzglednej-kary-pozbawienia-wolnosci/66
„Może jest w nas coś z Heroda?” – pytał wiernych retorycz-
nie Benedykt XVI podczas mszy z okazji Objawienia Pań-
skiego. Ale chyba coś mu się pomyliło: biblijny Herod kazał
dzieci zabijać, a nie molestować.
C
zasy idą niepewne. Będąc podczas świąt Bożego Na-
Nr 2 (567)
14–20 I 2011 r.
GORĄCY TEMAT
3
Faustyny „Wielkie
Serce” prowadzo-
nym przez Caritas
Diecezji Ełckiej przebywa około 40
dzieci – sierot oraz takich, których
rodzice mają ograniczone prawa ro-
dzicielskie. Funkcję kierownika
do spraw administracyjno-organiza-
cyjnych do niedawna sprawował tu
szanowany obywatel miasta
Ma-
rek W.
, były zastępca przewodni-
czącego rady miejskiej, nauczyciel
muzyki w gimnazjum w Wilkasach,
no a przede wszystkim – pełnomoc-
nik Caritasu na powiat giżycki.
„Marek W. jest człowiekiem mło-
dym oraz wrażliwym na krzywdę ludz-
ką. Wielokrotnie pokazał, że jest czło-
wiekiem godnym zaufania. Zapew-
niam, iż Marek W. będzie dobrym
ojcem naszego miasta” – tak przy-
mioty W. wyliczał jeden z jego kole-
gów tuż przed zeszłorocznymi wy-
borami samorządowymi, bo pan Ma-
rek był poważnym kandydatem na
Przez ponad pół roku trwały
przesłuchania wychowanków pla-
cówki, rodziców i pracowników.
Ostatecznie 31 grudnia 2010 r. pro-
kuratura skierowała do sądu w Gi-
życku akt oskarżenia przeciwko by-
łemu już kierownikowi Markowi W.
„Człowiekowi wrażliwemu na krzyw-
dę ludzką” zarzuca się, że przez po-
nad trzy lata (od lutego 2007 r.
do końca września 2010 r.) przekra-
czał swoje kierownicze uprawnienia
i znęcał się fizycznie i psychicznie
nad wychowankami placówki
(art. 231 par. 1 kk i art. 207 par. 1 kk
w zw. z art. 11 par. 2 kk). Według
zeznań świadków, stosował m.in. ta-
kie chwyty jak popychanie i szar-
panie małolatów, bicie po twarzy
i całym ciele (m.in. deską po ple-
cach) czy kopanie. Używał wobec
wychowanków wulgarnych słów, po-
niżał ich, wyszydzał.
– Marek W. usłyszał także zarzut
zrzucenia podopiecznego ze schodów,
utrudniania lub uniemożliwiania
m.in. przygotowanie podopiecznych
w różnym stopniu niepełnosprawnych
intelektualnie do samodzielnego ży-
cia, pisaliśmy w „FiM” (por. „Gwał-
ty u zakonnic” 39/2009). Ujawnili-
śmy, że owo przygotowanie polega-
ło m.in. na rozbudowanym systemie
kar, przy czym do bicia siostry uży-
wały m.in. kija od szczotki, mopa,
wieszaka, a nawet łyżki do miesza-
nia prania. „Brudną robotę” zlecały
też najstarszym wychowankom. Swo-
ich podopiecznych często nazywały
pieszczotliwie durniami, ułomami al-
bo po prostu pedałami.
Niesmaczna zupa wylała się, kie-
dy gliwicka prokuratura za gwałt
i zabójstwo ośmiolatka zatrzymała
Tomasza Z.
Jak się okazało, był on
wychowankiem boromeuszek. Chło-
pak w ramach tłumaczenia swojej
zbrodni opowiedział śledczym, że
zdeprawował się u sióstr, gdzie naj-
pierw gwałcili go podopieczni ośrod-
ka, a później, kiedy nieco zmęż-
niał, sam zaczął zmuszać młodszych
kolegów do stosunków analnych, za-
spokajając w ten sposób własny po-
pęd seksualny. O okazję nie było
trudno, bo siostry często zamykały
ich w jednym pokoju. W ramach
tzw. kary za złe zachowanie.
Prokuratura oskarżyła dyrektor-
kę placówki siostrę Bernadettę,
a w cywilu
Agnieszkę F.
(„Stoczy-
cie się jak wasi rodzice, bo wszyst-
ko idzie w genach” – zwykła powta-
rzać wychowankom), oraz jej pra-
wą rękę – siostrę Franciszkę (
Bo-
gumiła Ł.
) – m.in. o bicie i znie-
ważanie wychowanków oraz przy-
zwolenie na przemoc fizyczną, psy-
chiczną i seksualną.
Chociaż s. Bernadetta przeko-
nywała, że wszystko to stek bzdur,
bo „dzieci mają tendencje do kon-
fabulacji, wszystko wyolbrzymiają”,
podczas procesu
przesłuchano 32
świadków. Sędzia
Tomasz Pawlik
,
rzecznik Sądu Okrę-
gowego w Gliwi-
cach, informuje, że
po ponad dwuletnim
procesie sąd uznał wi-
nę obydwu borome-
uszek. Agnieszka F.
została skazana na
dwa lata więzienia
w zawieszeniu na
pięć lat, 800 złotych
grzywny oraz doży-
wotni zakaz zajmo-
wania stanowisk
i wykonywania za-
wodów związanych
z edukacją, leczeniem, wychowa-
niem i opieką nad małoletnimi. Bo-
gumiła Ł. z kolei dostała osiem mie-
sięcy w zawieszeniu na trzy lata oraz
ośmioletni zakaz pracy z dziećmi.
– Wyroki nie są prawomocne,
a odwołali się od nich oskarżyciel po-
siłkowy oraz prokurator. Siostry pod-
czas sprawy nie przyznawały się do wi-
ny. Nie odwołały się jednak od wy-
roku sądu – mówi sędzia Pawlik.
WIKTORIA ZIMIŃSKA
wiktoria@faktyimity.pl
S. Bernadetta i s. Franciszka podczas procesu
Idea jest więc szczytna. Jej re-
alizacja natomiast budzi wątpliwo-
ści. Głównie ze względu na metody
pracy kierowniczki ośrodka, która
– jak relacjonują tutejsi terapeuci
– do swoich podopiecznych zwraca
się per „dzieci śmieci” czy „atrapo
Pracownicy złożyli w dyrekcji Ca-
ritasu pismo informujące o sytuacji.
Ksiądz
Stanisław Słowik
spotkał
się nawet z 4-osobową delegacją.
– Ta rozmowa wyglądała bardzo
obiecująco. Szybko się jednak oka-
zało, że przyczyn konfliktu zaczęto
Pedagogika specjalna
Z założenia mają służyć – słabym, chorym,
odrzuconym. Za murami kościelnych placówek
opiekuńczo-wychowawczych ta służba czasami
przekracza granice. Wytrzymałości.
na wózku”. Lubi też ich trochę po-
straszyć, uznając, że i tak nic z te-
go nie zrozumieją. „Utopię cię
w gnojówce” czy „pampersa ci
na głowę założę” – to jedynie nie-
które stosowane przez kierownicz-
kę środki werbalnej perswazji. Pa-
ni kierownik ma plecy, a dokład-
nie syna, który jest księdzem,
i w ogóle jest osobą bardzo rozmo-
dloną. W ośrodku na okrągło są mo-
dlitwy – różaniec, koronka. Nie prze-
szkadza to jednak w uprawianiu
się doszukiwać w nas. Ksiądz zaczął
wypytywać, czy aby na pewno ma-
my dobrą wolę. W końcu zalecił,
aby się pomodlić, oprzeć sprawę
o konfesjonał i… wszystko zamknąć
chrześcijańskim przebaczeniem.
Przy próbie kolejnego spotkania wy-
rzucił nas za drzwi. A krzywda ludz-
ka boli tym bardziej, że dokonują
jej osoby, których usta pełne są fra-
zesów na temat miłości bliźniego,
współczucia, dobrych intencji – mó-
wią byłe terapeutki z Zaczernia.
fotel burmistrza. Ze startu jednak
zrezygnował.
„Miałem poparcie bi-
skupa ełckiego oraz różnych śro-
dowisk politycznych. Moja decy-
zja była suwerenna. Problemy oso-
biste nie pozwalają mi stanąć
do walki o fotel burmistrza”
– tłu-
maczył zawiedzionym towarzyszom
z giżyckiego Klubu Radnych „Po-
nad Podziałami” oraz potencjalnym
zwolennikom. Jakie to osobiste pro-
blemy miał na myśli Marek W.?
Okazuje się otóż, że – według
zeznań wychowanków – przez ostat-
nie 3 lata pokazywał małolatom
z „Wielkiego Serca”, co to właści-
wie znaczy żyć w duchu bożego mi-
łosierdzia. A lekko nie było. I wła-
śnie z tego powodu od połowy 2010
roku toczyło się śledztwo (sygn.
akt I A 060/126/10), którego W. stał
się głównym bohaterem.
„Zamknij mordę. Zapierdalaj.
Kurwa, zamknij ryja” – tak (według
zarejestrowanego w telefonie komór-
kowym nagrania, jakie ojciec czterech
podopiecznych domu „Wielkie Ser-
ce” przekazał prokuraturze) miał W.
konwersować z wychowankami pla-
cówki. Dodatkowo – jak zeznał męż-
czyzna – kierownik W. notorycznie
utrudniał mu kontakty z dziećmi.
Rodzic jest zdumiony postawą
tego pedagoga, natomiast on twier-
dzi, że wyłącznie cytował słowa swo-
jej podopiecznej, która poza wszyst-
kim sprawia ogromne kłopoty wy-
chowawcze. Tak czy inaczej proku-
ratura postanowiła metody pracy
pana kierownika zgłębić.
kontaktów z rodzicami, stosowania
zbyt rygorystycznych, nieadekwat-
nych do przewinienia kar i zakazów
niemotywujących do poprawy zacho-
wania – mówi
Mieczysław Orze-
chowski
, rzecznik prasowy Prokura-
tury Okręgowej w Olsztynie.
Marek W. obecnie jest
zawieszony w swoich kie-
rowniczych obowiązkach,
na wniosek prokuratury
ma też zakaz sprawowania
jakichkolwiek funkcji zwią-
zanych z wychowaniem,
edukacją i opieką nad ma-
łoletnimi.
Kierownictwo ełckiego
Caritasu na ów wstydliwy
temat dyskutować nie chce,
z kolei sam W. do posta-
wionych mu zarzutów się
nie przyznaje. Za niekon-
wencjonalne metody kształ-
towania charakterów pod-
opiecznych grozi mu do
5 lat pozbawienia wolności.
~~~
Zaczernie niedaleko Rzeszowa.
Tutaj – w gminnym świeżo wyremon-
towanym budynku – Caritas prowa-
dzi Środowiskowy Dom Samopomo-
cy (dzierżawa obowiązuje do 2012 r.).
Ponad 20 osób z zaburzeniami psy-
chicznymi i fizycznymi każdego dnia
przywozi się tu na zajęcia terapeu-
tyczne. To mieszkańcy okolicznych
wsi. Ludzie, dla których taka forma
pomocy jest zbawieniem. Wyrwani
z czterech ścian swoich domów ma-
ją szansę na jakieś inne życie.
Środowiskowy Dom Samopomocy w Zaczerniu
praktyk, których pracownicy zaak-
ceptować nie potrafili (większość
odeszła, inni, którzy starali się prze-
ciwstawić, zostali nazwani zgnilizną
moralną ośrodka, a w końcu – zwol-
nieni). Spośród tych metod wycho-
wawczych, z którymi nie mogli się
pogodzić, wymieniają: straszenie,
otwartą krytykę możliwości wycho-
wanków, poniżanie ich, zamyka-
nie na klucz za karę, odbieranie
własności czy zmuszanie do sprzą-
tania toalet.
~~~
Przed Sądem Rejonowym w Za-
brzu zakończyła się natomiast ana-
liza (sygn. akt II K 1388/07) jako-
ści katolickiego wychowania, jakie
tamtejsze siostry boromeuszki przez
ponad rok serwowały podopiecznym
kościelnego, choć finansowanego
przez miasto ośrodka opiekuńczo-
-wychowawczego.
O metodach stosowanych przez
przedstawicielki Kongregacji Sióstr
Miłosierdzia, których zadaniem było
W
giżyckim Domu Św.
4
Z NOTATNIKA HERETYKA
Nr 2 (567)
14–20 I 2011 r.
POLKA POTRAFI
Nierozważne i romantyczne
Prowincjałki
Najpierw wyłapywał piratów drogo-
wych, a później tak długo trzymał ich
w radiowozie, aż miękli i dawali w łapę. Jak któryś nie miał akurat całej su-
my, w zamian za „przymknięcie oka” stróż prawa rozkładał płatność na raty.
W końcu sierżant sztabowy
Artur K.
z Tychów wpadł na gorącym uczynku.
Współczesna zapracowana Polka
szuka miłości w internecie lub
za pośrednictwem biura matry-
monialnego.
Dysproporcje między liczbą pań
i panów stale rosną – na rzecz po-
wszechnej feminizacji oczywiście.
Na Dolnym Śląsku na 100 mężczyzn
przypada już 109 kobiet. Liczebne
różnice między płciami zachwiane są
także na Mazowszu i w Łódzkiem.
W tamtejszych biurach matrymonial-
nych kobiety stanowią nawet 70 proc.
klienteli, a poszukujący partnerki męż-
czyzna może sobie pozwolić na luk-
sus przebierania i wybrzydzania.
Oszuści matrymonialni grasują te-
raz w sieci. Kiedy jesteśmy bardzo
samotni, oparciem staje się anoni-
mowy rozmówca z internetu. Pono-
szą nas emocje i wyobraźnia,
a z czasem wierzymy we
wszystko, co przeczytamy.
Na kawalerów
made in Poland
czatują panie ze Wschodu.
Zwłaszcza Rosjanki, które – nie
wiedzieć czemu – w oczach na-
szych panów stały się idealnym
materiałem na żonę. Spragnie-
ni egzotyki Polacy odpowiada-
ją na anonse
krasiwych
pań, któ-
re już, już do nich jadą, po
czym… zupełnie nieoczekiwa-
nie wpadają w kłopoty finanso-
we. Polak dżentelmen wysyła pie-
niądze na bilet i... kontakt z wy-
branką serca się urywa.
Jednak typowa ofiara medial-
nych uwodzicieli to samotna dama
w średnim wieku. Tak spragniona
miłości, że wierzy w każdą bzdurę.
Naciągaczami bywają inne kobiety...
Dorota
, 36-letnia mieszkanka Bo-
lesławca, przez 4 lata wysyłała pienią-
dze (w sumie – 400 tys. zł!) „przyja-
cielowi” poznanemu dzięki radiowej
zabawie dla samotnych. Obdarowy-
wany tylko dzwonił lub wysyłał e-ma-
ile. Opowiadał o miłości, dwóch po-
łówkach jabłka, obiecywał małżeń-
stwo. Pieniędzy potrzebował na: prze-
szczep nerki, leczenie nóg (groził
mu jakoby wózek inwalidzki), spłatę
pożyczek zaciągniętych od mafii itp.,
itd. Dorota, kiedy zabrakło oszczęd-
ności, zaciągnęła kredyty w kilkuna-
stu bankach. Jej czujności nie wzbu-
dził fakt, że przyszły mąż mylił się
i przedstawiał różnymi imionami, ani
to, że kazał do siebie dzwonić
na osiem różnych numerów. Kilku-
letnie wspomaganie przerwał donos,
dzięki któremu bolesławianka dowie-
działa się, że jej wybranek jest...
26-letnią bezrobotną cukierniczką. Ta
nawet swoją mało męską barwę gło-
su potrafiła wcześniej wyjaśnić ope-
racją strun głosowych.
Ostatnio w ręce policji wpadł uwo-
dziciel doskonały. Ochrzczono go mia-
nem „nowego Kalibabki”. Przystojny
inżynier, biznesmen, konserwator za-
bytków lub właściciel komisu samo-
chodowego (w zależności od rejonu
działania) uwiódł i okradł kilkadzie-
siąt kobiet. Bogatym, wykształconym
paniom prezeskom i innym bizneswo-
man wystarczyły deklaracje miłości aż
po grób, czerwone róże i zaproszenia
na kolacje. Oklepana, stara jak świat
metoda „na romantyka” sprawdzi-
ła się raz jeszcze. Ofiary mia-
ły 40–50 lat, własne mieszkania,
pracę i oszczędności. Zalotnik
wprowadzał się do zakochanej
w nim damy, po czym znikał z jej
pieniędzmi oraz wszystkim, co
cenne i co można było wynieść.
Jak się okazało, skończył zawo-
dówkę, nie był nigdzie meldowa-
ny, a auto, którym szpanował, po-
życzył od kolegi.
Poszkodowanym pozostaje
cieszyć się z jednego. Mogło
być gorzej. Niektórym trafił się
agent
Tomek
...
JUSTYNA CIEŚLAK
W ogrodzenie budynku sądu w Kraśni-
ku wjechał mercedes. W środku sie-
dzieli trzej pijani mężczyźni z poczuciem humoru niezmąconym przez sytuację.
Wersję wydarzeń mieli spójną – na pytanie, kto kierował, zgodnym chórem
odpowiedzieli: autopilot.
Dowcipem wykazał się też 30-letni
mieszkaniec Ełku. Najpierw pojechał
na schadzkę do podełckiej miejscowości, a kiedy już zapragnął wrócić do żo-
ny i dzieci, było na tyle późno, że przestały jeździć publiczne środki lokomo-
cji. Zadzwonił więc na policję i zameldował, że został ciężko pobity. Zamiast
do domu, odstawiono go do izby wytrzeźwień.
Na oddział toksykologii szpitala dzie-
cięcego w Szczecinie w radosnym
okresie świąteczno-noworocznym trafiło trzynaścioro nastolatków. Pewna
16-letnia panienka miała we krwi aż 4 promile. Życie zawdzięcza natychmia-
stowej dializie nerek.
Łódzcy prokuratorzy ustalili, że w bi-
gosie i pulpetach przemycali amfeta-
minę z Polski do Wielkiej Brytanii dwaj bracia – 31-letni
Grzegorz K.
, prawnik,
i 34-letni
Marek K.
, lekarz. Za turystykę narkotykową grozi im do 10 lat paki.
Opracowała WZ
MYŚLI NIEDOKOŃCZONE
Kaczyński nigdy już nie będzie premierem! Ani w 2011 r., ani nigdy.
Nawet jeśli znowu by się zmienił, to Polacy drugi raz już mu nie zaufają.
Drugiej szansy Polacy Kaczyńskiemu nie dadzą – on już zmarnował swoją
wielką szansę.
(Marek Migalski, PJN)
Indywidualizm w PiS jest karany odbieraniem przez prezesa godności. To
jest właśnie taktyka Kaczyńskiego – odebrać godność, sponiewierać człowieka,
zaszantażować i sprawić, żeby był bezwzględnie posłuszny. Rytuałem
inicjacyjnym w PiS był rytuał odebrania godności; jak ktoś go przechodził,
to był później traktowany jako swój.
powrót średniowiecza, tylko „trwalszego i do-
skonalszego” niż oryginał.
W każdym społeczeństwie, zwłaszcza sporym, czyli ta-
kim jak nasze, znajdą się ekstremiści – ludzie tęskniący
za przemocą, która zbawi świat od ateistów, aborcjoni-
stów, lewicowców lub prawicowców, masonów lub Żydów.
Rodzaj „zła”, z którym walczy dany ekstremizm, zależy
od jego odmiany. Efektem ra-
dykalnego usunięcia „złych” ma
być nastanie wiekuistego króle-
stwa szczęścia i pomyślności
pod panowaniem Wodza (lub
wodzusia), Partii, Najlepszej Ra-
sy lub Prawdziwego Kościoła.
Skłonność do ekstremizmu jest efektem zagubienia
jednostek w świecie, problemów społecznych pogrąża-
jących ludzi w desperacji oraz złej edukacji i indywidu-
alnych zaburzeń psychicznych. Kłopot powstaje wtedy,
gdy poglądy uznane za ekstremalne znajdują masowych
wyznawców lub – mimo swej marginalności – funkcjo-
nują w głównym nurcie debaty jako jedna z akcepto-
walnych możliwości pomysłu na państwo. Z tym ostat-
nim zjawiskiem mamy do czynienia w Polsce.
Wśród polskich konserwatystów nie brakuje takich,
którzy wprost chwalą średniowiecze, czyli okres panowa-
nia w Europie katolickiego totalitaryzmu. Przypomnijmy,
że wówczas nauczanie Kościoła było de facto prawodaw-
stwem krajów, a wszelkich opornych skazywano na śmierć
lub więzienie. Życie prywatne w tamtych czasach było pod-
dane drobiazgowej kontroli ze strony kleru. Współczesne
prawo polskie zabrania głoszenia idei totalitarnych, ale
konserwatyści najwyraźniej sądzą, że katolickiej odmiany
politycznego zamordyzmu ten przepis nie dotyczy.
Wśród piewców tamtej epoki znajdziemy m.in. profe-
sora
Jacka Bartyzela
, któremu marzy się
„nowe średnio-
wiecze, ale doskonalsze i trwalsze od średniowiecza stare-
go”
(cytaty za związanym z PiS-em „Naszym Dzienni-
kiem”). Kilka miesięcy temu na łamach „Rzeczpospoli-
tej” tenże Bartyzel z uznaniem mówił o gorliwości, z ja-
ką muzułmanie zabijają bluź-
nierców (sic!). Ta zdumiewają-
ca wypowiedź nie spotkała się
nawet z jednym zdaniem ko-
mentarza ze strony redakcji.
W podobnym duchu myśli i pi-
sze środowisko „Frondy”, któ-
rego szef,
Tomasz Terlikowski
, nie schodzi z łamów pra-
sy popularnej oraz codziennych programów telewizyjnych.
Kilka dni temu w związanej z PiS-em „Gazecie Polskiej”
pod hasłem „Kontrrewolucja albo śmierć” domagał się za-
kazania w Polsce rozwodów i powrotu do „restrykcyjne-
go i egzekwowanego prawa dotyczącego sfery seksualnej”,
czyli… zamarzył mu się powrót do średniowiecza, w któ-
rym właśnie Kościół określał, co jest zgodne z prawem.
Restrykcyjne prawo seksualne oznaczałoby zatem zakaz…
ot, choćby stosunków pozamałżeńskich. O krok dalej w ra-
dykalizmie poszedł poseł PiS-u,
Stanisław Pięta
, który
oświadczył publicznie, że marzy mu się uprawianie poli-
tyki za pomocą pistoletu. Średniowiecze to był miecz
na usługach krzyża, a nowe średniowiecze może oznaczać
pistolet z krucyfiksem. To już zresztą też było, choć krót-
ko, w morderczym Katolickim Państwie Narodu Chorwac-
kiego
Ante Pavelicia
.
(jw.)
Palikot już powrotu do polityki nie ma. To największy szkodnik, jaki pojawił
się na polskiej scenie politycznej po 1989 roku. Takie inteligenckie wydanie
Andrzeja Leppera. Inteligenckie, czyli dużo bardziej szkodliwe.
(Jarosław Gowin, poseł PO)
RZECZY POSPOLITE
Palikot zrobił wreszcie coś dobrego dla Polski – w drodze do Olejnikowej
wjechał w budkę strażnika TVN. Samej Olejnikowej nie rozjechał – za
dużo byłoby tego szczęścia.
(Piotr Lisiewicz, „Gazeta Polska”)
Strzelać do bolszewików z brauninga – oto najlepsza polityka.
(Stanisław Pięta, poseł PiS)
Krzyż i pistolet
Polska jest jak obwarzanek. Na krańcach najtwardsza, w środku miękka.
(prezydent RP Bronisław Komorowski)
Pani Maria Kaczyńska twierdziła, jak mówią moi przyjaciele, że jej mąż
Lech niepotrzebnie wszedł w układ zależności od brata, że zawsze lubił
spokój, a polityka konfrontacji była mu obca. Dlatego uważam, że granie
teraz przez PiS kartą zmarłego prezydenta jest perfidne i podłe (…).
Informacje, jakie zostaną w najbliższych miesiącach opublikowane na
temat katastrofy smoleńskiej, będą bulwersujące i wskażą na winę raczej
prawej strony sceny politycznej.
(Paweł Deresz, mąż zmarłej
pod Smoleńskiem posłanki Jolanty Szymanek-Deresz)
Kto dziś zrozumie, co mówi ksiądz czy biskup, skoro oni mówić nie potrafią,
bo uznano, że to jest niepotrzebne. Kościół jest w fatalnym stanie duchowo-
intelektualnym.
(profesor Marcin Król, filozof, historyk idei)
Wybrali: AC, JC, ASz, MSz
ADAM CIOCH
PIRAT MUNDUROWY
NOWA GENERACJA
MĄŻ I NIE MĄŻ
...IM WÓDKA NIE ZASZKODZI
NIEZŁY BIGOS
N
iektórym polskim konserwatystom marzy się
Nr 2 (567)
14–20 I 2011 r.
NA KLĘCZKACH
5
WSZYSTKO
W RODZINIE
JAJA Z NARODU
po równo wspólnie zgromadzoną
kwotą. Odkolędowej dniówki każ-
dy ministrant zobowiązany jest
w ciągu siedmiu dni wpłacić poda-
tek na Fundusz Ministrancki. Je-
go kwota zależy od progów podat-
kowych wymienionych wart.19 roz-
porządzenia. Kwotę wolną od po-
datku stanowi kolędowy „łup”
w wysokości do 20 zł. Za 21 zł po-
datek wynosi1zł,22zł –2zł,23zł
– 3 zł, 24–30 zł – 4 zł, 31– 40 zł
–5zł itd. Najwyższym progiem jest
kwota 81 zł i więcej, od której mi-
nistrant uiszcza 10 zł podatku. Mi-
nister
Rostowski
mógłby się za-
pewne wiele nauczyć od probosz-
cza z Gdańska-Osowej.
AK
„Dziennik Łódzki” napisał:
„10 zł w czasie kolędy daje mało
kto, ale 50 czy 100 zł to też raczej
wyjątek. 50 zł dają ci, którzy bar-
dzo chcą wesprzeć Kościół, stówę
tylko bogacze (…)”.
Oczywiście
w różnych regionach różnie to wy-
gląda. Ja na przykład znam miej-
sce, gdzie nie wypada dać księdzu
mniej niż 100 zł w czasie kolę-
dy. 20 zł to się daje, ale na tacę.
Oprócz pieniędzy zdarzają się
dodatki, na przykład świeże, wiej-
skie jedzenie. Problemów z wkła-
dem dokoperty nie mają natomiast
mieszkańcy Wadlewa w powiecie
bełchatowskim.
„Ksiądz
Jarosław
Burski
, proboszcz parafii, często za-
miast koperty dostaje wiejskie jaja,
marynowane czy suszone grzyby, za-
kiszone ogórki. Bardzo je sobie ce-
ni”.
Dalej gazeta przekonuje,
że 80–90 proc. wszelkich datków
kolędowych idzie na potrzeby pa-
rafii. To jak to jest z tymi jajami,
grzybami, ogórkami…?
RK
Osobistym sekretarzem
Dziwi-
sza
jest ks.
Dariusz Raś
, starszy
brat przewodniczącego regionu ma-
łopolskiego PO; radną w sejmiku
małopolskim z ramienia PO jest
Barbara Dziwisz
, prywatnie bra-
tanica kardynała, a bratanek kar-
dynała
Andrzej Dziwisz
jest z ra-
mienia PO wójtem Raby Wyżnej
– takie oto rewelacje świadczące
okompromitujących powiązaniach
kardynała z partią rządzącą ujaw-
nia
Palikot
. I czemu, Czytelniku,
dziwisz się bardziej: koneksjom kar-
dynała, czy nagłej, bezkompromi-
sowej odwadze byłego przyjaciela
Tuska
?
„PSY” OBRONNE
krzyczano o „pięknie białej rasy”
i „zachowaniu biologicznych cech
własnego narodu”. Sędzia
Robert
Zych
nie dopatrzył się znamion ra-
sizmu w hasłach m.in. „Polska cała
tylko biała” albo „Biała siła, czar-
nakiła” inie widział wnich promo-
wania „wyższości jednej rasy nadin-
nymi”. Uznał, że to jedynie „klasy-
ka XIX i XX-wiecznych doktryne-
rów rasizmu ideologicznego”. Awięc
to tylko taka tradycja.
MaK
CZARY KONTRA
MAGIA
MarS
EKSTRAPOLKA
Egzorcysta ks.
Sławomir Płu-
sa
przestrzega przedusługami wró-
żek i jasnowidzów, w których moc
– według statystyk – wierzy już po-
nad 3 mln Polaków. Ks. Płusa tłu-
maczy, że „mądra maksyma mówi,
iż gdy słabnie wiara, wzrasta zabo-
bon. Ezoteryka to ciekawe zjawi-
sko, gdzie ludzie płacą za coś, cze-
go nie ma, wsensie metafizycznym,
oczywiście. Jest natomiast wraże-
nie uzyskanej pomocy, bycia pro-
wadzonym dookreślonego celu. Za-
bobon, ezoteryka mają to do sie-
bie, że dają wrażenie nowej »du-
chowej« wiedzy. W praktyce uza-
leżniają człowieka od tego, co po-
wie wróżka, guru lub jakieś magicz-
ne narzędzie”. Czyżby rozgoryczo-
ny duchowny nie zauważył, że wła-
śnie opisał swoją religię?
ASz
NEOFITA
Muzeum Historii Polski i ma-
gazyn „Mówią Wieki” zorganizo-
wały plebiscyt naPolkę wszech cza-
sów. Wśród kandydatek są mię-
dzy innymi…
Jadwiga Andega-
weńska
(Węgierka) i
Marysień-
ka Sobieska
(Francuzka),
Bo-
na Sforza
(Włoszka) oraz Dobra-
wa (Czeszka). Dlaczego cudzoziem-
ki znalazły się na liście 15 preten-
dentek do miana naszej superro-
daczki? Bo, jak wyjaśniają organi-
zatorzy konkursu, słowo „Polka”
nie jest tu rozumiane etnicznie, tyl-
ko znacznie szerzej. Jeśli tak, to
nie wiadomo, dlaczego naliście za-
brakło najsłynniejszej Polki –Izra-
elitki Maryi z Nazaretu.
o.P.
„Popieram, to za mało powie-
dziane. Trzeba wyrazić wielkie
uznanie dla tych, którzy potrafią
poświęcać swój czas na chłodzie
po to, aby śpieszyć z pomocą in-
nym” – powiedział
Życiński
oOr-
kiestrze
Owsiaka
. Mało, że powie-
dział, to jeszcze przekazał na au-
kcję charytatywną afrykańską rzeź-
bę, no i... No i prawdziwi katolicy
na portalu „Fronda” stwierdzili
zobrzydzeniem, że arcybiskup, któ-
remu płaci za artykuły żydowska
„Wyborcza”, nawet diabła poparł-
by, aby pomóc biednym dzieciom.
Ohyda!
Wpływowy zakon dominikański
(„Domini canes”, czyli „psy Pań-
skie”) przystępuje doakcji mającej
zmienić jego nie najlepszy ostatnio
wizerunek. Bowiem dominikanie to
zakon ojca
Hejmy
(współpracow-
nik SB),
Tadeusza Bartosia
(by-
ły ksiądz ikrytyk Kościoła), aostat-
nio także ojca
Zięby
(alkoholik),
ojca
Wiśniewskiego
(jego krytycz-
ny list wstrząsnął niedawno Kościo-
łem). Teraz dla przeciwwagi bra-
ciszkowie chcą wynieść na ołtarze
zmarłego niedawno
Joachima Ba-
deniego
, duszpasterza akademic-
kiego i mistyka. Dominikanie wi-
dzieli ponoć nawłasne oczy jak Ba-
deni kontaktuje się z Bogiem (Bi-
blia widać kłamie, mówiąc, że „Bo-
ga nigdy nikt nie widział”). Cieka-
we, że przez lata nie zauważyli,
jak „w inną rzeczywistość” – kon-
takt z SB – wchodzi ksiądz Hej-
mo, gwiazda ich zakonu rezydują-
ca w Rzymie.
LICYTACJE
KOLĘDOWE
MarS
W parafii Chrystusa Zbawicie-
la wGdańsku-Osowej chodzenie mi-
nistrantów z księdzem po kolędzie
szczegółowo reguluje rozporządze-
nie wsprawie wizyt duszpasterskich.
Parafialne przepisy stanowią, że
ministranci otrzymują z góry usta-
loną przez ks. opiekuna pulę ko-
lęd, arozdział kolęd wśród nich do-
konuje się w formie… licytacji.
Doministrantów należy zapowiada-
nie wizyty kapłana w kolejnych do-
mach wraz zodśpiewaniem przynaj-
mniej jednej zwrotki kolędy. Wprzy-
padku zadawania przez parafian nie-
dyskretnych pytań oimię chodzące-
go po kolędzie księdza ministranci
zobowiązani są udzielać dyploma-
tycznej odpowiedzi, nieujawniającej
tożsamości kapłana. Mają też zaza-
danie otwierać przedkapłanem furt-
ki oraz zamykać je po opuszczeniu
przez niego danego domu.
Każda para ministrantów towa-
rzysząca księdzu w kolędowym ob-
chodzie wyposażona jest w za-
mkniętą na kłódkę puszkę z napi-
sem „Ofiara na Fundusz Mini-
strancki”. Wszyscy ministranci idą-
cy danego dnia nakolędę dzielą się
ABORCJA MÓZGU
SKUTKI
KLERYKALIZMU
Polskim środowiskom katolic-
kim doprawdy trudno dogodzić. Ry-
dzykowy „Nasz Dziennik” potępił
niemieckich socjaldemokratów za…
plan ograniczenia liczby aborcji. Po-
litycy SDP w Brandenburgii chcą
fundować niezamożnym Niemkom
środki antykoncepcyjne, aby w ten
sposób ograniczyć liczbę aborcji.
Nie robią tego jednak z umiłowa-
nia „życia nienarodzonego”, lecz
przede wszystkim z oszczędności
– antykoncepcja jest bowiem tań-
sza od aborcji. Zdaniem katolic-
kich dziennikarzy, inicjatywa jest
„antyludzka”, ponieważ środki an-
tykoncepcyjne rzekomo sprzyjają
wzrostowi liczby aborcji. Logika,
za którą trudno nadążyć…
MaK
BIEDACZYSKA
Ofiary katolickiej pedofilii
na Malcie w wielkiej desperacji na-
pisały skargę do
Benedykta XVI
na kościelną hierarchię na wyspie.
Chodzi oto, że sprawcy nadużyć sek-
sualnych nadal piastują swoje stano-
wiska, awymiar sprawiedliwości dzia-
ła na korzyść Kościoła: „Tutaj Ko-
ściół, władza polityczna i sądowa to
jedno. Do tego stopnia, że na po-
siedzenie sądu przyszedł minister,
aby świadczyć na rzecz księży. Nie-
wielu także zopozycji chce nas bro-
nić”. Rozumiemy, że naMalcie kle-
rykalizm jest być może jeszcze bar-
dziej rozpanoszony niż wPolsce, ale
skarżenie się na to akurat do Bene-
dykta –
capo di tutti capi
– trzeba
uznać za dowcip miesiąca.
MaK
MaK
Aż trudno uwierzyć, że począ-
tek roku, kiedy jak Polska długa
iszeroka księża zbierają podomach
koperty, oznacza dla nich poważ-
ny kryzys finansowy. A jednak…
„Z pewną nieśmiałością zauważa-
my, że brakuje nam intencji. W po-
przednich latach było lepiej, zama-
wiano także msze święte gregoriań-
skie – intencja jest podstawą utrzy-
mania każdego księdza…”
– tak
od pierwszych dni nowego roku
do sumień swoich owieczek apelu-
ją wielebni z parafii pw. św. To-
masza Apostoła wSosnowcu.
„Bar-
dzo proszę o zamawianie Mszy św.
na te pierwsze trudne pod wzglę-
dem zamawianych intencji miesią-
ce styczeń i luty 2011 roku”
–bła-
ga proboszcz parafii pw. św. Trój-
cy w Koszęcinie. Z kolei duszpa-
sterze z parafii pw. NSPJ w Gorz-
kowicach dobitnie dają do zrozu-
mienia wiernym, że koniec z od-
prawianiem mszy „nakrechę” iod-
tąd płatność należy regulować zgó-
ry:
„Przypominamy. Z powodu zda-
rzających się coraz częściej przypad-
ków niezapłaconych Mszy świętych,
gdy pod koniec miesiąca robimy roz-
liczenie, bardzo prosimy, aby ofiary
za Msze święte składać najpóźniej
na tydzień przed odprawianiem da-
nej Mszy św.”
BRACIA
ROZGRZESZENI
Sąd nałódzkim Widzewie poraz
drugi umorzył sprawę dwójki fran-
ciszkanów. Mnisi zostali zatrzyma-
ni podczas próby przewiezienia za-
bytkowego ołtarza naBiałoruś. Fran-
ciszkanie tłumaczyli, że chcieli tym
darem wesprzeć jeden ztamtejszych
kościołów katolickich. Sąd umorzył
sprawę „ze względu na niską szko-
dliwość społeczną czynu”. Sprawę
rozpatrywano ponownie nawniosek
prokuratury poparty przez Sąd
Okręgowy w Łodzi.
MaK
CZARNA OWCA
Pani
Maria
z Gdańska – wierna
słuchaczka Radia Maryja –zatelefo-
nowała do swojej ukochanej rozgło-
śni i nieroztropnie poparła pomysł
lewicy, czyli pobieranie4 złotych opła-
ty od częstochowskich pielgrzymów.
Zagotował się na to prowadzący au-
dycję ojciec
Piotr
, ale pewna swego
Maria miała argument: „Wy prote-
stujecie, bo Jasna Góra straciłaby
na pieniądzach, a siedzi na miliar-
dach!”. „Pani się rozstała zrozumem,
pani głowę trzyma wTVN-ie!” –krzy-
czał duchowny.
PIĘKNO BIAŁEJ RASY
MarS
Po opublikowaniu przez wro-
cławski Sąd Okręgowy uzasadnie-
nia wyroku uniewinniającego człon-
ków NOP-u z zarzutu propagowa-
nia rasistowskich wypowiedzi wy-
buchł skandal. Rzecz dotyczy mani-
festacji sprzed 3 lat, podczas której
AK
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gbp.keep.pl